Reklama

Jak poznać do czego jest zdolny drugi człowiek? Piotr Kraśko jako reporter wiele razy jeździł na tereny objęte wojną - na Bliski Wschód, do Strefy Gazy, Rwandy i Konga. W wywiadzie do najnowszej czerwcowej VIVY! powiedział, że bardzo ceni sobie te doświadczenia, ponieważ pomogły mu poznać ludzką naturę i dowiedzieć się czegoś o samym sobie. - Najwięcej w życiu uczą człowieka trudne sytuacje - wyznał dziennikarce Beacie Nowickiej.

Reklama

Słynny eksperyment profesora Philipa Zimbardo pokazał, że w każdym człowieku czai się zło, które uwidacznia się w ekstremalnych sytuacjach. Dziennikarz podczas pracy reporterskiej miał okazję zaobserwować, jak ludzie reagują podczas wojny.
Piotr Kraśko:
Zawsze jako reporter bardzo lubiłem jeździć na Bliski Wschód: do Strefy Gazy, na Zachodni Brzeg czy do Libanu. Tam więcej wie pani o kimś poznanym pół godziny wcześniej niż o kimś, kogo w kraju zna pani od 10 lat. Relacje między ludźmi od razu są dużo głębsze, bo zazwyczaj są to sytuacje graniczne: zamieszki, wojny, bombardowania. Kompletnie nie wierzę ludziom, którzy na prawo i lewo opowiadają, czego by nie zrobili dla ojczyzny. Zobaczymy. Może tak, może nie. W zdecydowanej większości wypadków nigdy „nie zostali sprawdzeni”. Powiedzieć można wszystko, ale nigdy w życiu nie byłeś w mieście, na które spadają bomby, nie widziałeś czołgu naprzeciwko siebie, nikt nie przystawiał karabinu do głowy tobie albo twojemu dziecku, chcąc, żebyś ty coś zrobił. Jak przeżyjesz te sytuacje i okażesz się bohaterem, czapki z głów. A dopóki nie przeżyjesz, nie opowiadaj za dużo, bo to śmieszne. Najskromniejsi ludzie, jakich znam, to powstańcy warszawscy. Oni mogliby akurat zapewniać o swoim oddaniu dla ojczyzny, ale oni o tym nie mówili, a zrobili.

Ekstremalne doświadczenia każą nam zweryfikować nasze sądy. Czy dziennikarz często widział ludzi w takich sytuacjach?
Piotr Kraśko:
Wiele razy, ale najlepiej pamiętam ten pierwszy, gdy pojechałem zrobić materiał do Rwandy i Konga. Tam dogasała właśnie najbardziej okrutna wojna od czasu II wojny światowej, w ciągu paru miesięcy wymordowano milion ludzi, głównie maczetami! Czekaliśmy na samolot ONZ, który następnego dnia miał nas zabrać z Gomy na granicy Rwandy i Konga do dżungli. Siedzieliśmy w takim barze, gdzie było paru ludzi z ONZ: pilotów, ochroniarzy i jakiś facet, Amerykanin, który pił whisky – zblazowany cynik, wydawał się niczym nie przejmować, nic nie zrobiłby dla nikogo. Następnego dnia ten facet zaryzykował i uratował nam życie. W nocy wydawał się degeneratem, w południe, bez zbędnego patosu, był bohaterem. A byli tam też tacy, którzy dużo opowiadali, a jak co do czego przyszło, to zamiast ratować dzieci z pobliskiego sierocińca, które chcieli wymordować rebelianci, to pojechali na narty wodne na jezioro Kiwu.

Polecamy też: „W poniedziałek przestałem pracować, a w czwartek mieliśmy już trójkę dzieci”. Piotr Kraśko o dobrych zmianach w życiu.

Reklama

Co jeszcze Piotr Kraśko powiedział o swojej pracy i zmianach w życiu zawodowym i prywatnym? Cały wywiad z dziennikarzem w najnowszej VIVIE!. Od 16 czerwca w kioskach.

Reklama
Reklama
Reklama