Konstanty Ildefons Gałczyński: żona kochała go bezgranicznie, wybaczała mu zdrady, pijaństwo
Poeta napisał dla żony dziesiątki wierszy
On był wybitnym poetą. Szanowanym, niezwykle utalentowanym, nietuzinkowym. Ale prywatnie daleko mu było do ideału... Konstanty Ildefons Gałczyński często znikał z domu, uwielbiał suto zakrapiany styl życia. Nie potrafił oprzeć się wdziękom innych kobiet. W pewnym momencie miał aż trzy kochanki jednocześnie. Ona była nad wyraz cierpliwa. Czekała na niego, tęskniła, martwiła się. Jemu nie było spieszno, by wrócić z emigracji. W pewnym momencie istniała nawet obawa, że zginął, powstawały już wspomnienia o poecie. Wtedy niespodziewanie wrócił, ale z inną kobietą, z Martą Marutą Stobiecką. A jednak jego małżeństwo przetrwało... Oto ich skomplikowana, trudna historia.
Ostatnia aktualizacja tekstu: 06.12.2023 r.
Natalia i Konstanty Ildefons Gałczyńscy: historia miłości
Natalia i Konstanty Ildefons Gałczyńscy byli ze sobą 23 lata. Poeta zmarł przedwcześnie, u schyłku stalinizmu, miał zaledwie 48 lat. Natalia Gałczyńska podkreślała we wspomnieniach niezwykłość ich małżeństwa. „Nasz dwudziestotrzyletni związek był ciągłym romansem – namiętne burze, ślepa zazdrość, zachwyty, krótkie, nagłe kłótnie. A ile w tym wszystkim było uczucia, ile nieprawdopodobnej bliskości, kiedy zaciera się granica – czy to ty, czy to ja? I ta przyjaźń, wspólne przeżywanie najdrobniejszych i największych (dla nas) zdarzeń, porozumienie bez słów, cały świat zawarty w jakimś jednym geście”.
Z kolei poeta w słynnym wierszu „Ocalić od zapomnienia” (śpiewał go Marek Grechuta) pisał: „Ile razem dróg przebytych/ Ile ścieżek przedeptanych”. Jakie były losy Konstantego i Natalii Gałczyńskich, na czym polegał fenomen tej miłości?
Konstanty Gałczyński: jak został poetą?
Konstanty Ildefons Gałczyński nazywany przez przyjaciół Gałą albo Kotem urodził się w styczniu 1905 roku w Warszawie. Miał brata Mieczysława Zenona, młodszego od niego tylko o dziewięć miesięcy (chłopiec urodził się w tym samym roku, w grudniu). Mietek, jak go nazywano w rodzinie, zmarł w wieku 14 lat na szkarlatynę, co Konstanty bardzo przeżył. Rodzice nie byli biedni, mama pracowała w restauracji u swojego ojca, tata był technikiem kolejowym. Trudno jednak ten dom uznać za szczęśliwy, rodzice poety nieustająco się kłócili.
Ojciec pragnął, by syn kontynuował kolejarskie tradycje - każdy pierworodny chłopak w tej rodzinie miał na imię Konstanty i był kolejarzem. Przyszły poeta rozpoczął nawet naukę w Szkole Technicznej Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, ale nie były to jego życiowe tory. Studiował anglistykę i filologię klasyczną na Uniwersytecie Warszawskim. Długo tam jednak nie zabawił. Gałczyński był niespokojnym duchem od urodzenia, ale też leniem, nie chciało mu się uczyć. Miał pisać pracę magisterską z twórczości poety, którego… sam sobie wymyślił.
Konstanty Gałczyński: kariera literacka
Zadebiutował w 1923 roku. Szybko stał się znaną postacią warszawskiej bohemy. Opowiadano, jak po pijanemu jeździł pustą dorożką zaprzężoną w cztery konie, pukał do drzwi nieznajomych prosząc, by go przenocowali, nosił jakieś ekscentryczne niebieskie okulary. Jako znany już poeta został poproszony o wystąpienie w święto 11 listopada 1932 roku. Ubrany w smoking i lakierki odczytywał dane z „Małego rocznika statystycznego”. Czytał o wzroście produkcji mydła, sody kaustycznej, etc. „Wobec wymowy liczb milkną słowa poety”, oświadczył zdumionej publiczności. Z kolei w latach 30. w Wilnie upił się i zawalił wieczór autorski, na który przyszły literackie sławy, m.in. Maria Dąbrowska.
Jego poezja była fenomenalnym, zupełnie osobnym zjawiskiem. On sam „(…) wybrał pozycję libero, cygana, trubadura, który służy wszystkim i nikomu, a komu zależy naprawdę jedynie na dwóch rzeczach: by zarobić ździebełko na bułeczkę i masełko”, by utrzymać się z pióra i wyżywić rodzinę oraz na tym, by znaleźć drogę do szerokiej publiczności…” (cytuję za culture.pl).
