Reklama

Miała depresję i wycofała się z show-biznesu. Po latach zdiagnozowano u niej endometriozę. Dzisiaj Patricia Kazadi wróciła przed ekrany z nowym programem. Nam opowiedziała o walce o zdrowie, szczęście, planach na przyszłość i radości życia. Autorką zdjęć jest Katarzyna Dziurska, zwyciężczyni programu „Perfect Picture” w TVN7.

Reklama

Patricia Kazadi o walce o zdrowie

Przez długi czas nie było Cię w mediach. Skąd wróciłaś, żeby poprowadzić program „Perfect Picture”?

Wróciłam z miejsca, do którego, mam nadzieję, już nigdy nie wrócę.

Zachorowałaś.

Okazało się, że na endometriozę chorowałam od 15 lat. Niestety o tym, że na nią choruję, wiem dopiero od trzech. Przez te lata nie miałam szczęścia trafić w ręce lekarza, który postawiłby właściwą diagnozę. Długo się męczyłam i wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Czy wiesz, że na prawidłową diagnozę endometriozy kobiety w Polsce czekają średnio nawet do siedmiu lat? To musi się zmienić! Oprócz tego w moim życiu wydarzyło się dużo złego. Nie mam łatwej historii, mimo że na zewnątrz wszystko mogło wyglądać inaczej. Musiałam zrobić przerwę i po prostu pobyć, pożyć i zadbać o siebie. Niestety to wiązało się też z tym, że musiałam odciąć się również od rzeczy, które kochałam robić. Nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek odzyskam ten „power”, który miałam, i radość z tego, co robię. Mimo że przerwa trwała dużo dłużej, niż początkowo planowałam, wiem, że wtedy podjęłam właściwą decyzję. Znów zaczynam żyć na takich obrotach, jak kiedyś. Mam pełno pomysłów i pasji. Blisko mi do tej dziewczyny, jaką byłam kiedyś.

Zanim w Twoim życiu wydarzyło się dużo złych rzeczy?

Paradoksalnie wszystko, co złe, zaczęło się w momencie, kiedy nareszcie spełniałam swoje największe marzenia. Prowadziłam programy w prime time w Polsce i w USA, grałam w filmach, serialach, podróżowałam po świecie. Długo i ciężko na to pracowałam. Nareszcie robiłam to, o czym od dziecka marzyłam. A mimo to nie umiałam się tym cieszyć. Zamiast być obecna i tym wszystkim podekscytowana, byłam zgaszona, zdystansowana. Po prostu wypalona. I biczowałam się, bo miałam do siebie żal, że tak jest, że jestem niewdzięczna, przecież tyle osób chciałoby być na moim miejscu… Ba! Ja sama chciałam tu być, a teraz? Zastanawiałam się, co się ze mną dzieje.

Miałaś depresję?

Miałam. Wow! Właśnie sobie uświadomiłam, że historia zatoczyła koło. Pierwszy raz o tym, że zmagam się z takimi trudnościami, opowiedziałam właśnie u was, w moim pierwszym wywiadzie dla VIVY! To były czasy, kiedy nie mówiło się głośno o depresji. Przynajmniej w moim otoczeniu to był temat wstydliwy. Może nawet tabu. Powiedziałam więc: „Wiesz, miewam takie dołki”. A ja wiedziałam, że to nie są żadne dołki. Interesowałam się psychologią, czytałam dużo książek i byłam pewna, że mam depresję, ale nikomu nic nie mówiłam, bo nie chciałam być wytykana. Wydawało mi się, że jestem w stanie sobie sama z tym poradzić. Tylko że moja kariera nabrała tempa, miałam coraz więcej pracy, a jednocześnie presji i oczekiwań. Byłam młodziutka i dziś wiem, że nie miałam właściwego wsparcia.

Zobacz też: Zniknął z mediów, opowiedział o zmaganiach z depresją. Czy Bartosz Opania wróci jeszcze do aktorstwa?

Katarzyna Dziurska

[...]

Masz dopiero 34 lata, a doświadczenia jak 60-letnia kobieta.

I wiesz, że jeszcze jakiś czas temu tak się czułam? I psychicznie, i fizycznie. Nie żartuję, kilka lat temu robiłam badanie, z którego wynikało, że wiek mojego ciała to 74 lata! Dramat (śmiech). Wierzę, że samopoczucie ma ogromny wpływ na nasze ciało. Teraz staram się holistycznie podchodzić do tematu. Zaczęłam pracę nad sobą, by to wszystko poukładać i zmienić. Zajęło mi to prawie cztery lata, ale tak naprawdę ten proces trwa i jeszcze długo będzie trwał. Chcę codziennie być lepszą wersją siebie dla innych, ale przede wszystkim dla mnie samej.

