Ewa Wachowicz: „Bycie dojrzałą kobietą ma wiele zalet. Im więcej masz lat, tym szerszy jest twój horyzont”
„Najistotniejsze jest teraz to, że sama siebie lepiej poznaję”
- Katarzyna Piątkowska
W jej życiu nie brakuje zmian. Ewa Wachowicz czerpie radość i satysfakcję z pracy, cieszy się małymi rzeczami, każdą chwilę poświęca najbliższym. Była Miss Polonia prowadzi aktywnie firmę, restaurację, program telewizyjny, zdobywa szczyty wulkanów. Jest spełniona, a pozytywną energią dzieli się ze swoimi fanami. Ewa Wachowicz opowiedziała Katarzynie Piątkowskiej w nowym wywiadzie VIVY! o dojrzałości, spokoju i codziennych rytuałach. "Najistotniejsze jest teraz to, że sama siebie lepiej poznaję", mówi.
Ewa Wachowicz o zmianach w życiu i dojrzałości
Jak smakuje życie po pięćdziesiątce?
Jak dojrzały owoc. Pierwszy, jaki przyszedł mi do głowy, to awokado. Może dlatego, że jak jest niedojrzałe, jest twarde i cierpkie. Gdy jesteśmy młodsi, spotyka nas dużo rzeczy, które odbieramy jako cierpkie, twarde. Reagujemy na nie bardzo mocno. Później, gdy awokado dojrzeje, staje się miękkie i można tyle dobrych rzeczy z niego zrobić. Pastę do smarowania, guacamole, można ułożyć plasterki na chlebie, skropić sokiem z cytryny, na to dać pstrąga zawojskiego, jajko sadzone na wierzch i zrobić kanapkę, która powala na kolana wszystkich domowników. Albo jabłko. Z dojrzałego wyciśniesz więcej soku. Po pięćdziesiątce, jak z tego jabłka, można wycisnąć z nas trochę więcej.
Jesteś przykładem na to, że życie dojrzałej kobiety to nie powolne czołganie się do cmentarza, jak mówiła w wywiadzie Ewa Kasprzyk, ale życie na pełnych obrotach.
Bycie dojrzałą kobietą ma wiele zalet. Bardzo wiele możesz, bo masz świadomość, doświadczenie życiowe, pracę, ale niczego już nie musisz. Inne rzeczy zaczynają być ważne. Inaczej zaczyna się postrzegać świat. Chodzę po górach, więc użyję górskiej analogii. Jeżeli stoisz pod samą górą, widzisz tylko najbliższe otoczenie, ale jeżeli wchodzisz na nią, pojawia się coraz szersza perspektywa. Tak jest z wiekiem. Im więcej masz lat, tym szerszy jest twój horyzont. Fajne jest wchodzenie na szczyt do końca życia, bo cały czas powoduje zmianę. Oczywiście wiąże się to z wysiłkiem, z koniecznością akceptacji, że pojawiają się trudności. Najistotniejsze jest teraz to, że sama siebie lepiej poznaję. To właśnie góry mnie tego nauczyły. Bardzo łatwo jest się zapędzić w pracę, rodzinę, obowiązki, media społecznościowe. I wszędzie musisz coś robić. W górach jest inaczej. Ma się duży kontakt ze sobą, swoim ciałem, emocjami. Buduje się wewnętrzny, emocjonalny dystans do wszystkiego.
[...]
Zobacz też: Ewa Wachowicz o przyszłości córki. Ola nie poszła w jej ślady: „To jej wybór i jej życie”
Jakie masz rytuały związane z dbaniem o urodę?
Przede wszystkim używam kremów dopasowanych do swojego wieku. Zwracam uwagę, żeby moja skóra była dobrze oczyszczona i stonizowana, dobieram kosmetyki odpowiednie do potrzeb mojej cery – pielęgnacyjne na dzień i na noc, pod oczy. Mam wrażliwą skórę i od lat używam hipoalergicznych kosmetyków marki AA.
Musiałaś się ucieszyć, gdy dostałaś propozycję zostania ich twarzą?
Bardzo, przede wszystkim dlatego, że nie muszę udawać, że naprawdę cenię te kosmetyki i ich używam. Jestem dumna, że zostałam ambasadorką polskiej marki z 40-letnią tradycją. Jeśli zaś chodzi o moje rytuały, to bardzo dbam o higienę snu. Muszę się wysypiać. Czasem różnie się praca układa, ale staram się mieć taki jeden dzień w tygodniu, gdy wstaję wtedy, kiedy mój organizm sam się przebudzi. Pod koniec roku skończę 52 lata i zauważyłam, że pojawiła się u mnie suchość cery i włosów. Wcześniej tego nie miałam, to jeden z efektów przekwitania. Nawilżanie cery, ciała i włosów w tym okresie jest szczególnie ważne. Pamiętam też o regularnym używaniu podkładu, ostatnio moim faworytem jest AA Technologia Wieku 5Repair. Oprócz dbania o pielęgnację codziennie piję ponad trzy litry wody, siemię lniane i nawet do kąpieli używam oliwy. Dbam o siebie, bo po prostu chcę się czuć dobrze ze sobą.
Miałaś lęk przed menopauzą?
Zupełnie nie, chociaż byłam zaskoczona, że to już. Mam przyjaciółkę Małgosię, z którą chodzę po górach. Ona jest ginekologiem, endokrynologiem. Zarządziła, że muszę zrobić badania i sprawdzić, w jakim okresie jestem. Ale widzę, że to właśnie już – po włosach, po cerze, ale też po nerwowości, która się pojawiła. Na szczęście mam wokół siebie fajne kobiety, które dzielą się doświadczeniami, podrzucają książki. To jest tak naturalny proces, jak przejście od bycia nastolatkiem w dorosłość. Też jest burza hormonalna. Tylko nastolatki mają gorzej.
Lubisz moment, w którym jesteś teraz?
Uwielbiam! Nauczyłam się siebie bardziej dopieszczać. I to nie tylko tym, że stosuję superkremy. Dopieszczam się wysypianiem, czasem dla siebie, codziennie czytam książki. Celebruję ten czas. W życiu musi być różnorodność. Młode piękno niesie inną energię, inną wibrację, ale to dojrzałe też jest niczego sobie. Patrzę na pomarszczoną twarz mamy i widzę piękną kobietę, bo wiem, że każda zmarszczka to jest jakieś przeżycie.
Swoje zmarszczki lubisz?
Do każdej się uśmiecham. Jedyne, co mi przeszkadza, to drażliwość. Idę wtedy ją rozbiegać, rozchodzić albo do szklarni posadzić roślinkę, pogrzebać w ziemi.
Szukasz innego zajęcia, żeby nie wejść komuś w drogę…
Żeby nie skonfliktować się, bo po co.
I to też jest mądrość, której się nabywa z wiekiem. Lepiej być szczęśliwym, niż mieć rację…
Do tego trzeba dojrzeć. Patrzę na córkę i widzę, że ona jest jeszcze na etapie, że woli mieć rację. A ja coraz częściej wolę być szczęśliwa. I wolę pójść posadzić bratki.
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Stadninie Dyzma w Zawoi/www.zawojakonie.pl.
Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 5 maja
Czytaj też: Ewa Wachowicz z przejęciem o mamie: „Ze względu na problemy z pamięcią bieżącą nie może mieszkać sama”