Reklama

Legendarny dom Gianniego Versace w Miami Beach stał się jakiś czas temu luksusowym hotelem. Trzeba przypomnieć, że otacza go raczej zła sława. To właśnie przed jego wejściem sławny projektant zginął z rąk seryjnego zabójcy. Chętnych by zapłacić prawie cztery tysiące złotych za noc (plus podatek) w Villa Casa Casuarina jednak nie brakuje. Tłoczno bywa również przed wejściem do posiadłości. Brama domu, przy której kula dosięgnęła Versace stała się atrakcją turystyczną. Być na Florydzie i nie zrobić sobie w tym miejscu okolicznościowego selfie? Nie do pomyślenia, zwłaszcza, że to akurat nic nie kosztuje! Popularności willi przy Ocean Drive dodał również serial telewizji FOX Zabójstwo Versace: American Crime Story, przypominający wydarzenia sprzed dwóch dekad. Ponad dwadzieścia lat minęło również od morderstwa Maurizia, wnuka założyciela marki Gucci, które zleciła jego była żona Patrizia Reggiani. Tak dramatycznych wydarzeń w świecie mody od dawna rzeczywiście nie odnotowano, ale za kulisami pokazów i sesji mody można by nakręcić niejeden mroczny serial kryminalny.

Reklama

Zabójstwo Gianniego Versace było jednym z najbardziej dramatycznych wydarzeń w historii mody. I do dziś nie w pełni wyjaśnionym…

Getty Images

Harvey Weinstein świata mody

Rok 2017 przeszedł do historii za sprawą akcji #metoo, za sprawą której kobiety z najróżniejszych stron świata odważyły się by ujawniać przypadki molestowania seksualnego. Oczywiście najbardziej spektakularna jest tu opisana przez New York Times sprawa boga Hollywood, Harvey’a Weinsteina (dziś już uwięzionego i… chorego na koronwirusa). Choć dotyczyła ona filmu, moda też została w nią zamieszana. Okazała się mianowicie, że wszechmocny amerykański producent zmuszał gwiazdy swoich filmów do występowania na czerwonych dywanach w kreacjach domu mody Marchesa, który należała do jego żony. Georgina Chapman stworzyła swoją markę w roku 2004, w tym samym, w którym poznała Weinsteina. I od tego czasu jej suknie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęły wypierać z imprez takich jak Oscary projekty Chanel, Valentino czy Diora. Dziennikarze znaleźli dowody, że tą czarodziejską różdżką we właściwy sobie bezwzględny i skuteczny sposób kierował sam Harvey Weinstein.

Moda nie jest bez winy, też ma swoich potężnych Harveyów Weinsteinów”, pisał Brytyjski „The Times”

Ale była to zaledwie niewinna przygrywka. Świat mody czekało prawdziwe trzęsienie ziemi. W październiku roku 2017 prestiżowy brytyjski The Times opublikował artykuł, w którym „Harvey’em Weinsteinem mody” nazwano uwielbianego przez fashionistów (czytaj: projektantów, stylistów, redaktorów…) Terry’ego Richardsona. Ten fotograf-skandalista współpracował z nieskończoną ilością modelek i gwiazd m.in. Kate Moss, Lady Gagą, Beyonce czy Miley Cyrus. Od lat krążyły pogłoski o jego kontrowersyjnych metodach, przez lata też ignorowano skargi molestowanych kobiet. Nigdy jednak nie brakowało chętnych by brać udział w projektach fotografa i gotowych by potem jego prace publikować.

Wybryki Terry’ego Richardsona (na zdjęciu z siostrami Hilton) świat tolerował latami.

East News

Strąceni z Olimpu: Bruce Weber i Mario Testino

Richardson z upodobaniem portretował się z obnażonym członkiem, więc podobnego skandalu z jego udziałem można było wcześniej czy później się spodziewać. Ale Bruce Weber i Mario Testino? Zeznania obciążające dwóch gigantów światowej fotografii opublikował w styczniu 2018 roku w gigantycznym tekście niezastąpiony New York Times. Materiał był tak obszerny, bo o swoich doświadczeniach opowiadało w nim aż 28 modeli i byłych asystentów obu fotografów. Wszyscy mówili o tym samym: powtarzających się latami zachowaniach, na których jednym biegunie są obsceniczne żarty, a na drugim wkładanie rąk w spodnie i próby gwałtu w luksusowych pokojach hotelowych. Artykuł wywołał prawdziwy szok, bo dotyczył powszechnie szanowanych sław świata mody. 71-letni Bruce Weber jest nim traktowany jak ktoś w rodzaju patriarchy. Fotograf zasłynął pełnymi radości życia kampaniami reklamowymi dla Calvina Kleina, Ralfa Laurena i Abercrombie & Fitch. Z upodobaniem przedstawiał w nim atletycznie zbudowanych młodych mężczyzn i... psy rasy golden retriever. Z kolei 63-letni Mario Testino jest nadwornym fotografem brytyjskiej rodziny królewskie i faworytem naczelnej amerykańskiego Vogue’a, Anny Wintour.

