Reklama

Po wielu latach wspólnego życia ich małżeństwo się skończyło. Jednak mimo rozstania z Ewą Zadrzyńską relacje w rodzinie Janusza Głowackiego nie uległy pogorszeniu. Para wciąż potrafiła świetnie się ze sobą dogadywać i utrzymywać doskonały kontakt oraz więź z córką Zuzanną. Ślub z drugą żoną również nie przysporzył konfliktów, a wręcz przeciwnie – wszystkie trzy panie czuły, że są sobie bliskie...

Reklama

Janusz Głowacki: małżeństwo z Ewą Zadrzyńską

Jeden z najwybitniejszych polskich dramaturgów miał dwie żony. Pierwszą z nich była Ewa Zadrzyńska, dziennikarka i reżyserka. Parze urodziła się córka, Zuzanna, która – podobnie jak rodzice – jest felietonistką i byłą publicystką dziennika „The New York Times”. Gdy ich pociecha miała już ponad dwadzieścia lat, Janusz Głowacki rozwiódł się z żoną. Później związał się z Oleną Leonenko, ukraińską aktorką i pieśniarką, z którą także się ożenił.

Mimo rozstania z pierwszą żoną wciąż pozostawał z nią w przyjacielskich stosunkach. „Myślę, że takie rozstanie bywa traumą, kiedy życie codzienne się zmienia, pojawiają się konflikty czy kontakt z którymś z rodziców jest utrudniony. A ja już nie mieszkałam z rodzicami i w moich relacjach z nimi nic się nie zmieniło. Pozostali w dobrych relacjach. Przyjaźnili się do końca”, mówiła Zuzanna Głowacka w wywiadzie dla „Twojego Stylu”. Ich rozstanie nie wpłynęło także na relacje Zuzi oraz Ewy z drugą żoną Janusza Głowackiego, Oleną. „Czujemy się sobie bliskie, jesteśmy jak klan czarownic”, wyznała córka pisarza.

Czytaj również: Olena Leonenko-Głowacka o Januszu Głowackim: „Cały czas jest ze mną, czuję go… Moja miłość trwa”

Janusz Fila / Forum

Janusz Głowacki i jego pierwsza żona Ewa Zadrzyńska, Warszawa, 11.07.1980 rok

MIECZYSLAW WLODARSKI/REPORTER

Ewa Zadrzyńska, Zuzanna Głowacka i Olena Leonenko, msza w intencji zmarłego Janusza Głowackiego, 10.09.2017, Warszawa

Ewa Zadrzyńska – kim jest pierwsza żona Janusza Głowackiego?

Pierwsza żona Janusza Głowackiego jest dziennikarką, reżyserką i autorką opowiadań. Artykuły jej autorstwa mogliśmy przeczytać w „Gazecie Wyborczej”, „Polityce”, „Twoim Stylu”, a także poza granicami naszego kraju: w „The New York Times”, „New York Newsday”, „San Fransisco Chronicle” oraz „International Herald Tribune”. W Stanach Zjednoczonych mieszka zresztą od 1984 roku, a konkretnie w Nowym Jorku. Wydała tam dwie książki dla dzieci. W Kulturze, Literaturze, Wezwaniu a także w „Lower East Side Portable” w USA drukowano jej opowiadania. Jedno z nich znalazło się w podręczniku do języka polskiego wydawnictwa PWN.

Za pracę w dziennikarstwie nagrodzono ją stypendium na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. Ewa Zadrzyńska jest również autorką i jedną z kuratorek wystawy „Polska na Pierwszej Stronie”. Od 2005 roku pracuje nad programem „Poezja łączy ludzi – mój ulubiony wiersz”, jeżdżąc po Polsce.

Czytaj też: Tak zapamiętaliśmy Janusza Głowackiego, jednego z najwybitniejszych polskich dramaturgów

Aleksander Jalosinski / Forum

Janusz Głowacki, Warszawa, maj 1971 roku

Mariusz Gaczynski/East News

Janusz Głowacki, Warszawa, 15.12.2016

Relacje Janusza Głowackiego z córką Zuzanną

Mężczyzna i jego córka byli sobie bardzo bliscy. Jak mówiła kobieta: „bardzo podobni i jednocześnie różni. We mnie jest jednak optymizm, którego on nigdy nie mógł rozumieć. Ja mówiłam: „Jest świetnie”, a on na to: „Co ty mówisz, jest strasznie”. To właśnie Zuzanna Głowacka napisała epilog do ostatniej pośmiertnie wydanej książki Janusza Głowackiego. Pisarz dużo rozmawiał o niej z córką, wspólnie dyskutując nad zakończeniem. Była to pierwsza publikacja, której Zuzanna nie dała do przeczytania ojcu, zaś umieszczenie jej w książce uzgodniła ze swoją mamą, pierwszą żoną Janusza oraz Oleną, drugą małżonką.

Ojca i córkę łączyła mocno praca. Jak przyznała Zuzanna w „Twoim Stylu”, pisanie od zawsze jej towarzyszyło. „Pisanie stanowiło naturalną część mojego życia. Tak bardzo, że się wobec tego buntowałam. Postanowiłam, że chcę mieć „normalną” pracę, przy biurku. Za dużo było tych artystów wokół mnie, uznałam więc, że będę inna, zupełnie normalna. Jednak wszystkie moje zajęcia okazywały się nie tak całkiem normalne (...) Mieliśmy zasadę, kiedy ktoś opowiada coś ciekawego, może zaznaczyć, że to jest jego historia: „ja to piszę”. I wtedy wiadomo, nie można tego wykorzystać. Z pisarzami trzeba trochę uważać, bo wszystko opiszą. Co jest zrozumiałe. Sama też uważam, że sztuka, która wykorzystuje rzeczywistość, jest najlepsza. Ale właśnie dlatego ustaliliśmy zasady”. Kobieta wielokrotnie tłumaczyła twórczość Janusza Głowackiego na język angielski.

„Mieliśmy bardzo dobre relacje. Staliśmy się przyjaciółmi, ale nigdy nie przestawał być moim ojcem. Chociaż może lepiej pasowałoby określenie: mentor (...) Mogłam mu powiedzieć o wszystkim. Nie miałam żadnych oporów. On i tak zawsze mówił, co chciał. Nie miał skłonności do oceniania. Poza tym wszystko traktował jak literaturę. Cokolwiek bym mu o sobie powiedziała, wydawało mu się interesujące. A im to, co mówiłam, było dziwniejsze, tym ciekawsze”, wyznała w wywiadzie.

Zobacz także: Janusz Głowacki - mistrz sarkazmu: „Mam okropną opinię i z wielkim trudem na nią zapracowałem”

TRICOLORS/East News

Janusz Głowacki z córką Zuzanną, 24.05.2014 Warszawskie Targi Książki

Hanna Prus
Reklama

Janusz Głowacki z córką Zuzanną na sesji Vivy! w 2010 roku

Reklama
Reklama
Reklama