Endometrioza, którą po latach u Ciebie zdiagnozowano, jest chorobą autoimmunologiczną. Może to wszystko, co się działo w Twoim życiu, do tego się przyczyniło?

Są dwie teorie. Jedna, że choroba, o której wtedy nie wiedziałam, wywołała depresję. A druga, że chroniczny stres, zbyt duża ilość pracy i brak higienicznego trybu życia sprowokowały chorobę. Endo i depresja idą w parze.

[...]

Chorujesz już 15 lat, ale dopiero trzy lata świadomie. Ta choroba przecież daje objawy.

Byłam w takim wirze obowiązków zawodowych, w ciągłym biegu, że bagatelizowałam sygnały wysyłane mi przez ciało. Sytuacja zmieniła się dopiero w 2016 roku, kiedy miewałam straszne bóle brzucha i zaczęłam podupadać psychicznie i zdrowotnie. Bardzo przyczyniło się do tego moje życie prywatne. Wtedy zrobiłam USG, tomografię, ale w badaniach nie wyszło nic, co by mnie bardzo zaniepokoiło. Olałam temat, mimo że czułam, że coś jest nie tak. Udawało mi się z tym jakoś funkcjonować. Do czasu. Dwa lata później wzięłam udział w programie „Dance Dance Dance”. Przy tak intensywnych treningach, jakie sobie zafundowałam, moje ciało zaczęło odmawiać mi posłuszeństwa. Nieświadomie rozrywałam sobie zrosty. Ale nawet to mnie nie skłoniło do szukania pomocy. Po zakończeniu programu wyjechałam do Nowego Jorku. Miałam tam pracować nad materiałem na płytę. Tu zaczęły się prawdziwe schody, bo ból był już codzienny, promieniujący do lędźwi, czasami do klatki piersiowej, do ramienia, a z czasem uniemożliwiał mi chodzenie. Mama kazała mi wrócić do Polski, dałam się jej namówić. Wróciłam i zaczęłam gruntowne badania.

Co się okazało?

Nic. Słyszałam to, co wiele razy wcześniej. Lekarze mówili, że „taka moja uroda”. To hasło, które usłyszało wiele i nastolatek, i dojrzałych kobiet. A to nie jest prawda! To nie jest uroda. Miesiączka nie powinna tak bardzo boleć, że uniemożliwia normalne życie. Taki ból to symptom, którego nie należy lekceważyć! Należy znaleźć przyczynę, leczyć się i wieść normalne, radosne, zdrowe życie. Mówię to szczególnie do mam młodych dziewczyn. Ja czasu nie cofnę, ale jeśli swoją historią mogę komuś pomóc, to jest to dla mnie ogromna wartość tych doświadczeń. Wracając do mojej historii… byłam już tym wszystkim przybita, nie chciałam z nikim rozmawiać, bo ile razy można mówić to samo: „Tak, źle się czuję, nie, nie ma poprawy”. Nie chciałam już nikogo tym obciążać i ciągle tłumaczyć czegoś, czego i tak nie zrozumie nikt, kto tego nie przeżył. Ostatecznie po paru miesiącach okazało się, że poprawnie zdiagnozowała mnie… koleżanka mieszkająca za granicą. To ona poleciła mi doktora Karmowskiego. Parę tygodni później mama zapakowała mnie w samochód i zawiozła do niego. Sama nie dałabym już rady pojechać z Warszawy do Wrocławia.

Już na pierwszej wizycie dostałaś diagnozę?

Doktor powiedział od razu, że to endometrioza. Najgorszy, naciekający na inne organy, czwarty stopień. Obie z mamą płakałyśmy – z radości, że nareszcie wiadomo, co mi jest.

Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 22 grudnia.

Zobacz też: Patricia Kazadi o programie Perfect Picture: „Gdy dostałam tę propozycję, byłam już gotowa na powrót do telewizji”

Katarzyna Dziurska

Co jeszcze w nowym numerze VIVY! nr 24/2022?

Marzena Rogalska i Aleksandra Kurzak. Co połączyło cenioną dziennikarkę i pisarkę z wybitną śpiewaczką operową?

Olga Majrowska

Whitney Houston: Jej upadek i śmierć były szokiem. Pozostawiona sama sobie nie miała
w nikim oparcia…

Getty Images

Jean-Michel Jarre. Charyzmatyczny francuski kompozytor, który czuje polską duszę.

Robert Wolański
Reklama

A w VIVA! podróże. Nowe życie, nowa praca, nowa miłość… Gdzie? Tylko w Mieście Miłości. Udajemy się śladami tytułowej bohaterki popularnego serialu „Emily w Paryżu”.

Netflix
Reklama
Reklama
Reklama