Reklama

Siostra Ani Agnieszka Kubera i jej mama Krystyna Przybylska przywołują obrazy z rodzinnego domu. Tuż przed premierą filmu o Annie Przybylskiej – „Ania”, który dla partnera aktorki Jarosława Bieniuka jest pełnym miłości epitafium, wracają wspomnienia. Czy czas zabliźnia rany, zaciera pamięć? Bliscy aktorki w poruszającej, intymnej rozmowie.

Reklama

Krystyna Przybylska i Agnieszka Kubera o ukochanej córce i siostrze

Gdy pojawiła się propozycja dokumentu, Jarek pokazał Agnieszce i mamie zajawkę tego pomysłu, omówionego z reżyserami i scenarzystami – Krystianem Kuczkowskim i Michałem Bandurskiem. Jeśli bały się, że ten film nic nie wniesie, zmieniły zdanie.

– To było piękne, ale bardzo bolesne – ciągnie Agnieszka. – Od śmierci Ani nie oglądam ani filmów, ani wywiadów, nie czytam wiadomości, trzymam się z daleka, bo zawsze to odchorowuję. Piętnastominutowy zwiastun filmu dokumentalnego mocno przeżyłam. Ale wiem, że dla Szymona, Jasia, Oliwii i Jarka ten film jest bardzo ważny. Zwłaszcza że Ania gra w nim sama, śmieje się do nas, zachowuje się tak, jak zawsze, gdy była z nami. Bez makijażu, w dresie, z włosami upiętymi w kitkę. A gdy usłyszałam, jak cudownie mówią o niej ludzie, jak ją pamiętają i za jaką tęsknią, pomyślałam: Dlaczego ma ten film nie powstać? Dlaczego mamy nie wspominać? I zagłosowałam na tak. On składa się nie tylko z wypowiedzi, ale przede wszystkim z filmików nagrywanych przez Jarka. Jaś zobaczy mamę taką, jaka była, a jakiej nie pamięta.

Zobacz też: Oliwia Bieniuk wzruszona po seansie filmu o mamie. Zdjęcia chwytają za serce

Ten film wpłynął na Wasze więzi rodzinne? Teraz jako rodzina jesteście silniejsi niż dawniej?

– Te więzi zawsze były, tylko że my nie chciałyśmy ingerować w życie Jarka. Wszyscy wiedzieliśmy, że bliższa mu jest jego mama i że to normalne, więc odsunęłyśmy się na trochę dalszy plan i każde z nas przechodziło inaczej żałobę. Moja mama do dzisiaj jest na lekach i chodzi do psychologa, a ja nie mogę się ze śmiercią Ani pogodzić, choć czas podobno leczy rany. A dzięki temu filmowi więcej godzin spędzamy razem, możemy inaczej rozmawiać z dziećmi Ani, które są już bardziej samodzielne. Nasze kontakty się bardzo ożywiły. Może dlatego, że się tak często spotykamy, dyskutując o projekcie filmu. A ja jestem wdzięczna mamie Jarka, Lidii, że wprowadziła się do ich domu, że dzieci były otoczone opieką i że zawsze był tam porządek. Ale nasze drogi się nie rozjechały. Zresztą zawsze wiedziałam, że Jarek to ogromna Ani miłość. I czasami jak się zastanawialiśmy, dlaczego nie biorą ślubu, Ania mówiła: „Ja jednego męża już miałam, wiem, jak to smakuje, a my świetnie funkcjonujemy w wolnym związku”. Mówiła też, że może kiedyś, gdy już przestanie grać, to się pobiorą. Byli naprawdę świetną parą – mówi Agnieszka.

