„Szaleństwo nam towarzyszy”. Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski spodziewają się drugiego dziecka?
1 z 8
Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski spodziewają się dziecka? Aktorka jest w czwartym miesiącu ciąży - tak donosi jeden z magazynów. Para ma już sześcioletniego syna, Michała, oraz wychowuje Krzysztofa, siedemnastoletniego syna Tamary Archiuch z pierwszego związku. Aktorzy nie potwierdzili jeszcze oficjalnie tej informacji, ale wiadomo, że od pewnego czasu planowali powiększenie rodziny, a teraz prawdopodobnie udało się to marzenie spełnić. Tamara Archiuch ma obecnie 41 lat, na dziecko po 40-stce decyduje się ostatnio coraz więcej kobiet, między innymi Małgorzata Kożuchowska oraz Agnieszka Maciąg. (Polecamy: Agnieszka Maciąg - Cud późnego macierzyństwa).
Arciuch i Kasprzykowski słyną z tego, że zawsze starają się chronić swoje życie prywatne, powiedzieli o tym dwa lata temu w jednym z niewielu wywiadów, jakich udzielili wspólnie:
Bartek Kasprzykowski: Staramy się, choć nie zawsze nam wychodzi. Na przykład pierwszego dnia wiosny poszedłem na spacer z dzieckiem. A potem zobaczyłem nasze zdjęcia w gazecie. Nie wystawiłem się specjalnie. Ktoś okradł mnie z mojej prywatności. W takich momentach czuję, że robi mi się w żołądku zimno, ciepło, ciasno i bardzo nieprzyjemnie. Już opracowaliśmy system ochronny, ale pierwsza reakcja zawsze jest okropna. To jest uczucie porównywalne z tym, gdy dowiadujesz się, że ktoś cię zdradził. Jeśli ktoś to kiedyś przeżył, niech sobie przypomni to uczucie, kiedy poczuł się bezradny, osaczony i z zimną kulą w żołądku. Teraz już nauczyliśmy się sobie z tym radzić. To już nas nie dewastuje. Natomiast bywa bolesne.
– Jak dzieci radzą sobie z Waszą popularnością?
Tamara Arciuch: Chronimy chłopców najbardziej, jak się da. Michał jest mały, ma pięć lat, niewiele jeszcze z tego rozumie. Z Krzysiem jest inaczej. Kiedy „miałam swoje fantastyczne pięć minut” w mediach, czyli kiedy tabloidy opisywały moje rozstanie z jego tatą, on rozumiał już bardzo dużo. I, niestety, docierało do niego to, co o mnie wypisywano. A to bardzo oddziałuje na dziecko. Negatywnie.
Co jeszcze opowiedzieli o swoim synu oraz niezwykłym uczuciu, jakie ich łączy? Czy tym razem doczekają się córeczki? Podobno Bartek Kasprzykowski bardzo na to liczy. Życzymy szczęśliwego rozwiązania!
Polecamy: Romantycznie, namiętnie, delikatnie, nieśmiało, spontanicznie... Jak całują gwiazdy? Sami zobaczcie!
2 z 8
– Skoro już przy dzieciach jesteśmy. Jak Ci się układają stosunki z synem Tamary, Krzysztofem?
Bartek Kasprzykowski: Nie jestem jego tatą i nie zajmuję jego miejsca. Mamy bardzo ciepły i fajny układ.
Tamara Arciuch: Jeśli już o chłopcach opowiadamy, to tylko dość ogólnie albo o tym, jak byśmy chcieli ich wychować. Jeśli przyjdzie moment, że będą chcieli, żebym się nimi pochwaliła, zrobię to.
– Chcielibyście, żeby zostali aktorami?
Tamara Arciuch: Nie. Chyba nie.
Bartek Kasprzykowski: Oczywiście sami wybiorą swoją drogę. Ale, patrząc na nasz zawód dzisiaj, nie.
Tamara Arciuch: Jeśli bardzo będą chcieli, to przecież im nie zabronimy. My kochamy to, co robimy, ale miewamy frustrujące momenty. Ciągle jesteśmy oceniani, nie mamy pewności, że telefon z propozycjami zadzwoni, czasem jest tyle roboty, że doby nie starcza, a telefon dzwoni bez przerwy, a potem przychodzą momenty, że nic się nie dzieje. Ciągle jesteśmy na takiej sinusoidzie. To jest trudne w osiągnięciu stabilizacji.
Polecamy: Pamiętacie "Młode Wilki 1/2"? W tym filmie 19 lat temu debiutowała Tamara Arciuch!
3 z 8
– Wasz dom jest szalony?
Tamara Arciuch: Jesteśmy aktorami, którzy się niczego nie boją. Nie boimy się być śmiesznymi i potrafimy być zwariowani. Mamy różne momenty, ale czasami jest bardzo dużo wygłupów i żartów. Jest kolorowo.