Natalia i Konstanty Ildefons Gałczyńscy: jak się poznali?
Z Natalią poznali się w 1929 roku w kawiarni Mała Ziemiańska. Jego wybranka była nie tylko piękna, ale miała też niezwykłe pochodzenie. Tak naprawdę nazywała się Natalia Awałow, jej ojcem był Konstanty Nikołajewicz Awaszwili, spadkobierca jednego z najstarszych i najzamożniejszych gruzińskich rodów (Awałow było zruszczoną formą gruzińskiego nazwiska). Służył jako oficer w rosyjskim wojsku, przez jakiś czas mieszkał w Kaliszu. To wschodnie, egzotyczne pochodzenie przyszłej żony bardzo rozbudzało wyobraźnię poety.
Natalia studiowała w Warszawie romanistykę. Zakochali się w sobie niemal od pierwszego wejrzenia. Natalia była piękna, miała czarne włosy, ogromne, niebieskie oczy, pełne usta. Gdy podczas jednego z pierwszych spotkań zapytała: „czemu pan tak mnie lustruje”, powiedział: „Bo pani ma taką małą twarz i takie duże oczy. A białka niebieskie jak z emalii”. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Natalia Gałczyńska wspominała: „byliśmy oboje nieludzko szczęśliwi. Ściskaliśmy się jak głodni – w bramach, pod mostem, w pustych o jesieni Łazienkach”. Poeta zapraszał swoją wybrankę na włóczęgi po Warszawie, recytował rosyjskich poetów, których ona też świetnie znała, mówił jej swoje wiersze, m.in. „Ulicę szarlatanów".
Kim była żona Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego?
Ślub wzięli 1 czerwca 1930 roku w cerkwi na warszawskiej Pradze. Przyjechali do kościoła tramwajem. Natalia nie miała ślubnej sukni, po ceremonii zostawili trochę zaskoczonych gości i pojechali bawić się do wesołego miasteczka. Taki mieli fason i styl. Gałczyński znajdował dla żony dziesiątki czułych imion. Była Natusią, Pawlikiem, Bociankiem, Natą, Ptaszkiem. Żartobliwie mówił o niej „Krasna holka”. Napisał dla żony dziesiątki wierszy. Srebrna Natalia była nie tylko pożądaną, fascynującą kobietą, ale też nadawała sens prozaicznej codzienności.
Fraszki „O, zielony Konstanty, o, srebrna Natalio! Cała wasza wieczerza dzbanuszek z konwalią…” nie ma nawet co przytaczać, bo wszyscy ją znają, jak i dziesiątki innych wierszy. Zostały zresztą wydane w osobnym tomiku. Wystarczy tylko wspomnieć, że jeden z piękniejszych wierszy Gałczyńskiego dla żony – „Serwus Madonna” – chciał mu ocenzurować jego szef, naczelny prawicowej gazety „Prostu z mostu” Stanisław Piasecki. Oburzył się, że zwyczajna kobieta jest zestawiana z Madonną, czyli Matką Boską.
Natalia i Konstanty Ildefons Gałczyńscy: małżeństwo
Małżonkom wiodło się różnie, w sensie materialnym. Gorzej, że po początkowej idylli, Natalia zaczęła odkrywać innego Kota. Miał okresy depresji, lęków, poczucia pustki, zmęczenia, znudzenia wszystkim. Potem przychodził okres pijaństwa, choć przed wojną Gałczyński próbował też innych używek. Żona szukała go po całym Berlinie, a on siedział odurzony w palarnii opium, o czym później z zachwytem opowiadał.
Słuchając tego naprawdę była zła. Na początku lat 30. pracował w konsulacie generalnym w Berlinie, skąd jednak został wyrzucony. Kompletnie się do tego nie nadawał, dokumenty opatrywał np. sentencjami w stylu „spinacz jest podstawą aktu, nic nie zmieni tego faktu”.
Czytaj także: Barbara Dunin i Zbigniew Kurtycz: kiedy się poznali, on był gwiazdą, ona młodą, nieznaną piosenkarką. Nikt nie dawał im szans
Jego zapaści trwały kilka tygodni, unikał wtedy żony, uciekał z domu. A czasem to ona wyjeżdżała np. na tydzień do Warszawy, by nie konfrontować się z jego złym nastrojem, napastliwością, czasem agresją. Natalia Gałczyńska nauczyła się znosić wybryki męża. Trudno powiedzieć, jak naprawdę na nie reagowała, to tajemnica dwojga małżonków. Ale oficjalnie broniła go, mówiąc o chorobie, wrażliwości, nadmiernym przeżywaniu wszystkiego. Być może Gałczyński cierpiał na nierozpoznaną cyklofrenię, miał bowiem okresy uniesień i zapaści. Żona była jego opiekunką, starała się zresztą namówić go na odwyk. Była czułą pocieszycielką. Mamą ich ukochanej córeczki Kiry - urodzonej w 1936 roku. Pierwszą czytelniczką jego wierszy. Agentką literacką i wybawicielką.
