Reklama

Jest wojowniczką i uważa, że trudności potrafią wzmocnić. W najtrudniejszych chwilach, nigdy się nie poddaje. „Nawet jeżeli zdarza mi się coś, co w pierwszym momencie wydaje się katastrofą, to potem mówię sobie: „Dobra, odwrócę to, zbierz się w sobie, zawalcz, wstań i idź dalej”, mówi Krystynie Pytlakowskiej. Jakiś czas temu Katarzyna Dowbor rozstała się ze stacją Polsat, gdzie przez 10 lat prowadziła program Nasz Nowy Dom. Dziennikarka w inspirującej rozmowie opowiada o przeżyciach związanych z utratą pracy, nowych wyzwaniach. Jak wyglądało jej pożegnanie ze stacją? "Pytałam, jakie są merytoryczne uwagi do mojej pracy, i nie usłyszałam żadnej. Nie neguję, że nowy dyrektor ma prawo do własnych decyzji i własnych pomysłów. Gdy ktoś mnie nie chce, po prostu odchodzę. Ale można było inaczej to załatwić", dodaje.

Reklama

Katarzyna Dowbor o pożegnaniu z Polsatem

Nie załamuje Cię nawet taka sytuacja, jaka zaistniała w Polsacie, kiedy ktoś odbiera Ci program, który robiłaś tyle lat?

Temu programowi poświęciłam wiele lat. Ale teraz prowadzę nowy program w Canal+ Domo „Dowborowa od nowa”, a w TVP „Pytanie na śniadanie”, które na antenie jest od ponad 25 lat i które przed laty prowadziłam. „Nasz nowy dom” od początku miał moją twarz i włożyłam w ten program serce…

Nadałaś mu swoją osobowość.

Myślę, że przyczyniłam się do jego popularności. Odejście z Polsatu to był dla mnie trudny moment. W dodatku powiedziano mi o tym w niezbyt ładnej formie.

Byłaś wezwana na rozmowę?

Wezwano mnie SMS-em do nowego pana dyrektora. Powiem szczerze, że najbardziej mnie zabolało, że nie odbyliśmy tej rozmowy twarzą w twarz, tylko musiała być przy tym widownia. Są ludzie, którzy upokarzając kogoś, lubią mieć publiczność. Był więc pan producent i pani producentka, z którymi zresztą do dziś mam dobry kontakt. Trzy osoby obserwowały, gdy otrzymywałam wymówienie. Wydaje mi się, że w takich skrajnych sytuacjach pracownik z pracodawcą powinien rozmawiać sam na sam. W każdym razie usłyszałam: „Polsat postanowił się z panią pożegnać”. Pytałam, jakie są merytoryczne uwagi do mojej pracy, i nie usłyszałam żadnej. Nie neguję, że nowy dyrektor ma prawo do własnych decyzji i własnych pomysłów. Gdy ktoś mnie nie chce, po prostu odchodzę. Ale można było inaczej to załatwić. Na przykład zaproponować, bym poprowadziła program do trzechsetnego odcinka, a potem oddała stery młodszej koleżance, która podobno ma więcej wigoru.

Czytaj też: Katarzyna Dowbor odsłania kulisy relacji z pierwszym mężem. "Gdybyśmy się poznali parę lat później, nie doszłoby do tego małżeństwa"

Krzysztof Opaliński

Baranowski/AKPA

Katarzyna Dowbor, Maciej Pertkiewicz, Martyna Kupczyk, Wojciech Strzelczyk, Nasz nowy dom, 200. odcinek

Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał więcej wigoru niż Ty.

Ja bym chętnie przedstawiła nową prowadzącą, informując widzów, że nastąpiła wymiana pokoleniowa – jestem mistrzynią w zamykaniu drzwi. Na szczęście cały czas uważam, że nie ma sensu oglądać się za siebie, bo wszystko w życiu już było i trzeba żyć tym, co znajduje się przed nami. W każdym razie, kiedy wyszłam z gabinetu, pomyślałam, że nie ma niczego na całe życie i wszystko się kiedyś kończy. I że właśnie moja przygoda z programem „Nasz nowy dom” się zakończyła.

Myślałaś od razu o tym, że wyślesz swoje CV tu i tam?

Nie. Pomyślałam tylko, że teraz trochę odpocznę. Program w Polsacie był bardzo wyczerpujący – ciągłe podróżowanie, jedzenie cateringowe. Ale ja nie lubię zbyt długo odpoczywać, bo wtedy mam gonitwę myśli, co bym nowego zrobiła, co bym zmieniła… Po trzech tygodniach więc kombinowałam już, co będę robić dalej, i spokojnie znalazłam swoje nowe miejsce. A nawet dwa.

Ty znalazłaś czy Ciebie znaleziono?

Mówiąc szczerze, odezwało się do mnie kilka stacji. Nie mogę mówić o szczegółach, bo rozmowy były poufne. Z niektórych ofert już skorzystałam. Planuję zresztą jeszcze inne projekty. Ciągle mi się wydaje, że mam najwyżej 40 lat i jeszcze przed sobą mnóstwo czasu. Nie wyobrażam więc sobie, żeby zwolnić tempo.

Dobrze, że zostałaś zaproszona przez Kingę Dobrzyńską na casting do „Pytania na śniadanie”.

Tak, bardzo się ucieszyłam, że mogę wrócić do czegoś, co było moją wielką miłością, czyli do pracy w telewizji na żywo. Wtedy rodzą się inne emocje niż w programie nagrywanym, w którym można zmienić coś, co nie wyszło.

Cały wywiad z Katarzyną Dowbor dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn pojawi się w punktach sprzedaży od czwartku 28 marca.

Czytaj też: Ukształtowali ją, nauczyli niezależności. Katarzyna Dowbor z czułością wspomina rodzinny dom

Krzysztof Opaliński
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama