Reklama

Pojawiła się znikąd, zachwyciła branżę filmową, rozbłysła niczym gwiazda na niebie i szybko zniknęła. Teresa Tuszyńska ostatnią rolę filmową zagrała w wieku 28 lat, jej partner z planów filmowych, Zbyszek Cybulski w chwili śmierci miał 39. Oboje równie nieodgadnieni, pozostawili po sobie legendę. Kiedy spotkali się na planie "Do widzenia, do jutra" świat stał przed nimi otworem. Film Janusza Morgensterna był pierwszym powojennym dziełem o miłości młodego pokolenia, w którym nie wspomina się o wojnie, a inspiracją do jego powstania było prawdziwe zauroczenie Cybulskiego...

Reklama

[Ostatnia aktualizacja treści 12.04.2024 r.]

Teresa Tuszyńska: kariera, co mówili o niej bliscy?

„Poznałem ją w wytwórni we Wrocławiu. Piekielnie atrakcyjna – nie tylko fizycznie, towarzysko też” – pisał o niej Kazimierz Kutz. „Diablica, prowokatorka i chichotka, ze wszystkiego umiała się śmiać. Bezczelna, wolna i niekonwencjonalna”. Reżyser nazwał ją Tetetką, co było nie tylko skrótem od jej imienia i nazwiska, ale też nazwą broni palnej - Teresa też była wybuchowa, podkreślano. Wszyscy, którzy zetknęli się z nią na planie filmowym, zgodnie uważali, że wyróżniała się na tle innych aktorek nie tylko urodą i inteligencją. Wowo Bielicki przyznał, że „podczas rozmowy z Teresą Tuszyńską czuło się, że to jest ktoś, kto interesuje się nie tylko swoim wyglądem. Robiła wrażenie, że nie zwraca uwagi na to, jak wygląda. Oczywiście dokładnie kontrolowała absolutnie wszystko. Doskonale porozumiewała się i z kostiumologami, i z kostiumolożkami. Wiedziała, o co jej chodzi. Wyglądała zawsze świetnie. Obojętnie, czy w słońcu, czy na kortach, czy nad morzem, czy wśród budynków".

Tuszyńska wydawała się być w swoich dążeniach zawodowych bezinteresowna. "W ogóle nie czuło się, że chce zrobić karierę” – mówił o niej aktor Jerzy Jogałła. Inne koleżanki po fachu patrzyły z boku na jej wielki sukces i rwały sobie włosy z głowy, kiedy Teresa na prawo i lewo odmawiała reżyserom, nawet tym z zagranicy! Na umówione spotkanie z Romanem Polańskim i francuską producentką, którą specjalnie na tę okazję zaprosił do Warszawy, bez uprzedzenia nie przyszła.

Zobacz też: David Jason przez pół wieku nie miał pojęcia, że ma drugą córkę. Gdy ją spotkał, nie posiadał się ze szczęścia

Teresa Tuszyńska i Zbigniew Cybulski, kadr filmu "Do widzenia, do jutra", 1960 r.

Ronald Grant Archive / MARY EVANS PICTURE LIBRARY

Teresa Tuszyńska i Zbigniew Cybulski: duet w filmie "Do widzenia, do jutra"

Kiedy Zbigniew Cybulski, współautor scenariusza i Janusz Morgenstern, którego "Do widzenia, do jutra" było reżyserskim debiutem, zaproponowali Teresie główną rolę żeńską, pracowała wtedy jako modelka Mody Polskiej. Była ulubienicą szefowej, a w momencie, gdy usłyszała propozycję, miała paszport w kieszeni i plan na wyjazd do trzech krajów. Poszła jednak za głosem intuicji i zgodziła się na film. Nie pomyliła się, bo rola, którą jej zaproponowano, niebawem miała uczynić z niej gwiazdę wielkiego formatu.

"Grałam w tym filmie razem z Zbyszkiem Cybulskim, który jest również współautorem scenariusza Do widzenia, do jutra. Jestem córką konsula obcego państwa. Mój papa rezyduje w Polsce, a ja przyjeżdżam do niego na wakacje i odbieram Cybulskiemu spokój. Lecz wakacje szybko się kończą, więc mówię: „Do widzenia, do jutra!”, po czym wyjeżdżam. Może przyjadę za rok", mówił dla magazynu „Film” nr 15, 1960.

Teresa Tuszyńska wcieliła się w Margueritte, dziewczynę, której postać była inspirowana osobą pewnej 18-letniej Françoise Buron. „Prototypem tej postaci była dziewczyna, która mieszkała wówczas w Polsce. Córka dyplomaty, konsula francuskiego. Siedziba konsulatu mieściła się wtedy w Sopocie. Na stałe mieszkała w Paryżu. Jej obecność w Trójmieście, w tamtych czasach, stanowiła ewenement nie z tej ziemi. Szczyty Zachodu”, wspominał Morgenstern.

Teresa Tuszyńska i Zbigniew Cybulski, kadr filmu "Do widzenia, do jutra", 1960 r.

Ronald Grant Archive / MARY EVANS PICTURE LIBRARY

Dziewczyna bywała w Trójmieście na wakacje i święta, pewnego razu trafiła na przedstawienie kabaretu Bim-Bom i z miejsca zauroczyła się grupą młodych entuzjastów teatru. Zaczęła brać udział w próbach zespołu, poznała się z aktorami, a pomiędzy nią a Zbyszkiem Cybulskim nawet przez moment zaiskrzyło. Młody Cybulski był gościnią z Zachodu ogromnie zauroczony, ale doskonale wiedział, że to tylko przelotne uczucie bez przyszłości. Tak też było, Françoise pewnego dnia wyjechała z Polski na dobre.

Janusz Morgenstern jako pierwszy po wojnie podjął się stworzenia filmu, który będzie traktował po prostu — o miłości i o młodym pokoleniu, które poszukuje tego uczucia w jego idealnej formie. Kolejnym reżyserem, który skupił się na podobnym, lżejszym formacie, był Andrzej Wajda z "Niewinnymi czarodziejami". „Nie ma w nim odwołań do okupacji i historii, są natomiast obrazki życia codziennego studenckiej bohemy, marzącej o lepszym życiu i nieosiągalnej w peerelowskiej rzeczywistości pełni szczęścia”, pisał o filmie Morgensterna krytyk Janusz Wróblewski.

Czytaj też: Tadeusz Różewicz był z żoną Wiesławą przez 70 lat, nigdy się nawet nie pokłócili. On marzył, by odeszli razem...

Teresa Tuszyńska i Zbigniew Cybulski: jaką mieli relację?

Teresa Tuszyńska mogła poczuć się na planie, niczym gwiazda, choć prawdziwa kariera była dopiero przed nią. Cała ekipa skrzętnie się nią opiekowała, dbając, żeby niczego jej nie brakowało. Najwięcej troski otrzymała od swojego filmowego partnera, Zbyszka Cybulskiego.

Gdy w jednej z kluczowych scen filmu Teresa Tuszyńska nie mogła zapłakać na zawołanie, jej kolega pospieszył z rozwiązaniem. „[...] kręciliśmy bardzo trudne sceny nocą – wspominał operator Jan Laskowski – czas ucieka, wszystko ginie. Nastrój też... Robiliśmy scenę pożegnania Teresy ze Zbyszkiem. W jej oczach powinny pojawić się łzy. Tuszyńska nie umiała tego zagrać. Zbyszek obserwował ją dłuższą chwilę, po czym podszedł do niej i dmuchnął lekko dymem papierosowym. W oczach Tereski pojawiły się łzy i delikatny uśmiech wdzięczności. Kamera cały czas filmowała twarz Tereski – scenka wypadła wspaniale”.

Szybko się zaprzyjaźnili, poczuli, że mają wspólny język. Po długich dniach na planie Cybulski i Tetetka szaleli w trójmiejskich knajpach, nie stroniąc od alkoholu. Na drugi dzień okazywało się, że to ona ma mocniejszą głowę, a na jej twarzy w ogóle nie widać śladów po nocnym imprezowaniu. Niewielu wtedy wiedziało, że Teresa Tuszyńska starała się leczyć złamane serce, a nocne picie nie było tylko odreagowywaniem pracy.

„Na ekranie Teresa i Zbyszek grali uroczą i beztroską parę, jednak w tym samym czasie toczył się jej osobisty dramat” – wspominał Kazimierz Kutz. Chodziło o burzliwą relację aktorki z Adamem Pawlikowskim, która dziś nazywana jest najsmutniejszą historią miłosną PRL-u. „Jej związek z Pawlikowskim był toksyczny. Niby była jego dziewczyną, ale jakby nią nie była. Schodzili się i rozchodzili, choć w głębi duszy Teresa bardzo pragnęła, żeby on zaczął być o nią zazdrosny, żeby się w niej zakochał, jak ona w nim. W końcu tak się stało, ale wtedy było już za późno”. Ale to już temat na oddzielną historię...

Czytaj również: Halina Frąckowiak powiedziała, że śmierć Anny Jantar była jej wielką osobistą stratą. Ich relacja dziś wywołuje łzy

Zbigniew Cybulski, kadr filmu "Do widzenia, do jutra", 1960 r.

Ronald Grant Archive / MARY EVANS PICTURE LIBRARY
Reklama

Źródło: korzystałam z książki Sławomira Kopra "Stracone pokolenie PRL", wyd. Czerwone i Czarne, 2014 r.

Reklama
Reklama
Reklama