Przyjaciel Jana Nowickiego był z nim do końca. ''Reanimacja trwała ponad godzinę"
To wspomnienie chwyta za serce
W nocy z 6 na 7 grudnia odszedł Jan Nowicki, wybitny aktor, reżyser, pisarz i felietonista. Do końca była przy nim ukochana żona, Anna Kondratowicz i jeden z jego przyjaciół, po którego zadzwoniła. „Przyjedź, Janek chyba umarł!”. Wspomnienia przyjaciela chwytają za serce.
ZOBACZ TEŻ: Małgorzata Potocka o relacji z Janem Nowickim. Jej słowa chwytają za serce
Jan Nowicki nie żyje
Aktor odszedł nagle, w nocy 7 grudnia w swoim domu w Krzewencie. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nowicki jeszcze kilka dni wcześniej wziął udział w promocji książki w rodzinnym Kowalu. Jego odejście to cios nie tylko dla rodziny i przyjaciół, ale również dla fanów świata filmu. „Wielki Szu” na zawsze pozostanie w sercach Polaków.
Przyjaciel Nowickiego był z nim do końca
W nocy z 6 na 7 grudnia Jan Nowicki nagle źle się poczuł i osunął się na podłogę. Natychmiastowej pomocy udzieliła mu żona, Anna Kondratowicz, która wezwała karetkę. W tym samym czasie zadzwoniła również do jego przyjaciela.
W nocy zadzwonił telefon. To była żona Jana. Powiedziała do mnie „Jak możesz, to przyjedź, bo Janek chyba umarł. Pogotowie jedzie. Janek nie daje żadnych oznak życia”. Jak przyjechałem, to było już pogotowie. Reanimacja trwała chyba godzinę, może nawet więcej, ale nic to nie dało – mówi nam przyjaciel Nowickiego, Zdzisław Zasada, wiceprezes OSP w Kowalu.
Nowickiego czekała operacja
Nie jest tajemnicą, że Jan Nowicki miał problemy ze zdrowiem, a jednak unikał lekarzy. Na prośby żony, badał się jednak regularnie. Zdiagnozowano u niego miażdżycę, która kwalifikowała się do natychmiastowej operacji. Kolejny zabieg bardzo go stresował. Nic dziwnego, w wieku 83 lat operacja serca brzmi niezwykle poważnie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Anna Dymna ze łzami w oczach wspomina wybitnego aktora Jana Nowickiego. Jej słowa chwytają za serce
Byliśmy przyjaciółmi. To zobowiązuje do tego, żebym był wsparciem dla jego rodziny – wyjaśnił Zasada, który do samego końca był przy Nowickim.