Małgorzata Ostrowska-Królikowska: „Paweł był z nami siedem miesięcy dłużej”
„Razem z dziećmi widziałam, jak odchodzi”
- Beata Nowicka
Archetyp kobiecości: twarda i krucha. Dzielna i wrażliwa. Dowcipna i refleksyjna. Małgorzata Ostrowska-Królikowska w emocjonalnej i wielowymiarowej rozmowie opowiada Beacie Nowickiej o wierze w znaki i poziomkach; kubku do kawy i rzeźbach; pierścionku i „wspólnym sekrecie”; umieraniu i narodzinach, Biblii i sztuce. Oraz o miłości jedynej na całe życie. W sesji Małgorzacie towarzyszą: najmłodszy syn Ksawery, średni Jan i najstarszy syn Antoni.
Małgorzata Ostrowska-Królikowska o stracie jedynej miłości
Bóg dał mi ciebie, dom – moją przystań. Tam jesteś ty, cały mój świat. Garstka poziomek, magnolii kwiat. Dobrze wiem, serca nie gasną…”. To fragment Twojej ulubionej piosenki.
„Serca nie gasną”. Mój syn Janek przetłumaczył słowa piosenki Karela Gotta i zrobił aranżację muzyczną, Antek nakręcił teledysk, a przepięknie zaśpiewał ją Piotrek Gąsowski z synem Jakubem. Powstała na Festiwal w Kudowie-Zdroju. Ten Festiwal to dzieło Pawła, które postanowiliśmy rodzinnie kontynuować. W ubiegłym roku nadaliśmy mu imię Pawła Królikowskiego. „Nasze korzenie są mocne jak pień, lecz drzewa rosną, w pamięci to miej” – to inny fragment tej piosenki. Janek pięknie połączył swoje ojcostwo i śmierć ojca. Pokazał siłę pokoleń, wartość domu rodzinnego, ciągłość tradycji. W naszym ogrodzie w Zalesiu magnolia pięknie zakwitła, rosną poziomki. Paweł bardzo dbał o to poletko. Pilnował, żeby posadzić nowe krzaczki. Oczywiście ja sadziłam.
Kto miał prawo do pierwszych poziomek?
Ten, kto sobie zerwał. Najczęściej zbiera je Ksawery i kładzie na stole dla wszystkich. Gdy Paweł zrywał poziomki, przynosił je mnie. To była nasza tradycja. Kiedy byliśmy młodzi i biedni, Paweł, chcąc sprawić mi przyjemność, kupował dla mnie malutki kubeczek poziomek. Widziałaś film „Metamorfoza ptaków” Catariny Vasconcelos?
Nie.
Film poemat. Ja mam poetycką duszę, więc strasznie mi się podobał. Dziewczyna znajduje kasety wideo z życia babci i zaczyna snuć rodzinną opowieść – wędrówkę przez losy trzech pokoleń. W centrum tej historii znajduje się postać matki drzewa, zapewniającej silne korzenie i gałęzie. Dzieci niczym ptaki „siedzą” na tych gałęziach, ale w pewnym momencie odlatują. Jestem na tym etapie, że moje dzieci odlatują. Pierwsza trójka opuszcza gniazdo, które stworzyliśmy z Pawłem, żeby założyć własne. Bardzo mnie to cieszy i… smuci. Nie masz wrażenia, że przedmioty zmieniają się po śmierci ukochanej osoby?
Małgorzata Ostrowska-Królikowska z synami: Antonim, Janem i Ksawerym
Doświadczyłam tego, kiedy zmarł tata.
O tym też opowiada „Metamorfoza ptaków”. Paweł pił bardzo dużo kawy. Miał swój ulubiony kubek. Teraz stoi na widoku, na półce obok jego ulubionego talerzyka. Wciąż mamy jego ekspres do kawy. Pilnuję, żeby zawsze był umyty, proszę dzieci, żeby go szanowały. Głupi ekspres do kawy nagle stał się wyjątkowy, bo był Pawła.
Zmieniłaś coś w jego gabinecie?
Nie. Nawet kamizelka Pawła wciąż leży na oparciu krzesła. W szafie wiszą jego ubrania. Muszę zrobić remont domu, więc architektka pyta: „Może zamienimy to miejsce na kącik dla ciebie?”. Nie ma takiej opcji. W tym gabinecie jest za dużo Pawła. Likwidując go, czułabym się tak, jakbym wyrzuciła Pawła z naszego życia. Nie wyobrażam sobie tego. Ale kilka jego rzeczy podarowałam bliskim. Ojcu Pawła oddałam jego płaszcz, nasze dzieci wzięły po tacie różne drobiazgi.
