„Nieprawdopodobne, jak byliśmy sobie smaczni” – Krystyna Sienkiewicz o miłości, którą zabrała do grobu
„To był nasz sekret” – powiedziała Krystyna Sienkiewicz o miłości do Krzysztofa Komedy. Sekret, który nosiła w sercu aż do końca. Dopiero po jej śmierci świat dowiedział się, jak bardzo kochała legendarnego jazzmana.

Był rok 1960. Krystyna Sienkiewicz miała zaledwie 25 lat, kiedy dołączyła do kabaretu Tingel-Tangel stworzonego przez Agnieszkę Osiecką. Nikt nie przypuszczał, że to właśnie tam narodzi się uczucie, które odciśnie piętno na całym jej życiu. Gwiazdą programu była Sława Przybylska, ale prawdziwe emocje toczyły się poza sceną – między piękną aktorką a Krzysztofem Komedą, uznanym już wtedy pianistą i kompozytorem filmowym.
Krystyna Sienkiewicz i Krzysztof Komeda: zakazane uczucie i romans, który pozostał w cieniu
Miłość do dźwięku i do człowieka
Krystyna zakochała się najpierw w jego muzyce. Słuchała, jak gra, i czuła, że rozumie każdą nutę. A potem przyszła fascynacja człowiekiem. „Nieprawdopodobne, jak byliśmy sobie smaczni” – wyznała po latach w rozmowie z Magdaleną Grzebałkowską.
Krzysztof był starszy o cztery lata, charyzmatyczny, a przy tym niepokorny. Oboje błyskotliwi, utalentowani i pełni życia. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę – w trasie, w autobusie, w hotelach po występach. Siadał przy niej, delikatnie dotykał ramieniem, śmiał się z jej żartów. Po zmroku chodzili razem na cmentarze – wtedy tylko tam mogli być naprawdę sami.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nie byli parą, a spędzili razem noc w Paryżu. Daniel Olbrychski szczerze o relacji z Agnieszką Osiecką
Tajemnica, która kosztowała ich więcej, niż sądzili
Miłość bez przyszłości
Od początku wiedzieli, że ich historia nie może skończyć się happy endem. Komeda był żonaty z Zofią, choć o niej nigdy nie wspominał. Krystyna nie pytała. „Nie myśleliśmy o wspólnej przyszłości” – przyznała. I choć bywali razem na Mazurach u Osieckiej, a czasem ktoś ich widział, nikt nie odważył się zapytać wprost. Byli niczym dwie dusze żyjące poza światem, tylko dla siebie.
Konfrontacja, która zmieniła wszystko
Wszystko zmieniło się pewnego wieczoru w warszawskim SPATiF-ie. Do lokalu weszła Zofia Komedowa. Podbiegła do Krystyny i wykrzyczała, co sądzi o ich relacji. „Zosia chciała mnie uderzyć. To było jak kubeł zimnej wody” – wspominała aktorka. Po tym wydarzeniu powiedziała do Komedy: „Krzysiu, ja muszę iść drogą prostą”. I odeszła. Złamana, ale zdecydowana.
Czytaj też: Krzysztof Komeda i Zofia Komedowa: jazzman i jego muza. Historia wyjątkowej miłości
Krystyna Sienkiewicz: miłość, której nie zapomniała nigdy
Krzysztof – pierwszy z pięciu
W ostatnim wywiadzie, który ukazał się dopiero po jej śmierci, na łamach biografii "Komeda. Osobiste życie jazzu", Sienkiewicz wyznała, że miała wielu partnerów, ale prawdziwie kochała tylko pięciu. Krzysztof był pierwszym. Żałowała tylko jednego – że nie miała odwagi zawalczyć o niego. „Nikt się nie domyślał naszej miłości. To był nasz sekret” – mówiła.
Życie po Komedzie
Po rozstaniu z Komedą Krystyna próbowała budować życie na nowo. Wyszła za Włodzimierza Rylskiego, ale ten wyjechał do Niemiec. Później poślubiła Andrzeja Przyłubskiego – z rozsądku, by móc adoptować dziecko. Żaden związek nie dorównał jednak temu pierwszemu – intensywnemu, pełnemu emocji i zarazem niemożliwemu do spełnienia.
Krystyna Sienkiewicz zmarła 12 lutego 2017 roku, dwa dni przed swoimi 82. urodzinami. Wraz z nią odeszła ostatnia opowieść o wielkiej, ukrytej miłości. Dziś, dzięki jej wspomnieniom, możemy zajrzeć do świata, który przez dekady istniał tylko w jej sercu.
Czytaj też: Osiecka była wściekła, Rodowicz odmówiła. Wtedy napisała „Orszaki, dworaki” dla Błaszczyk [fragment książki]

PAP/CAF - ARCHIWUM Fot. PAP/CAF - ARCHIWUM