Reklama

Wiadomość o jego śmierci dla wielu była ogromnym zaskoczeniem. Grzegorz Miecugow zmarł niespodziewanie 26 sierpnia 2017 roku. Miał 61 lat i był uwielbianym przez widzów gospodarzem „Szkła kontaktowego”. Silna osobowość, choleryk, ale tak naprawdę człowiek z sercem na dłoni. I nietuzinkowym poczuciem humoru! Z żoną Joanną spędził 40 lat. Mimo że nie brakowało w tej relacji poważnych kryzysów i zakrętów, potrafili sobie wybaczać i dawać kolejne szanse. Oczkiem w głowie był ich ukochany syn, który poszedł w ślady sławnego taty...

Reklama

[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie 24.11.2024 r.]

[Ostatnia aktualizacja na Viva.pl: 22.11.2024]

Grzegorz Miecugow: żona Joanna. Syn Krzysztof był dla nich wszystkim

Pochodził z Krakowa, od najmłodszych lat był pasjonatem radia, a później telewizji. Niestety, jego dorastanie naznaczone było traumą rozstania. Jego rodzice rozwiedli się, gdy miał 15 lat. Został z mamą Heleną, którą po latach wspominał z ogromną czułością i ciepłem... „Mama to uosobienie opiekuńczości, ciepła. Zmieniała pracę zgodnie z rytmem dzieci. Gdy poszliśmy z siostrą do przedszkola, została intendentką, choć wcześniej pracowała w górnictwie gazowym. Kiedy pojechałem na pierwszą kolonię, zatrudniła się jako wychowawczyni…”, opowiadał Grzegorz Miecugow podkreślając, jak dzielną i pełną miłości kobietą była pani Helena.

Trudne doświadczenia przeszłości sprawiły, że podobnych cech dziennikarz szukał w swojej przyszłej partnerce. Był rok 1980, gdy na drodze Grzegorza Miecugowa stanęła Joanna. Zakochali się w sobie z miejsca, wzięli ślub aż wreszcie doczekali się dziecka, które było ich wielkim marzeniem. Synowi nadali imię Krzysztof.

Z tym wyjątkowym dniem wiąże się szczególna anegdota, która wiele mówi o poczuciu humoru radiowca i dziennikarza. „Moja ulubiona historia związana z ojcem sięga moich narodzin. Mama jak to mama: chodziła i mówiła, że ma najpiękniejsze dziecko na świecie. W tym samym czasie u zaprzyjaźnionych sąsiadów też urodził się syn. W pewnym momencie mój ojciec nie wytrzymał zachwytów mamy, wziął mnie, zaniósł do sąsiadów, położył koło siebie i powiedział: Łukasz to jest ładne dziecko, a ja brzydkie. Rzeczywiście, jak widzę swoje zdjęcia z tamtego okresu… mówili na mnie „Grucha”. To było dość zdroworozsądkowe. Mimo tej brzydoty mnie kochał", wspominał w jednym z wywiadów dla TVN24 syn dziennikarza.

Czytaj także: Dla niego rozstała się z pierwszym mężem. Teraz żona Bogusława Lindy Lindy zdradziła sekret ich relacji

Grzegorz i Joanna Miecugowowie przeżyli razem niemal 40 lat życia, ale żadne z nich nie mówiło chętnie o sprawach prywatnych. W mediach na palcach jednej ręki można policzyć cytaty, w których dziennikarz opowiada o ukochanej. Dlaczego? Wyjaśnił to w jednym z wywiadów. „Jest kobietą, która woli pozostawać w cieniu. Nie lubi, kiedy o niej opowiadam”, wyznał kiedyś.

Grzegorz Miecugow z żoną, 1999

Grzegorz Miecugow z zona Joanna - Krol perfum'2000 - hotel VICTORIA - 18.02.2000,Image: 427763390, License: Rights-managed, Restrictions: ### UWAGA!!! Cena minimalna dla publikacji w prasie i ksiazkach - 200 PLN ###, Model Release: no, Credit line: Studio69 / Studio69 / Forum
Studio69 / Studio69 / Forum

Z kolei w innej rozmowie przyznał, że był w jego życiu mroczny czas, kiedy za bardzo oddał się hazardowi. „Problem pojawił się w 1997 r., równo ze startem TVN-u. Bywało, że grałem do rana. Gdy o piątej zamykano kasyno w Victorii, wpadałem do Marriotta, bo tam grało się do siódmej. Gorzej, że szedł z tym często alkohol. Grałem tak długo, aż przegrałem wszystko”, przyznawał szczerze Grzegorz Miecugow. Ta sytuacja spowodowała, że w jego związku nie działo się najlepiej. Na szczęście para pokonała kryzys i jeszcze kilka razy pozowała przed fotoreporterami w trakcie medialnych wydarzeń. Choć zakochani niewiele o sobie mówili, nie unikali wspólnych wyjść, z których zdjęcia są dziś bezcenną pamiątką.