Bartek Kasprzykowski: Uwielbiamy się śmiać i wygłupiać, mamy dystans do rzeczywistości. Nasi znajomi i przyjaciele mają z nami trochę śmiechu. Szaleństwo jest w naszym zawodzie nieodzowne i konieczne, żeby wytrzymać w tym wszystkim i być dobrym aktorem. Czasami sprawiamy wrażenie spokojnych i ułożonych. Zazwyczaj kiedy spotykamy kogoś nowego. Wtedy wyczuwamy się nawzajem. Zachowujemy dystans i staramy się uważać, żeby niezbyt ekspansywnie wdzierać się do masowej wyobraźni. Tamara jest przezabawną, bardzo ciepłą dziewczyną, która potrafi mnie rozbawić do łez. Potrafi całymi dniami mnie zabawnie ripostować. Ja też nie jestem mrukiem. Potrafię przez dwie godziny improwizować z jednym rekwizytem, też po angielsku. Szaleństwo czasem nam towarzyszy. Nie zawsze, bo to też jest wydatek energetyczny, ale towarzyszy.
Polecamy też: Małgorzata Kożuchowska już nie poświęca się dla roli? „Ja swoje zdrowie psychiczne bardzo cenię”.
4 z 8
– Czyli jesteście idealni?
Bartek Kasprzykowski: Par idealnych nie ma, ale – jak na nasze wymagania – można o nas tak powiedzieć.
Tamara Arciuch: Wiele osób mówi, że jesteśmy dla siebie stworzeni :). Ale oczywiście jesteśmy też zwykłymi ludźmi, którym zdarzają się sprzeczki. Nigdy jednak nie przenosimy ich do pracy! Nigdy! To po pierwsze. A po drugie każde nieporozumienie staramy się bardzo szybko wyjaśnić. Niemożliwe jest, żebyśmy na przykład nie odzywali się do siebie przez tydzień. Ciche dni trwają u nas… pięć minut. Takie mamy charaktery. Nie jestem w stanie funkcjonować w atmosferze nieporozumienia, nabrzmiałego konfliktu. Muszę wszystko wyjaśnić, jak trzeba powiedzieć „przepraszam”, nie mam z tym żadnego problemu. Bartek ma podobnie. To jest też recepta na to, że jest nam ze sobą po prostu dobrze.
Bartek Kasprzykowski: Nigdy się przy kimś nie kłóciliśmy.
– Jesteście do siebie podobni czy jesteście swoimi przeciwieństwami?
Tamara Arciuch: Jesteśmy podobni do siebie. Niektórzy mówią, że nawet fizycznie (śmiech). Mamy dużo wspólnych cech, te same rzeczy nam się podobają, te same nas drażnią, podobnie podchodzimy do świata, do zasad. Te same rzeczy nas bolą.
Bartek Kasprzykowski: Tylko Tamara jest lepiej zorganizowana.
Tamara Arciuch: Może faktycznie jestem trochę lepszym logistykiem, ale kobiety zazwyczaj tak mają. Bartek ma artystyczną duszę. Rachunki to jest coś, co go denerwuje. Dlatego ja się tym zajmuję. Ale też lubię bujać w obłokach i gdybym nie musiała, wolałabym się tym nie zajmować. Nieraz zdarzyło mi się zapomnieć o zapłaceniu rachunku czy o ważnej rzeczy. Nie cierpię dzwonić, załatwiać, to jest dla mnie zawsze stresujące. Za to Bartek świetnie działa w sytuacjach kryzysowych. Doskonale sprawdza się wtedy jego umiejętność improwizowania (śmiech). Ma dużo cech, które rekompensują jego artystyczne roztargnienie.
Polecamy: Romantycznie, namiętnie, delikatnie, nieśmiało, spontanicznie... Jak całują gwiazdy? Sami zobaczcie!
5 z 8
– Czy to, że oboje wykonujecie ten sam zawód, ułatwia Wam życie?
Tamara Arciuch: Jest nam łatwiej przede wszystkim pewne rzeczy zrozumieć. Oboje w tym siedzimy i wiemy, jak nasza praca wygląda. Nie muszę tłumaczyć Bartkowi, że zostaję na planie do nocy, bo mi się zdjęcia przedłużyły. Nie będzie mi robił wymówek ani awantury z tego powodu, bo on po prostu wie, że tak się zdarza. Trudne jest to, że przykrości, które nas spotykają, porażkę czy niepowodzenie tej drugiej bliskiej osoby odbiera się właściwie jak swoją. Odczuwamy ją dwa razy bardziej. Ale to też chyba wynika z tego, że jesteśmy ze sobą bardzo blisko.
Bartek Kasprzykowski: Życie z aktorem jest trudne, bo to niepewny zawód. Ale faktycznie, nikt nie zrozumie aktora tak dobrze, jak inny aktor. Okresy intensywnej i wytężonej pracy, które potrafią wyczerpać fizycznie i psychicznie, przeplatają się z okresami, kiedy tej pracy nie ma, za to jest duża niepewność, co dalej będzie. Co prawda kiedy nie ma pracy, można się zająć pracą twórczą. Tak powstał spektakl „Pod niemieckimi łóżkami”. Przez dziewięć miesięcy nie miałem pracy i zabrałem się za pisanie sztuki. Napisałem scenariusz. Są też bonusy takich sytuacji – możemy wtedy naprawdę dużo czasu poświęcić dzieciom, kiedy praca nie odrywa nas od nich, od życia rodzinnego. To jedna z najważniejszych zalet.
Polecamy też: Małgorzata Kożuchowska o macierzyństwie: "To ważniejsze niż wszystkie niezagrane role"
6 z 8
– Poznaliście się na planie serialu „Halo Hans!”…
Tamara Arciuch: Nie, poznaliśmy się w taksówce. Jechaliśmy na konferencję prasową związaną z serialem.
Bartek Kasprzykowski: Od razu złapaliśmy kontakt. Okazało się, że o różnych rzeczach myślimy tak samo. Akurat wtedy rozmawialiśmy o Telekamerach. Rozmawialiśmy o ludziach, sprawiedliwości nominacji i nagród.
Tamara Arciuch: Na planie „Halo Hans!” byliśmy niemal non stop razem. Prawie każdą scenę graliśmy razem, a jak nie graliśmy, to stawaliśmy gdzieś z boku i rozmawialiśmy.
– To była miłość od pierwszego wejrzenia?
Tamara i Bartek (chórem): Nie!
Bartek Kasprzykowski: To uczucie dojrzewało. I to dość długo. Najpierw się zaprzyjaźniliśmy. Po pewnym etapie koniecznej inkubacji i dokonywaniu zmian w życiu zostaliśmy parą.
Polecamy: Kontrowersyjny muzyk i supermodelka byli razem ćwierć wieku. Jak się kochali David Bowie i Iman?
7 z 8
– Pamiętasz ten moment, kiedy wiedziałeś już na sto procent, że chcesz być z Tamarą?
Bartek Kasprzykowski: Nie chciałbym o tym opowiadać, bo to są bardzo intymne sprawy. Takie, które trzeba zachować dla siebie. Ale tak, dokładnie pamiętam ten moment. W naszym środowisku łatwo jest epatować intymnością, a my tego nie chcemy.
Tamara Arciuch: Nasze środowisko dzieli się na tych, którzy lubią epatować sobą i chcą, i lubią dzielić się z mediami każdym momentem swojego życia. My wolimy jednak oszczędniej.
– Jesteście za to przykładem na to, że miłość w show-biznesie jest możliwa.
Bartek Kasprzykowski: Dlaczego miałaby nie być?
Tamara Arciuch: Dużo jest fajnych związków. O nich jest ciszej, bo szczęśliwa miłość tak dobrze się nie sprzedaje. Ludzie sobie żyją spokojnie, bez skandali, to co o nich pisać? Że się kochają? Boże, jakie to nudne (śmiech). Lepiej namącić, napisać, że się kłócą i są nie do zniesienia.
Bartek Kasprzykowski: Takich par jest więcej. Są Kasia i Cezary Żakowie. Uwielbiam patrzeć na nich, kiedy są razem. Gramy razem w „Ranczu”. Są ze sobą bardzo związani i doskonale się rozumieją. Są też Radek Pazura i Dorota Chotecka (zobacz wideo z sesji). I Perchuciowie, Marcin i Aneta. Będę walczył o to, żeby uświadomić ludziom, że to, że ktoś uprawia taki dziwny zawód, jakim jest aktorstwo, nie oznacza, że sam jest dziwny. I zbudowanie rodziny, i trwanie w niej jest możliwe. Mam za sobą rozstanie, bo jestem zwykłym człowiekiem, który czasem się myli. Żaków, Pazurów, Perchuciów cenię za to, jakimi są aktorami, ale przede wszystkim za to, jakimi są ludźmi.
Polecamy: Zabawni i romantyczni. Katarzyna i Cezary Żakowie podczas sesji
8 z 8
– A jakimi Wy jesteście ludźmi?
Tamara Arciuch: Bartek umie słuchać. Najczęściej faceci rozwijają pawi ogon przed kobietą i opowiadają o sobie. Mogą kobietę zanudzić na śmierć. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia. W pewnym momencie masz ochotę powiedzieć: „Wiem, że jesteś wspaniały, ale się już zamknij”. On umie się wczuć w emocjonalność kobiety.
Bartek Kasprzykowski: Tamara jest ciepłą, fajną osobą, superdziewczyną, z którą można konie kraść. Nie wiem, dlaczego ma przypiętą łatkę zimnej i niedostępnej.
Tamara Arciuch: Wydaje mi się, że to dlatego, że ludziom zapadłam w pamięć jako Karolina z „Niani”. Ona była zimna jak lód.
Bartek Kasprzykowski: Wkurza mnie takie upupienie jedną rolą! Jeszcze raz powiem: Tamara to jest cudowna dziewczyna, z którą można przesiedzieć całą noc do białego rana i oglądać wschód słońca na plaży. Ale jest też dojrzałą kobietą, która spełnia się i jako matka, i jako aktorka.
Polecamy: Król strzelców i mistrzyni karate. Pamiętacie tę romantyczną sesję Anny i Roberta Lewandowskich?