Nieznane kulisy kultowego filmu „Miś’’. Co łączyło Krystynę Podleską i Stanisława Tyma?
Komedia miała premierę 40 lat temu
Krystyna Podleska jedną rolą - Aleksandry Kozeł w kultowym filmie Stanisława Barei „Miś” - podbiła serca Polaków. Napisała do rodziców w Anglii, że gra w komedii z fajnymi ludźmi. Tylko jest jeden problem, w większości scen leży w łóżku. Jej zdziwiony tata spytał mamę: Czy nasza córka gra chorą?”. Ponad 40 lat po premierze „Misia” przypominamy nieznane kulisy produkcji.
Krystyna Podleska i Stanisław Tym - co ich łączyło?
Krystyna Podleska udzieliła kilka lat temu VIVIE! wywiadu, w którym opowiedziała o tym, jak trafiła do filmu, o rozbieranych scenach i o tym, co łączyło ją ze Stanisławem Tymem.
Na plan zdjęciowy musiała dojeżdżać aż z Londynu. Mimo to, „Misia” uważa za jeden z najwspanialszych epizodów w swojej karierze. „Była wtedy upiorna zima, na szczęście miałam ciepły kożuch, który mnie ratował. Świetnie się bawiliśmy, bo Staszek Tym, mój filmowy kochanek, okazał się szalenie dowcipny i inteligentny. Postanowiłam go uwieść, niestety, nie dałam rady”.
Rola Oli wymagała od Krystyny Podleskiej sporej odwagi. Musiała się rozebrać na planie. Czy zrobiła to dla Stanisława Tyma? I jak zareagowali na to jej rodzice? „Nie dla niego, tylko dla filmu. Jeszcze wtedy wierzyłam w sztukę przez duże S. Strasznie lubiłam awangardowe rzeczy. Ta scena rozbierana to był czysty przypadek. Mówię w niej: „przepraszam, że jestem taka nieubrana”. Po prostu zapomniałam, że nic nie miałam pod tym szlafrokiem. Chciałam pokazać, że jestem goła, otworzyłam szlafrok i już było za późno (śmiech). Ale tego nie było w scenariuszu. Napisałam jednak do rodziców, że gram w komedii z bardzo miłymi ludźmi, tylko jest jeden problem – w większości scen leżę w łóżku. Wtedy zdziwiony tata spytał mamę: „Urszulko, czy nasza córka gra chorą?”. Do dziś nie wiem, czy żartował, czy tak myślał. Ale oglądał wszystkie moje filmy, nawet te, w których grałam z gołymi piersiami. Jego kolega opowiadał mi kiedyś, że po jednym z filmów poszli na kolację i tata powiedział: „wiesz co, nie wiedziałem, że moja córka ma takie ładne piersi”, mówiła VIVIE! aktorka.
Rola słodkiej idiotki nie sprawiła Krystynie Podleski większych kłopotów. Jak mówi - zbyt dużo nie udawała.„Gdyby polska aktorka starała się zagrać Olę z Misia, słodką idiotkę, marzącą o roli u Polańskiego, musiałaby strasznie dużo grać. A ja po prostu nią byłam, takie trochę dziecko we mgle, nie czujące tamtych realiów. Myślę, że Bareja był tego świadomy, obsadzając mnie w tej roli. (…) Za pierwszym razem jak obejrzałam „Misia”, niewiele rzeczy z niego zrozumiałam, bo nie byłam stąd. Ktoś mnie zapytał, jak często oglądam „Misia”. Powiedziałam, że raz na pięć lat i wciąż wydaje mi się bardzo śmieszny. Liczyłam, że po filmie posypią się nowe propozycje. Niestety, ogłoszono stan wojenny i dupa blada. W Polsce zrobiła się kompletna pustynia kulturalna. Ubolewam nad tym, bo mogłabym dużo więcej osiągnąć", tłumaczyła nam aktorka.
ZOBACZ TEŻ: Laura Łącz wspomina pracę na planie „07 zgłoś się”. Aktorka zdradziła sekret Bronisława Cieślaka
Co dziś robi Krystyna Podleska?
Dziś 73-letnia ulubienica widzów, która nie doczekała się dzieci, skupia się na życiu małżeńskim i teatrze. Od 1998 jest żoną Janusza Szydłowskiego, który też jest aktorem oraz reżyserem.
„Nie mogę rozstać się z aktorstwem. Gram monodram „Mój boski rozum” – dużo z nim jeździłam, zanim stał się ogromny zastój. Gram też w Teatrze Variete w spektaklu „Powróćmy do dawnych lat” – dla mnie to jest dobry tytuł”, śmiała się w wywiadzie z zeszłego roku aktorka. „Muszę przyznać, że dyrektorem tego teatru jest mój obecny mąż. Ale to jest teatr muzyczny, a ja nie umiem śpiewać, więc ja gram tylko w jednej rzeczy”, dodała podczas sierpniowego Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu.
Więcej w wideo.