Mateusz Stankiewicz

Oliwia Bieniuk, Krystyna Przybylska, Agnieszka Kubera, Viva! 18/2022

Pytam retorycznie Krystynę, czy jej się ten film podoba, bo dzwoniła do mnie tuż po pokazie bardzo wzruszona. – Pokazali Anię śmiejącą się, nie żadną celebrytkę pozującą na ściankach. Zwykła Ania, najzwyklejsza. Jej marzenia, dzieci, rodzina. Ona zawsze rodzinę stawiała na pierwszym miejscu. I ta jej pedanteria. Chciałam, żeby ten film pokazał miłość, rodzinę. Ja Jarka bardzo lubię. Jest otwarty, komunikatywny. Wersja robocza, którą oglądałam, to prawdziwy dokument. Tam nie ma smutku, choroby i płaczu. Jest moja Anka, którą nazywałam trzepaczką. Taka roześmiana, rozgadana. Ania z krwi i kości.

Byłaś przy niej do ostatniej chwili.

– Tak, nie brała już morfiny. Tak na miesiąc przed odejściem jadła mnóstwo ciastek, a wcześniej ochrzaniała nas, gdy jedliśmy słodycze: „D…y wam od tego urosną. Sałatki jedzcie”. Ale widocznie chciała sobie osłodzić tamte trudne chwile. Moja Ania, wszędzie było jej pełno.

Bliscy uważają, że Ania przeczuwała swoje odejście, chociaż każdy się łudził, że wyzdrowieje, że będzie dobrze.

– Powtarzałam jej, że Jasio idzie do przedszkola, Szymon do komunii, że życie biegnie swoim torem i żeby nie tracić nadziei – dodaje Krystyna. – I poszłyśmy do przedszkola, do Jasia, zaniosłyśmy torty, Ania nakręciła z tego film. Wydawało się, że może wszystko będzie dobrze. Jedna przed drugą grała. Nigdy przy niej nie płakałam. I nie rozmawiałyśmy o śmierci. Dla mnie najpiękniejszym okresem był pobyt Ani w Turcji. I dla niej też. Pogoda, cały dzień na powietrzu, owoce, warzywa i bezpieczeństwo. Jeździłam tam do niej cztery albo pięć razy. Ale dzięki filmowi i wcześniej książce mogłam trochę poznać ludzi, z którymi pracowała. O każdym coś powiedziała. A to, że Wawrzecki fajny, a to że Piasek fantastyczny. O tobie też wspominała: „Z Krysią to mogę sobie pogadać”.

Cały materiał dostępny w nowym numerze VIVY! od 22 września.

Sprawdź też: Nauczycielka Anny Przybylskiej wspomina aktorkę: „Była to taka skromna, prawdziwa dziewczyna z sąsiedztwa”

Mateusz Stankiewicz

Krystyna Przybylska, Agnieszka Kubera, Jarosław Bieniuk, Oliwia Bieniuk, Szymon Bieniuk, Jan Bieniuk, Bieniuk, Viva! 18/2022

Mateusz Stankiewicz

Co jeszcze w nowym numerze VIVY! 18/2022?

Królowa Elżbieta II Uchodziła za oschłą i wyniosłą. Nie widziano łez na jej twarzy, nawet na pogrzebie Diany. Ale miała swoje wielkie miłości…

Barbara Romanowicz-Torzewska i Marek Torzewski. Słynny polski tenor i aktorka. Od 40 lat razem. Na dobre i na złe. Niezmiennie w sobie zakochani. Ich wyznania brzmią jak piękna miłosna aria.

OLGA MAJROWSKA

Dorota Gardias. Wydawałoby się, że ma wszystko: urodę, talent, popularność, miłość widzów i udaną córeczkę Hanię. A jednak los jej nie rozpieszcza…

Filip Zwierzchowski/ DAS Agency

Radosław Śmigulski zarządza najważniejszą polską instytucją filmową – Polskim Instytutem Sztuki Filmowej. Czy sam jest… fanem kina?

Zdjęcia Filip Zwierzchowski/ DAS Agency

W Viva! Podróże Część królewskich posiadłości należy do rodziny królewskiej. Część jest własnością Korony. Wszystkie jednak są oszałamiające i kryją tajemnice…

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama