Diamenty są wieczne. A do tego sprawiają same kłopoty!
Bez klejnotów nie ma królewskich ślubów, Oscarów, wielkich gal i skandali
- Marcin Brzeziński
Bez klejnotów nie ma królewskich ślubów i Oscarów. Są dziedziczone i kradzione. A czasem przynoszą nieszczęście. Opowieść o nich to historia ludzkich złudzeń, marzeń i niesłabnącego nigdy pożądania. Oto, jak, gdzie i kiedy diamenty, brylanty, perły, szafiry i szmaragdy odegrały największą rolę w historii mody, sztuki i show-biznesu.
ZOBACZ: „Różowa Gwiazda” została sprzedana za rekordową kwotę! Oto najdroższy brylant na świecie
Diamenty, brylanty, perły, szafiry i szmaragdy na Oscarach
O czym myślą gwiazdy kroczące po czerwonym dywanie przed hollywoodzkim Dolby Theatre, w którym co roku odbywają się ceremonie wręczenia Oscarów? Niektóre marzą o złotej statuetce, inne zastanawiają się, czy dotrwają do przerwy reklamowej, by skorzystać z toalety. Jest jednak coś, co zaprząta głowy większości. A chodzi o dręczące pytanie: czy na pewno naszyjnik ze szmaragdami (lub brylantami, rubinami, szafirami…), który ich stylista wypożyczył od słynnej marki jubilerskiej, został dobrze zapięty?
CZYTAJ TEŻ: Księżna Kate założyła ukochany klejnot Elżbiety II! Dlaczego jest tak ważny dla królowej?
Od kiedy w 1944 roku jubiler Harry Winston wypożyczył nominowanej do Oscara aktorce Jennifer Jones brylantowy naszyjnik, Hollywood i wielcy producenci biżuterii żyją w doskonałej z pozoru symbiozie. Aktorki wyglądają zjawiskowo, a jubilerzy zyskują wspaniałą reklamę. Ale to współistnienie regulują szczegółowe kontrakty. Domy jubilerskie zapewniają klejnoty i ich fizyczną ochronę w określonym czasie (czytaj: ochroniarzy), ale nie opłacają ubezpieczenia na wypadek kradzieży czy zagubienia. Dlatego gwiazdy pod żadnym pozorem nie powinny tracić czujności. A jest na co uważać! Na przykład naszyjnik z brylantem The Heart of the Ocean z kolekcji Harry’ego Winstona, w którym pojawiła się w 1998 roku grająca w „Titanicu” Gloria Stuart, wyceniono na 20 milionów dolarów, a zestaw od Choparda, w którym w 2014 roku na Oscarach wystąpiła Cate Blanchett, był wart 18 milionów. Do wprowadzenia umów doprowadziło kilka nieprzyjemnych zdarzeń. Na przykład w 1993 roku Sharon Stone uznała, że warta 400 tysięcy dolarów bransoletka, którą wypożyczyła jej marka Harry Winston, jest w rzeczywistości… prezentem. Ale nawet najbardziej precyzyjne umowy i profesjonalni ochroniarze czasem nie pomogą. W 2015 roku z pokoju hotelowego Lupity Nyong’o skradziono wartą 150 tysięcy dolarów kreację Calvina Kleina, w której aktorka parę godzin wcześniej odbierała Oscara za rolę w filmie „Zniewolony. 12 Years a Slave”. Dlaczego wspominamy tu o kradzieży sukienki? Zdobiło ją bowiem sześć tysięcy pereł. Po paru dniach suknię podrzucono jednak z powrotem do hotelu. Żartowano, że najprawdopodobniej dlatego, że perły okazały się nieprawdziwe…
CZYTAJ WIĘCEJ: Wielka Brytania. Oto najdroższe klejnoty brytyjskiej monarchii
Klejnoty bywają bezcenne
Co tam Oscary! Biżuterię na potęgę kradnie się na festiwalu filmowym w Cannes! Rekordowy pod tym względem był rok 2013. Wtedy to z wystawy klejnotów w hotelu Carlton skradziono precjoza warte ponad 100 milionów euro. Z hotelu Novotel zniknęła biżuteria firmy Chopard (1,4 miliona euro), a szwajcarski jubiler de Grisogono zgłosił kradzież naszyjnika o wartości dwóch milionów euro z imprezy w Antibes. Zdarzają się jednak klejnoty, których nikt się ukraść nie odważy. Na potrzeby tego tekstu na podstawie dziesiątków zestawień najsłynniejszych klejnotów świata stworzyliśmy własne. Pierwszy na naszej liście może się wydawać dość niepozorny. To pierścionek z cejlońskim szafirem i 17 brylancikami, który książę Karol podarował w dniu zaręczyn Dianie Spencer. Wywołał on początkowo coś w rodzaju skandalu. Nie był mianowicie wykonany na miarę, czego oczekiwano od zaręczyn na dworze królewskim, a dostępny dla każdego w ofercie domu jubilerskiego Garrard. Po latach książę William włożył ten właśnie pierścionek na palec Kate Middleton…
Następnym klejnotem jest należąca do Wallis Simpson, przyszłej księżnej Windsoru, bransoletka Cartier w kształcie pantery. Urzekający maestrią wykonania klejnot trafił podobno jakiś czas temu do zbiorów Madonny. Nie zapominajmy też o królowej Elżbiecie II! Z jej niezliczonej kolekcji klejnotów wybieramy tiarę nazywaną „Girls of Great Britain and Ireland”. Ten klejnot w prezencie otrzymała od komitetu dziewcząt Brytanii i Irlandii królowa Maria. Ta z kolei ofiarowała go w dniu ślubu swojej wnuczce Elżbiecie…
Pora opuścić brytyjski dwór. I zrobić miejsce na naszej liście dla wyjątkowych kamieni. Umieścimy na niej dwa. The Hope Diamond, czyli Diament Hope’a, jest największym znanym błękitnym brylantem, czyli oszlifowanym diamentem, na świecie. Ma też inną właściwość. Sprowadza podobno nieszczęście na swoich właścicieli (do tego wątku jeszcze powrócimy). Obecnie spoczywa w Smithsonian Natural History Museum w Waszyngtonie i po „Monie Lisie” przyciąga najwięcej zwiedzających. A dlaczego wybraliśmy The Tiffany Yellow? Ten ważący aż 128 karatów żółty brylant nosiła na zdjęciach promujących „Śniadanie u Tiffany’ego” w 1961 roku Audrey Hepburn.
WIĘCEJ NA TEMAT: Dlaczego tak fascynują nas klejnoty? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć najnowsza wystawa w Paryżu!
Klejnoty - przeklęte kamienie
Wspomnieliśmy o złowróżbnym diamencie Hope’a. Ale i dzisiaj pełno na świecie kamieni, z którymi związane są tortury, cierpienie i śmierć. To tak zwane krwawe diamenty. Przez ich sprzedaż prowadzone są konflikty zbrojne w najbiedniejszych krajach Afryki. Kilka takich krwawych diamentów w 1997 roku podarował Naomi Campbell po kolacji wydanej przez Nelsona Mandelę Charles Taylor, dyktator Liberii odpowiedzialny za zbrodnie wojenne w Sierra Leone, Gwinei i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Modelka prezent przyjęła. W 2010 roku musiała w tej sprawie zeznawać przed trybunałem w Hadze.
Klejnoty jako dowody miłości
Nie możemy jednak naszej opowieści o biżuterii skończyć w tak przygnębiający sposób. Wróćmy więc do świata glamouru i… miłości. Nie wszyscy wiedzą, że jedną z najwspanialszych kolekcji biżuterii na świecie stworzyła wielka gwiazda srebrnego ekranu Elizabeth Taylor. A właściwie stworzyli ją dla niej jej liczni mężowie. Aktorka brała bowiem ślub osiem razy, w tym dwukrotnie z Richardem Burtonem. Jest więc Elizabeth Taylor właścicielką niezwykłych ozdób do włosów Bvlgari („Jedyne słowo, które Elizabeth zna po włosku, to ta nazwa”, powiedział kiedyś Burton) i naszyjników ze szmaragdami Cartiera. Ale żadna z tych kosztowności nie może się równać z jej 68 karatowym brylantem w kształcie gruszki, nazywanym The Taylor–Burton Diamond. Kamień jest takich rozmiarów, że nie pasował do żadnego pierścionka, więc marka Cartier ozdobiła nim naszyjnik. „Nawet dla mnie był zbyt duży”, powiedziała aktorka.
Po tym bon mocie w stylu dawnego Hollywood pora na wielki finał. Oczywiście mogłaby nim być piosenka „Diamonds Are Girl’s Best Friends”, czyli „Diamenty to najlepszy przyjaciel dziewczyny” z musicalu „Mężczyźni wolą blondynki” (1953). Ale my pożegnajmy się fragmentem utworu „Biżuteria” autorstwa niezastąpionego Jeremiego Przybory:
- „Skarżyła mi się wujenka,
- że gdy kochał wuj, to męka.
- Zadręczały ją te szały i brewerie.
- Za to radość niepomierną
- niosła jej wuja niewierność,
- bo jej całą zawdzięczała biżuterię.
- Hop, hop, hejże ha!
- Całą biżuterię…”.