Trwa w relacji, która daje jej radość i siłę. „Tworzymy z Bartkiem związek na własnych zasadach”
„To nasze życie, nasze wybory”, dodaje Magdalena Cielecka
- Beata Nowicka
Ikona stylu, artystka kompletna. Magdalena Cielecka udzieliła wywiadu do specjalnego wydania magazynu VIVA! Filmowa. Aktorka opowiedziała nie tylko o swojej zawodowej drodze i projektach, które zmieniły jej życie. Czy role, które do niej przychodzą splatają się czasami z wydarzeniami życia realnego? „Mam wrażenie, że zawsze, trochę jak w horoskopach. Wierzysz czy nie wierzysz, gdy przeczytasz swój horoskop, wszystko ci się zgadza. [...] Bywa, że ten zawód jest terapeutyczny, jeśli umiesz z tego skorzystać. Wierzę, że role przychodzą w odpowiednim czasie. Nie bez powodu i nieprzypadkowo. Czasami mają cię z czegoś wyleczyć, przed czymś ochronić, zrelaksować, czasem też zgnoić, przećwiczyć. Powiedzieć ci coś o tobie, wstrząsnąć. Czasem pomóc uciec. Wyjeżdżasz na plan na półtora miesiąca i rozumiesz, że to było zbawienne", wytłumaczyła aktorka.
Magdalena Cielecka uchyliła rąbka tajemnicy na temat życia prywatnego i relacji z ukochanym Bartoszem Gelnerem. Zakochani rzadko zabierają głos na temat swojego związku, strzegą prywatności. Zdarza się, że robią wyjątki. „Dziś jestem w relacji, którą bardzo sobie cenię”, mówi Beacie Nowickiej. Co jeszcze wyznała?
Magdalena Cielecka o życiu prywatnym i relacji z ukochanym, Bartoszem Gelnerem
Któryś z seriali zmienił Twoje życie?
Na pewno „Chyłka”. Była to moja pierwsza główna rola w serialu, wcześniej grałam drugie plany albo pojawiałam się gościnnie. Miałam 46 lat. Pomyślałam, że mam na tyle ustabilizowaną pozycję zawodową i nazwisko, że mogę zagrać postać tytułową. Nie groziło mi, że zostanę Joanną Chyłką. Ogromna popularność, którą przyniosła mi ta rola, nieco mnie przerosła. Bardzo intensywna praca przez trzy i pół roku na planie była wyczerpująca i dominująca inne zajęcia. Zdecydowałam o zmianie i pożegnaniu pani mecenas, co do dziś budzi w fanach tej postaci czynny żal. [...]
TYLKO W VIVIE!: Pierwszą nagrodę na festiwalu w Gdyni otrzymała w wieku 23 lat. Wyróżnienie ją umocniło
Jeden z krytyków napisał: „W kobietach Cieleckiej jest upór bycia piękną, inną i ten najpotężniejszy – upór niezależności”. Czym dla Ciebie jest niezależność w związku?
Związek muszą tworzyć dwie niezależne i wolne osoby, które chcą ze sobą być, a nie muszą z powodów ekonomicznych, strachu przed samotnością czy innej presji. Niezależność finansowa, którą daje praca, jest kluczowa. Muszę prowadzić własne życie zawodowe, mieć pasję, coś, co jest tylko moje, co mnie definiuje jako człowieka, jako kobietę. Chodzi o to, żeby w związku być sobą, nie udawać kogoś innego. Zaufanie i wolność. To jest najważniejsze. A czy ludzie mieszkają razem, czy osobno, czy jedno jest starsze, drugie młodsze, czy są tej samej płci, czy widzą się raz na rok, czy trzymają non stop za ręce i jedzą z jednego talerzyka…? Wariantów jest milion. O wielu pewnie nie słyszeliśmy. [...]
Bałaś się samotności?
Chyba nie, ale oczywiście myślałam o niej. Tuż po trzydziestce miałam taki czas, że przez cztery–pięć lat byłam singlem. Nie było mi źle. Nie jestem kobietą, która rozpadnie się, żyjąc sama, albo sobie nie poradzi. Ale… ja bardzo lubię być w relacji, dzielić z kimś życie. Mnie to daje napęd, czerpię z tego radość, siłę, jednocześnie sama bardzo dużo dając. Myślę, że jestem fajna w związku, że związek ze mną jest interesujący. Dziś jestem w relacji, którą bardzo sobie cenię. Tworzymy z Bartkiem związek na własnych zasadach, bo to nasze życie, nasze wybory!
To życie czy granie?
Gdybym musiała wybierać, chyba jednak wybrałabym życie. Dzisiaj. Gdybyś mnie zapytała 20 lat temu w Paryżu? Nie wiem. Być może granie. Młodość jest bezkompromisowa. Najważniejszy jest balans, osiągnięcie go to sukces. Oczywiście szala nigdy nie stoi w miejscu, wahadełko jest w ciągłym ruchu. Kiedy nie pracuję, zajmuję się życiem: mam czas na relacje z bliskimi, podróże, lektury, wypoczynek, leniuchowanie, kształcenie się, balowanie. Gdy wchodzę w projekt, życie idzie trochę w odstawkę: nie wyjeżdżam wtedy na wakacje, rzadko spotykam się z przyjaciółmi, życie domowe jest podporządkowane rytmowi planu zdjęciowego albo intensywnych prób. Wszystko splata się w jednym kłębku, który zwinięty jest z tych dwóch włóczek.
Czytaj też: Jej życie wciąż gna, ale dziś jest przede wszystkim mamą: „Ivo jest zawsze na pierwszym miejscu”
Cały wywiad do przeczytania w nowej VIVIE! Filmowej. Magazyn z dwoma okładkami do wyboru do kupienia w punktach sprzedaży w całej Polsce.