Konstanty Ildefons Gałczyński: wojna i romans
W 1939 roku Konstanty Ildefons Gałczyński bierze udział w kampanii wrześniowej. Trafia do sowieckiej niewoli, a potem do niemieckiego oflagu Altengraben w Moguncji. Gdy do obozu zwieziono powstańców warszawskich, poznał Marię Marutę Stobiecką. To z nią wrócił do Polski, oboje spotkali się z Natalią w mieszkaniu Jerzego Waldorfa, w 1946 roku. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby ich wspólni znajomi nie zaprosili do siebie i nie zabrali Stobieckiej. Natalia Gałczyńska była rozgoryczona i wściekła.
W obozie Hexter romansował z Lucyną Wolanowską, z którą miał syna Konstantego. Na sylwestrze w Avignonie, na przełomie 45/46 roku poznał lektorkę języka polskiego Anielę Micińską, której się oświadczył. Podobno powiedział, że „ma od Boga specjalny przywilej na wielożeństwo, które jest niezbędne dla niego jako poety". A jeszcze po drodze zakochał się w jakiejś pięknej wenecjance. Zapewne w jakimś stopniu te romanse były wynikiem wojny, stresu, samotności, zagubienia. Chociaż po zakończeniu wojny Gałczyński wyruszył jeszcze w podróż po Europie, do kraju wrócił w marcu 1946 roku.
Czytaj także: Przyjaźń Jacka Borkowskiego i Doroty Kamińskiej przerodziła się w romans. Ich rozstanie było bardzo burzliwe
Konstanty Ildefons Gałczyński: żona wybaczyła mu zdrady
Jak to się stało, że żona mu wybaczyła? Ich córka Kira Gałczyńska powiedziała w jednym z wywiadów, że rodzice odbyli szczerą rozmowę na temat romansów Konstantego, wszystko sobie wyjaśnili i potem nigdy nie wracali do tematu. „Matka uznała, że nie będzie to miało wpływu na ich życie, na ich niezwykłą miłość”, mówiła Kira Gałczyńska w rozmowie z Violettą Ozminkowski. Z Martą Stobiecką korespondowała, pomagała jej finansowo.
Sama Kira Gałczyńska po latach poznała swojego przyrodniego brata, który mieszkał w Australii, zajmował się resocjalizacją. Był tam znany jako Steve Parker, zmarł nagle w wieku 74 lat, miał pięcioro dzieci, m.in. córkę Kirę. Podobno jego ojca bawiła myśl, że na Antypodach będzie drugi Konstanty Ildefons „do góry nogami".
Zobacz też: Jest jego opoką, ich ślub wisiał na włosku. Grzegorz Markowski z żoną obchodzą 50. rocznicę ślubu
Konstanty Ildefons Gałczyński był po wojnie ogromnie popularny, m.in. dzięki Teatrzykowi Zielona Gęś, w którym stworzył postaci Hermenegildy Kociubińskiej, prof. angelologii Bąkiewicza, Piekielnego Piotrusia i wielu innych. Przed wojną związał się z prawicowym (nawet faszyzującym) pismem „Prosto z mostu”. Po wojnie uznał komunizm. Był jednym z bohaterów „Zniewolonego umysłu” Czesław Miłosza jako Delta. Sam napisał na Miłosza okropny „Poemat dla zdrajcy”. Ale przy wszystkich politycznych słabościach, był cudownym poetą o niezwykłej wyobraźni, i jak się okazało, nie do końca potrafił sprostać wymogom stalinowskiej ideologii. Bo w końcu sam został zaatakowany przez Adama Ważyka za „drobnomieszczańskie odchylenia”.
Po wojnie Gałczyńskim niczego nie brakowało, mieszkali w prominentnym rejonie Warszawy, w Alei Róż. Ale poeta wolał uciekać ze stolicy na Mazury, do swojej ukochanej leśniczówki Pranie. Zmarł w grudniu 1953 roku w Warszawie. Żona przeżyła go o 23 lata. Pisała książki dla dzieci, tłumaczyła rosyjską literaturę, dbała o spuściznę po mężu. Po jego śmierci nigdy z nikim się nie związała, długo nie potrafiła pogodzić się ze stratą. Zmarła w 1976 roku.
Korzystałam z książki Anny Arno „Niebezpieczny poeta. Konstanty Ildefons Gałczyński", wyd. Znak, 2013 oraz książki Kiry Gałczyńskiej „Srebrna Natalia", wyd. Znak, 2006.