Spełnia się nie tylko przed kamerą. Ceniony aktor przelewa swoje uczucia i myśli na papier. Krzysztof Pieczyński w swoim życiu wielokrotnie ryzykował. U szczytu popularności nagle zniknął. Wyjechał do USA, by rozwijać swoją karierę. Nigdy nie zależało mu na taniej popularności, uciekał przed nią. Wszystko, co robi, jest zgodne z jego przekonaniami. Jak zmieniło się życie artysty?

Reklama

[ostatnia aktualizacja tekstu: 27.03.2024]

Krzysztof Pieczyński – kariera artystyczna

Poeta, pisarz, działacz społeczny i aktor… Człowiek wielu talentów, który wykorzystuje sztukę do przekazywania własnych emocji i doświadczeń. Krzysztof Pieczyński świętuje dziś kolejne urodziny. Ulubieniec widzów urodził się 27 marca 1957 roku w Opolu, ale wychowywał się w Prudniku. O rodzinnym domu mówi niewiele, bo jak wspominał w Playboyu: „Chcę być wolny od przeszłości. Dużo czasu zajęło mi uporanie się z nią”. Więcej w rozmowie z Twoim Imperium wyznał jego starszy brat. „Pochodzę z rodziny wielodzietnej, było nas dziesięcioro rodzeństwa. Mój brat Krzysiek jest 10 lat młodszy ode mnie. […] Mieliśmy bardzo dobrych rodziców. Ojciec był kierowcą w PGR, mama zajmowała się rodziną. Dali nam wiele miłości”, tłumaczył pan Leszek Pieczyński.

Dlaczego właśnie z aktorstwem Krzysztof Pieczyński związał swoją przyszłość? Żartował, że tylko ono mu pozostało, ponieważ nie odnosił specjalnych wyników w sporcie. „Za moich czasów w liceum poważano znawców muzyki i sportowców. Chciałem brylować w obu dziedzinach, ale nie miałem szans. Musiałem zacząć pisać i recytować”, mówił.

Czytaj też: Ma 81 lat, zaczyna nowy etap. Anna Seniuk zachwyca w nowej roli, jest dumna ze swojego wieku

Zobacz także

Po ukończeniu liceum postanowił zdawać do szkoły artystycznej. Pierwszym wyborem było PWST w Warszawie, jednak Krzysztof Pieczyński nie dostał się na wydział aktorski. Za namową Krzysztofa Tyńca postanowił spróbować swoich sił w innym mieście. Tak obaj panowie pojawili się na egzaminie w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Szkołę wyższą ukończył w 1980 roku. Następnie związał się z teatrem Powszechnym w Warszawie, z którym współpracował do 1986 roku.

Debiutem na szklanym ekranie i pierwszym wielkim sukcesem była rola Bronka Talara w serialu Dom. Talent i umiejętności aktora zostały szybko dostrzeżone przez twórców, a także widzów. Nic dziwnego, że na horyzoncie zaczęły pojawiać się kolejne obiecujące propozycje. Krzysztof Pieczyński pojawił się w serialu Życie Kamila Kuranta. Następnie widzowie mogli obserwować w filmach Krzyk czy Idol. W 1985 roku za kreacje w filmach Wielki Bieg oraz Jezioro Bodeńskie otrzymał nagrody za najlepsze pierwszoplanowe role męskie podczas 11. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.

Droga do USA i walka o marzenia

To był czas wielkich zmian w jego życiu i ryzykownych decyzji. To ryzyko Krzysztof Pieczyński podejmował nie jeden raz. W 1985 roku wyjechał za granicę, gdzie kontynuował swoją karierę i spełniał amerykański sen. Wraz z żoną Barbarą wyemigrował do USA, gdzie występował na deskach teatrów i był angażowany do hollywoodzkich produkcji: Reakcji łańcuchowej oraz Projekcie Manhattan. Nie znał języka, nie miał żadnych propozycji. „Każdego aktora na świecie ciągnie do Hollywood. Ja nie otrzymałem z Hollywood żadnej propozycji. Wyjechałem tam na własne ryzyko, co więcej nawet nikogo tam nie znałem. Nie znałem też języka, a mimo wszystko pragnąłem zetknąć się z tą magiczną krainą”, zwierzał się w Stopklatce.

Do ojczyzny powrócił w 1995 roku i znów zaczął pojawiać się w polskich produkcjach. Tak po latach wspominał swoją decyzję o tym, by w szczycie największej popularności wyjechać do USA. W Stanach czuł się samotny, zagłuszał swoje uczucia i myśli...

Życie nie było łatwe, ale nie zamieniłbym go na żadne inne. Przeżyłem wiele złych chwil, ale też tak piękne, że zapamiętam je do końca życia. Tylko że tam miałem poczucie wielkiego odizolowania. Czasem czułem się jak małpa. Ludzie patrzyli na mnie i widziałem, że są ciekawi mojej inności, nie mnie. Zagrałem tam w wielu wspaniałych sztukach teatralnych, wiem, że gdybym został, to na pewno uczestniczyłbym w projektach o wysokim poziomie, ale miałem dosyć dostosowywania się do Amerykanów. Miałem koleżanki z Polski, które, siedząc ze mną przy stoliku, były sobą, ale wystarczyło, że obok pojawił się Amerykanin, zaczynały zachowywać się inaczej. To było strasznie przykre. Zauważyłem, że i mnie to dotyczy. Nie chciałem skończyć jak one. Między innymi dlatego wróciłem”, zwierzał się w rozmowie z Izą Bartosz dla VIVY w 2009 roku.

AKPA

Krzysztof Pieczyński, Małgorzata Foremniak, Na dobre i na złe

Gdy po 11 latach wrócił do ojczyzny, czekały na niego nowe wyzwania. Nie ukrywa, że był to najtrudniejszy czas. „Nie miałem siły stawiać czoła codzienności tutaj. Zacząłem pić. Nie chciałem mieć żadnego związku z rzeczywistością. Męczyłem się. Tak przeżyłem dwa lata. Daleko od siebie, zagłuszając uczucia i myśli. I nagle zrozumiałem, że umrę, jeśli będzie tak dalej. Postanowiłem znowu zacząć marzyć”, tłumaczył.

Krzysztof Pieczyński rozpoczął przygodę z serialem Na dobre i na złe, gdzie stworzył rolę Brunona Walickiego. Ta kreacja z przyniosła mu ogromną popularność i sympatię widzów. Po czasie postanowił coś zmienić, praca w serialu zaczynała go męczyć. Uciekł do Krakowa i zaczął pisać. Dopiero po czasie, gdy udało mu się odnaleźć wewnętrzną harmonię, a wtedy wrócił do Warszawy.

„Nigdy nie zależało mi na taniej popularności, uciekałem od niej. Kiedy rozpocząłem pracę w serialu, nie zdawałem sobie sprawy z tego, w jak wielkim byłem niebezpieczeństwie. Dziś wiem, że to mnie prawie złamało. Byłem wykończony, czułem, że jako artysta umieram. Źle znosiłem, kiedy ludzie zaczepiali mnie na ulicy i wołali „doktorku”. Czułem wtedy, że się zapadam w sobie, że dłużej nie wytrzymam. Miałem żal do siebie, że robię coś, czego nie kocham. Aż w końcu usłyszałem głos: „Co ty robisz, chłopie, uciekaj, zostaw to”. To był głos mojego serca. Rzuciłem serial i uciekłem do Krakowa. Postanowiłem wtedy, że już nie będę grać, że będę już tylko pisał i powoli umierał. ”, opowiadał Izie Bartosz w VIVIE!.

Za rolę w filmie Daleko od okna otrzymał nagrodę Orła. Z kolei za rolę w filmie Jutro będzie niebo zdobył statuetkę na 26. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Aktorski dorobek Krzysztofa Pieczyńskiego jest naprawdę imponujący. Ulubieniec widzów ma na swoim koncie role w filmie Pianista w reżyserii Romana Polańskiego. Wystąpił też w thrillerze Poza zasięgiem, współpracował także z teatrem Telewizji.

Zobacz także: Wprost mówi, że nie jest wierzący, przed laty kochał się w Britney Spears. Tego nie wiesz o Wojciechu Szczęsnym

Błażej Żuławski

Krzysztof Pieczyński, VIVA! marzec 2009

Krzysztof Pieczyński spełnia się także jako scenarzysta, publikuje własne wiersze oraz prozę. Zaczął pisać z pragnienia serca i chęci dzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami. Jego pisarstwo jest emocjonalne i szczere. „Czytelniczki „Listów z Ameryki” pisały, że tak dokładnie opowiedziałem sekrety ich kobiecych serc, że miały mi to chwilami za złe, gdyż przypuszczały, że nikt poza nimi o tym nie wie. Myślę, że to kwestia wrażliwości, która jest mieszanką elementów męskich i żeńskich w każdym człowieku. Każdy mężczyzna ma w sobie część kobiecą, a kobieta męską. Tak już jest i im szybciej człowiek zda sobie z tego sprawę, i przestanie z tym walczyć, tym szybciej stanie się świadomy. Wrażliwość to wielki skarb człowieka. Nie chciałbym jej nigdy stracić”, opowiadał w archiwalnym wywiadzie VIVY!.

Aktor był inicjatorem powstania Stowarzyszenia Polska Laicka, „które dąży do funkcjonowania świeckiego i demokratycznego Państwa bez wpływów kleru”.

Krzysztof Kuczyk / Forum

Krzysztof Pieczyński Nagranie programu "Pytanie na śniadanie", 2010

Życie prywatne Krzysztofa Pieczyńskiego

Krzysztof Pieczyński miał odnaleźć szczęście i miłość u boku ukochanej. Żoną aktora była Barbara, siostra Grażyny Treli. Oboje podjęli ryzykowną decyzję i zaraz po ślubie wyjechali do USA. Ich małżeństwo przetrwało zaledwie miesiąc. Między byłymi partnerami miało brakować zrozumienia. Brak aktorskich propozycji odbijał się negatywnie na ich uczuciu. Po rozstaniu z Barbarą aktor miał związać się z młodą Francuzką, ale nie stworzył z nią poważnej relacji.

„Nie ciągnę w nieskończoność związków, w których czuję się jeszcze bardziej samotny niż wtedy, kiedy jestem sam”, mówił.

Krzysztof Pieczyński nie zamykał się na miłość. Oswoił się też z samotnością. „Właściwie jedynym celem pobytu tutaj, na ziemi, jest miłość, gdyż sama siła życiowa jest miłością, więc bez niej nie ma życia, a jednak potrafimy nie kochać, potrafimy też odczuwać, że nie zasługujemy na miłość. To niezwykłe, co sobie robimy, gdy rozum jest przewodnikiem. Wiem dużo o realizowaniu marzeń i mądrości, którą dzięki temu człowiek odkrywa w sercu, ale bardzo mało wiem o życiu z kobietą w obopólnej miłości i zaufaniu. Nie rezygnuję z tego, być może dopiero teraz mogę wziąć na siebie odpowiedzialność za dwoje”, dodawał w VIVIE! w 2009 roku.

Sprawdź też: Dla tańca poświęcił życie osobiste. Dziś Robert Kochanek żałuje, że nie miał czasu na rodzinę

Błażej Żuławski /GOOD IDEA

Krzysztof Pieczyński ponownie wyprowadził się za granicę

Krzysztof Pieczyński nie ukrywał swojego zdania na temat Kościoła i partii Prawo i Sprawiedliwość. „Rząd jest zainteresowany współpracą z Kościołem i wypełnianiem tego, jak Kościół wyobraża sobie demokrację w Polsce, a nie jak obywatele sobie wyobrażają demokrację” [cytat za kobieta.onet.pl], wyznał w 2016 roku i dodał, że rzeczona partia „kompromituje nie tylko siebie, ale i Polaków”. Po dwóch latach od tej wypowiedzi napadnięto go na ulicy, co aktor łączył bezpośrednio ze swoją wypowiedzią. Dziś Krzysztof Pieczyński nie mieszka już w Polsce. W lutym 2020 roku przeniósł się do Nowego Jorku. Niestety chwilę po przeprowadzce aktora nastąpiła pandemia, a Stany Zjednoczone również mocno to odczuły.

Wprowadzono wówczas bardzo restrykcyjne zasady, którym mocno się sprzeciwiał, a nawet zwrócił się do byłego już gubernatora, Andrew Cuomo. „Jako dziecko słuchałem opowieści moich dziadków i rodziców o ludziach ukrywających się w piwnicach i na strychach, aby ratować życie podczas II wojny światowej (...) Część osób, nie mogąc znieść rozdzierającego bólu strachu i samotności, zdecydowała się dołączyć do swoich rodzin w getcie, choć oznaczało to śmierć. A teraz toczymy wojnę z koronawirusem. Nie tak nieludzką, jak tamta, ale są pewne podobieństwa. Jesteśmy odizolowani, samotni i chcemy być z ludźmi, ale nie możemy", pisał.

„Jednak wygranie tej wojny z wirusem, jak każdej innej wojny, wymaga siły psychicznej i duchowej. Szczepionka nie naprawi złamanego ducha tysięcy ludzi. Prosimy o rozważenie tej opinii i cofnięcie decyzji o zamknięciu restauracji. To zła decyzja i jej skutków nie zobaczysz od razu, ale wielu z nas odczuje ją dłużej niż samą pandemię”, apelował Krzysztof Pieczyński. Aktor nazwał ten czas „najgorszym rokiem od dekady”, podkreślając również nauki, jakie z niego wyciągnął i życząc, by kolejny był lepszy. W jego mediach społecznościowych możemy zobaczyć także przemyślenia dotyczące miłości czy uzależnień, ujawnił też, że wziął udział w strajku przeciwko zakazowi aborcji w Polsce.

Krzysztof Pieczyński obchodzi dziś urodziny. Z tej okazji życzymy mu wszystkiego, co najlepsze!

Czytaj również: Ojciec Nicola Zalewskiego chciał oglądać go w reprezentacji Polski. Zmarł trzy tygodnie po tym, jak jego marzenie się spełniło

Niemiec/AKPA

Krzysztof Pieczyński, premierowy pokaz filmów dokumentalnych Krzysztofa Pieczyńskiego, styczeń 2008

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama