Reklama

W 2015 roku jego świat całkowicie się odmienił. Andrzej Chyra został wówczas ojcem. Miał 50 lat. Razem z partnerką, Pauliną Jaroszewicz, całkowicie poświęcili się wychowywaniu małego Tadzia. O tym, jak zmieniło go ojcostwo, życiowych priorytetach i radości życia aktor opowiedział w intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską w lipcu 2019 roku. A był to wyjątek, ponieważ bardzo rzadko udziela wywiadów i niemal w ogóle nie opowiada o swoim życiu prywatnym... „Nigdy nie bałem się o to, jakim będę ojcem. Wiedziałem, że to będzie dla mnie jak chleb z masłem”, podkreślił. Dziś Tadzio ma 8 lat.

Reklama

Archiwalny wywiad z Andrzejem Chyrą o ojcostwie

Krystyna Pytlakowska: Jakie pytania teraz zadaje Twój czteroletni syn?

Andrzej Chyra: Trudne. Ostatnio przyniósł obrazek, pytając, czy to jest „ten” Jezus, który był ukrzyżowany. Powiedziałem mu, że tak, ale że nie tylko jego wtedy ukrzyżowali. To stało się dla ludzi symbolem życia wiecznego, choć po śmierci. To kwestia wiary.

Naprawdę Tadzio interesuje się takimi sprawami?

Dziecko interesuje się wszystkim. Co to znaczy, co jest w tym złego, i czy wiem, że jego rowerek ma już dwa koła. I co to jest „Iladian” czy seksualizacja. Uświadamiam sobie, że kiedy jedzie ze mną samochodem, a ja słucham radia, jest bombardowany takimi słowami. Dlatego łatwo dzieciom coś wmówić i do czegoś przekonać.

Chciałbyś, żeby Twojego syna to ominęło?

Tego się nie da ominąć. Mam tylko nadzieję, że między innymi mądra szkoła pozwoli mu zrozumieć, że pewne rzeczy nie są takie, jakimi się wydają. Szkoła musi uruchamiać wyobraźnię.

Jednak zmieniłeś się, odkąd zostałeś ojcem. Inaczej myślisz, inaczej się przejmujesz.

Nie wiem. To, co dzieje się na świecie, na ulicy, interesuje mnie nie tylko dlatego, że jestem ojcem. Choć może właśnie teraz to jest najważniejsze, że się wywrócił na rowerze i starł sobie skórę na policzku, że jest dumny z tego, że jeździ na dwóch kółkach i pytanie, które zadaje — ile ma kółek w rowerze — myślisz, że cztery? I śmieje się. Po upadku znowu wsiadł na rower, ale jeździ już bardziej ostrożnie.

CZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Ibisz pokazał dawno niewidzianego syna. 24-letni Maksymilian zamierza pójść w ślady ojca

Bartosz KRUPA/East News

Andrzej Chyra prowadzi wózek, uroczystość wręczenia odznaczeń państwowych Gloria Artis, Warszawa, 14.10.2015 rok

Gdy zobaczyłam Twoje zdjęcie z wózkiem, pomyślałam sobie, że takiego Chyry to jeszcze nie widziałam. Jaki troskliwy tata!

A kiedy mój ojciec zobaczył mnie pierwszy raz z Tadziem, który miał trzy miesiące, popatrzył na mnie jak na ducha. Nie wiem, co wywołało w nim taki popłoch, bo nigdy nie bałem się o to, jakim będę ojcem. Wiedziałem, że to będzie dla mnie jak chleb z masłem.

A nie dlatego, że masz poczucie własnej misji?

Nie można wszystkiego sprowadzać do misji. To słowo ma swój ciężar i konotacje, które potrafią je wykoślawić. Dla mnie takim ważnym słowem jest pasja i ją bym chciał Tadkowi przekazać.

Wydajesz się jednak szczęśliwy i spełniony mimo swoich licznych wątpliwości.

Gdy się mówi „szczęśliwy”, to jakbyśmy stawiali kropkę. A ja ciągle widzę jakieś drogi, drzwi do otworzenia. Powiem więc tak: „Bywam szczęśliwy”.

Kiedy?

Kiedy nie boli mnie noga, a jak zaboli to myślę, jaki ja byłem szczęśliwy, kiedy mnie nie bolała.... Gdy wyjeżdżamy we dwóch z Tadkiem w taką naszą męską podróż i kiedy patrzę na mojego syna, który jest beztroski, szczęśliwy. To samo przeżywa Paulina, kiedy bawi się z Tadkiem a jest w tym bezkonkurencyjna, albo kiedy odbieramy go od dziadków, a on może się przytulić do rodziców, to można się rozpłynąć ze szczęścia.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Mocne wyznanie Andrzeja Chyry: „Nie piję od półtora roku”

Bartłomiej Barczyk
ADAM JANKOWSKI/REPORTER
Reklama

Andrzej Chyra, Warszawa, 10. urodziny Zalando, 09.06.2022 rok

Reklama
Reklama
Reklama