Co dziś robią serialowi Duduś i Poldek z "Podróży za jeden uśmiech”? Obaj musieli zmierzyć się z tragedią
Aktorstwo było dla nich przygodą
Ten duet pokochała cała Polska. Tymczasem mało brakowało, a Henryk Gołębiewski i Filip Łobodziński mogliby się nigdy na planie filmowym nie spotkać, bo aktorami zostali poniekąd przez przypadek. Jeden mieszkał w tym samym budynku co reżyser filmów młodzieżowych, a drugi miał nienaganną dykcję i perfekcyjnie czytał.
Henryk Gołębiewski i Filip Łobodziński: dzieciństwo
Filip Łobodziński pochodzi z Warszawy. W szkole radził sobie świetnie, a przez to, że świetnie czytał i mógł się także pochwalić nienaganną dykcją, został odkryty przez ekipę zajmującą się dubbingiem zagranicznych filmów. To właśnie od tego zaczęła się przygoda z aktorstwem.
Henryk Gołębiewski urodził się w Warszawie w bardzo licznej rodzinie. Miał jeszcze ośmioro rodzeństwa, sam był najmłodszy. „Może i w domu było biednie, ale było też wesoło, a starsi opiekowali się młodszymi, razem też rozrabiali na podwórku”, wspominał. Traf chciał, że w tym samym budynku mieszkał twórca filmów młodzieżowych, Janusz Nasfeter. Kiedy zobaczył hałaśliwą grupę dzieciaków, zaprosił je wszystkie na przesłuchanie, ale ostatecznie tylko nastoletni wtedy Henryk Gołębiewski przekonał do siebie reżysera.
Czytaj też: Nałóg alkoholowy, poważne problemy zdrowotne... Jak dziś wygląda życie Henryka Gołębiewskiego?
Popularność w latach 70. przyniosły im role Dudusia i Poldka
Gołębiewski i Łobodziński po raz pierwszy spotkali się w 1970 roku przy produkcji „Abel, twój brat”. Filip miał szansę poznać świat filmu przy okazji niewielkiej roli w filmie „Taki duży chłopiec” produkcji radzieckiej, ale dla Henryka był to aktorski debiut. „Abel, twój brat” był dramatem psychologicznym reżyserowanym właśnie przez sąsiada Gołębiewskiego – Janusza Nasfetera.
Potem przyszedł czas na najbardziej znane filmy z udziałem młodych aktorów – "Podróż za jeden uśmiech", gdzie wcielili się w słynnych Dudusia i Poldka oraz "Stawiam na Tolka Banana". Największą popularność przyniosła im ta pierwsza produkcja. Widzowie pokochali ich za role dwóch zupełnie różnych chłopców, którzy postanowili wyruszyć z Krakowa nad morze do swoich mam. Na początku swojej wyprawy orientują się, że zgubili pieniądze na wyjazd i od tamtej pory, bez grosza przy duszy, próbują dotrzeć na północ w inny sposób. M.in. autostopem. Przebywają bardzo długą, ale za to pełną przygód podróż.
Co dziś robi Filip Łobodziński?
Po tych bardzo udanych produkcjach kariera aktorska była na wyciągnięcie ręki. Filip Łobodziński nie zamierzał jednak związać swojej przyszłości z aktorstwem w żadnej postaci. Wyznał w jednym z wywiadów, że praca na planie przysporzyła mu wiele stresów i miał też przez to problemy w szkole. Jego ostatnim wystąpieniem była rola w filmie „Mysz” w 1979 roku, po której zostawił aktorstwo za sobą. Mimo to postać Dudusia snuła się za nim w życiu prywatnym jak cień jeszcze przez kilka lat. Łobodziński opowiadał w wywiadach, że już nawet w dorosłym życiu ktoś potrafił krzyknąć za nim na ulicy "Duduś!" i nie zawsze było to przyjazne doświadczenie.
W późniejszych latach Łobodziński aspirował na dziennikarza i tłumacza. Po ukończeniu Iberystyki na Uniwersytecie Warszawskim pracował jako dziennikarz w TVN, Polsat News, TVP i radiowej "Trójce”; pisał także artykuły m.in. do miesięczników "Rock'n'Roll", "Non Stop" i "Machina". Przetłumaczył przeszło 30 książek (wśród nich znajdują się autobiografie sławnych muzyków, w tym Milesa Daviesa, Briana Johnsona z AC/DC i Johna Coltrane'a oraz wiersze i piosenki Patti Smith czy Boba Dylana) oraz wiele piosenek z animacji i aktorskich filmów Disneya – ostatnio "Aladyna" i "Króla lwa".
Były aktor pasjonuje się również muzyką. Wraz z innym kolegą dziennikarzem, Jarosławem Gugałą, założyli Zespół Reprezentacyjny i wydali już sześć albumów. Łobodziński zasłynął także jako autor tekstów piosenek Justyny Steczkowskiej, Małgorzaty Walewskiej i Anny Serafińskiej. Miał również swój debiut w politycznym świecie, pracując przez kilka lat dla Departamentu Komunikacji Społecznej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz w Wydziale Prasowym w Najwyższej Izbie Kontroli. Zajmował się tam tłumaczeniem pism z "języka urzędniczego na polski”, jak to sam określił.
Przeczytaj też: Los nie szczędził mu ciosów. Jak dziś wygląda życie Filipa Łobodzińskiego?
Co dziś robi Henryk Gołębiewski?
W przeciwieństwie do kolegi z planu, Henryk Gołębiewski nie odpuścił sobie aktorstwa, ale nie potraktował go też jako poważnej drogi zawodowej. Nie zależało mu, żeby iść do szkoły teatralnej. Chciał, aby kolejne role nadal były dla niego przygodą i żeby dobrze się przy tym bawił. A trzeba przyznać, że dorosły już Gołębiewski bardzo lubił się zabawić. Jeszcze kilkanaście lat temu pisano o nim, że przez swój imprezowy styl życia znalazł się na samym dnie, ale on podniósł się po kryzysie i dziś pokazuje, że jest w dobrym miejscu. W 2002 r. jego rola w głośnym filmie „Edi” Piotra Trzaskalskiego zachwyciła publiczność i krytyków, ale też zaszufladkowała go jako aktora grającego postaci alkoholików lub bezdomnych.
Młody Henryk Gołębiewski, zanim w jego życiu pojawiła się wizja kariery filmowej, chciał tak jak jego ojciec zostać malarzem pokojowym. Ostatecznie, gdy propozycje aktorskie przestały napływać, rzeczywiście zajął się pracami na budowach, przy remontach, a także jako ślusarz i szklarz. Pracował w ten sposób przez 20 lat, w międzyczasie pojawiając się na ekranie w drugo- lub trzecioplanowych rolach. Nie planował niczego w swoim życiu zawodowym zmieniać i wracać do grania na pełen etat, dopóki nie spotkał producenta Jerzego Gudejkę, który zaproponował mu rolę w serialu "Boża podszewka". Potem pojawiła się propozycja zagrania w „Edim” i zanim się obejrzał, Gołębiewski wrócił do bycia pełnoetatowym aktorem. Od kilku lat można go oglądać w serialu "Świat według Kiepskich" oraz paradokumencie "Lombard. Życie pod zastaw". Nie narzeka na brak pracy, ale mimo to zadbał o swój drugi fach i pracuje również w firmie montującej systemy klimatyzacji.
Henryk Gołębiewski i Filip Łobodziński: życie prywatne
Filip Łobodziński poza spełnionym życiem zawodowym, szczęśliwie ułożył sobie swoje życie rodzinne. Został ojcem dwóch córek, ale w 2015 roku dotknęła go tragedia. U jego córki Marysi wykryto glejaka mózgu. 21-letnia dziewczyna zmarła, a Łobodziński długo nie umiał pogodzić się z tą stratą. Dopiero trzy lata po śmierci córki po raz pierwszy się otworzył się i postanowił opowiedzieć o tym, jak wielką tragedię przeżyła jego rodzina od momentu diagnozy Marysi. Jego dawny kolega z planu również musiał zmierzyć się ze stratą...
Podczas zdjęć do „Ediego” Gołębiewski dowiedział się, że jego partnerka Mira, z którą spędził 18 lat, zmarła. Przetrwał ten cios głównie dzięki wsparciu ekipy filmowej. Kilka lat później los się do niego uśmiechnął i w jego życiu pojawiła się Marzanna. Wkrótce para pobrała się i doczekała córki Róży. Dziewczynka spróbowała już nawet swoich sił w aktorstwie u boku taty — wystąpiła w kilku odcinkach „Lombardu”.