Żona taka, jak Ty - o miłości aktorki Niny Andrycz i premiera Józefa Cyrankiewicza
Jak żyła pierwsza para PRL-u? Ona nie chciała mieć dzieci. On zdradzał ją na potęgę
Dziś pewnie powiedzielibyśmy, że byli power couple czasów wczesnego PRLu. Nina Andrycz - wybitna artystka, aktorka, kobieta z silnym charakterem, absolutnie wyjątkowa, jeśli chodzi o czasy, w których żyła. Chciała i była królową polskiej sceny, jak Helena Modrzejewska. Mówiła, że aktorki nie rodzą dzieci tylko role. Nina Andrycz nie chciała być mamą, nie czuła instynktu macierzyńskiego, dwa razy dokonała aborcji.
Za pierwszym razem mąż jej wybaczył, za drugim siedział i płakał, bo – jak wspominała – „wiedział, że ona mu już dziecka nie da”. Józef Cyrankiewicz, pięciokrotny premier Polski, działacz socjalistyczny, sam zdradzał żonę na potęgę, miał romanse m.in. z Ireną Dziedzic i Danutą Szaflarską. Był playboyem i sybarytą. Trudno powiedzieć, że byli szczęśliwym małżeństwem. Pewnie się kochali, ale mieli inne oczekiwania. Byli razem przez 20 lat. Jak to się stało, że aktorka wyszła za partyjnego premiera, jak żyli, dlaczego ostatecznie się rozstali?
Nina Andrycz i Józef Cyrankiewicz: był godny żeby mnie uwielbiać
Nina Andrycz i Józef Cyrankiewicz poznali się po wojnie. Ona była wtedy aktorką Teatru Polskiego w Warszawie. Grała w nim przez 70 lat i stworzyła wiele kreacji, m.in. Marii Stuart. Józef Cyrankiewicz zobaczył ją na scenie, a po spektaklu przysłał jej bukiet herbacianych róż, z podpisem JC. Był politykiem, miał duże kontakty, kazał więc sobie przygotować jej dossier. Józef Cyrankiewicz w młodości mógł się podobać, miał dużo czaru, wdzięku, pochodził z dobrej rodziny, w przeciwieństwie do wielu PRL-owskich aparatczyków umiał poruszać się w świecie elity.
Ninie Andrycz, czyli Andreczce, jak mówili o niej przyjaciele, spodobał się bardzo jako mężczyzna. Wspominała, że był podobny do amerykańskiego aktora, też łysego, Yula Brynnera. Zaczęli się regularnie spotykać, w końcu stało się jasne, że są w sobie zakochani. Ale Nina Andrycz nie chciała wychodzić za mąż, wiedziała, że będzie się to łączyło z oczekiwaniem macierzyństwa, rodziny. Nie chciała tego, nie pragnęła. Ale kiedy powiedziała Cyrankiewiczowi, że zostanie jego przyjaciółką, żachnął się: „Przyjaciółek to ja miałem dosyć w młodości, a teraz chcę żonę. Taką jak ty”. Przyjęła jego oświadczyny. W jednej z rozmów wspominała: „Uznałam, że był godny, żeby mnie uwielbiać”.
Zobacz też: Widzowie pokochali Zofię Czerwińską za kreacje aktorskie. Sama mówiła, że jest aktorką trzech zdań
Zobacz także
W Alei Róż z Asikiem i Szarusiem
W lipcu 1947 roku wzięli ślub. Był sensacją, bo nigdy wcześniej nie było w Polsce takiego mariażu aktorki i polityka. Zamieszkali w luksusowej części Warszawy, przy słynnej Alei Róż 8, w ponad 170-metrowym apartamencie. Lokatorami mieszkania byli też: pies Asik i kot Szaruś. Sąsiadami Konstanty Ildefons Gałczyński, Władysław Broniewski, Antonii Słonimski.
