Izabela Janachowska: „To nie macierzyństwo czasem doprowadza mnie do łez”
„Mam wspaniałego syna, a rola matki jest najfajniejszą w życiu, choć muszę przyznać, że nie najłatwiejszą”
- Katarzyna Piątkowska
Pracuje na pełnych obrotach, ale mówi, że najważniejszą rolą w życiu jest bycie mamą. Iza Janachowska opowiedziała Katarzynie Piątkowskiej o urokach macierzyństwa, znajdowaniu balansu pomiędzy pracą zawodową i życiem prywatnym i o tym, czy da się porównać uczucie mężczyzny i kobiety do tego łączącego matkę z dzieckiem.
Izabela Janachowska o macierzyństwie i miłości do synka
Czyich zdjęć masz w telefonie najwięcej?
Oczywiście Chriska. I dużo swoich, które potem wykorzystuję w social mediach, do pracy. Zdjęć mojego męża nie mam za wiele, bo on nie bardzo lubi być fotografowany. Niestety najmniej mam swoich zdjęć z synem.
To klasyka w przypadku mam.
Wiem, na szczęście ostatnio znalazłam kilka w telefonie mojego męża. To miłe wreszcie zobaczyć nasze wspólne fotografie. Wykorzystam je do fotoksiążki.
Masz czas, żeby oglądać potem albumy ze zdjęciami?
Pewnie. Czas tak szybko mija, a dzieci tak szybko dorośleją. Chris ma cztery lata, a ja już nie pamiętam, jaki był, gdy był taki malutki. Sięgam wtedy do tych zdjęć albo filmików i sobie przypominam, jak wyglądał. Co roku w rocznicę ślubu oglądamy album ze zdjęciami z naszego ślubu, a w urodziny Chrisa film z jego narodzin. Są na nim głównie kafelki i kable oraz okrzyki mojego męża: „Jejku, jaki on jest piękny!”. Ta rozedrgana wizja podłogi sali operacyjnej świadczy o tym, jak bardzo Krzysztof to wszystko przeżywał. Oglądamy na wideo pierwsze minuty życia naszego synka i przypominamy sobie tamte emocje. Wracanie do tych dobrych chwil raz na jakiś czas moim zdaniem wzmacnia związek i więź.
Co przypominasz sobie, gdy oglądasz film z narodzin synka?
Ogromną mieszankę emocji: radość, strach, ulgę – wszystko naraz. Pamiętam też, że nie wszystko poszło tak, jak to sobie zaplanowałam.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Z czego to wynikało?
W moim perfekcjonizmie nie brałam pod uwagę, że coś może pójść nie po mojej myśli. A tymczasem Chris postanowił pojawić się na świecie dwa tygodnie przed terminem. Nie byłam na to gotowa, nawet pokoik dla niego nie był dokończony. To jest dziwne, co ludzie pamiętają z takich pełnych emocji chwil, ale ja zapamiętałam, że miałam niebieskie paznokcie, a wcale nie chciałam takich mieć. Wkurzało mnie to. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że w ten sposób próbowałam rozładować ten ogrom emocji – skupiłam się na zupełnie nieistotnej kwestii.
Zobacz też: „Wychowywałem się z mamą i babcią". Trudna relacja Piotra Kraśki z tatą. Kim był jego ojciec?
Rozumiem, że zaplanowałaś sobie wszystko co do minuty.
Tak, ale to, że miałam te niebieskie paznokcie i że pokoik dziecka śmierdział klejem do tapet, to oczywiście był najmniejszy problem. Ja sama byłam nieprzygotowana. Dopiero miałam odbyć szkolenie z położną, rozmowy z neonatologiem, z anestezjologiem. Gdy zaczął się poród, czułam, że nie wiem nic.
A jakieś pozytywne wspomnienia?
(śmiech) To były wielkie emocje, a największą z nich była z pewnością ekscytacja. Takie czyste szczęście, że w końcu zobaczę naszego synka. Ja sobie w ogóle wyobrażałam, że poród to będzie przyjemne doświadczenie. Nie wiem, skąd ten pomysł przyszedł mi do głowy. Może dlatego, że kiedy dowiedziałam się, że będę rodzić przez cesarskie cięcie, moja mama, która rodziła i naturalnie, i przez cesarkę, mówiła, że to drugie było o wiele lepszym doświadczeniem. A potem okazało się, że na sali operacyjnej nie jest przyjemnie, jest mi zimno i znieczulenie nie spowoduje, że w ogóle nic nie będę czuła. Myślałam, że będzie nienerwowo, a gdy trafiłam na salę, byłam tak rozdygotana, że trzy osoby musiały mnie trzymać, żeby lekarz mógł mi podać leki. Może to wszystko spotęgowane było tempem wydarzeń. O 13.10 dostałam znieczulenie, o 13.16 lekarz zrobił cięcie, a o 13.19 Chris był już z nami na świecie. Od tamtej pory każdego dnia towarzyszy nam ogromna radość.
Izabela Janachowska w koszuli Jacquemus /Vitkac.com
Byłaś nieprzygotowana na przedterminowy poród, ale do nowej roli w swoim życiu przecież miałaś czas się przygotować.