Żona Joanna zawsze była też dla Grzegorza Miecugowa osobą, która jako pierwsza recenzowała owoce jego pracy twórczej. Okazuje się, że wymyśliła nawet tytuł dla jednej z jego książek! „Jak skończyłem, dałem żonie do przeczytania. Gdy przeczytała, powiedziała: wiesz co, nazwij to Przypadek”, wspominał w 2010 roku prezenter TVN24.

Małżonkowie byli też dla siebie ogromnym wsparciem. Dzielili chwile radości, ale i trosk oraz smutków. Na przykład tę, gdy dowiedzieli się o chorobie syna. „Pamiętam jak Joanna powiedziała, że u Krzyśka wykryto cukrzycę i to był prawdziwy cios. A Krzysiek Wam obojgu pokazał, że daje radę i myślałam, że taka siła pomaga”, wspominała tę sytuację po latach Jolanta Pieńkowska.

Czytaj też: Poznali się w Japonii, są razem pół wieku. Bożena Dykiel mówi o mężu: „Lubię, jak Pan Rysio wodzi za mną wzrokiem”

Grzegorz Miecugow i syn Krzysztof, 2005

04.2005 Warszawa N/z Grzegorz Miecugow z synem Krzysztofem fot Marek Szymanski/REPORTER
MAREK SZYMANSKI/REPORTER

Grzegorz Miecugow: życie prywatne. Choroba, przyczyna śmierci

Życie rodzinne państwa Miecugowów czasami było podporządkowane humorom głowy rodziny. O tym, jak zapamiętał tatę, z którym mieszkał 20 lat pod jednym dachem, Krzysztof Miecugow wspominał już po jego śmierci. „Ojciec miał różne falowania humoru i, co jest śmieszne, wszyscy domownicy się tego uczyli. Po pierwszych dwóch słowach i gestach było już wiadomo, czy można było żartować, czy lepiej zejść z drogi. Łącznie z psem, wszystkie nasze psy wiedziały dokładnie, co się dzieje. Był cholerykiem. Pamiętam, były takie momenty, że nie mógł czegoś znaleźć. Albo sam gdzieś coś posiał, albo ktoś mu coś gdzieś posiał. […] Wtedy nie było z nim racjonalnej rozmowy. My uciekaliśmy z mamą na piętro, gdzie się zaśmiewaliśmy, na parterze siedział tata, a nasz poprzedni pies – Fredziu – uciekał do piwnicy. Z boku wyglądało to dość zabawnie”, mówił w rozmowie dla TVN24.

Piękną rodzinną relację niestety przerwała śmierć Grzegorz Miecugowa. 61-latek długo chorował na raka płuca. „Jedyny konkret w naszym życiu to śmierć, przemijanie. Ale są filozofowie, którzy twierdzą, że niekoniecznie. Dla niektórych śmierć może być ucieczką i wyzwoleniem. Nie zajmuję się śmiercią. Wiem tylko, że się rozpadnę. I już. I wcale mnie to nie przeraża. Zacząłem jedynie bardziej myśleć o przeszłości. Udało mi się dotrzeć do informacji o praszczurze, który urodził się w 1792 roku”, tłumaczył na łamach „Gali” w 2010 roku. Do nowotworu podchodził z dystansem. Jednocześnie wiedział, że koniec jego dni zbliża się nieuchronnie. „Wiem, że ja kiedyś umrę, pytanie: wcześniej czy później. Mam jeszcze sporo do zrobienia. Tak czuję. Nie będę robił z tego tragedii, będę walczył”, tłumaczył portalowi NaszeMiasto.

Pogrzeb Grzegorza Miecugowa, syn i żona dziennikarza, 2017

fot: Mateusz Jagielski / East News Warszawa 01.09.2017 Pogrzeb Grzegorza Miecugowa n/z: zona Joanna Miecugow i syn Krzysztof Joanna Miecugow i Krzysztof Miecugow
Mateusz Jagielski/East News

Mówiło się, że przyczyną śmierci Grzegorza Miecugowa, który odszedł w 2017 roku, miała być sepsa. Bliscy byli z nim do ostatnich chwil życia. „Dzień przed śmiercią zadzwonił do Krzyśka Daukszewicza, żeby dogadać sprawy dyżurów w „Szkle”. Krzysiek był przerażony, bo bardzo źle brzmiał. Ubłagał go, żeby poszedł na ostry dyżur. Poszedł, ale zmarł kilka godzin po skierowaniu na oddział. Prawdopodobnie na sepsę”, mówił Tomasz Sianecki w rozmowie z „Newsweekiem”...

Reklama

Zobacz też: Poruszające słowa Macieja Stuhra o ojcu: „Traci kontakt z rzeczywistością. Nie jest już tym samym człowiekiem"

Warszawa, 3.06.2007. Wiktory 2006 - gala w hotelu Victoria w Warszawie: n/z Grzegorz Miecugow, Tomasz Sianecki z zona.,Image: 427891462, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Rafal Maciaga / Forum
Rafal Maciaga / Forum
Reklama
Reklama
Reklama