Józef Cyrankiewicz nie był miłością życia Andreczki. Jako młoda aktorka, jeszcze przed wojną, zakochała się bez pamięci w Aleksandrze Węgierko, aktorze i swoim wykładowcy w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Węgierko był piękny, fascynujący, czuły. I bardzo „romansowy”. O jego związku z 19-letnią Niną plotkowało całe środowisko teatralne. Podobno oszalał na jej punkcie, a ona była zakochana po uszy, olśniona ich pokrewieństwem dusz i uczuciem. Zdawała sobie przy tym sprawę, że weszła do trójkąta – Węgierko miał żonę Zofię, z którą nie zamierzał się rozwodzić. Poznały się, któregoś razu Zofia poprosiła ją, by nie niszczyła jej małżeństwa, i ta prośba została uszanowana.
Aleksander Węgierko zginął w czasie wojny w niewyjaśnionych okolicznościach. Nina Andrycz do końca życia miała przy sobie jego zdjęcia, jedno na biurku, drugie na stoliku.
Różne drogi Józefa i Niny
Gdy się spotkali, mieli już za sobą wiele przeżyć. Józef Cyrankiewicz urodził się w 1911 roku. Pochodził z zamożnej inteligenckiej rodziny. Jego dziadek był scenografem teatralnym; ojciec prowadził biuro zajmujące się projektowaniem dróg. Studiował prawo na Uniwersytecie Jagielońskim. Wbrew prawicowym poglądom ojca-endeka i jego woli stał się socjalistą, należał do PPS-u.
Jako młody chłopak był przeciwnikiem jakichkolwiek kontaktów z komunistami. Brał udział w kampanii wrześniowej. Dostał się do niewoli, podczas pobytu w obozie przejściowym poznał Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Słynny kurier z Warszawy wspominał, że w tamtych czasach Cyrankiewicz w ogóle nie przypominał „późniejszego spasionego jak wieprz współwłaściciela Polski Ludowej”.
W czasie wojny Józef Cyrankiewicz działał w konspiracji, brał udział w próbie odbicia z więzienia słynnego emisariusza Jana Karskiego, trafił do obozu Auschwitz, robiono na nim eksperymenty medyczne. W styczniu 1945 roku przeszedł w marszu śmierci z Auschwitz do obozu koncentracyjnego Mauthausen.
Tam jako kancelista doczekał wyzwolenia przez wojska amerykańskie. Po wojnie należał do tej grupy socjalistów, którzy wpisywali się w nowy ustrój i godzili na utworzenie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W każdym razie premierem został w 1947 roku, już przy akceptacji Kremla.
Cynik, morowy chłop
Był najdłużej urzędujący polskim premierem, w sumie był na tym stanowisku 25 lat. Lubił wystawne imprezy, które organizował w ośrodkach rządowych. Gdy słyszał, że ma się zjawić Władysław Gomułka, szybko reagował. „Ze stołów zniknęły kawior, łosoś i francuski koniak, a pojawiły się kaszanka, ser i kawa zbożowa. Pierwszy sekretarz nie znosił bowiem żadnego luksusu” (cytuję za Stanisław Koper „Kobiety Józefa Cyrankiewicza” dla wp.pl). Nie miejsce tu, by go oceniać jako polityka. Można jedynie przypomnieć, że to on podczas poznańskiego czerwca ’56 wygłosił słynne zdanie, że „kto podniesie rękę na władzę ludową, temu władza rękę odrąbie”. Ale jak pisał Stefan Kisielewski w swoim „Abecadle Kisiela”, po jakimś czasie pojechał do Poznania, do zakładów Cegielskiego i mówił: „ja tu pewnie zostawiłem złe wspomnienie, powiedziałem o tym obcinaniu ręki. No ale wiecie, jakie to były czasy, wiecie, gdzie żyjemy. I tu pokazał ręką na wschód i wtedy ogromne oklaski: „Morowy chłop”, „swój człowiek”.
