Zuzanna Pactwa o relacjach z dziećmi Jarosława Bieniuka: „Do każdego z musiałam podejść indywidualnie”
„Każde z dzieci musiało zrozumieć, że Jarek kocha je tak samo jak wcześniej i że miłość do mnie jest po prostu inna”
- Krystyna Pytlakowska
To była miłość od pierwszego wejrzenia. "Między ludźmi musi istnieć chemia i zainteresowanie tą drugą osobą, jeszcze zanim zaczyna się ją lepiej poznawać. Szybko zrozumiałem, że jestem zakochany, i zacząłem się zastanawiać, jak to wszystko pogodzić, jak zbudować nasze życie", mówi nam Jarosław Bieniuk. Dla Zuzanny Pactwy nie wszystko od razu było proste. Nie planowa mieszkać w Polsce i wracać tu na stałe. Po spotkaniu z ukochanym zaczęła odwlekać decyzję o powrocie do Stanów. Zakochani świetnie się uzupełniają, rozumieją się i mają wspólne plany na przyszłość. Zuzanna Pactwa stworzyła piękną relację z dziećmi Jarosława Bieniuka. Do każdego z nich podchodziła indywidualnie. Co mówi na temat tej więzi?
Zuzanna Pactwa i Jarosław Bieniuk o budowaniu wspólnej przyszłości i relacjach z dziećmi
Wasze dusze się połączyły.
Zuza: Można tak powiedzieć. Ja byłam wolną podróżniczka, Alicją w Krainie Czarów. A Jarek miał dom, był ojcem i dużo uwagi poświęcał pracy, budował swoją karierę, która jednocześnie była jego pasją. Wydawał mi się bardzo odpowiedzialny i nie pomyliłam się. Połączyło nas więc to, czego nam samym brakowało, a było w tej drugiej osobie. Jarkowi brakowało oddechu, a mi… Cóż, brakowało mi kogoś, kto by sprowadzał mnie na ziemię.
Jarek: Zrozumiałem, że Zuza ma artystyczną duszę, jest bardziej uduchowiona niż ja. Ja rzeczywiście zawsze mocno stąpałem po ziemi. Intuicyjnie czułem, że potrzebuję oderwania od rutyny.
[...]
Nie obawiałaś się, że Jarek ma czworo dzieci, a Ty nigdy nie byłaś matką?
Zuza: Na początku naszej znajomości nie wiedziałam, z czym to się wiąże. Dopiero gdy zetknęłam się z dziećmi Jarka, zrozumiałam, że więź polega na emocjach. Wspólnie pracowaliśmy nad tym, by wszystko było w porządku, bo tak naprawdę w naszym związku nie jesteśmy my dwoje, jest w nim nas dużo więcej… My i dzieci.
Jarek: Patchworkowa rodzina to delikatna konstrukcja… Każdy ma swoje uczucia, charakter i indywidualnie ocenia rzeczywistość.
Zuza: Do każdego z dzieci musiałam podejść indywidualnie. Nie było to łatwe, by z każdym z tej trójki znaleźć wspólny język. I nie stało się to od razu. To był proces.
Zwłaszcza Oliwia była chyba trudna do oswojenia…
Zuza: Była trudna głównie dlatego, że uwaga jej ojca przeniosła się też na inną kobietę. Dla córki zawsze jest to niełatwe. Ale gdy sama weszła w związek, zrozumiała, że istnieją różne rodzaje miłości. Że jeśli tata kogoś kocha, nie znaczy, że nie kocha jej. Każde z dzieci musiało zrozumieć, że Jarek kocha je tak samo jak wcześniej i że miłość do mnie jest po prostu inna. I wtedy emocje się ustabilizowały i mogliśmy skupić się na pracy nad naszymi relacjami.
Zobacz też: Jarosław Bieniuk o ukochanej: „Dawała mi i daje też miejsce na pamięć i miłość do Ani”
Jacy są synowie Jarka – Jasio i Szymon?
Zuza: Szymon jest otwarty i nie wstydzi się swoich emocji.
Jarek: Potrafi zadbać o siebie i zawalczyć.
Zuza: A Jasio to inna sytuacja. Wychowywany bez mamy, tylko przez babcie. I nagle inna kobieta pojawia się w domu, a tak naprawdę kim ona jest?! Ten proces jest dla dzieci bardzo trudny do przejścia i my to rozumieliśmy. Na wierzch wypływają trudne emocje. Jest dobrze, jest źle, nad czymś pracujemy… I chcemy, żeby dzieci czuły się bezpieczne.
Jarek: Nowy świat, nowy moment. Musiałem to wszystko brać pod uwagę i zadbać nie tylko o dzieci, ale i o Zuzę.
Zuza: Byłam pod wrażeniem, jak Jarek spokojnie do tego podchodził.
Jarek: Zuza mi zaimponowała, bo w ogóle nie była zazdrosna, tylko bardzo wyrozumiała. Nie jest egoistką. Dawała mi i daje też miejsce na pamięć i miłość do Ani.
Te zdjęcia Ani, którymi obwieszony jest cały salon, dla kogoś małostkowego byłyby nie do zniesienia.
Jarek: Zuza nie miała z tym nigdy problemu.
Zuza: Nie czułam potrzeby, żeby zamykać ten etap życia Jarka. Wcale nie chciałam, by się od niego odciął. Nigdy nie powiedziałam: „Wybieraj: albo ja, albo tęsknota za Anią”. Wiedziałam, że Jarek i dzieci chcą kultywować miłość, którą mieli do Ani. Nie da się przecież odciąć przeszłości.
Jarek: Zuza była i jest bardzo dzielna i wyrozumiała. Zwłaszcza kiedy powstawał film o Ani i moje emocje wróciły ze zdwojoną siłą.
Zuza: Cały czas byłam przy tworzeniu filmu. Podczas oglądania kaset, wybierania zdjęć i rozmów, które trwały często do nocy, nagrywania, wywiadów robionych w domu i poza domem, i tych udzielanych potem podczas premiery. A kiedy oglądałam ten film, płakałam. Wszyscy płakaliśmy.
Jarek: Kiedyś rozmawiałem z Zuzą na temat ewentualnego rozdźwięku między mną, przeszłością a dziećmi. To złamałoby mi serce i byłby to koniec naszej miłości. Nie wiem, czy to pamiętasz?
Zuza: Pamiętam. Nigdy nie chciałam stanąć pomiędzy wami. Na miłość mamy dużo miejsca i można ją dawać wielu osobom. Przyjaciołom, rodzinie, zwierzętom. Każdego kochamy na swój sposób. Nie można być egocentrycznym, powiedzieć: „Jesteś tylko mój i możesz kochać tylko mnie”.
Jarek: Tym właśnie mnie urzekłaś. Na początku związku ludzie się badają, obserwują. I ja obserwowałem. Zakiełkowała we mnie myśl, że Zuza to ktoś odpowiedni, żeby budować z nim coś więcej niż tylko przelotne zakochanie.
Zuza: Dla mnie trudniejsze niż wejście w rodzinę, dzielenie się miłością było znalezienie siebie w polskiej rzeczywistości. Nie znałam życia tutaj.
Jarek: Najgorsza była pogoda.
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Agencji Nieruchomości Golden Key. Willa Sapphire w Marbelli jest dostępna do wynajęcia poprzez stronę www.goldenkey.pl
Sprawdź też: Zuzanna Pactwa i Jarosław Bieniuk po raz pierwszy o szczególnej miłości i więzi