Reklama

Karolinę Szostak, gwiazdę Polsatu i Polsatu Sport, i jej mamę Marylę łączy wyjątkowa więź. Na wywiad umówiłyśmy się w chińskiej restauracji niedaleko ich mieszkań. Karolina śmieje się, że dla jej mamy Maryli nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego właśnie siedzimy w sali, w której normalnie siedzi 12 osób. „Nie chcieli jej nam zarezerwować, ale mama wszystko umie zorganizować”, mówi... O sekretach swojej relacji panie opowiedziały Katarzynie Piątkowskiej w najnowszej VIVIE!.

Reklama

Maryla Szostak i Karolina Szostak o relacji mama-córka. Fragment wywiadu

W trakcie rozmowy przekonuję się, że dla Maryli Szostak w ogóle nie ma przeszkód nie do pokonania. Rozmawiamy o relacjach na linii matka–córka, o wypadku, który dla nich obu był nowym początkiem, i o podobieństwach lub ich braku. I tu muszę przytoczyć anegdotkę z samego początku spotkania. „Co zamówiłaś?”, pyta Maryla Karolinę. Ta odpowiada: „Nie powiem ci, bo zamówisz to samo”. „Czy to źle?”, pyta Maryla i dodaje: „To ty zamów dla mnie”. „Nie możesz sobie zamówić tego, na co masz ochotę?”. „Mogę. To poproszę wołowinę w sosie ostrygowym”. Okazuje się, że bezwiednie Maryla zamówiła dokładnie to samo co jej córka. Gdy odpowiadają, że w ogóle nie są do siebie podobne, myślę, że nawet sobie nie zdają sprawy, że to nie do końca prawda. W trakcie wieczoru trochę się sprzeczają, dogadują sobie, ale widać, że są ze sobą mocno związane.

Matka i córka. Jedna z trudniejszych relacji.

Maryla: Nie znam rodziny, w której wszystko układałoby się idealnie. Nasza relacja nie jest trudna. Powiedziałabym, że jest raczej normalna. Każda z nas jest inna, ma inny temperament. Oczywiście ścieramy się, ale jednocześnie za sobą przepadamy. Nie zdarzyło się, żebyśmy były na siebie obrażone dłużej niż pół godziny. Od niedawna jestem na emeryturze, dlatego jestem wyciszona, ale gdy pracowałam, miałam silne napięcia z tym związane. Dlatego teraz staram się zrozumieć Karolinę, która często wraca z telewizji naładowana energią i musi ją wyładować. Nie zawsze mi się udaje. Czasem wystarczy moja jedna uwaga i Karolina wybucha.

Karolina: Całe życie jestem poddawana krytyce ze względu na pracę. Przygodę z telewizją zaczynałam od udziału w programie „5–10–15”. I jak wracam do domu, to wolałabym nie słyszeć, że miałam źle ułożone włosy, źle pomalowane oko albo że powiedziałam, że coś jest nie tak.

Maryla: Karolina jest spod znaku Lwa i, jak to każdy Lew, ma wiele pozytywnych cech, ale nie znosi krytyki. A ja przecież robię to z miłości, z serca.

Karolina: Miłością droga do piekła jest wybrukowana… a nie, to były dobre uczynki (śmiech).

Maryla: Kto uczciwiej niż matka powie…

Karolina: Nie skomentuję tego. Jak wiesz, że tego nie lubię, z serca możesz nie powiedzieć (śmiech).

Maryla: Czasem nie jestem w stanie się pohamować.

Karolina: Tak naprawdę nasza relacja jest w porządku. Potrafimy spędzać ze sobą całe dnie, bawić się razem, żartować. Choć bywają między nami napięcia, bo bywa trudno, jak w damskiej przyjaźni.

CZYTAJ TEŻ: Uratował córce życie, niemal przypłacając swoim własnym. Oto historia relacji Przemysława Salety z córką

Marlena Bielińska/MOVE

A Wy jesteście przyjaciółkami?

Maryla: Nie! Dziecko nie potrzebuje w matce mieć przyjaciółki czy koleżanki, z którą można pójść na ploteczki. Potrzebuje matki, która poprowadzi przez życie, w której będzie miało oparcie. Wielu rzeczy, które Karolina mogłaby mi powiedzieć jako przyjaciółce, nawet nie chciałabym wiedzieć. Był taki moment, że lubiła dzielić się różnymi informacjami, aż poprosiłam, żeby przestała, bo to mnie obciążało.

Karolina: Matka powinna zostać matką, a córka córką.

Maryla: Karolina ma oczywiście moją bezwarunkową miłość, ale to nie znaczy, że ja chcę wiedzieć o jej wszystkich przeżyciach.

Karolina: Coś mamie opowiem, a potem ona całą noc nie śpi, dopytuje. Dla mnie to błahostka, a dla niej poważny problem.

Maryla: To działa też w drugą stronę. Czasem coś palnę do Karoliny bez zastanowienia, a potem ona się denerwuje.

Karolina: Teraz trochę zamieniłyśmy się rolami. Kiedyś mama bardzo dbała o mnie. Teraz ja tak samo dbam o nią. I nawet jak się poróżnimy i nie mamy takiego samego zdania, to i tak na koniec idziemy razem. Zawsze tak jest.

Marlena Bielińska/MOVE

CZYTAJ TAKŻE: Maria Pakulnis: „Zostałam ojcem i matką, i momentami było to szalenie trudne”

Co jeszcze w nowej VIVIE!?

Karolina Gruszka o swojej chorobie, obywatelstwie córki oraz komu pomaga i dlaczego.

Mateusz Stankieiwcz

Jan Peszek: diabeł i anioł we mnie. Przewrotna spowiedź dojrzałego człowieka i artysty.

Bartek Wieczorek

Nowa generacja idoli. Nie zabiegają o okładki, nie pokazują się na ściankach, strzegą życia prywatnego jak twierdzy, mają miliony fanów i tyleż odsłon na Spotify i innych platformach muzycznych.

Reklama

Podróże: magiczny rejs po Nilu, rzece, która stała się źródłem życia, ambicji i władzy faraonów.

MARLENA BIELIŃSKA/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama