Reklama

Aktorstwo płynie w jego żyłach. Nic dziwnego! Michał to młodszy syn Rafała Królikowskiego i członek słynnego gwiazdorskiego rodu. W tym roku skończył 20 lat. Czym się zajmuje? Podąża za marzeniami, realizuje życiowe plany, jest absolwentem Ogniska Teatralnego przy Teatrze Ochota, szlifuje warsztat u Doroty Zięciowskiej i Zbigniewa Kalety. Kształci się także na Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie i jest już studentem drugiego roku. Na swoim koncie ma kilka ról, ale to dopiero początek! Młodszy syn Rafała Królikowskiego i Doroty Mirskiej kilka miesięcy temu udzielił nam wywiadu, w którym opowiedział o swojej pasji. Kiedy zrozumiał, że chce związać przyszłość z aktorstwem? Czy prosi tatę o rady?

Reklama

Michał Królikowski o aktorstwie i planach

Rafał Królikowski i Dorota Mirska są dumni ze swoich pociech. Synowie pary – Piotr i Michał, spełniają marzenia, rozwijają pasje i zainteresowania. Są zupełnie różni, ale jak podkreśla ich tata, posiadają wspólną cechę. Są wrażliwi na drugiego człowieka. Młodszy syn aktora poszedł w jego ślady. Zrozumiał, że scena to jego miejsce! Michał Królikowski zgodził się odpowiedzieć nam na kilka pytań, dotyczących jego zawodowej ścieżki.

Po raz pierwszy wywiad pojawił się na viva.pl 24 stycznia 2022 roku

– Pochodzi Pan z artystycznej rodziny, aktorskiego klanu. Zawsze marzył Pan o aktorstwie?

Nie, zupełnie nie. W dzieciństwie chciałem zostać piłkarzem. Przez wiele lat grałem w klubach piłkarskich. Miałem też pomysł, żeby być księgowym w fabryce słodyczy (śmiech). Tylko raz, kiedy miałem 11 lat, trafiłem dosłownie na jeden dzień na plan „Czasu Honoru. Powstanie”. Zagrałem powstańca. Bardzo mi się podobało, a zwłaszcza charakteryzacja. Moja postać szybko ginęła w wybuchu bomby. Miałem poszarpane ubranie, pył na twarzy, „rany” na ciele. Pamiętam, że prosiłem charakteryzatorki, żeby nie zmywały makijażu i chodziłem do końca dnia po ulicach z wielką raną na nodze. Ludzie jakoś dziwnie na mnie patrzyli (uśmiech). Ale była to tylko fajna przygoda. Do liceum w ogóle nie myślałem o tym zawodzie.

– Wtedy przygoda z aktorstwem rozpoczęła się na poważnie?

W liceum Władysława IV, do którego wówczas właśnie się dostałem, rozpoczęły się przygotowania do szkolnej inscenizacji „Quo Vadis”. Wziąłem udział w przesłuchaniach i otrzymałem główną rolę Winicjusza. Oczywiście bardzo się ucieszyłem. Ale kiedy zorientowałem się, że spektakl ma trwać ponad dwie godziny, a ja muszę nauczyć się takiej ilości testu, spanikowałem. Trochę nie wyobrażałem sobie, że zapamiętam wszystkie dialogi. Pamiętam, że uczyłem się ich nocami.

Winicjusz, jak wiadomo, jest żołnierzem, często wybucha gniewem, krzyczy. Mój brat strasznie się na mnie wściekał, bo nasze pokoje dzieli tylko cienka ściana. Ale nie poddawałem się. Udało się, a spektakl okazał się ogromnym sukcesem i graliśmy go nawet dla kilku innych szkół. Może to zabrzmieć banalnie, ale kiedy stałem na scenie i czułem niesamowitą energię, która wytwarza się pomiędzy aktorami a widownią, zrozumiałem, że właśnie tutaj jest moje miejsce.

Sprawdź też: Poznali się podczas wywiadu, wychowali dwóch synów. Tak kochają się Rafał Królikowski z żoną

Piotr WYGODA/East News

Rafał Królikowski z synami: Michałem i Piotrem, Premiera bajki Geronimo Stilton, 2010 rok

Tomasz Urbanek/East News

Michał Królikowski, Rafał Królikowski, 22 Finał WOŚP 2014 rok

– Aktorstwo jest piękne, a zarazem nieprzewidywalne i wymagające. Co najbardziej Pana w nim przyciąga?

Bardzo trudno opisać moją fascynację aktorstwem słowami. Jestem na początku swojej drogi, dopiero wszystkiego się uczę i wciąż poszukuję odpowiedzi na to pytanie. Dzisiaj mogę powiedzieć, że najbardziej pociąga mnie stwarzanie czegoś nowego, mojego, osobistego. Każdy aktor przepuszcza rolę przez siebie, swoje ciało i psychikę. A ja lubię szukać i eksperymentować.

– Jak zareagowali rodzice, gdy dowiedzieli się, że obiera Pan taką samą ścieżkę kariery jak tata?

Tata zawsze powtarzał, że jest to ciężki, bardzo wymagający i niepewny zawód. Ale rodzice wspierali mnie w każdej decyzji, którą podejmowałem. Nigdy nie ingerowali w moje wybory. Trzymali za mnie kciuki podczas egzaminów na studia aktorskie i bardzo się cieszyli, kiedy okazało się, że się dostałem. Mam wrażenie, że na początku myśleli, że aktorstwo to chwilowa fascynacja, że szybko mi minie. Ale kiedy zrozumieli, że to moja prawdziwa pasja, cieszą się razem ze mną.

– Gdyby nie aktorstwo, czym zajmowałby się Pan w życiu?

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, że miałbym w życiu robić coś innego. Ale ponieważ bardzo trudno jest zdać egzaminy do szkoły teatralnej, miałem plan B. Dostałem się na ASP w Warszawie. Interesuje mnie sztuka współczesna, więc być może odnalazłbym się w tym świecie. No i ta posada księgowego w fabryce słodyczy nadal mnie kręci (śmiech).

Czytaj też: Urszula o śmierci męża Stanisława Zybowskiego, małżeństwie i ukochanej wnuczce

Agencja KLK.

– Ma Pan na swoim koncie kilka ról, rozpoczął Pan studia na Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Jakie emocje towarzyszyły Panu podczas debiutu przed kamerą?

Ogromny stres i ekscytacja. Kiedy po raz pierwszy pojawiłem się przed kamerą, moje ręce cały czas drżały i nie mogłem tego opanować… Na szczęście na planie było opóźnienie, więc miałem czas usiąść i na spokojnie oswoić się z obiektywem. Z każdym kolejnym dniem pracy stres stawał się mniejszy. Jednak wydaje mi się, że napięcie pojawiające się przed każdym ujęciem chyba nigdy mi nie minie.

– Rozmawia Pan z tatą o rolach, doradzacie sobie?

Oczywiście, za każdym razem, kiedy tylko dostaję propozycję wzięcia udziału w jakimś castingu, od razu dzwonię do moich rodziców. Tata ma bardzo duże doświadczenie, więc staram się słuchać jego wskazówek. Ale zawsze mi powtarza, że ostatecznie to ja muszę podjąć decyzję, czy dobrze czuję się w danej roli. Ja oczywiście też staram się pomóc tacie, jeśli tylko mogę. Przed prawie każdym spektaklem czytam z nim scenariusz i pomagam mu w nauce tekstu.

– O czym Pan marzy?

Zawodowo marzę o tym, żeby zagrać w teatrze - może u tak wielkich reżyserów jak Krzysztof Warlikowski, Monika Strzępka, Jan Klata czy Krystian Lupa. Bardzo się więc cieszę, że mogę się uczyć zawodu w tak znakomitej szkole teatralnej jak AST w Krakowie. Mogę się rozwijać pod okiem najlepszych aktorów w Polsce. W przyszłości bardzo chciałbym też się spotkać z takimi twórcami, jak Jan Komasa czy Paweł Pawlikowski. Ale w tej chwili skupiam się na sesji, przede mną ważne egzaminy. Jeśli je wszystkie zdam, będę naprawdę szczęśliwy.

Michałowi Królikowskiemu życzymy kolejnych sukcesów i spełnienia marzeń!

Sprawdź też: Rafał Królikowski o synach: „Będziemy nad nimi czuwać, ale są na tyle silni, że sami chcą walczyć”

Reklama

Agencja KLK.
Agencja KLK.
Reklama
Reklama
Reklama