Reklama

Na jakie filmy chodziła z tatą? Czy namawiał ją na posiadanie dzieci? O czym była ich ostatnia rozmowa? W najnowszej VIVIE! na pytania dotyczące słynnego ojca odpowiada Karolina Wajda.

Reklama

Córka Beaty Tyszkiewicz i Andrzeja Wajdy we wzruszającej rozmowie zdradziła Krystynie Pytlakowskiej jakim ojcem był wielki reżyser.

A był ciepły, życzliwy, czasem zamyślony i pełen empatii. Nie czuła też, że żyje w cieniu wielkiego ojca.

„Raczej w blasku. Po prostu sama znałam granice, nie wygłupiałam się tak, jak inne dzieci w szkole, nie robiłam min przez tylną szybę samochodu. Mama mówiła: „Karusiu, nie możesz się tak zachowywać, bo przyniesiesz wstyd swojemu Tacie”. Pamiętałam więc o tym, że nie mogę okryć go hańbą i zdzielić w głowę łopatką nieznośnego kolegę. Tata był dla mnie świętością.

Polecamy także: NASZE WSPOMNIENIA. Andrzej Wajda, człowiek który namalował nam Polskę

„(…) Jechałam dziś samochodem i pomyślałam o Tacie, ponieważ przy krawężniku stała pani, czekając, aż ja przejadę. Od razu przypomniałam sobie, że jak miałam pięć albo sześć lat powiedział mi: „Karusiu, zawsze trzeba przepuszczać pieszych. Zatrzymać się i pokazać im dłonią, że mogą przejść. Ty siedzisz wygodnie w samochodzie, a oni idą pieszo marzną, może mokną. Pomyśl o tym”.

Gdy Karolina Wajda była małą dziewczynką, często chodziła z tatą do kina

„Gdy byłam mała, zabierał mnie na różne dziecięce filmy typu „Godzilla". Zabierał mnie też do wesołych miasteczek. Był bardzo opiekuńczy i czuły. Kiedy dorosłam, mniej chodziliśmy do kina – to wynikało z delikatności Taty, który nie chciał narzucać mi swojego stylu życia. Ojciec zawsze oglądał wiele filmów. Bardzo go interesowały. Myślę, ze interesowali go też inni twórcy kina, których starał się zrozumieć.”

Wyznaje, że dla Andrzeja Wajdy to filmy były najważniejsze. I choć kochał ją nad życie, musiała pogodzić się z tym, że jej „braćmi” były właśnie filmy.

„Musiałam się pogodzić z tym, że dla mojego ojca życie rodzinne nie było najważniejsze. Że, ważniejsze są dla niego sprawy związane z twórczością, z filmem. Uznałam, że jego wszystkie filmy to moi starsi „bracia”, którzy zostaną na zawsze i nie powinnam być o nich zazdrosna.”

Oprócz filmów rozmawiali oczywiście o sprawach życiowych - posiadaniu dzieci, życiu na wsi, jakie wybrała Karolina, bardziej o faktach niż o emocjach. Za to nigdy nie rozmawiali o śmierci, bo ten temat nigdy nie był przez nich dostatecznie oswojony.

„Przekazywał mi swoją mądrość życiową, powtarzając, że najważniejsze, by za bardzo się sobą nie przejmować, nie zagłębiać w siebie, w swoje uczucia, bo człowieka nadwrażliwego wszystko może wyprowadzać z równowagi. Należy mieć do siebie dystans. I że nie należy brać tego, co dzieje się wokół nas, zbyt osobiście. Trzeba iść dalej. Nie lubił psychoanalizy i ja go rozumiem. Był zresztą bardzo delikatny i tolerancyjny.”

Polecamy także: Mój ojciec Andrzej Wajda. Jedyna córka reżysera Karolina Wajda opowiada nam o dzieciństwie

Zdarzało się, że Andrzej Wajda rozmawiał z córką o dzieciach, których Karolina nigdy nie chciała mieć

„Kiedyś Tata namawiał mnie na dziecko, uważał że kobiety które nie mają dzieci bywają głęboko nieszczęśliwe. Powiedziałam mu wtedy, że realizuję się w moim życiu zawodowym i to mi wystarczy. Nigdy już potem nie nalegał. Może uważał, że spełnił swój obowiązek rozmawiając z córką na tak poważny temat. Chciał żebym miała udane życie. Akceptował moje wybory.”

A o czym była ich ostatnia rozmowa?

„Zastanawiał się też, czy powinien lecieć do Rzymu na premierę „Powidoków”. Pytał: „Nie wiem, czy powinienem, czy mi zdrowie pozwoli”. A ja go przekonywałam, że trzeba tam pojechać, że nie można dać się zniewolić czasowi, że przecież jest w bardzo dobrej formie. Tata zresztą starał się pokonywać czas, tak, żeby czas nie pokonał jego.”

Więcej w najnowszym numerze VIVY!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama