Magdalena Piekorz wyszła z ciężkiej choroby. Teraz została szefową Agencji Kreacji Filmu i serialu w TVP
Jako reżyserka zdobyła wielu nagród, ale jej życie prywatne nie było usłane różami
Magdalena Piekorz ma na swoim koncie wiele wybitnych filmów, m.in. „Senność” i obsypane nagrodami „Pręgi”, film był nawet polskim kandydatem do Oscara. Kręciła też filmy dokumentalne, które także były nagradzane, jak choćby „Dziewczyny z Szymanowa” - film o podwarszawskim liceum prowadzonym przez siostry Nazaretanki. Na pewien czas musiała przerwać pracę z powodu ostrej postaci boreliozy, borykała się z tą chorobą, a przede wszystkim z jej rozpoznaniem przez 10 lat. Na szczęście teraz jest już dobrze. Jak wygląda życie Magdaleny Piekorz?
Magdalena Piekorz: dzieci wołały na nią Gorolka
Magdalena Piekorz urodziła się w 1974 roku w Sosnowcu. Wychowała się na Śląsku w Katowicach- Bogudzicach, jednej z najstarszych dzielnic miasta. Jej mama pochodzi z Dąbrowy Górniczej, według śląskich podziałów mała Magda była krojcokiem – czyli pół Ślązaczką (po tacie), pół Zagłębianką (po mamie). Odczuwała to w dzieciństwie, dzieci z nią nie trzymały. Pani w szkole, gdy Magda wyciągnęła muszelkę z akwarium, krzyczała: „Będziesz dalej kraść, Ty Gorolko?!”. A to znaczyło kogoś gorszego, kto nie był Ślązakiem.
Jej tata pracował jako inżynier na kopalni, Magda wkładała jego czapki z białym i zielonym pióropuszem. Mama polonistka dbała, by córka mówiła ładną polszczyzną. Mówiąc o rodzinnym domu Magdalena Piekorz wspominała: „Mój dom był bardzo szczęśliwy, ale znam takie, do których nie chciało się wracać. Dom musi dawać poczucie bezpieczeństwa, być tym parasolem ochronnym, pod który zawsze możemy wrócić. Dom nie musi być bogaty, ani tonąć w przepychu, ważne, żeby dawał ciepło, czułość i miłość” (cytuję za pismem kulturalnym fragile.net.pl).
Zobacz też: Artur Orzech po trzech latach wraca do Telewizji Polskiej. Zdradził, czym będzie się zajmował
Magdalena Piekorz: marzyła, że będzie aktorką
Wychowywała ją mama, Maria, z którą Magdalena Piekorz była bardzo związana. Była piękną kobietą, trafiła nawet na okładkę magazynu ITD. Magdalena Piekorz od dziecka chciała być aktorką. Skończyła Studio aktorskie Doroty Pomykały, szkoliła dykcję. Nie dostała się jednak na studia aktorskie, co bardzo przeżyła. Zdawała kilka razy, do różnych szkół. Dostała się za to na reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Kinem i teatrem interesowała się od dziecka, na studiach miała możliwość robienia filmów, co było najlepszą szkołą zawodu. Po ich ukończeniu zrealizowała m.in. 25-odcinkowy serial dokumentalny „Chicago” - o Polakach tam mieszkających.
Jej fabularnym debiutem były „Pręgi” z 2004 roku. Dostała za nie Złote Lwy na Festiwalu Filmowym w Gdyni. "Marzyłam o tej nagrodzie. Kiedy odbierałam Złote Lwy, płakałam. A potem przetańczyłam całą noc", mówiła. Magdalena Piekorz ma swoje stałe grono przyjaciół i współpracowników, do których należą m.in. pisarz i scenarzysta Wojciech Kuczok, kompozytor Adrian Konarski. Magdalena Piekorz dużo pracowała w teatrze. Robiła m.in. teatralną wersję słynnego filmu „Tootsie”, musical „Olivier”, reżyserowała koncert piosenek Ewy Demarczyk „Panna, madonna, legenda tych lat”.
Zobacz też: Kinga Rusin w ostrych słowach o skazanych prawomocnie Wąsiku i Kamińskim
Magdalena Piekorz: z zupełnie zdrowej osoby stałam się wrakiem człowieka
W życiu Magdaleny Piekorz sukcesy przeplatały się z trudnymi chwilami. Na przykład po sukcesie „Pręg” nie mogła dostać pieniędzy na następny film. Słyszała: „robiła pani film, dostała nagrody. Trzeba teraz trochę odczekać. Dać szansę innym”. Wyjechała wtedy z Warszawy, wróciła na Śląsk, zrobiła doktorat. Kiedy brakowało pieniędzy, pomagała jej mama. Najgorsze jednak miał dopiero nadejść. W 2015 roku dopadła ją borelioza, w ciężkiej postaci. „Z zupełnie zdrowej osoby stałam się wrakiem człowieka. Wszystko zaczęło się sypać. Przestałam pracować, zostałam pacjentką na pełen etat. Nikt nie wiedział, co mi jest”, mówiła w "Wysokich Obcasach".
Reżyserka będąca wtedy w świetnym momencie życia, rozpędzona zawodowo, nagle zaczęła mieć potworne bóle twarzy i głowy trwające nawet po kilka dni. Do tego dołączyły napadowe ataki kataru. Myślała, że to przeziębienie albo grypa. Że za kilka dni przejdzie. Ale tak się nie stało.
Lekarze bardzo długo nie potrafili postawić diagnozy, borelioza jest zresztą trudna do rozpoznania, potrafi podszywać się pod inne choroby, na przykład reumatoidalne zapalenie stawów. Magdalenę Piekorz podejrzewano nawet o porfirię, zwaną potocznie chorobą wampirzą. Jeden z lekarzy powiedział, że będzie jej czerwienieć skóra i zęby, a na całym ciele może się pojawiać owłosienie. „Dodał na koniec, że na tę chorobę często zapadają artyści. Podobno miał ją m.in. van Gogh”, wspominała reżyserka. Można sobie wyobrazić, jak się musiała czuć.
Przeszła kilka nieudanych terapii i niepotrzebną operację. Okazało się, że prócz boreliozy kleszcz przekazał jej jeszcze bartonellę, chlamydię i yersinię, z których każda odpowiedzialna była za inne objawy. Długo myślała, że choroba w końcu minie. Nie chciała o niej głośno mówić, obawiała się, że to jej zaszkodzi, że choroba będzie ją stygmatyzować. Wreszcie poprosiła o pomoc, bo nie miała już własnych środków na leczenie. Pomogły jej m.in. Fundacje Darii Trafankowskiej i Anny Dymnej, wiele prywatnych ludzi. Nie zawsze to były pieniądze, czasem równie ważna była informacja o nowych metodach leczenia. O pomoc dla reżyserki apelowała wtedy także „Viva”.
Zobacz też: Od ponad 20 lat jest wdową po Grzegorzu Ciechowwskim. Anna Skrobiszewska opiekuje się spuścizną męża
Tamten trudny czas Magdalena Piekorz ma na szczęście za sobą
Znowu jest w formie, na stanowisku szefowej Agencji Kreacji filmu i serialu TVP jest na pewno mega kompetentną osobą. W zeszłym roku odeszła jej ukochana mama, reżyserka przeprowadziła się znowu do Warszawy, postanowiła zacząć nowe życie. Na Instagramie dziękowała wszystkim, którzy okazali jej bliskość w trudnym czasie. Zapowiedziała, że w Nowy Rok wchodzi z nadzieją i optymizmem. I że ma przy sobie czworonożnego przyjaciela Gustawa. O życiu prywatnym Magdaleny Piekorz niewiele wiadomo, bo niechętnie o nim mówi.
Kiedyś powiedziała: "Czuję, że w moim życiu na wszystko jest czas. Byłam niedawno w związku, nie udało się, nie poukładało, ale nigdy nie będę myślała o sobie jak o kobiecie samotnej. Bo jedni spotykają partnera na życie w wieku lat osiemnastu, a inni po czterdziestce. Ja mam dopiero trzydzieści cztery. Wiem, że nie jest łatwo mężczyźnie z taką kobietą jak ja. Pewnie często patrzą na mnie i myślą: reżyser dowódca. Trzeba chęci i uczucia, by pokazać, że życie to nie scena. Bardzo chciałabym mieć własną rodzinę. Kilka lat wstecz raczej byś tego ode mnie nie usłyszała, a teraz? Teraz myślę, może powinnam mieć dziecko, żeby zrobić kolejny film? Dojrzeć, znów trochę dorosnąć, pójść do przodu. Nie chciałabym niczego w swoim życiu przespać"