"Ojciec nie byłby ze mnie dumny" – Urszula Chincz o trudnych relacjach z Andrzejem Turskim
Tata znanej prezenterki był legendą polskiego dziennikarstwa

Andrzej Turski to postać, którą doskonale pamiętają widzowie Telewizji Polskiej. Był jednym z najbardziej cenionych dziennikarzy i prezenterów, przez lata prowadził "Panoramę" w TVP2, a także liczne audycje radiowe. Jego charyzma i profesjonalizm sprawiły, że stał się jednym z symboli polskiego dziennikarstwa.
W życiu zawodowym był wymagający i konsekwentny, a jego kariera stanowiła wzór dla wielu młodych dziennikarzy. Prywatnie był jednak osobą, która niechętnie okazywała emocje, co miało wpływ na jego relacje rodzinne, w tym z córką, Urszulą Chincz.
Urszula Chincz: "Ojciec nie byłby ze mnie dumny"
Urszula Chincz poszła śladami ojca, jednak wybrała inną ścieżkę zawodową. Choć zaczynała jako reporterka i dziennikarka, z czasem zaczęła pracować w telewizji śniadaniowej oraz rozrywkowej. Jak sama przyznała w jednym z wywiadów, jej ojciec nie pochwalałby tej drogi.
Dziennikarka wyznała, że jej wybory zawodowe różniły się od tych, których oczekiwał od niej ojciec. Choć dorastała w świecie telewizji i radia, a telewizyjne korytarze były dla niej codziennością, jej kariera nie ułożyła się zgodnie z tradycją rodzinną.
Czytaj też: Opuściła Polskę, żyje w prawdziwym raju. Niebawem Ula Chincz wróci do kraju. Znamy powód!

Trudne relacje rodzinne i ich wpływ na karierę
Relacja Urszuli Chincz z ojcem nie należała do najłatwiejszych. Wychowywała się w cieniu jego kariery, widząc zarówno jej blaski, jak i cienie. Andrzej Turski, mimo swojej pozycji, przestrzegał córkę przed trudnościami związanymi z pracą w mediach. Podkreślał, że telewizja to trudne miejsce. Mimo to ona zdecydowała się na karierę medialną, choć w nieco innym wydaniu.
"Myślę, że tata nie byłby ze mnie dumny. On nie postrzegał tego, czym ja się zajmuję, jako poważnej pracy dziennikarskiej, a jedynie jako zabawę. Może trochę nie bez racji. Mój ojciec był wybitnym dziennikarzem specjalizującym się w tematyce informacyjnej, międzynarodowej. Nie zachęcał mnie, bym pracowała w telewizji, bo wiedział, z czym się to wiąże" - podsumowała na łamach "Faktu".
Nie brakowało także momentów humorystycznych – Urszula wspomina, jak jeden z kolegów ojca zażartował: "Wiesz, Ula, ty jesteś bardzo szczęśliwym dzieckiem, bo w ogóle nie jesteś podobna do tatusia". Choć te słowa były wypowiedziane w żartach, oddawały różnice między ojcem a córką – zarówno w charakterze, jak i podejściu do życia.
Zobacz też: Ula Chincz opublikowała nowe zdjęcie synka. Przy okazji pokazała, jak mieszka...

Ula Chincz: śmierć mamy, choroba ojca
Śmierć mamy Uli Chincz była wielkim ciosem dla całej rodziny. Dziennikarka w tym trudnym momencie zaczęła mieć żal do ojca, że nie dał jej potrzebnego wsparcia, a zamiast tego zaczął spotykać się z innymi kobietami.
"Zmieniłabym sposób, w jaki tata zachowywał się przez te 3 lata po śmierci mamy, kiedy potrzebowałam wsparcia, a on chciał układać sobie życie na nowo" - przyznała jakiś czas temu w "Na Żywo".
Andrzej Turski czuł się ogromnie zagubiony po śmierci żony, krótko po jej odejściu sam zaczął chorować.
"Od dłuższego czasu powtarzał, że niedługo umrze. Starałam się go zdopingować, podnieść na duchu. Cały czas był myślami z mamą. Najlepiej czuł się w swoim mieszkaniu na Łowickiej, bo tam ciągle były ślady Zosi. Często przychodził do mamy na cmentarz. Grób jest na granicy lasu, a przy nim ławeczka, na której coraz częściej siedział. Zawsze potem zajeżdżał do mnie, a w ostatnich miesiącach już nie. Jakby nie chciał, żebym się niepokoiła, że coraz częściej jest na cmentarzu”, wyznała Ula Chincz w rozmowie z VIVĄ.
Czytaj też: Ula Chincz zdradziła małżeński sekret. Prezenterka poznała męża w... gejowskim klubie!

Dziedzictwo Andrzeja Turskiego w oczach córki
Mimo różnic i trudnych relacji Urszula Chincz ma ogromny szacunek do swojego ojca i jego dorobku. Po jego śmierci w 2013 roku zaczęła inaczej patrzeć na ich relację. Przyznała, że dziś chętnie porozmawiałaby z nim na wiele tematów, choć wciąż ma poczucie, że ich drogi zawodowe nigdy by się nie zeszły.
W hołdzie dla ojca dziennikarka postanowiła upamiętnić jego życie i karierę. Napisała książkę pt. "7 Dni. Świat Andrzeja Turskiego", a dla swojego syna przygotowała specjalne pudełko z pamiątkami po dziadku – zdjęciami, listami i nagraniami z jego audycji radiowych.
"Pomyślałam, że muszę przygotować dla syna takie specjalne pudełko, w którym będą zdjęcia, listy, audycje radiowe taty, programy telewizyjne, wspomnienia o nim", mówiła w rozmowie dla VIVY w 2015 roku.
Choć Andrzej Turski i Urszula Chincz różnili się w podejściu do telewizji i kariery, jego wpływ na życie córki jest niezaprzeczalny. Dziennikarka podkreśla, że najważniejszą lekcją, jaką wyniosła od ojca, to "brak tolerancji dla głupoty".
Miał dużą siłę wewnętrzną, umiał walczyć o swoje zdanie, nawet wbrew wszystkim. Nie mam tego w sobie, ale kiedy przychodzą złe chwile, przypominam sobie, jak tata walczył sam przeciwko całemu światu. Zawsze był mocny, uczciwy, wierny sobie. A przy tym niezdecydowany w prostych sprawach. Nigdy nie potrafił sam kupić nowego roweru czy płaszcza. Zawsze wtedy mówił, tak po góralsku: „Co nie zrobis, bedzies załował” (śmiech)”, mówiła Ula Chincz w rozmowie dla VIVY.
Mimo trudnych relacji, dziedzictwo Andrzeja Turskiego pozostaje dla Urszuli Chincz niezwykle ważne. Choć ich ścieżki zawodowe się rozeszły, łączyło ich jedno – pasja do mediów i chęć opowiadania historii.
"Zawsze będę córką Andrzeja Turskiego. Miałam szczęście, mogąc przez 20 lat mieszkać pod jednym dachem z jednym z najlepszych dziennikarzy informacyjnych w Polsce", wyznała w rozmowie z Anną Konieczyńską dla weekend.gazeta.pl.
Zobacz też: Ula Chincz: „Wychowałam się na radiowych i telewizyjnych korytarzach”
Źródła: weekend.gazeta.pl, teleshow.wp.pl, viva.pl
Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12
Akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 17
Fale, tafla, zwiększona objętość. Air Wand to domowy stylista włosów!
Współpraca reklamowa