W wojnie straciła rodziców. Adoptowana córka groziła jej śmiercią. Trudne życie Krystyny Sienkiewicz
Dziś mija 6 lat od śmierci aktorki
Wybitna aktorka, którą życie boleśnie doświadczyło. Krystyna Sienkiewicz od dziecka nosiła w sobie poczucie straty. Nic dziwnego: wojna odebrała jej rodziców, wskutek czego została rozdzielona z bratem. Mówiła, że nie miała dzieciństwa. Mimo tego nie zwykła się poddawać. Nauczyła się czytać i pisać już w wieku czterech lat! Wcześnie wykazywała również talent aktorski. Odniosła wielki sukces, ale prywatnie nie miała zbyt wiele szczęścia... Jej związki kończyły się rozstaniami. Nigdy nie zdecydowała się na dziecko. Zaś relacja z przysposobioną córką Julią była pełna napięć i nieporozumień. Do tego stopnia, że w pewnym momencie dziewczyna groziła matce śmiercią! Zaś po jej odejściu rozpoczęła batalię o spadek, mimo że wcześniej została wydziedziczona...
Trudne życie Krystyny Sienkiewicz. Wcześnie straciła rodziców
Jej rodzina pochodziła z okolic Grodna (obecnie Białoruś). Przyszła na świat 14. lutego 1935 roku. Gdy miała cztery latka, wybuchła wojna. Zabrała jej oboje rodziców. Ojciec walczył w Armii Krajowej, jednak został aresztowany i trafił do obozu koncentracyjnego Oranienburg, gdzie został zamordowany. Matka uczyła na tajnych kompletach historii oraz języka polskiego. Niestety, zachorowała i po kilku miesiącach również zmarła. Krystyna Sienkiewicz została sama z bratem Ryszardem.
Gdy działania wojenne zakończyły się, odnalazła ich stryjeczna siostra ojca. Ją zabrała ze sobą do Szczytna. Jej brat został natomiast oddany do jednego z sierocińców... „Rysia nie mogła zabrać, bo miała już 2-letniego synka, jej mąż zginął w Powstaniu Warszawskim. Nie dałaby więc sama rady z trójką dzieci. Rysio trafił więc do domu dziecka przy ul. Krypskiej w Warszawie, a ja z nią pojechałam do Szczytna”, opowiadała aktorka po latach w rozmwowie z „Super Expressem”.
Nic dziwnego, że przyszła aktorka niechętnie rozmawiała o tym okresie życia. Mawiała, że „nie miała dzieciństwa tylko bachorstwo”. „Oboje rodziców straciłam podczas wojny. Od tamtej pory choruję na nieuleczalne dzieciństwo. Wszystkie gałgankowe lalki, jakie wówczas miałam, odkupiłam w wieku dojrzałym. Moje zginęły w 1944, kiedy biegałam z nimi do schronu”, wspominała w rozmowie z Elżbietą Pawełek dla „VIVY!” w 2016 roku.
Czytaj także: Dla Izabeli Trojanowskiej rozpad jej małżeństwa był szokiem. Marka poznała jako nastolatka, był opoką
Zobacz także
Krystyna Sienkiewicz, lata 60. XX wieku, STS, przedstawienie „Mnie nie jest wszystko jedno”, za kulisami
Krystyna Sienkiewicz, jej benefis, Warszawa, 19.04.2013 rok
Krystyna Sienkiewicz: mężowie od niej odeszli
Mimo że nie planowała kariery aktorskiej, szybko dostrzeżono jej talent kabaretowy. Potrafiła rozśmieszać. Debiutowała niewielką rólką w „Pożegnaniach” Wojciecha Jerzego Hasa. Szybko została również zaangażowana do kabaretu przez Olgę Lipińską. Mimo traum, których doświadczyła, z dumą podkreślała zawsze, że dużo się śmieje, bo śmiech jest lekarstwem na wszystko. Jednak bolesne doświadczenia sprawiły, że nie chciała mieć dzieci.
„Kiedyś powiedziałam mojemu bratu stryjecznemu, że nie będę rodzić dzieci. Przez moje bachorstwo. Nie miałam dzieciństwa, ono zostało zabite. Uznałam, że nie rodzi się sierot. Przecież nie wiemy, co się z nami stanie”, zwierzała się w rozmowie z nami na kilka miesięcy przed śmiercią.
W życiu prywatnym nie miała szczęścia. Dwa razy wychodziła za mąż: najpierw za piosenkarza Włodzimierza Rylskiego. Związek rozpadł się, gdy on oznajmił, że wyjeżdża do Niemiec na przesłuchania dla młodych artystów. Do niej powróciły wspomnienia wojenne. Nie potrafiła wyobrazić sobie funkcjonowania wśród ludzi, którzy mówią po niemiecku. „Dla mnie to było straszne, przyprawiało mnie o gęsią skórkę”, ucinała.
