Reklama

Niezwykła osobowość, wspaniała aktorka, cudowna kobieta. Marta Lipińska zdobyła serca fanów jako charyzmatyczna Michałowa w serialu Ranczo. Jednak na jej koncie znajduje się wiele więcej fantastycznych kreacji. Marta Lipińska świętuje 60-lecie pracy artystycznej, a w maju obchodziła 82. urodziny. Jak wygląda jej życie? Rzadko udziela wywiadów, ale teraz postanowiła zrobić wyjątek i zdradziła, że los nie zawsze był dla niej łaskawy. „W pewnym momencie myślałam, że wali mi się świat”, mówi w nowej rozmowie dla Onetu.

Reklama

Marta Lipińska – fenomenalna aktorka o karierze i życiu prywatnym

Trudno oderwać od niej wzrok, słucha się jej z zapartym tchem… Marta Lipińska należy do grona najlepszych polskich aktorek. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Od tamtej pory tworzy, spełnia marzenia i zachwyca nas swoim talentem.

60 lat temu rozpoczęła pracę w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Szybko doceniono jej umiejętności i dostrzeżono materiał na prawdziwą gwiazdę. „Jeszcze nie skończyłam roku akademickiego, a już byłam zaproszona do grania Iriny w „Trzech siostrach” Czechowa. Wielu ludzi marzyło, by się tutaj dostać. To był świetny teatr. I nadal jest”, mówi Marta Lipińska w nowym wywiadzie dla Onetu.

Aktorka ma na koncie kreacje, które z miejsca podbiły serca fanów. Na scenie pojawiała się w „Trzech siostrach”, Miłości na Krymie”, „Dożywociu”, „Mistrzu i Małgorzacie”, „Największej świętości” czy Wielkim człowieku do małych interesów”.

Zobacz też: Marta Lipińska: Michałowa z "Rancza" kiedyś rozkochiwała w sobie największych amantów polskiego kina

Jan Morek / Forum

Marta Lipińska w wieku 28 lat, 1968 rok

Gałązka/AKPA

Marta Lipińska w serialu Dziewczyny ze Lwowa, 2018

Furorę zrobiła rolą teściowej w „Miodowych latach” czy niezastąpionej Michałowej z kultowego „Rancza”. Nie można zapomnieć o jej rolach w słuchowisku radiowym „Kocham pana, panie Sułku”, filmie „Nigdy w życiu”, „Salto”, „Lalce” czy „Nad Niemnem”. Aktorka nie spodziewała się, że serialowa kreacja Michałowej tak bardzo przypadnie ludziom do gustu.

„Pociąga w niej to, że ma odwagę powiedzieć, co myśli i jest do tego jeszcze sprawiedliwa. Troszkę mnie widzowie z nią utożsamiają, a nie jestem taka, nikim tak nie rządzę, nawet moim mężem [śmiech]. Dzięki częstym powtórkom w telewizji i w związku z tym ciągłą obecnością na ekranie widzowie pytają "kiedy następne odcinki?”, zwierza się w Onecie.

Krzemiński Jordan/AKPA

Marta Lipińska, Cezary Żak, Ranczo, 2013

Prywatnie Marta Lipińska jest żoną Macieja Englerta, obecnego dyrektora stołecznego Teatru Współczesnego. Para poznała się dzięki wspólnej pasji. Co jakiś czas ich drogi się przecinały, ale nie od razu połączyło ich prawdziwe uczucie. Przełomem były imieniny koleżanki.

„Widywaliśmy się przelotnie już wcześniej, Maciej przyszedł do teatru, gdy byłam już aktorką z pozycją. Kiedyś odbywały się imieniny Basi Wrzesińskiej, to tam zaiskrzyło. Zatańczyliśmy, porozmawialiśmy i zaczęły się te słynne motyle w brzuchu”, opowiadała Marta Lipińska w Onecie.

Małżonkowie doczekali się wspólnie dwójki pociech: Michała i Anny. Aktorka zdradziła, że miała dużo szczęścia, ponieważ udawało jej się łączyć pracę z macierzyństwem i domem. Mogła liczyć na duże wsparcie ze strony starszej siostry i gosposi. Rodzina zawsze była dla niej najważniejsza. „Gdy urodziłam dzieci, z różnicą trzech lat, a mąż za naszą wspólną zgodą podjął się dyrektorowania w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, miałam wspaniałą gosposię, która przez wiele lat mi pomagała. Poza tym dużo wsparcia dostałam od starszej siostry. Dzięki temu mogłam spokojna chodzić na próby, a jednocześnie do czwartego roku życia dzieci były w domu, a dopiero potem chodziły do przedszkola”, zwierzała się w Onecie.

Czytaj też: Zniknął z mediów, opowiedział o zmaganiach z depresją. Czy Bartosz Opania wróci jeszcze do aktorstwa?

Wojtalewicz Jarosław/AKPA

Marta Lipińska, Maciej Englert, Premiera spektaklu ''ZABAWKI PANA BOGA'', 2009

Aktorka zdradziła, że nie zawsze wszystko układało się po jej myśli. Zawód, który wybrała rządzi się własnymi prawami. Jest wymagający, nieprzewidywalny i obciążający. Życie zawodowe Marty Lipińskiej to nie tylko wzloty, a także momenty, w których doświadczyła rozczarowania. Tuż po szkole została zaangażowana do filmu „Ściana czarownic”. Udział w produkcji wykluczał ją z roli w kolejnej sztuce w teatrze. Gdy po trzech miesiącach wróciła na scenę, czuła się obca i nieszczęśliwa. Nie występowała w kolejnej obsadzie. „To był czas, kiedy wypadłam z obiegu. Ale nie trwało to długo, bo przyszedł ogromny sukces spektaklu „Godziny miłości” ze Zbyszkiem Zapasiewiczem w Teatrze Telewizji. […] W moim życiu nie było tylko pięknie. W pewnym momencie myślałam, że wali mi się świat i że to już koniec”, dodawała.

Zawód wpływał również na jej życie prywatne. W pewnym momencie jej związek z Maciejem Englertem przechodził trudny okres. Na szczęście, wszystko skończyło się pomyślnie. To był egzamin dla ich relacji, zrozumieli, że razem są w stanie uporać się z każdymi przeciwnościami losu. „Czasem zostawałam zupełnie sama z dziećmi, tatuś przyjeżdżał ze Szczecina tylko na weekendy. Ale jakoś się udało, nasze małżeństwo przetrwało cięższe chwile. Maciej wrócił do Warszawy, gdy Erwin zaproponował mu tutaj dyrekcję”, opowiadała aktorka. Są nierozłączni, szczęśliwi i pielęgnują uczucie, które przed laty się między nimi narodziło. Marta Lipińska strzeże swojej rodziny i prywatności. Bliscy są dla niej najważniejsi.

„Królowała u nas miłość. Nie wstydzę się okazywać uczuć, kocham swoje dzieci i swoje wnuki, może trochę za bardzo egoistycznie, bo uważam, że moje są najpiękniejsze i najmądrzejsze na świecie [śmiech]”, zwierza się w Onecie.

Marta Lipińska nie zwalnia tempa. Aktorka pojawiła się w nowym filmie Uwierz w Mikołaja. Produkcja wejdzie na ekrany pod koniec roku.

Życzymy wszystkiego, co najlepsze!

źródło: Onet

Bartosz KRUPA/East News

Reklama

Jubileusz 55-lecia pracy artystycznej Marty Lipińskiej, Warszawa 16.11.2016

Reklama
Reklama
Reklama