Reklama

Grażyna Szapołowska właśnie wydała płytę "Kochaj mnie", na której jedną z piosenek śpiewa z partnerem Erykiem Stępniewskim. 60 letnia gwiazda świetnie wygląda i uchodzi za symbol osoby potrafijącej korzystać z życia. A jednak Krystynie Pytlakowskiej udało się ją dopytać nie tylko o luksus, ale także o to, czy Szapołowska myśli o śmierci?

Reklama

Lekcja życia Grażyny Szapołowskiej

Krystyna Pytlakowska: Myślałam, że jesteś jedyną osobą, która nie myśli o odchodzeniu.

Grażyna Szapołowska: Myślę coraz częściej, budzę się nocą, zastanawiając się, jak to będzie, czy będzie ktoś mnie trzymał za rękę. Najważniejsze jest chyba takie poczucie spokoju. Nie ma we mnie żadnego lęku.

Luksusem jest myślenie o śmierci w taki sposób?

Tak, jako o przyjacielu. Kiedyś Hanuszkiewicz powiedział do mnie: „Śmierć jest piękna, dlatego że ona jedna naprawdę nas nie zawiedzie. Traktuj ją jak przyjaciela. To jedyna kobieta, która cię nie oszuka”. Grałam śmierć w „Dekameronie” Boccaccia w jego reżyserii i recenzent napisał: „Jeżeli śmierć ma tak wyglądać, jak Szapołowska, to proszę bardzo”. Mając świadomość śmierci, ma się gdzieś futra i cały zewnętrzny
blichtr. To też rodzaj luksusu.

– Wyglądasz na kobietę szczęśliwą. Moim zdaniem miałaś luksus urodzić się taką osobą, która może sobie w życiu na wiele pozwolić, na różne szaleństwa, na oryginalność i to Ci się wybacza.

Zawsze dążyłam do tego, żeby nikt nie musiał mi niczego wybaczać.

– Mam na myśli Twoją zabawę z życiem. Mało która kobieta miałaby odwagę wziąć pod brodę premiera Rosji, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć: „Dziubasku”. A Ty to zrobiłaś, i to bez żadnych konsekwencji.

„Dziubasku, po co mi ta orkiestra”. Bo pod moimi drzwiami w hotelu Pribałtickaja w Petersburgu co wieczór stał bukiet róż od niego i cygańska orkiestra grała rosyjskie romanse. Wszystko po to, żebym zeszła na dół. A ja pracowałam i chciałam być wyspana. Sen to też luksus. Nigdy nie imponowali mi mężczyźni, którzy swoim stanem posiadania mogliby wnieść do mojego życia coś ciekawszego niż grający na saksofonie łapserdak, który zbiera pieniądze do kapelusza. Dla mnie rozmowa z takim człowiekiem na ulicy jest bardziej pociągająca niż obrzucanie kwiatami przez premiera Rosji. Luksus nie polega tylko na majątku i władzy. Polega na umiejętności wykorzystania tych atrybutów w odpowiednim czasie do odpowiednich czynów.

Grażyna Szapołowska o flircie

– Ludzie rozumieją, co do nich mówisz? Nie nadają podtekstów Twojemu flirtowi z życiem, jak to nazywasz?
Z życiem trzeba flirtować. Flirtuję z przyrodą, z ludźmi, ze zwierzętami i na planie filmowym. Kręciliśmy film w Budapeszcie z Istvánem Szabó, występowało w nim dużo polskich aktorów. Spytałam Istvána, czemu woli Polaków, skoro ma tylu wspaniałych aktorów węgierskich. On na to: „Bo wy, Polacy, bez przerwy bawicie
się, mówicie dowcipy, a jak przychodzi do ujęcia, wydobywacie z siebie głęboką powagę i prawdę. A aktorzy węgierscy chodzą skupieni z kąta w kąt, poważnie powtarzają rolę, a jak przychodzi do ujęcia, powstaje operetka. Wy flirtujecie z życiem, a nie z pracą”.

– Dla Twoich widzów i czytelników jesteś królową, księżną, synonimem sukcesu.

Muszę taka być, bo oni tego ode mnie oczekują. Niedawno byłam na spotkaniu z czytelnikami w Inowrocławiu. Wpadam prosto z drogi do hotelu i myślę, że już nie dam rady się przebrać, ale po chwili oddechu szybko nakładam sukienkę i białą marynarkę, jeszcze tylko szpilki, i idę do nich, i myślę, że przecież oni chcą mnie widzieć jako gwiazdę, taką, jaką znają z filmów. Przecież my wszyscy chcemy uciec trochę od codzienności.

– Co Ci daje największe szczęście?

Oprócz tego, że nagrałam płytę? Wolność. Leżę, obok mnie pies, za chwilę poczytam książkę, potem pójdę na spacer, a potem już nie będę musiała udzielać żadnych wywiadów… (śmiech). Nie mam tu ciebie na myśli, bo ty ze swoim wścibskim ciepłem, długimi nogami i wybaczającymi oczyma zawsze kojarzysz mi się z zapachem dobrej, mocnej czarnej kawy… Poza tym jesteś czarownicą i wszystko wiesz.

– A inni myślą, że Ty od rana do nocy spędzasz czas w salonach piękności.

Salon piękności to las obok mojego domu.

Grażyna Szapołowska o depresji

– I nigdy nie miewasz depresji?
Przecież gwiazdy nie mogą mieć depresji. Już Zosia Czerwińska powiedziała, że na depresję najlepszy
jest pies. Trzeba mu podać jedzenie, pogłaskać, uczesać. Zajmować się nim, odciąża nasze myśli. Pies przedłuża nam życie.

Grażyna Szapołowska o seksie

– A nie seks?

Seks? Też. Nie taki pojmowany trywialnie. Dla mnie seks to spojrzenie, to męski zegarek na skórzanym pasku na nadgarstku. To umiejętność prowadzenia rozmowy, to uśmiech, to zarzucona noga na nogę.

– Utrzymujesz jakąś specjalną dietę?
Nie, jem wszystko, ale piję też dużo ziół, które mogą wyleczyć każdą chorobę jelitową. Krysiu, przerwijmy na moment, bo muszę zrobić lane kluski do rosołu, który właśnie Włodek Kiniorski ugotował. Włodku… Dziubasku kochany… chodź na chwilkę do nas.

Reklama

Polecamy też: O siostrzanej miłości, ocenianiu po pozorach i... genetyce. Zaskakujący wywiad z siostrami Mannei

Reklama
Reklama
Reklama