Rok później on przysłała jej kartkę podpisaną nowym pseudonimem: Bert Hendrix. Został gwiazdą niemieckiej muzyki pop. Podjęli również decyzję o rozwodzie. Jak potoczyły się jego dalsze losy? Gdy mur berliński został zburzony, powrócił do Polski i do nazwiska Rylski, porzucił estradę i... zatrudnił się w salonie gier komputerowych.
Krystyna Sienkiewicz długo nie chciała się z nikim wiązać. Ale zgubiło ją jej wielkie serce. Pewnego dnia dotarła do niej informacja, że aktor Andrzej Przyłubski jest ciężko chory. Znali się z STS-u. Podjęła decyzję, że się nim zaopiekuje. Nie wiedziała wówczas, że ta dobroć serca ją zgubi...
Wzięli ślub. Jednak po jakimś czasie wyszło na jaw, że małżonek ma ogromne problemy z wiernością. Co więcej, wykorzystał również aktorkę finansowo. „Pół majątku wyprowadził dla swojego nieślubnego dziecka i kobiet, które miał”, ujawniła gorzko w jednym z wywiadów.
To doświadczenie przelało czarę goryczy. Złożyła sobie obietnicę, że już nigdy żadnego mężczyzny nie wpuści na stałe do swojego życia. Nie potrafiła im zaufać i trudno się temu dziwić... Nie narzekała jednak na swój los. „Do panów miałam zezowate szczęście! Dzięki swoim doświadczeniom z mężczyznami najbardziej dziś cenię... samotność”, kwitowała z właściwą sobie pogodą ducha i luzem.
A jednak nie wahała się ani chwili, gdy niewierny mąż zjawił się pod jej drzwiami, ciężko chory. Andrzej Przyłubski cierpiał na raka. A ona wytrwale i bez utyskiwań się nim zaopiekowała aż do chwili, gdy zmarł dziewiętego maja 1995 roku. Co więcej, spłaciła nawet jego długi! Dlaczego podjęła tę heroiczną decyzję?
„Jeżeli kocham psy, koty i inne stworzenia, to dlaczego jemu miałam nie pomóc? Pomagam, bo inni mi też pomagali”, odparła na pytanie zadane przez dziennikarkę „Dobrego tygodnia” (cytat za serwisem Plejada).
Czytaj także: Grażyna i Adam Torbiccy są małżeństwem już od 42 lat. Taka miłość się nie zdarza...
Krystyna Sienkiewicz, aktorka, grudzień 1970 roku
Krystyna Sienkiewicz, jej benefis, Warszawa, 19.04.2013 rok
Krystyna Sienkiewicz: adoptowała córkę
Na tym jednak nie koniec trudnych doświadczeń aktorki. Mimo że nie wiązała swojej przyszłości z macierzyństwem, los zrobił jej psikusa. Pewnego dnia zobaczyła w szpitalu dziewczynkę, do której zapałała wielką rodzicielską miłością... Było to za czasów jej drugiego małżeństwa.
„Julka była wcześniakiem porzuconym przez matkę w szpitalu, miała krótszą nogę i biegunkę chlorkową. Mieli ją oddać do domu dziecka, ale była tak słaba, że zabiłby ją pierwszy katar. Wzięłam ją do siebie. Bardzo marnie mówiła, ale szybko. Miała trzy i pół roku i nigdy nie była na spacerze. Wyszłam z nią na dwór, a ona krzyczała: »Gaś siońce«, bo ją raziło. I prosiła wiatr, żeby nie wiał. Nazywała go dziadziem”, zwierzała się nam w 2016 roku.
Troszczyła się o nią, zapewniła wszystko, by wróciła do pełni sił. Ale za okazane dobro spotkała ją okrutna kara. Szybko wyszło na jaw, że Julka jest dzieckiem nie tylko niegrzecznym, ale i ze skłonnością do agresji. Opuszczała zajęcia szkolne, uciekała z domu, zadawała się z nieciekawym, szemranym towarzystwem. Adopcyjni rodzice robili wszystko, by jej pomóc – bezskutecznie.
„Wiele w nią włożyłam miłości, energii. Miała wsparcie. Skończyła kurs modelek, fryzjerski, manicure, pedicure, wszystko, co chciała, ale nigdzie długo miejsca nie zagrzała”, wyliczała Krystyna Sienkiewicz w rozmowie z dziennikarzami „Dobrego tygodnia”. Po czym ujawniła, że pewnego dnia usłyszała od adoptowanej córki... groźbę!
„Chciała mnie zabić. Czasem żałuję, że ją adoptowałam”, stwierdziła gorzko. Gdy dziewczyna osiągnęła pełnoletność, aktorka rozważała rozwiązanie adopcji. Podjęła próby, ale w obliczu widma obyczajowego skandalu, odstąpiła od tej decyzji. Co więcej, kupiła nawet córce mieszkanie. Ale i tutaj pojawiły się problemy: brak wnoszenia opłat na czynsz, awantury a nawet... pobicie jednej z sąsiadek!
