Reklama

Sebastian Stankiewicz to artysta, który zaskakuje nie tylko talentem komediowym, ale też refleksyjnością i autoironią. W rozmowie szczerze przyznaje, że choć śmiech towarzyszy mu często, w głębi duszy jest typem melancholijnym. Życie porównuje do tragikomedii – pełnej wzlotów i upadków, które uczą pokory i dystansu. Dziś, mając 47 lat, stara się zachować równowagę między pracą a prywatnością, nie tracąc przy tym wrażliwości na piękno, ale i na cienie świata aktorskiego.

Sebastian Stankiewicz o hejcie i podejściu do życia. Wywiad VIVA!

[...]

– W życiu jesteś wesołkiem?

Jedynie bywam. Możesz teraz pomyśleć, że oszukuję, bo przecież co chwila wybuchamy śmiechem, aż ludzie na nas patrzą. Czasem uciekam od powagi życia, ale tak naprawdę jestem typem melancholijnym.

– Gdybyś miał opisać swoje życie gatunkiem filmowym?

Byłaby to zapewne tragikomedia. Życie potrafi dać po d… Jest jak sinusoida. Raz jesteś na wznoszącej, raz na opadającej. Patrząc na to, gdzie znajduję się aktualnie, oraz biorąc pod uwagę mój wiek, a skończyłem 47 lat, pik delikatny już był, a wciąż chciałbym być na wznoszącej.

– Więcej w Twoim życiu tragedii czy komedii?

Sytuacja jest rozwojowa. Na razie skupiam się na tym, żeby panowała w nim równowaga. Czuję, że to się sprawdza.

– Wcześniej przeginałeś w którąś stronę?

Oczywiście. Była praca i granie. Granie i praca. Kosztem życia prywatnego. W tym momencie najbardziej zależy mi na tym, żeby umieć zachować balans, a to chyba przyszło z wiekiem.

– Co jeszcze przyszło z wiekiem?

Zrozumiałem, że komuś może się nie spodobać to, co robię, i nauczyłem się tym nie przejmować. W życiu aktora są wzloty, upadki i dużo mroku. Cały świat dzisiaj podlega ocenie.
Od przejażdżki Uberem po filmy. Idąc do szkoły aktorskiej, spodziewałem się, że wszystko, co zrobię, będzie oceniane… Niestety mam miękkie podbrzusze i ponoszę tego konsekwencje.

Sebastian Stankiewicz, VIVA! 8/2025.
Sebastian Stankiewicz, VIVA! 8/2025. Fot. Szymon Szcześniak

– To oznacza, że negatywne komentarze Cię dotykają?

Pewnie, przecież każdy z nas chciałby, żeby jego praca była doceniana.

– Co najgorszego przeczytałeś o sobie?

Powiem ci, co najgłupszego przeczytałem: „Ten łysy z długimi włosami” (śmiech). Jak ktoś pisze, że mu się moja rola nie podobała, to trudno. Jeśli to są konstruktywne uwagi, pochylam się nad nimi. Ale co mam zrobić, gdy ludzie piszą: „Nie podoba mi się jego gęba!” albo „Znowu tą łysiną świeci”? Chciałbym zrobić film o hejterach, którzy czują się ważni, wypisując w internecie takie bzdury. Jestem gotowy na taką rolę. Na początku grałem wszystko, co mi zaproponowano, tylko po to, żeby się rozwijać, żeby ktoś mnie zauważył i dał coś dużego do zagrania. I to się zdarzyło. A teraz przede mną dalsza droga. Inna. Jeśli ktoś się odważy i mnie zatrudni do innej roli niż komediowa, ja też zaryzykuję, bo jestem po prostu ambicjonalnym ryzykantem.


Cały wywiad w nowym wydaniu VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 24 kwietnia 2025 roku.

Reklama
Reklama
Reklama