Kisielewski mając premiera Cyrankiewicza za totalnego cynika pisał, że „starał się jakoś wpłynąć tak, żeby go Polacy lubili, nie powiem - kochali, ale żeby go nie powiesili, jak dojdzie co do czego”.
Czego wróżka nie powiedziała Ninie
Nina Andrycz urodziła się w 1911 roku w Brześciu Litewskim. Jej mama ukończyła instytut dla szlachetnie urodzonych panien. Ojciec był prawnikiem. Kiedy po rewolucji stracili cały majątek, przydała się znajomość języków jej mamy, która pracowała jako tłumaczka. Młodziutkiej Ninie wróżka przepowiedziała długie życie - co się sprawdziło. Żyła 102 lata. Ale nie powiedziała nic o scenie. A Nina zawsze chciała być aktorką, jeszcze jako uczennica zauważyła, że ma nad ludźmi przewagę – kiedy recytuje wiersze, wszyscy jej słuchają.
Tymczasem Nina, wbrew woli matki, skończyła szkołę aktorską, zadebiutowała jeszcze przed wojną w słynnym Teatrze na Pohulance w Wilnie. Potem grała w Warszawie, w Teatrze Polskim, gdzie stała się ulubienicą widzów. W czasie wojny pracowała jako kelnerka w słynnej kawiarni „U aktorek” i tam występowała razem m.in. z Mieczysławem Foggiem. Po wojnie wróciła do Teatru Polskiego.
Czy odwiedzi mnie Pani sama?
Kiedy się poznali, Józef Cyrankiewicz był już po rozwodzie z pierwszą żoną, Joanną Munk, siostrą słynnego reżysera Andrzeja Munka. Miał z nią zresztą ślub kościelny, pobrali się w czasie wojny w Krakowie. Jak pisał Stanisław Koper „jest to jedyny znany moment dorosłego życia Cyrankiewicza, który łączy go z Kościołem”.
Kiedy zaczął się spotykać z Niną Andrycz, towarzyszył im początkowo przyjaciel aktorki, dziennikarza Zbigniew Mitzner. W końcu premier spytał: „czy kiedykolwiek zechce pani odwiedzić mnie już sama, bez kochanego Zbysia?”. Ona przyglądała się, jak on mieszka, zauważyła np. z uznaniem, że ma dużo książek, słuchała, jak mówi, przyglądała się, jak reaguje.
Na początku w ich małżeństwie wszystko wydawało się dobrze układać. Józef Cyrankiewicz miał taką atencję dla żony, że gdy przejeżdżał koło Teatru Polskiego, uchylał kapelusza. Często przyjeżdżał po nią do teatru, czekał za kulisami, prosząc, by nie zwracano na niego uwagi. Nazywał ją pieszczotliwie Pupsicą. Mama mówiła do niej w dzieciństwie Pupsik. Bardzo mu się to spodobało i stosował bardziej „seksualną przeróbkę".
Czytaj także: Została pierwszą Nel z "W pustyni i w puszczy". Dla filmu wiele poświęciła, lecz nie chciała być aktorką
Pierwsza para PRL-u
Nina Andrycz zachowała jako aktorka swojej nazwisko. Ale podczas oficjalnych wizyt i podróży występowała jako Andrycz-Cyrankiewicz. Odbyli wspólnie wiele podróży do Chin, Tajlandii, Indii. Przed tą ostatnią dla Niny Andrycz zamówione zostały kreacje w Paryżu, co nie wszystkim się podobało. Aktorkę polubił towarzysz Stalin, chociaż pogardziła wydaną przez niego dla polskiej delegacji kolacją i wróciła do Warszawy, by zagrać w teatrze.
