Jej życie wciąż gna, ale dziś jest przede wszystkim mamą: „Ivo jest zawsze na pierwszym miejscu”
„Cieszę się, że jestem dojrzałą mamą, bo miałam czas na to, żeby poukładać się sama ze sobą”, mówi Kasia Sokołowska
- Katarzyna Piątkowska
Jej życie kręciło się wokół pokazów mody, podróży, telewizji... Niektórzy nie przypuszczali, ze je marzeniem jest posiadanie dziecka. Kasia Sokołowska zawsze wiedziała, że będzie mamą. Dwa lata temu jej życie zmieniło się diametralnie. Wtedy Kasia Sokołowska i Artur Kozieja spełnili swoje marzenie o rodzicielstwie. Długo walczyli, by ich pragnienie się spełniło. I w końcu się udało. W rozmowie z Katarzyną Piątkowską reżyserka pokazów mody i jurorka Top Model otworzyła się na temat późnego macierzyństwa i ukochanego synka, Ivo.
Kasia Sokołowska spędza z dzieckiem mnóstwo czasu i pozostaje aktywna zawodowo. "Cieszę się, że jestem dojrzałą mamą, bo miałam czas na to, żeby poukładać się sama ze sobą, złagodnieć dla siebie. Myślę, że młode mamy czasem bardzo okrutnie siebie traktują, mają wyśrubowane wymagania względem siebie i swojego macierzyństwa. A życie jest inne, niż sobie wymyślimy, toczy się swoim rytmem. Każde wydarzenie w życiu ma swój czas. Dla mnie czas na macierzyństwo przyszedł właśnie teraz", mówi. Jakim chłopcem jest Ivo? W czym jest podobny do mamy?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 15.09.2024 r.]
Kasia Sokołowska o ukochanym synku. W czym Ivo jest podobny do mamy?
Dzisiaj był dla Ciebie ważny dzień. Twój syn poszedł pierwszy raz do przedszkola.
I nie sądziłam, że będę tym tak poruszona. Wiele razy zastanawiałam się, jak będzie wyglądał ten dzień. Jakie będę przeżywać emocje, gdy moje maleńkie dziecko, które przed chwilą przyszło na świat, da wielki krok w swoje życie. Wiesz, czym jestem zaskoczona? Tym, że ten moment nadszedł tak szybko.
Zobacz także
Płakałaś?
Wcześniej. Kilka razy, bo to, że nastąpi nowy etap w życiu mojego dziecka, przeżywałam już od dawna. Dzisiaj przełykałam łzy i byłam wzruszona, ale jestem zadaniowa, a bardzo chciałam, żeby Ivo zobaczył, że jestem silna. Poza tym wiedziałam, że będzie ucieszony nową sytuacją. Jest dynamiczny, otwarty i potrzebuje wyzwań, w czym jest bardzo podobny do mnie. Nie mogłabym pozwolić, żeby siedział dłużej w domu z nami lub z nianią, bo jest bardzo towarzyski, kocha inne dzieci, lubi być wśród ludzi. Nie myliłam się. Od razu poczuł się w tym miejscu bardzo dobrze. Ale przez pierwsze dni będę krążyć wokół przedszkola (śmiech).
TYLKO W VIVIE!: Narodziny synka zmieniły jej życie, cieszy się, z bycia dojrzałą mamą: "Dla mnie czas na macierzyństwo przyszedł właśnie teraz"
Twoje życie wciąż gna. Masz mnóstwo pracy, projektów do zrealizowania. Nie masz wyrzutów sumienia, że coś dzieje się kosztem czegoś innego?
Zanim urodziłam Ivo, wiele razy próbowałam sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie będzie moje macierzyństwo, czy nie będę miała poczucia winy, że nie zrezygnowałam całkowicie z pracy. Dzisiaj pracuję dużo mniej i na swoich warunkach, ale jednak wciąż pracuję. Dużo. Dlaczego? Dlatego, że Ivo jest częścią rodziny, która jest rodziną pracującą. Ale wszystko jest kwestią znalezienia odpowiednich proporcji. Gdy się urodził, wszystkie puzzle wskoczyły na odpowiednie miejsce. I nie ma tam miejsca na poczucie winy. Zawsze byłam świetnie zorganizowana i to się nie zmieniło. [...]
Wcześniej nie miałaś przestrzeni na założenie rodziny?
Mając 40 lat, miałam za sobą 18 intensywnych lat pracy zawodowej, a po zostaniu jurorką programu „Top Model” moja kariera zaczęła galopować. Dostawałam mnóstwo wspaniałych propozycji i nie umiałam odmówić. To pewnie dlatego, że jestem i od zawsze byłam freelancerem. Każda dobrze wykonana praca przynosiła kolejne zlecenie, a ono kolejne. Z jednego pokazu od razu wchodziłam w drugi, mało spałam, nie odpoczywałam. I tak spędziłam wiele lat. Ludzie z naszego pokolenia nie myśleli o czymś takim jak balans w życiu. Nam zależało na pracy, na budowaniu tożsamości zawodowej. Przynajmniej ja bardzo o to dbałam. Ale doba ma tylko 24 godziny i ani minuty więcej. Zrozumiałam, że muszę na nowo zbudować swoją rzeczywistość, bo pracowałam ponad siły, których nie starczało mi już na nic innego. Nigdy nie doszłam do takiej ściany, żebym poczuła, że jestem wypalona i mam dość, ale zaczęłam się zastanawiać, jak poprawić jakość swojego życia.
Nauczyłaś się mówić „nie” i odrzucać zawodowe propozycje?
Selekcja. Dla mnie słowo masakra. Klientów miałam coraz więcej, nikt nie chciał rezygnować z mojej pracy, a ja nie umiałam odmawiać. Z jednej strony to było budujące, łechcące ego. Ale z drugiej zasuwałam na najwyższych obrotach, a mój kalendarz pękał w szwach. Jestem perfekcjonistką i wiedziałam, że ilość odbije się na jakości tego, co robię. Po prostu. Uczenie się odmawiania, dokonywanie selekcji przychodzących zleceń było dla mnie trudne i zajęło mi dużo czasu. A teraz jest mi łatwiej odmówić, bo mam powód, który nie wymaga żadnych tłumaczeń. Mam dziecko i ono jest dla mnie najważniejsze. To jest dla większości argument nie do podważenia. Ivo jest zawsze na pierwszym miejscu. On jest częścią mojego życia. Mojego. Nie cudzego. A ja mam określone życie. Chcę go uczyć pewnych wartości, pokazać cały mój świat. Oczywiście nie wszystko naraz. Teraz chcę mu zapewnić rozwój, edukację, ciepło, miłość. [...]
W jednym z wywiadów przed 50. urodzinami powiedziałaś, że zastanawiasz się, co pomyślisz, gdy obudzisz się tego dnia…
W dniu 50. urodzin obudziłam się w sypialni, z której rozpościerał się widok na morze, z moim synkiem i partnerem. Nie musiałam nic myśleć. Cieszyłam się chwilą. Pojawienie się Ivo na świecie zmieniło moją optykę. Wiek, praca, to wszystko nie ma znaczenia, gdy się jest razem z bliskimi.
Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży już od czwartku, 12 września.