Julia miała również prześladować matkę, żądać od niej spłacania kolejnych rat kredytów, pożyczania pieniędzy. Mimo całego zła, które jej wyrządziła, Krystyna Sienkiewicz nie chowała w sercu urazy.
„Nie chcę wracać do przykrych zdarzeń. Dałam jej wszystko, co tylko mogłam, na czele ze swoją wielką miłością. Zrobiła z tym, co chciała. Nie warto rozdrapywać starych ran. Była, jaka była. Wszystko jej wybaczyłam. Daje jej pieniądze na prąd, nauczyłam angielskiego, ale nie widujemy się”, ujawniła w rozmowie z dziennikarzami „Super Expressu” w trakcie swojego benefisu w Polskim Radiu. Te słowa brzmiały jak swoisty testament, bowiem dwa tygodnie później aktorka zmarła...
Czytaj także: Mówiono na nią Lena, Lenuszka. W teatrze była potworem, ale wszystko jej wybaczano. Historia Ireny Eichlerówny
Krystyna Sienkiewicz, 19. Międzynarodowe Targi Książki, Kraków, 24.10.2015 rok
Krystyna Sienkiewicz: choroba, śmierć
Przez całe życie Krystyna Sienkiewicz zmagała się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Rozpoczęły się w 2004 roku, gdy doznała podsiatkówkowego krwotoku obojga oczu. Straciła wówczas 85% możliwości widzenia. Dekadę później przeszła natomiast udar, zaś w 2015 roku stwierdzono u niej czerniaka oka. Do końca opiekował się nią bratanek, wokalista i lekarz Kuba Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar.
To on podał również wiadomość o jej śmierci, zamieszczając poruszający wpis w mediach społecznościowych. Aktorka odeszła 12 lutego 2017 roku, dwa dni przed swoimi 82. urodzinami w jednym z warszawskich szpitali. Przyczyną były komplikacje po przebytej infekcji układu oddechowego. Dziś mija 6 lat od jej śmierci.
Prochy Krystyny Sienkiewicz spoczęły na Powązkach Wojskowych – uroczystość miała charakter świecki tak, jak życzyła sobie tego zmarła. Niestety, nawet po śmierci nie zaznała spokoju. Majątek, który pozostawiła, wyceniono na około trzy miliony złotych. „Trzy domy. Nie, dwa domy i jeden domek z patyczków. To są ostatnie moje domy (...). Trzeba kupować ziemię, trzeba kupować domki. To jest bank. Los figle płata, a my, jeśli trzeba, to płacimy. Kupiłam więc ziemię w Świdrze, kupiłam przy Płatniczej, to była mądra rzecz”, tak Krystyna Sienkiewicz opowiadała w wydanej kilka lat temu książce „Skrawki”.
Sprawę komplikowały dwa testamenty, które pozostawiła. W jednym, zgodnie z jej wolą, wszystko miał przejąć bratanek, który opiekował się nią do końca. Na jego mocy adoptowana córka Julia została wydziedziczona. W drugiej wersji dodano jedynie zapisy motywujące tę decyzję aktorki. „W testamencie wyraziła wolę, że cały swój majątek przekazuje mnie. Zwierzęta też. Dwa psy i trzy koty”, wyznał w rozmowie z „Dobrym Tygodniem” Kuba Sienkiewicz.
Po śmierci ciotki przeprowadził się do jej domu na warszawskich Bielanach. Zaopiekował się również jej czworonogami. I wówczas dała o sobie znać adoptowana córka aktorki, z którą ta zerwała kontakt na długo przed śmiercią. Od tamtej pory trwał spór prawny i zacięta walka o spadek po zmarłej. Pełnomocnik Julii podważył przyczyny wydziedziczenia jego klientki. Walczył o to, by przyznano jej cały majątek, który pozostawiła po sobie Krystyna Sienkiewicz. W tym celu chciał wykorzystać zapis w polskim prawie, zgodnie z którym „majątek zmarłych należy się ich dzieciom”.
„Do walki włączyła się także przyrodnia siostra Kuby Sienkiewicza — Anna, która mieszka w Norwegii, a z którą wokalista od lat nie utrzymuje kontaktów”, przypominała Agnieszka Święcicka w artykule na łamach serwisu „Plejada”.
W grudniu 2022 roku batalia dobiegła końca. Zgodnie z decyzją sądu cały majątek po Krystynie Sienkiewicz trafił w ręce jej bratanka.
Czytaj także: Grażyna Długołęcka: po głównej roli w "Dziejach grzechu" okrzyknięto ją skandalistką. Jak potoczyło się jej życie?
Krystyna Sienkiewicz, sesja dla magazynu „VIVA!”, maj 2016 roku