Reklama

Sebastian Stankiewicz marzył o aktorstwie. Dopiął swego po kilku próbach. Wywiad VIVA!

Był Bułą w filmie „Furioza”, Maćkiem w głośnym serialu „Hiacynt”, masażystą w hicie „Kulej. Dwie strony medalu”, ale spektrum swoich możliwości aktorskich zaprezentował w „Akademii Pana Kleksa”, gdzie wcielił się w rolę ptaka Mateusza. Spotykamy się w kawiarni na warszawskim Żoliborzu. Sebastian Stankiewicz od razu zwraca uwagę obecnych tam gości, bo śmieje się głośno i serdecznie, a od czasu do czasu kracze jak jego filmowy bohater. Ale nasza długa rozmowa pełna jest też powagi, bo rozmawiamy o ważnych rzeczach – poświęceniu dla aktorstwa, wytrwałości, uporze, szukaniu nowej drogi i życiu, w którym nie zawsze jest różowo. Dlaczego zdawał do szkoły teatralnej aż sześć razy? Dlaczego na początku grał wszystko, jak leci? Co byłby w stanie zrobić dla roli? Oto człowiek, który mówi o sobie „ambicjonalny ryzykant”.

Reklama

– Pochodzisz z rodziny z tradycjami aktorskimi i tanecznymi, ale do szkoły aktorskiej zdawałeś sześć razy. O takich jak Ty mówi się, że aktorstwo mają w DNA. Co poszło nie tak?

Ja je mam we krwi, ale wtedy miałem też krzywy zgryz. Nosiłem aparat i może dla komisji nie dość wyraźnie mówiłem? Zdawanie do szkoły aktorskiej to jest trudna sprawa. Trzeba trafić na odpowiednie warunki i komisję, która dostrzeże w tobie to coś.

[...]

– (Śmiech). W końcu jednak gdzieś dostrzeżono Twój potencjał.

Na lalkarstwie. Marzyłem o studiach w łódzkiej filmówce, ale oni najwyraźniej nie marzyli o mnie. To było już po tym, jak w końcu pozbyłem się aparatu ortodontycznego. Zdałem egzamin, ale byłem pierwszy pod kreską. Wtedy mój kolega Daniel Wieleba zaproponował, żebyśmy spróbowali dostać się właśnie na lalkarstwo. Pomyślałem, że to nie jest zły pomysł, i nie myliłem się. Spędziłem tam fantastyczne cztery lata, które były preludium do tego, kim jestem dzisiaj.

– Rodzina musiała być z Ciebie dumna. Zostałeś magistrem sztuki.

Moja mama chyba nigdy nie wierzyła, że mi się uda zostać aktorem. Gdy mówiłem jej, że kiedyś będę występował w telewizji, ona zawsze kwitowała: „Gdzie tam! Ty? W telewizji?”.

Sebastian Stankiewicz, VIVA! 8/2025.
Sebastian Stankiewicz, VIVA! 8/2025. Fot. Szymon Szcześniak

– Ciekawa jestem, co mówiła, gdy oglądała Cię w „Tańcu z Gwiazdami”.

Mówiła, że jestem dokładnie taki jak Wojtek, mój tata. Twierdziła, że poruszam się dokładnie jak on. Musiałem uwierzyć jej na słowo, bo go nie znałem. Zmarł, kiedy byłem mały. Wiem, że był świetnym tancerzem, bo uczył się w szkole baletowej.

– Nie tylko on w Twojej rodzinie tańczył. Loda Halama również. Była przecież w międzywojniu wspaniałą aktorką, tancerką i choreografką.

To była ciocia mojej babci. Pamiętam, jak kiedyś siostra babci przyniosła mi książkę „Moje nogi i ja” i powiedziała: „Patrz! To jest nasza rodzina”. Czytałem tę biografię z wypiekami na twarzy, bo choć my wtedy mieszkaliśmy w Głogowie, górniczo-hutniczym miasteczku, od zawsze byłem zafascynowany filmami. Miałem do nich łatwiejszy dostęp niż inni, bo babcia prowadziła objazdowe kino. Zamiast z kumplami łazić po podwórkach, my siedzieliśmy w kinie. Ostatnio kolega z liceum powiedział, że ma nagrane nasze szkolne przedstawienia, w których brałem udział. Oczywiście boję się je odpalić.

– Boisz się, co na nich zobaczysz?

A ty byś się nie bała?

Sebastian Stankiewicz, VIVA! 8/2025.
Sebastian Stankiewicz, VIVA! 8/2025. Fot. Szymon Szcześniak

– Ja na szczęście takich nie mam. A przynajmniej nic o nich nie wiem. Boisz się śmieszności?

Nie, przecież od lat występuję w komediach i kabaretach. Mam dystans do siebie jako do aktora. Nie boję się obnażać, zarówno w sensie psychicznym, jak i fizycznym.

– W programie „LOL: Kto się śmieje ostatni” widziałam nawet Twój tyłek.

Zagrałem tyle ról, z których naprawdę jestem dumny – w „Człowieku z magicznym pudełkiem”, „Panu T.”, „Kuleju. Dwóch stronach medalu” – a ty akurat musiałaś zapamiętać mnie z tego?

– Widziałam też inne filmy z Twoim udziałem, ale wtedy, gdy pokazałeś tyłek, żeby rozśmieszyć innych uczestników, zrozumiałam, że dla roli jesteś w stanie zrobić wszystko.

Brzmi trochę przerażająco. Może nie wszystko, ale na pewno wiele.

[...]


Reklama

Cały wywiad w nowym wydaniu VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 24 kwietnia 2025 roku.

Justyna Steczkowska okładka
Fot. Julia Fortuńska
Reklama
Reklama
Reklama