Oriana Fallaci była jedną z najsłynniejszych dziennikarek w historii. Prywatnie nie zawsze było jej łatwo
Oto jej historia
Ikona XX wieku. Wyrazista osobowość. Twarda, ale wrażliwa. Trudna i niepowtarzalna. Charakterystyczna. „Ach, gdyby tak zatrzymać Jego głos, myśli, słowa na dyktafonie!” – pisała o Jezusie Oriana Fallaci. Była topową dziennikarką. Wyznaczyła nowe standardy i nurty. Przeszła do legendy: była niezależna, pełna pasji, odważna. Zawsze opisywała niezwykłe losy ludzi i ich historie. Jako nastoletnia dziewczyna współpracowała we Włoszech z ruchem oporu - przenosiła granaty w sałacie, dostała do rąk karabin. Jako młoda dziewczyna wybrała dziennikarstwo, bo uważała je za męski zawód. Od ojca i dziadka nauczyła się, że życie to walka o przetrwanie i trzeba być twardą. Pisała powieści, eseje, i depesze z frontu, była korespondentką wojenną m.in. w Wietnamie.
A w życiu prywatnym? Nigdy nie wyszła za mąż, ale miała kilka romansów. Miłością jej życie był Grek, który doprowadził ją do poronienia... Mimo tego kochała go nieprzytomnie. Ten związek zakończyła jednak bolesna tragedia. Oto niezwykłe życie Oriany Fallaci.
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 29.06.2024 r.]
Oriana Fallaci: kariera, losy dziennikarki
Zajmowała się polityką i zabierała głos w ważnych społecznych sprawach. Wypowiadała się na temat aborcji i eutanazji: „Słowo »eutanazja« jest dla mnie przekleństwem, obrazą boską i bestialstwem, masochizmem. Nie wierzę w słodką śmierć, w śmierć, która wyzwala od cierpienia. Śmierć to śmierć i basta”, tłumaczyła. Była szczera i radykalna w poglądach niezależnie od tego, czy mówiono o niej lewicowa feministka, czy śmiano się, że jest nowy nabytkiem Watykanu. Sama mówiła, że jest ateistką-chrześcijanką. Jej książki stawały się bestselerami, jak „List do nienarodzonego dziecka” czy antyislamska „Wściekłość i duma”.
Najbardziej słynęła z wywiadów, mówi się nawet o wywiadzie a la Oriana Fallaci. Była zawsze świetnie przygotowana, bezkompromisowa, znakomicie czuła słowo. Umiała w każdej rozmowie pokazać człowieka. Rozmawiała z wielkimi tego świata, trafiała do ludzi, którzy byli w centrum wydarzeń, bo lubiła być tam, gdzie coś się dzieje. Nigdy nie ukrywała emocji, nie udawała, że jako dziennikarka jest obiektywna. Przeciwnie – pasja, z jaką robiła swoje rozmowy, to był jej znak firmowy.
Zobacz także
Słynnego polityka Henry’ego Kissingera nie znosiła, a on potem gorzko żałował, że dał się namówić na rozmowę. Powiedziała, że przez cały wywiad nie zmienił „swojego pustego wyrazu twarzy”. Pokazała, jakie miał ego, gdy porównał się do samotnego kowboja, który wjeżdża do miasta, by je ratować. Śmiała się z tego cała Ameryka, bo Kissinger był tylko doradcą Białego Domu. Na rozmowę z Ajatollahem Chomeinim - przywódcą islamskiej rewolucji w 1979 roku, przyjechała w czadorze. Powiedziała Chomeiniemu, że w Iranie nie ma wolności, co było sporą odwagą. Poruszyła też sprawę praw kobiet noszących burki. Chomeini powiedział: „Jeśli nie lubisz islamskiego stroju, nie musisz go nosić. Na co odparowała: „To bardzo miło z twojej strony, imam. Zaraz zdejmę tę głupią, średniowieczną szmatę”.