ZOBACZ: To była miłość od pierwszego wejrzenia. Małgorzata i Paweł Królikowscy byli razem ponad 30 lat
A Ty?
Pióro Pawła, które mu kiedyś sprezentowałam, z limitowanej serii John Lennon. Teraz leży na moim biurku. Ważne umowy i dokumenty podpisuję tym piórem. W ubiegłym tygodniu przydarzyła mi się niesamowita rzecz… Zaczęłam przeglądać biżuterię, przeszukiwać różne puzderka i nagle coś mnie tknęło, żeby w jednym podnieść gąbkę. Pod spodem leżała karteczka złożona w trójkąt i dwa słowa: „wspólny sekret”, napisane ręką Pawła. Rozłożyłam ją i przeczytałam zdanie: „Gruszko złota, bądź zawsze narzeczoną, choć już jesteś żoną”.
Znak!
Od razu tak pomyślałam. W tym pudełeczku był pierścionek, który Paweł ofiarował mi na 25-lecie naszego małżeństwa. Bardzo porządny brylant. Długo zbierał pieniądze. Gdy braliśmy ślub, kolega zrobił mu tani pierścionek z cyrkonią. Noszę go do dziś, ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną, ale Paweł obiecał mi, że kiedyś dostanę brylant. I tę obietnicę spełnił. Ja ten pierścionek wyjęłam i włożyłam na palec. Do pudełeczka schowałam pierścionki zaręczynowe dla chłopców i więcej tam nie zaglądałam. Kiedy tydzień temu znalazłam tę karteczkę, poczułam się tak, jakby Paweł do mnie przemówił. Dał znak, że gdzieś jest, czuwa nad nami.
Wierzysz w znaki?
Tak. Całe moje życie składa się z takich drobiazgów. Staram się być uważna, żeby czegoś nie przeoczyć. Dla mnie pewne przedmioty, rzeczy materialne mają wartość emocjonalną, ponieważ kojarzą mi się z kimś bliskim. Myślę, że człowiek na tym buduje siebie. Teraz panuje moda, żeby wyzbyć się wszystkiego, żeby wnętrza były sterylne, ascetyczne. Modne twory bez duszy – nie byłabym w stanie żyć w czymś takim. Kocham domy, po których widać, że tam mieszkają „żywi” ludzie. Po śmierci Pawła dzieci zapytały: „Mamuś, może sprzedamy dom i kupimy mieszkanie w Warszawie, żebyś nie była w Zalesiu sama”. Nie ma takiej możliwości! Tu jest cały mój świat, jak w tej piosence. Zaczęłam remontować dom, żeby nasze dzieci dobrze się tu czuły, kiedy będą przyjeżdżały z wnukami. Jestem tradycjonalistką. Paweł również. I chcę tę tradycję przekazać moim dzieciom.
Można przygotować się na śmierć osoby, którą się kocha?
Nie można. Razem z dziećmi widziałam, jak Paweł odchodzi. Profesor Ząbek przygotował nas na to dużo wcześniej. Wytłumaczył mi, co to jest za nowotwór i ile czasu nam zostało. Ja mu wtedy powiedziałam: „Cuda się zdarzają, panie profesorze”. Odpowiedział: „Ale ja nie jestem cudotwórcą, pani Małgorzato”. Obiecał, że zrobi, co w jego mocy.
I mały cud się zdarzył…
Paweł był z nami siedem miesięcy dłużej. W Wadowicach mieliśmy we dwójkę poprowadzić papieski koncert. Paweł leżał już w szpitalu, przygotowywali go do operacji, czekała go rozmowa z psychologiem, więc ustaliliśmy, że pojedzie Antek. To był długi majowy weekend, profesor złapał mnie na korytarzu: „Niech sobie pojedzie na ten koncert. Dostanie leki, da radę”. Dobrze wiedział, że to może być ostatni występ Pawła. Na własną prośbę zabrałam Pawła do domu. Pojechaliśmy do Wadowic, Antek z nami. Wszystko fantastycznie się udało.
Cały wywiad w nowej VIVIE! w punktach sprzedaży w całej Polsce od 1 lipca.
ZOBACZ: Pierwsza rocznica śmierci Pawła Królikowskiego. „Minął już rok bez Ciebie. Tęsknię”
Co jeszcze w nowej VIVIE! 13/2021?
Jerzy Hoffman - Wojenne dzieciństwo, pobyt na Syberii, marzec ’68, oscarowa szansa, film, którego… nie nakręcił. Spowiedź giganta polskiego kina.
Gosia Baczyńska - Czy najlepsza polska projektantka może nie lubić mody?
A także... W kobiecych historiach - seksbomby Hollywood: Hayworth, Gardner, Mansfield, Monroe – ikony zbiorowej wyobraźni, zakładniczki sławy.