Reklama

Dziennikarka, która rozmawia z kobietami i wspiera je na duchu, gdy w roli matek czują się niepewnie, udzieliła nam wywiadu bez ogródek. AGNIESZKA HYŻY nie kreuje się w nim na supermamę, mówi szczerze, co ją denerwuje i co cieszy. I jak to jest mieć dwoje dzieci – 10-letnie i roczne. Przy okazji podpowiada, jak nie stać się więźniem macierzyństwa.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Agnieszka Hyży szczerze o trudach macierzyństwa: „Nie jest lekko. Początki były nawet łatwiejsze niż teraz”

KP: Masz dwoje dzieci. Czułaś się już psychicznie dojrzała, żeby zostać matką?

AH: Nie wiem, czy jest coś takiego, jak dojrzewanie do macierzyństwa, ale ile byś nie przeczytała poradników, z iloma osobami doświadczonymi byś nie porozmawiała, to rzeczywistość przerasta wyobrażenia, bo każda z nas jest inna i dzieci też są inne. Nie ma więc uniwersalnej instrukcji obsługi. Oczywiście, że chciałam być matką, ale myślę, że smak macierzyństwa pojawia się wtedy, kiedy zostaje się rodzicem i trzeba zderzyć się z tą nową rzeczywistością. A ja, mając już prawie 10-letnią córkę i wychowując wspólnie z drugim mężem jego dwóch synów, weszłam teraz ponownie w rolę mamy malutkiego dziecka. I chociaż pewne rzeczy robię intuicyjnie, automatycznie i na pewno jestem dużo bardziej spokojna i zdroworozsądkowa, to wiele rzeczy przeżywam na nowo.

Olga Majrowska

KP: Dobrze nie mieć w sobie już strachu o dziecko i nie reagować lękiem na każdy jego płacz.

AH: Tak, i dokładnie w tym widzę dojrzewanie do bycia matką. Natomiast wiele przeżywam na nowo, z wieloma rzeczami sobie nie radzę.

KP: Na przykład?

AH: Mam szczęście do dzieci bezproblemowych pod względem alergii, apetytu i karmienia naturalnego. Nigdy nie musiałam ich dokarmiać i ominęły mnie wizyty u lekarzy. Ten początek nowego macierzyństwa z Leonem był więc absolutnie fantastyczny. Natomiast nie radzę sobie wielokrotnie w sytuacjach, kiedy moja córka i dzieci Grzegorza powoli zaczynają wkraczać w wiek dojrzewania i wymagają dużej uwagi i atencji, a ja to wszystko chciałabym im dać. Jesteśmy bardzo zajęci ich aktywnością szkolną i swoją aktywnością zawodową, a małe dziecko jest bardzo absorbujące. Gdy moja Marta miała rok, czyli tyle, ile teraz mój synek, wiem, że skupiałam uwagę w stu procentach tylko na niej. A teraz mam patchworkową rodzinę, która stwarza trochę inne problemy niż taka „zwykła”. Bywają momenty, kiedy myślę, że nie ogarniam tego wszystkiego, nie wyrabiam się na zakrętach, a wieczorami widać moje zmęczenie, przejawiające się też irytacją i zniecierpliwieniem. Szybko tracę równowagę, bo chciałabym wszystko szybko i sprawnie ogarniać: śniadania, odrobione lekcje, kładzenie dzieci do łóżek. Myślę i mówię: Leon, teraz masz spać, bo już jest późno, godzina 21, a ja mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. On najczęściej ma inny

plan, co oznacza, że ja muszę zmienić swój. Natomiast mam zupełnie inne doświadczenia bliskości i trudności z separacją, jeśli chodzi o karmienie. Marcie było wszystko jedno, czy dostawała butelkę, czy karmiłam ją z piersi. Z synkiem jest inaczej, moment karmienia piersią i dla niego, i dla mnie jest niezwykle ważny.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Agnieszka Hyży kilka razy poroniła. Jak w tym smutnym czasie radził sobie jej mąż?

Olga Majrowska

KP: Jesteś twarzą marki LOVI, dlaczego się na to zdecydowałaś?

AH: Gdy dowiedziałam się, że zostanę mamą, podejrzewałam, że będę miała dużo różnych propozycji PR-owych. Ten świat jest tak zorganizowany, że macierzyństwo obrasta w influencerstwo. Nie chciałam jednak zostać przekaźnikiem reklam, pokazywać tylko produkty przydatne matce małego dziecka. Wyrosłam przecież ze świata telewizyjno-dziennikarskiego, w którym zawsze się czułam najlepiej. Myślałam więc sobie, że byłoby fantastycznie, gdybym przekazywała tym kobietom coś więcej. A ponieważ marka LOVI zdecydowała się na wprowadzenie projektu programu internetowego w rodzaju „śniadaniówki” LOVI Cafe, w której rozmawia się o różnych sprawach związanych nie tylko z karmieniem, nie miałam wątpliwości, że to coś dla mnie. Z jednej strony mam przecież doświadczenia

macierzyństwa, jestem wiarygodna, więc mogę pokazywać przydatne i sprawdzone produkty. A z drugiej strony jestem zwolenniczką karmienia naturalnego. Mogłam więc rozmawiać o tym przed kamerą i robić to tak, jak lubię i chcę. A marka LOVI to wszystko mi zapewniła.

KP: Co jest najważniejsze w macierzyństwie?

AH: To trudne pytanie, ale myślę, że takie pogodzenie się samej ze sobą. Trzeba polubić siebie jako matkę i przestać podnosić oczekiwania względem siebie. Pamiętajmy, że nie ma matki idealnej i że taki wzór idealnej matki nie istnieje, a żadne dziecko nie będzie idealne. Nie wygląda to więc w życiu tak, jak na pięknych zdjęciach na Instagramie, mówiących o tym, że macierzyństwo to cudowna sprawa, a wszystkie dzieci są piękne, zdrowe i śpiące. Cenię te matki, które potrafią powiedzieć, że ich dziecko nie śpi już od tygodnia, a ona naprawdę ma dość i pyta, co powinna zrobić.

Reklama

Cały wywiad możecie przeczytać w najnowszym wydaniu magazynu VIVA! Mama.

Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama