Reklama

W historii polskiej telewizji zapisał się dzięki serialom „Wojna domowa” i komedii „Jak rozpętałem II wojnę światową”, w której brawurowo wcielił się w angielskiego kapitana Ralfa Peacoocka. To, jak grał, nie wszystkim się jednak podobało. Niektórzy twierdzili, że w każdej roli był za bardzo... sobą.

Reklama

Ale powiedzieć o nim aktor, to jak nic nie powiedzieć. Kazimierz Rudzki był powszechnie znaną i cenioną postacią. Autorytetem w środowisku teatralnym. Osobistością i osobowością. Mówiono o nim: Rudzki to styl. Miał klasę, elegancję, odwagę cywilną. Wspominany jest jako przyzwoity człowiek, co w PRL- u – jak w każdych zresztą czasach – niemało znaczyło. W 1968 roku w czasie studenckich protestów pomagał Andrzejowi Sewerynowi, wtedy studentowi Szkoły Teatralnej, kiedy przymknęła go milicja.

A jakie tajemnice skrywało jego życie prywatne? Łączono go z Ireną Kwiatkowską, choć oboje byli w innych związkach. Przez lata był związany z Walą. Nigdy nie doczekali się potomstwa...

Ostatnia aktualizacja tekstu: 05.01.2024 r.

Kazimierz Rudzki: mistrz ciętej riposty

Znany był też z poczucia humoru i ciętych ripost. Kiedy znany krytyk Artur Sandauer w czasie rozmowy zwrócił się do niego per „panie profesorze”, Rudzki odpowiedział: „zostałem profesorem tylko po to, żeby Bogdan Łazuka mógł zostać magistrem”. Jego siostra Helena Rudzka-Głowacka wspominała anegdotę jeszcze z lat szkolnych swojego brata. Kiedy kolega spytał go w czasie dyktanda, jak napisać pochołki z halabardą, Rudzki rzucił bez zastanowienia: napisz lokaje z pikami. Czasem dowcip go ponosił – na pogrzebie jednej z aktorek spotkał mocno już zaawansowaną wiekowo Mieczysławę Ćwiklińską, „skoro już tu Pani jest, to może nie warto wracać do domu?”, zażartował

Był warszawiakiem z dziada pradziada. Pochodził ze zasymilowanej żydowskiej rodziny, urodził się w 1911 roku. Ciekawą postacią był jego ojciec (a dziadek Janusza Głowackiego), Bronisław Rudzki. Na ulicy Marszałkowskiej 146 w kamienicy o trzech frontach, w Warszawie miał wielki sklep z płytami, instrumentami muzycznymi, gramofonami. Musiał być luksusowy, skoro pisarz Józef Hen pytany, czy tam bywał, odpowiedział: „to nie był adres dla chłopca z Nowolipia”. Bronisław Rudzki nie tylko sprzedawał płyty, ale także wydawał je, głównie z muzyką poważną, trochę piosenek.

Miał rozmach, sprowadzał np. całe nagrania operowe z mediolańskiej „La Scali” i wydawał je na 20 płytach. Wsławił się produkowaniem płyt do nauki literatury polskiej, z udziałem znanych aktorów m.in. Juliusza Osterwy, Mariusza Maszyńskiego (dzisiaj uchodzą za rodzaj pra-audiobooków). Jako jedyny wpadł na pomysł nagrywania głosów znanych ludzi, na płytach od Rudzkiego utrwalony został głos Stefana Żeromskiego, przemówienia generała Władysława Hellera, a przede wszystkim nagrania marszałka Józefa Piłsudskiego robione specjalnie dla tej wytwórni (podaje za podcastblog.pl).

Rodzina Rudzkich mieszkała w ośmiopokojowym apartamencie na ulicy Senatorskiej w Warszawie. Po latach Kazimierz Rudzki kręcił w tym samym miejscu serial „Wojna domowa”. Nie było tam już pięknej przedwojennej kamienicy, a osiedle bloków, rodzina Jankowskich z „Wojny domowej” gnieździła się małym gomułkowskim mieszkanku.

Zobacz też: W przeszłości była gwiazdą Złotopolskich, później zajęła się modelingiem. Po latach życia z dala od fleszy Renata Gabryjelska zdecydowała się powrócić do korzeni

Kazimierz Rudzki i Marian Kociniak w komedii „Jak rozpętałem II wojnę światową", 1969 rok.Fot. ARCHIWUM FILMU/FORUM

Kazimierz Rudzki: jego pasją był teatr

Bolesław Rudzki miał dwoje dzieci. Helenę, Lenę Rudzką-Głowacką, która skończyła polonistykę, po wojnie pracowała w wydawnictwach m.in. Czytelniku i Iskrach. Syn Kazimierz miał kontynuować dzieło ojca. Pracował jako subiekt w jego sklepie, skończył Szkołę Główną Handlową. Zawsze jednak interesował się teatrem. Skończył reżyserię, fakultatywnie studiował aktorstwo. Szczęśliwe lata zabrała wojna. Bolesław Rudzki zginął rozstrzelany w Palmirach, jego firmę zniszczono.

Kazimierz Rudzki brał udział w kampanii wrześniowej w 1939 roku, w bitwie pod Kockiem. Aresztowany przez Niemców trafił do obozu jenieckiego dla oficerów, oflagu w Woldenbergu (obecnie Dobiegniew). Do Warszawy wrócił w 1945 roku. Na długo związał się ze znakomitym Teatrem Współczesnym, którym kierował Erwin Axer.

Zobacz też: Zagrał w serialu Siedem życzeń, porzucił karierę. Daniel Kozakiewicz za oceanem poznał swoją żonę, nie myśli o powrocie do telewizji

Człowiek o kamiennej twarzy

Był charakterystyczną postacią: wysoki, bardzo szczupły, o pociągłej twarzy, wydatnym orlim nosie, wąskich ustach. Mówiono o nim – człowiek o kamiennej twarzy i miękkim sercu. „Jego niezmiennie posępny wyraz twarzy, wąskie usta i orli nos, wysoka i chuda sylwetka przywodziły na myśl drapieżnego ptaka, który łypie na swe ofiary słynnym »podwójnym spojrzeniem Rudzkiego«: dwukrotne przyjrzenie się obserwowanej scenie, przedmiotowi czy partnerowi, szybki ruch głową i mrugnięcie powiekami – dawało piorunujący aktorski efekt" (Tomasz Mościcki, www.culture.pl).

Nadawałby się chyba dobrze do roli w „Rodzinie Addamsów". Stefania Grodzieńska zapamiętała go z balu Szkoły teatralnej w 1939 roku, jako posępnego młodzieńca, który stał za barem, podając trunki. I nawet mu powieka nie drgnęła, gdy podpici koledzy mówili do niego: „to jeszcze trzy takie same, kaziorucki".

Krzysztof Janczar jako syn i Kazimierz Rudzki jako surowy ojciec z zasadami w „Wojnie domowej", 1965 rok. Fot. INPLUS/EAST NEWS

Znany był nie tylko jako aktor, ale i konferansjer. Bogdan Łazuka uważa, że był w tej roli perfekcyjny i że po nim byli już tylko zapowiadacze. Musiał być niezły skoro porównywano go to przedwojennego mistrza Fryderyka Jarosy’ego. Po wojnie występował z Mirą Zimińską, publiczność przychodziła na Zimińską, a wychodziła pod wrażeniem Rudzkiego. Miał fantastyczny kontakt z ludźmi, równie dobrze opowiadał anegdoty, jak bawił się dętą nowomową partyjnych peerelowskich gazet. Znany był z komentarza na hucznie obchodzone XX-lecie Polski Ludowej: „zleciało, jak z knuta strzelił!”. Kiedy w 1968 roku Andrzej Seweryn został po protestach studenckich przymknięty i kolegium zasądziło mu grzywnę, zapłacił ją Rudzki. A kiedy Seweryn wrócił na uczelnię, profesor powiedział: „Panie Andrzeju nakazano mi, bym Panu udzielił surowej nagany z powodu pańskiej postawy”. Po czym podszedł, uścisnął Andrzejowi Sewerynowi dłoń i powiedział: „Gratuluję”.

