Katarzyna i Cezary Żak opowiedzieli VIVIE!, czy zatęsknią za „Ranczem”. Dziś ostatni odcinek serialu
1 z 6
W słynnych Wilkowyjach, gdzie rozgrywa się akcja słynnego „Rancza” nadchodzi Wigilia, a bohater grany przez Cezarego Żaka czeka w domu na ogłoszenie wyników wyborów prezydenckich. Czy je wygra? I jak zareaguje na wynik jego niegdysiejszy druh, a dziś konkurent Czerepach (Artur Barciś)? Czy grana prze Katarzynę Żak Solejukowa znów zachwyci elokwencją i znajomością języków i biznesowym wyczuciem?
Tego widzowie dowiedzą się ze 130 odcinka najpopularniejszego dziś polskiego serialu.
Jednak niezależnie od tego, czy grany przez Żaka prezes Paweł Kozioł zostanie prezydentem i czy faktycznie będzie to ostatni odcinek serii, która już nie raz miała nie być kontynuowana, ale wracała na ekrany pewne jest jedno - równie trudno jak znaleźć w Polsce bohaterów równie lubianych jak Ci z „Rancza” tak trudno o parę aktorów, jak Cezary i Katarzyna Żakowie.
Co mówili o udziale w Ranczu i przepisie na tworzenie udanej pary w życiu poza kamerami? Dowiecie się z naszej galerii.
Polecamy też: Cezary Żak o żonie: „Czekam na moment, kiedy będzie stara i brzydka”. Co na to Katarzyna Żak?!
2 z 6
Z Katarzyną i Cezarym rozmawialiśmy tuż po zakończeniu zdjęć do ostatniej serii „Rancza”, czyli tej, której ostatni odcinek wyemituje dziś TVP.
VIVA!: Przywiązaliście się do Waszych postaci?
Cezary Żak: Nie miałem takiego poczucia w ostatnim dniu zdjęciowym. Chociaż to była jedna trzecia mojego zawodowego życia – 10 lat. Bardzo lubiłem grać wójta i księdza. Jestem dumny, że serial odniósł tak gigantyczny sukces. Oglądało nas siedem milionów ludzi. Ale „Ranczo” się skończyło, a ja nie patrzę w przeszłość. Mam teatr, w którym gram 150 spektakli rocznie.
Katarzyna Żak: Mnie było smutno pożegnać się z Solejukową z „Rancza”. Fajna kobieta, która pokazała, że mimo trudnego życia – męża pijaka, siedmiorga dzieci, braku wykształcenia – można dużo osiągnąć. Wiele kobiet po pięćdziesiątce pisało do mnie, że Solejukowa zainspirowała je do zmian. Pamiętam nauczycielkę z małej miejscowości, która dostała dwa tysiące dofinansowania z gminy i założyła kółko angielskiego. I największym jej sukcesem było to, że na lekcje przychodził 65-letni dziadek z 6-letnim wnuczkiem. Ostatnio na ulicy pani za mną krzyknęła: „Pani Stulejkowa, jak ja panią uwielbiam”. Teraz chciałabym zagrać jakąś wredną postać.
Cezary Żak: Nie mów, co byś chciała. Los ci sam ześle.
Katarzyna Żak: Lubię pobujać w obłokach, pofrunąć, pomarzyć.
Polecamy też: „Będę zabiegał o tę kobietę do końca moich i jej dni”. Radosław Pazura o zdobywaniu Doroty Choteckiej
3 z 6
A jak wygląda ich życie poza planem?
Cezary i Katarzyna Żakowie to bardzo zgodne małżeństwo, choć niektóre różnice wydają się znaczące! On racjonalny do bólu, ona emocjonalna, przyznaje, że zdarza jej się czasem popłakać i że lubi pobujać w obłokach. Łączy ich konserwatywne podejście do spraw rodzinnych i chęć pomocy innym. - Jak małżeństwa przetrwają ze sobą 25 i więcej lat, to ludzie się robią strasznie do siebie podobni - zauważył Cezary Żak w wywiadzie udzielonym VIViE!. A oni są razem już ponad trzy dekady.
Oboje są po 50-tce, jednak nie zwalniają tempa. Cezary Żak podejmuje się nowych wyzwań w teatrze, a Katarzyna właśnie wydała płytę „Bardzo przyjemnie jest żyć”, na której śpiewa o kobiecych marzeniach, tęsknotach, radościach i miłości. - Mam wrażenie, że nie dopadł Was kryzys połowy życia. Wręcz przeciwnie, coraz więcej Wam się chce - zauważyła dziennikarka Alina Mrowińska.
Cezary Żak: Życie jakby przyspieszyło. Zacząłem reżyserować sztuki teatralne, o czym marzyłem. Krystyna Janda uwierzyła we mnie, że jestem już gotów. Jestem już po trzech reżyseriach. Pierwszą była sztuka „Trzeba zabić starszą panią” z Barbarą Krafftówną i Wojtkiem Pokorą. Potem „Truciciel”, już zagraliśmy ponad 50 przedstawień. Kilka dni temu wróciliśmy ze Stanów, byliśmy tam ze „Złodziejem”. Ale powiem ci szczerze, że czasem chciałbym już odcinać kupony i odpoczywać. Trochę jeździłbym po świecie, pił dobre wino, jadł owoce morza w miłych knajpkach. A po powrocie doglądał mój ogród. Dumny jestem z piwonii, które od kilku lat pięknie kwitną. Krzaki dostałem od nieżyjącego już ojca. Mówił mi, że piwonie zaczynają kwitnąć dopiero wtedy, gdy polubią miejsce.
Katarzyna Żak: Cezary uwielbia nasz ogród. A ja dalej nie odróżniam oczaru od forsycji. Jeszcze długo nie chciałabym odpoczywać. Jak nie mam propozycji, to sama tworzę sobie pracę.
– To, co nas spotyka, to bardziej los, przeznaczenie czy nasze wybory, działanie?
Cezary Żak: Im jestem starszy, tym częściej skłaniam się do myślenia, że to los za nas decyduje. Jeden z moich kolegów ma takie powiedzenie: „Co zrobisz, nic nie zrobisz”. Oczywiście trzeba losowi pomagać, wyciągać do niego rękę.
– „Kontrolujemy tylko drobiazgi, o tym, co najważniejsze, decyduje ktoś inny” – ten cytat z Jarosława Iwaszkiewicza przepisuję sobie każdego roku do nowych notatników.
Katarzyna Żak: Bardzo prawdziwe. A już zwłaszcza w naszym zawodzie. To jest niesamowita loteria.
– Myślę, że takie przekonanie rodzi wewnętrzny spokój. Ja zrobię wszystko, co tylko mogę, żeby osiągnąć swój cel, ale ten ostateczny wynik jest poza mną.
Katarzyna Żak: Do spokoju to mi bardzo daleko.
Cezary Żak: Ale posłuchaj, mamy pracować, pukać do różnych drzwi, udowadniać naszą wartość, a nie siedzieć w domu na kanapie i wyłączyć telefon. I to rzeczywiście rodzi uspokojenie.
– Wraz z wiekiem jest w Was większa świadomość czasu, że każdy tydzień, dzień jest bezcenny? Że może nie warto pewnych marzeń odkładać na później?
Cezary Żak: Zawsze byliśmy bardzo doraźni. Jeżeli chcemy jechać do Peru, to nie w 2026, tylko w najbliższej przyszłości. Wraz z wiekiem bardziej dbamy o zdrowie. Obiecuję sobie, że będę miał więcej czasu dla siebie.
Katarzyna Żak: Po raz pierwszy od dawna nie będziemy pracować w wakacje. Może pojedziemy na długi urlop do przyjaciół na południe Hiszpanii. Nasze dziewczyny są już dorosłe, nie trzeba ich wozić na angielski, gotować obiadków (śmiech).
Polecamy też: „Częściej dzwonią do mamusi!”. O czym Katarzyna i Cezary Żakowie rozmawiają z córkami Zuzą i Olą?
4 z 6
– Jak reagujecie, kiedy coś Wam się nie udaje?
Cezary Żak: Nigdy nie rozpaczam. Trudno, nie udało się zagrać jakiejś roli, trzeba się zabrać za coś innego.
Katarzyna Żak: A ja sobie trochę popłaczę!
– Cezary, zawsze byłeś taki racjonalny?
Cezary Żak: Myślę, że to jest u mnie wręcz genetyczne. Moi dziadkowie ze strony ojca i matki zawsze byli bardzo pragmatyczni, głęboko przywiązani do ziemi. Przed wojną mieli duże majątki, stracili wszystko. NKWD wywiozło ich na Syberię. Przetrwali. Twardzi ludzie, którzy wiele razy wszystko zaczynali od zera. Ciężko pracowali tu i teraz. Nie robili dalekosiężnych planów. Ja też plany mam krótkoterminowe. I nie zakładam, że muszą się ziścić. Tylko że się postaram. Jak się nie uda, to zrobię coś innego. Nigdy nie idę po trupach, za wszelką cenę.
– A potrafisz czasem mocno zawalczyć, jak Ci na czymś bardzo zależy?
Cezary Żak: Szybko odpuszczam, jeżeli widzę, że coś słabo rokuje albo że będę się musiał strasznie napracować. Szkoda mojej energii i życia. Ale widzę, że w reżyserii to jest mój wielki minus. Nie mam jeszcze takiego autorytetu wśród kolegów, żebym mógł walczyć z otwartą przyłbicą na śmierć i życie. A tak należy robić, jeżeli się reżyseruje przedstawienie i wie, czego się chce. Wszelkimi sposobami trzeba egzekwować od aktorów, a ja jeszcze tego nie potrafię. Nie umiem kogoś zrugać, że źle gra, jest nieprawdziwy i nie o to mi chodzi.
Katarzyna Żak: To bardzo trudne, zwłaszcza że często z tymi aktorami jeszcze niedawno w czymś grałeś. Mnie też, tak jak Cezaremu, szkoda energii i życia na walkę do upadłego. Wycofuję się.