Kto zadrze z Testino? Kto się narazi Weberowi? Przez długie lata odpowiedź Była bardzo prosta – Nikt

Nie czekając więc na dalszy rozwój wypadków wydawca Vogue’a Condé Nast, zawiesił współpracę z fotografami, których przez lata wytrwale lansował. W lutym 2018 roku zaś stworzył specjalny kodeks, który ma obowiązywać podczas sesji zdjęciowych. Czytamy w nim miedzy innymi, że modelką bądź model nie mogą przebywać z nikim z ekipy sam na sam, a w przypadku przezroczystych kreacji modelki muszą nosić… „stosowną bieliznę”! Wydawnictwo nie posunęło się jednak do otwarcia specjalnej infolinii dla ofiar molestowania, jak to zrobił Netflix po oskarżeniach wobec Kevina Spacey.

Dieta wciąż w płynie czyli zagłodzone modelki

Tekst w New York Times uprzytomnił nam niezbyt oczywistą prawdę, że w świecie mody to modele mężczyźni stoją niżej w hierarchii. Zarabiają mniej, tylko nieliczni stają się prawdziwymi gwiazdami. Dlatego szczególnie łatwo nimi manipulować. „Doszedłem tak daleko. Miałem to wszystko zaprzepaścić?”, tak tłumaczy swoją początkową uległość wobec żądań jednego z fotografów jeden z mężczyzn.
Ale modelki też nie mają łatwo. Od lat wiele pisze się o tym, że wiele z nich cierpi anoreksję i inne zaburzenia odżywiania. Media nie miały wątpliwości, kto odpowiada za śmierć zagłodzonych modelek Isabelle Caro i Any Caroliny Reston. Oskarżane o promowanie nienaturalnie chudych, kobiecych sylwetek koncerny Kering i LVMH, właściciele domów mody Gucci, Louis Vuitton, Dior, Alexander McQueen, Givenchy, Marc Jacobs czy Balenciaga zostały zmuszone więc do przyjęcia specjalnych regulacji. Każda modelka, która ma pracować dla którejś z tych marek musi przedstawić dokument medyczny o jej wskaźniku BMI (wskaźnik masy ciała). Czy to działa? Bez żartów! Powiedzmy tylko, że nawet wielka gwiazda modelingu Alessandra Ambrosio przez dziesięć dni przed pokazem Victoria’s Secret nie je żadnego posiłku w formie stałej, a dwanaście godzin przed nim nic nie pije. Wychodzi więc na wybieg po prostu głodna i odwodniona.

Alessandra Ambrosio przez dziesięć dni przed pokazem Victoria’s Secret nie je żadnego posiłku w formie stałej, a dwanaście godzin przed nim nic nie pije

Jeśli Alessandra Ambrosio tak bardzo pragnie spełnić nierealistyczne oczekiwania, co dopiero gotowe są zrobić osoby młode, bez doświadczenia i dorobku? Pod koniec 2017 roku w Szanghaju podczas trwającego kilkanaście godzin pokazu mody zmarła z wycieńczenia 14-letnia rosyjska modelka Wlada Dziuba. Matka zmarłej tłumaczyła, że nie udało jej się uzyskać chińskiej wizy, dlatego nie mogła skontrolować warunków, w jakich pracuje jej córka. Ale czasami obecność matki wcale nie pomaga. Za wiedzą i zgodą swej rodzicielki 10-letnia wtedy Thylane Blondeau wystąpiła w niesławnej sesji dla francuskiego Vogue’a. Prezentowała się w niej w wyzywających pozach i - kto wie czy nie bardziej - wyzywających kreacjach i makijażach. Po publikacji rozpętało się prawdziwe piekło o zasięgu wszechświatowym. Magazyn oskarżono o propagowanie pedofilii i rozmyślną seksualizację dzieci. Ale nieświadome powagi sytuacji media bulwarowe okrzyknęły nieletnią modelkę „najpiękniejszą dziewczynką świata”.

Sesja 10-letniej Thylane Blondeau dla francuskiego Vogue’a została potępiona natychmiast.