Premierowi mogła narobić tym wielu kłopotów, podobno jeden z członków rządowej delegacji zemdlał, gdy dowiedział się o tym afroncie. Ze Stalinem nie było żartów. Ale wódz powiedział tylko: „ta kobieta musi bardzo kochać swoją pracę”, Cyrankiewicz skwapliwie potwierdził, że bardzo. Nina Adnrycz u boku Józefa Cyrankiewicza zażyła luksusów ówczesnego wielkiego świata. Stalin podarował jej futro z norek, które zresztą od razu trafiło do szafy, na stracenie, dla moli. Od Nikity Chruszczowa również otrzymała brązowe futro, a od Mao Tse-Tunga białą etolę, którą bardzo lubiła. Charles de Gaulle zabawiał ją opowieściami o Jacqueline Kennedy.
Co może premierowa
Podobno Nina Andrycz korzystała ze swojej pozycji. W teatrze dzięki temu, że była żoną premiera, załatwiała sobie główne role. Lubiła grać królowe, wielkie damy, arystokratki. Próbowała niszczyć karierę swojej koleżanki i rywalki, wielkiej aktorki Ireny Eichlerówny. Janusz Głowacki wspominał, że gdy skrytykował rolę Niny Andrycz, o mało nie wyleciał z radia. „Kiedyś napisałem coś złośliwego o Ninie Andrycz w sztuce O'Neilla . No, co będę mówił, wyobrażacie sobie, jak pani Nina zagrała prostą amerykańską farmerkę. Pani Nina była wtedy żoną premiera Cyrankiewicza, no i przyszli do radia jacyś dwaj tajniacy z UOP czy coś tam (prawdopodobnie funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego - przyp. red.). Ale szefową redakcji była Janina Titkow, matka reżysera Andrzeja Titkowa i żona byłego sekretarza KW. I mnie jakoś wybroniła. „Warszawka" sztukę O'Neilla w związku z rolą pani Niny przemianowała na (cytuję za Stanisław Koper, wp.pl)
Zobacz także: Córka Daniela Olbrychskiego i Zuzanny Łapickiej unika show biznesu. Wybrała życie za oceanem
Kiedy praca jest rywalem
Józef Cyrankiewicz bardzo chciał mieć rodzinę i dzieci. „I trzeba trafu, że natrafił na taką zołzę jak ja. Oczekiwał przecież żony oddanej, która po zajściu w ciążę urodzi chociaż jedno dziecko, on bardzo tego pragnął, ale ja już wtedy kochałam swoją pracę bardziej niż małżeństwo – prosta sprawa”, mówiła. I to właśnie kwestia posiadania dzieci miała najważniejsze znaczenie dla ich małżeństwie. „Jak za drugim razem szłam na zabieg, moja mama się popłakała. Tłumaczyła mi: „Nie rób tego drugi raz. Z pierwszym zabiegiem się pogodził, ale drugiego ci nie daruje. Bo pokazujesz, że ci na nim nie zależy. Pojechałam na zabieg. Być może wielu z nas pracuje na to, żeby skończyć w samotności. I nie ma co się nad tym rozczulać, trzeba zrozumieć, że może być to cena za prawdziwą samodzielność”, opowiadała w rozmowie z „VIVĄ!”.
Swojej decyzji nigdy nie żałowała. Jej mąż jednak nie mógł wybaczyć żonie, że nie chciała założyć z nim rodziny. Rozwiedli się w 1968 roku. Wcześniej ona przypadkiem odkryła jego notes, zobaczyła, że oprócz niej są inne kobiety. Nigdy już nie wyszła za mąż, on ożenił się po raz trzeci z Krystyną Tempską, doktorem nauk medycznych, reumatolożką. Bardzo kochał ją i jej córki, które traktował jak swoje dzieci.
Mówiono, że miał zawsze godne żony i dobre kochanki, które nigdy go nie wydały. Zmarł w 1989 roku, tuż przed upadkiem PRL-u. Nina Andrycz zmarła w 2014 roku w wieku 102 lat. Pragnęła, by pochować ją obok Gustawa Holoubka, a na trumnie żeby był napis „Królowa sceny Teatru Polskiego". Miała katolicki pogrzeb, a trumnę z orzecha, pod kolor włosów. Tak, jak pragnęła...
Aktualizacja: 11.11.2023