Polecamy też: Jak Żakowie bawili się na sesji do najnowszej VIVY! - zobaczcie relacje zza kulis!
5 z 6
Katarzyna Żak: Budujemy hospicjum na 40 łóżek dla chorych w stanie paliatywnym. To bardzo ważne, żeby pomóc im godnie odejść z tego świata. Bez bólu i cierpienia, wśród życzliwych ludzi. To świadczy też o naszym człowieczeństwie. Już mamy stan surowy otwarty. Jestem bardzo szczęśliwa. Jeżdżę regularnie na budowę, piszę pisma do różnych sponsorów z prośbą o wsparcie. Czuję się potrzebna, a to dla mnie bardzo ważne.
Cezary Żak: Też mam takie poczucie, oddając krew. Robię to już od ośmiu lat.
– Jak się zaczęło?
Cezary Żak: Ktoś z kolegów w Teatrze Powszechnym potrzebował krwi dla żony na operację. I od tamtego momentu chodzę regularnie dwa razy do roku. Świetnie się z tym czuję. Mówi się, że krew to życie. I mam takie poczucie, że daję komuś życie.
– Wspierasz też budowę ośrodka dla niepełnosprawnych w Wołowie „Niezwykła kraina”.
Cezary Żak: Pani prezes mi mówi, że dzięki mojemu nazwisku parę furtek udało im się otworzyć. Więcej ludzi przekazuje też jeden procent. Oboje z Kasią uważamy, że odcinanie kuponów od naszej popularności musi mieć sens.
Katarzyna Żak: Kiedy zostałam nominowana do Gwiazd Dobroczynności, posypała się lawina próśb o pomoc. Bardzo przykro jest nam odmawiać, ale spełnianie wszystkich jest poza naszymi możliwościami.
– A można dać tylko nazwisko i twarz…
Cezary Żak: Czasem danie tylko nazwiska i twarzy może przynieść bardzo wymierne korzyści. A o to tu chodzi. Kilka lat temu jeden z naszych kolegów z „Rancza” poprosił, żebyśmy przyjechali na Dzień Dziecka do szkoły dla niepełnosprawnych dzieci w Wyszkowie. Mieściła się w rozpadającej się szopie. Pojechaliśmy, rozdaliśmy dzieciom prezenty, zaapelowaliśmy do władz miasta i marszałka województwa mazowieckiego o budowę nowej szkoły. I wyjechaliśmy. Za kilka dni władze przekazały osiem milionów na budowę nowej szkoły! A my przecież tam tylko byliśmy. Nic wielkiego. Liczą się efekty.
Polecamy też: „Mama ma być silna, a dziecko ma się na niej oprzeć". Jaką matką dla Oli jest Małgorzata Foremniak?
6 z 6
Na zdjęciu: okładka płyty Katarzyny Żak „Bardzo przyjemnie jest żyć”.
– Kasiu, powiedziałaś mi, że ta płyta jest spełnieniem Twoich marzeń.
Katarzyna Żak: Cezary już od wielu lat namawiał mnie do nagrania płyty. Kiedy trzy lata temu zaczęłam jeździć po Polsce z recitalem piosenek Wojciecha Młynarskiego, Agnieszki Osieckiej i piosenek przedwojennych, wiele osób pytało mnie o płytę. A ja myślałam: Gdzie tam – ja i płyta.
Cezary Żak: To ten wieczny pesymizm Kasi. Walczę z nim od 30 lat.
– Teksty napisali najlepsi: Wojciech Młynarski, Magda Czapińska, Jan Wołek, Artur Andrus, Andrzej Poniedzielski. Sama do nich dzwoniłaś i prosiłaś o piosenki?
Katarzyna Żak: Najpierw zadzwoniłam do Wojtka Młynarskiego. Zaczęłam opowiadać, że chcę nagrać taką bardzo kobiecą płytę. Energetyczną, trochę taneczną. O kobiecych marzeniach, tęsknotach, radościach, miłości. Wojtek zapytał: „Czyli o sobie?”. Napisał przepiękne „Pięciogroszówki słońca”: „Pięciogroszówki słońca lśnią i w marny czas, kochanie, pożyczam je tym, którzy chcą, na wieczne nieoddanie”. (…)
– Kasiu, kobiety piszą na forach internetowych, że Twoje piosenki pomagają im odgonić smutki.
Katarzyna Żak: Wczoraj w centrum Warszawy, koło kawiarni Wedla, podeszła do mnie pani, trochę młodsza ode mnie. Powiedziała: „Jak się cieszę, pani się uśmiecha tak samo jak na płycie. A płyta jest super”. Marzena Rogalska mi napisała: „Żaku, twoja płyta jest jak krople nasercowe”.
Cezary Żak: To wizerunek sceniczny Kasi, w życiu nadal wieczny pesymizm.
Zdjęcia: Olga Majrowska
Stylizacja: Marcela Stańczyk
Makijaż: Sylwia Rakowska/Van Dorsen Artists
Fryzury: Rafał Żurek/Metaluna
Polecamy też: „Od siedmiu lat śpię na stand by”. Reni Jusis o byciu supermatką, superpartnerką i powrocie na scenę.