East News

Czego nie widać czyli świat totalnej kontroli

Są jeszcze inne, staranniej ukryte grzechy świata mody. Aby poznać jeden z nich przenieśmy się do wspomnianego już Szanghaju. Pod koniec 2017 roku słynne Aniołki, w tym odwodniona Alessandra Ambrosio pojawiły się na gigantycznym wybiegu w centrum tej metropolii by zaprezentować najnowsze propozycje marki Victoria’s Sercret. Zobaczyliśmy miliony kryształków Swarovskiego, legendarne anielskie skrzydła i zabójcze buty projektu Briana Atwooda. Ale nie wszystko wyglądało tak różowo. Władze nie wydały nie wydały wiz kilku modelkom i zaproszonym gwiazdom. Przedstawiciele marki tygodniami walczyli też z osławioną chińską biurokracją i totalną inwigilacją. Kiedy z trudem zorganizowany pokaz dobiegł końca zaczęło się afterparty. Miało być tak, jak wszędzie na świecie: modelki, blogerki, szampan i muzyka. Ale tuż po godzinie dwudziestej drugiej do klubu, w którym odbywała się impreza wkroczyli chińscy funkcjonariusze i… wyłączyli prąd. Muzyka ucichła, zabawa dobiegła końca. Trzeba bowiem wiedzieć, że o tej mniej więcej porze gasną światła w niebotycznych wieżowcach w Szanghaju i miasto spowija ciemność i cisza. Ale najwidoczniej wysłannicy Victoria’s Secret tego nie sprawdzili.
Nie da się ukryć, postawa Chińczyków mówiła tylko jedno: „Chcecie sprzedawać u nas miliony staników i majtek za miliardy dolarów? Musicie tańczyć tak jak wam zagramy!”. I Victoria’s Secret i inne marki modowe tańczą bez wahania. Budzi to jednak poważne wątpliwości. Chiny nie są przecież państwem demokratycznym. Zachodnie koncerny wchodzące na ten rynek wzmacniają tylko potęgę tego mocarstwa. Co gorsze, mogą się wkrótce przyczynić do dalszego ograniczenia wolności jego mieszkańców. Według brytyjskiego dziennika Guardian Chińczycy budują właśnie system mający zbierać informacje o aktywności obywateli w internecie, w tym otrzymywane dane ze sklepów internetowych także światowych marek… Po co to wszystko? Chińskie państwo chce w ten sposób oceniać lojalność swoich obywateli. A na podstawie tej oceny będzie decydować o dalszym życiu każdego z mieszkańców: o tym gdzie może zamieszkać, na jaki procent dostanie kredyt, do jakiej szkoły pójdzie jego dziecko, a może nawet… czy w ogóle może to dziecko posiadać. Czy Victoria’s Secret i inne światowe marki modowe naprawdę chcą wraz z chińskimi władzami budować świat totalnej kontroli, jaki znamy z serialu Czarne lustro?

Śmiertelna moda

Idźmy dalej w mrok. W roku 2015 troje blogerów modowych z Norwegii zostało wysłanych do Kambodży przez norweski dziennik Aftenposten. W opublikowanym na stronie gazety miniserialu Sweatshop. Deadly Fashion można zobaczyć ich zderzenie z rzeczywistością azjatyckich szwalni. „Jak można tak żyć? Jak można przez 14 lat życia zszywać jeden i ten sam ścieg?”, pyta w nim szlochając Anniken Jorgensen, 17-letnia Norweżka wydająca miesięcznie na ubrania setki jeśli nie tysiące euro. Przyznajmy, że zwykle równie niechętnie jak ona zastanawiamy się, kto szyje ubrania, które kupujemy w sieciówkach czy butikach znanych domów mody.
Na szczęście są organizacje, które walczą o los ludzi wykorzystywanych przez przemysł mody. Inne zajmuje niedola zwierząt. Na przykład fundacja People for the Ethical Treatment of Animals czyli w skrócie PETA na początku zeszłego roku kupiła akcje koncernu LVMH, właściciela wielu sławnych marek, w tym m.in. Louis Vuitton, Fendi, Dior czy Marc Jacobs. Pakiet akcji, który wszedł w posiadanie PETA jest wystarczający by przedstawiciele organizacji mogli brać udział w posiedzeniach akcjonariuszy LVMH i zadawać pytania zarządowi koncernu. Dodajmy: pytania często kłopotliwe. Do takiego ruchu skłonił PETA ujawniony w Internecie film pokazujący, w jak okrutny, chciałoby się powiedzieć bestialski sposób traktowane są krokodyle na pewnej farmie w Wietnamie. Jak się wkrótce okazało, farma ta dostarczała skóry do garbarni należącej do koncernu LVMH… Przy tym wszystkim ujawniane przez konta instagramowe w rodzaju Diet Prada przypadki plagiatów w kolekcjach największych domów mody wydają się niewinną igraszką.
I jak w z tym wszystkim żyć, możecie zapytać? Najrozsądniej chyba cieszyć się pięknem świata mody, ale nie przymykać oczu na jego ciemniejsze strony. Robiliśmy to już chyba zdecydowanie za długo.

Reklama

Po pokazie Victoria’s Secret w Szanghaju media pytały, czy zachodnie marki modowe świadomie wspierają autorytarne władze Chin.

East News
Reklama
Reklama
Reklama