Miałam czas, ale powiem ci, że w ogóle byłam zaskoczona przebiegiem ciąży. Na początku się jej bałam – tego, jak sobie poradzę ze zmianami. Z biegiem czasu, gdy dzidziuś rósł i zaczęłam go czuć, obudziły się we mnie emocje, o które się nigdy wcześniej nie podejrzewałam. Już podczas ciąży zakochałam się w dziecku i czułam się z nim bardzo związana. W najpiękniejszych snach nie spodziewałam się, że będę miała w sobie takie uczucia i emocje. Byłam przeszczęśliwa, emanowałam pozytywną energią i miałam serce na dłoni. Ciąża okazała się jednym z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Obawa mogła też wynikać z moich wcześniejszych doświadczeń, a kiedy już stałam się spokojna o to moje macierzyństwo, to było najważniejsze i na tym, a nie na przygotowaniach najbardziej się skupiałam. Owszem, chciałam być perfekcyjna w opiece nad maluszkiem i trochę byłam przerażona, że nie zdążyłam się niczego dowiedzieć na ten temat. Potem zadziałał instynkt. Niesamowite było to, że ja po prostu wiedziałam, co mam przy Chrisie zrobić.
[...]
W stosunku do Chrisa jesteś taka, jaką Twoja mama była dla Ciebie?
Ona była i jest bardzo wspierająca, ale też bardzo wymagająca. Chyba pod tym względem jestem taka jak ona. Ale, tak jak mi powiedziała, czasy się zmieniły i jednak jesteśmy innymi matkami, innymi kobietami, bo mamy inne tempo życia, inne warunki. Tylko priorytety zostały takie same. Moja mama jest dla mnie wzorem. Wychowywała mnie i siostrę, ale była aktywna zawodowo. Dopiero gdy zaczęła poważnie chorować, musiała z wielu rzeczy zrezygnować. Zawsze jednak miała swój biznes, trzymała kasę i rozdawała karty. Tata robił to, co mama mu kazała. Chyba po niej jestem taka silna.
[...]
Jak znaleźć balans między pracą zawodową i byciem mamą?
Wierzę w to, że szczęśliwi rodzice wychowają szczęśliwe dziecko. Nigdy nawet nie wyobrażałam sobie takiej sytuacji, że gdy w moim życiu pojawi się dziecko, przestanę pracować. Staram się z niczego nie rezygnować, ale robić tak, by dopasować się do zaistniałej sytuacji. Nie chcę rezygnować z rzeczy, które dają mi radość, dlatego że cztery lata temu zostałam mamą. Oczywiście radość, jaką daje mi Chris, jest nieporównywalna z żadną inną. To są jakieś kosmiczne emocje. Ale praca, własny rozwój, nowe wyzwania, nawet problemy też mnie budują i wzmacniają. Czuję też, że muszę się rozwijać, by być przykładem dla Chrisa. Często rozmawiamy z koleżankami o dzieciach, wychowaniu. I z tych rozmów wniosek jest jeden. Dziecko uczy się na przykładzie rodziców. Jeśli więc chcę, żeby Chris był ambitny, pracowity, wytrwale dążący do realizacji swoich marzeń, muszę być dla niego przykładem.
Pracujesz na pełnych obrotach, ale też nie odpuszczasz w byciu najlepszą mamą.
Staram się poświęcać Chrisowi każdą wolną chwilę. I nawet kiedy jestem bardzo zmęczona, wracam wykończona z pracy i jedyne, o czym marzę, to żeby się po prostu położyć, włączyć serial i odmóżdżyć, nie robię tego. Chris mnie potrzebuje. On jest moją największą dumą, satysfakcją i radością. I nie chciałabym w przyszłości pluć sobie w brodę, że poświęciłam mu za mało czasu, że przegapiłam dużo fajnych momentów.
[...]
Czy Twoje macierzyństwo ma jakieś ciemne strony?
Do tej pory ich nie zauważyłam. Mam wspaniałego syna, a rola matki jest najfajniejszą w życiu, choć muszę przyznać, że nie najłatwiejszą. Bo czasem on wchodzi mi na głowę i wiele rzeczy muszę tolerować. Ale czy to jest trudne? Człowiek jest elastyczny, jest w stanie dopasować się do różnych sytuacji. Ja chyba też jestem taką osobą, która wielu rzeczy nie postrzega jako potencjalnie problematyczne. Dla mnie nie ma sytuacji bez wyjścia.
Twoje życie wydaje się doskonałe. Masz czasem jakieś gorsze momenty?
Jak każdy, ale to nie macierzyństwo czasem doprowadza mnie do łez. Bardzo rzadko, ale zdarza mi się płakać z powodu pracy. Gdy skumuluje mi się tak dużo emocji i stresu.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 1 czerwca.
Czytaj też: Dominika Kulczyk pojawiła się na czerwonym dywanie z dziećmi. Tak wyglądają Jeremi i Weronika
Kto jeszcze w nowym numerze VIVY! 11/2023?
Sara James najpierw podbiła Polskę, teraz podbija świat. Naszą sesję zrealizowaliśmy w jej ukochanym Los Angeles!
Nepo babies - Rumer Willis, Lily-Rose Depp, Chester „Chet” Hanks… Czy bez protekcji rodziców zaistnieliby w show-biznesie? Dzieci gwiazd na cenzurowanym.
Arkadiusz Jakubik Fantastyczny, wielokrotnie nagradzany aktor, rockandrollowiec o rodzinnych relacjach i… myślowym ADHD.
Małgorzata Saramonowicz w poruszającej rozmowie o życiu ze stwardnieniem rozsianym.
A w VIVA! Podróże: Tokio zadziwia. Kobiety w kimonach kupują hamburgery w McDonaldzie, luksusowe butiki sąsiadują z kramami…