Zobacz też: Mówi, że mężem jest do kitu. Mało kto wie, z kim związany jest Krzysztof Hanke

Kazimierz Rudzki i Irena Kwiatkowska: brano ich za małżeństwo

Oprócz wielu ról teatralnych zagrał w „Eroice” Andrzeja Munka, w „Jak rozpętałem II wojnę światową” Tadeusza Chmielewskiego. Niektórzy pamiętają go pewnie w epizodycznej roli zatrzaśniętego w windzie dyrektora zjednoczenia w filmie Stanisława Barei „Nie lubię poniedziałku”. Ale największą popularność przyniósł mu serial „Wojna domowa” w reżyserii Jerzego Gruzy. Jego premiera odbyła się właśnie w październiku 1965 roku.

Stworzył tam wspaniały duet z Ireną Kwiatkowską, zagrali Zofię i Kazimierza Jankowskich, rodziców niesfornego nastolatka Pawła. Traktowano ich jak małżeństwo, chociaż oboje byli w innych związkach, Irena Kwiatkowska była żoną spikera radiowego Bolesława Kielskiego, Kazimierz Rudzki miał żonę Walę. Byli natomiast z tego samego pokolenia, oboje nie mieli dzieci.

W serialu Kwiatkowska grała wiecznie zatroskaną mamę, kierowniczkę pralni chemicznej. A Kazimierz Rudzki surowego ojca, który był cały czas w terenie, w delegacji „między Kielcami, Kutnem i Radomiem”. W wolnych chwilach brał się za wychowanie syna, którego oczywiście nie rozumiał, jak zwykle rodzice nastolatków.

Mówił do syna: „nie bądź taki Bitels” i nie mógł się nadziwić, jakie młodzi mają teraz wspaniałe życie. A syn uważał ojca za zacofanego. Aż trudno uwierzyć, że ten bardzo obyczajowy serial został zdjęty z powodów politycznych, zarzucano mu wiele grzechów. W 1968 roku dziennikarz pisma „Stolica” pisał, że takie seriale jak „Wojna domowa” wyprowadziły młodzież na ulicę.

Rodzina Jankowskich, czyli Irena Kwiatkowska, Krzysztof Janczar, Kazimierz Rudzki i ich sąsiadka Alina Janowska, serial Wojna domowa.Fot. CAF/PAP

Rudzki zawsze był sobą

Nie wszyscy lubili jego aktorstwo, m.in. Erwin Axer mówił o nim, że nie potrafi zatracić się w roli, że zawsze jest Kazimierzem Rudzkim. […] przywłaszczał sobie wbrew wszelkim uzurpacjom reżyserskim i autorskim prawo bycia Rudzkim i jako taki, jako Kazimierz Rudzki podbijał reżysera i co najważniejsze — publiczność, i co trudniejsze, w końcu nawet kolegów. [...] Należał do gatunku aktorów, zbyt częstych ostatnio w Polsce, którzy grają tylko siebie, czy też grają sobą, ale nie mają tych atutów, które miał on. Nie są Rudzkim”, wspominał Erwin Axer.

Reklama

Dwa lata chorował na raka, ale nie mówił o tym. Poetka Joanna Kulmowa napisała we wspomnieniuszorstki wdzięk, chłodny charme, pełna rezerwy gracja – Rudzki ostatnia forteca kruchych wartości”. Erwin Axer wspominał, że podczas ostatniej rozmowy pożegnał się z nim tak, jak zwykle – krótko, bo zawsze tak robił, niezależnie od tego, „czy żegnał się na dzień, rok, czy na zawsze”. Zmarł w 1976 roku, pochowany został na warszawskich Powązkach

Reklama
Reklama
Reklama