Rozmawiała z Indirą Gandhi, pierwszą kobietą, premier Indii i przywódcą Ruchu Wyzwolenia Palestyny Jaserem Arafatem. Krzyczał do niej: „Niech Pani przestanie!”, kiedy prowokowała go, pytając o nienawiść Palestyńczyków do Izraela. Niektórzy uważali, że miała pasję do wyprowadzania z równowagi swoich rozmówców. Do Arafata mówiła: „Wy nie chcecie pokoju!”, w końcu przyznał: „Nie! Nie chcemy. Chcemy wojny i zwycięstwa. Będziemy walczyć przez pokolenia”. Takie deklaracje trafiały na pierwsze strony gazet, tym bardziej, gdy dotyczyły ciągnącego się do dzisiaj konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Oriana Fallaci i Lech Wałęsa spotkanie
Kiedy w 1981 roku zrobiła rozmowę z Lechem Wałesą, mówił o tym cały świat. Wielka gwiazda dziennikarstwa i robotniczy przywódca zza Żelaznej kurtyny. Ale nie spodobali się sobie. Wałęsa od początku rozmowy przechwalał się. „Nie mam kompleksów w stosunku do generałów, premierów, ani do pani. Mogę uderzyć pięścią w stół premiera, puścić kantem generała, nie mówiąc mu nawet do widzenia”. I od razu zapytał: „A jeśli chodzi o panią, to ja zadam pierwsze pytanie, ile mogę stracić na tym wywiadzie. Dlaczego mi się pani tak przygląda?”. Odpowiedziała: „Przyglądam się panu, bo pan jest podobny do Stalina, czy ktoś to panu mówił?”.
I dodała: „Nie wiem, czy pan na tym zyska czy straci, to zależy od pańskich odpowiedzi”. Zwróciła też chłodno uwagę, że pytania zadaje ona. (cytaty za na:Temat.pl) Z Gdańska przywiozła do Włoch plastykowe znaczki Solidarności, Wałęsa nie spodobał jej się jako człowiek (próżny, pewny siebie ignorant). Ale jak mówiła, potraktowała go łagodniej niż zwykle, widziała w nim postać historyczną, przypominał jej ojca, który walczył z dyktaturą Mussoliniego.
Czytaj także: Miał opinię kobieciarza, opowiadał o sześciu żonach. Oto tajemnice Leona Niemczyka
Losy Oriany Fallaci
Urodziła się we Florencji 29 czerwca 1929 roku. Jej ojciec był stolarzem i należał do ruchu oporu w faszystowskich Włoszech. Do partyzantki wciągnął też Orianę, najstarszą ze swoich czterech córek. Spędziła z nim większość czasu, była kurierem, ostrzegała antyfaszystów przez oddziałami wroga. Kiedy w czasie jednego z bombardowań rozpłakała się ze strachu, ojciec dał jej klapsa. „Spojrzał w oczy i powiedział: »dziewczynka nie może, nie powinna płakać«. Więc od 25 września 1943 r. nie płaczę”, pisała w książce „Wywiad z samą sobą. Apokalipsa”.
Jej matka Tosca udziela schronienia alianckim partyzantom, cała rodzina była zaangażowana w walkę z faszyzmem. Oriana Fallaci przez całe życie nie znosiła potem faszyzmu i autorytarnej władzy. Mając 17 lat zaczęła pracę w gazecie „Il Mattino dell’ Italia Centrale”, za zarobione pieniądze poszła na studia medyczno-chemiczne na Uniwersytecie Florenckim. Ale nigdy ich nie skończyła.
Najpopularniejsze wywiady
Jej pierwszy głośny artykuł dotyczył mody, pisała „Christan Dior przyjechał do Florencji, powiedział: krótko, wąsko”. W redakcji od razu doceniono jej lapidarność i trafność. Karierę zaczynała od portretów gwiazd i celebrytów. W połowie lat 50. zaczęła pracować dla włoskich gazet, robiąc wywiady m.in. z Marcello Mastroiannim, Ingrid Bergman, Seanem Connery. W rozmowach potrafiła był obcesowa, Ginę Lolobrigidę zaskoczyła na wejście pytaniem: „Mam nadzieję, że nie jest Pani tak głupia, jak o Pani mówią?”.
W 1963 i 1964 spędziła dłuższy czas Ameryce, na długo przed tym zanim świat zainteresował się lotami na księżyc. Popularyzowała w książkach absolutną nowość, jaką był wtedy program kosmiczny. Oczarowała astronautów, pijąc i tańcząc z nimi. Relacjonowała pierwszy lot na księżyc. Podczas drugiej wyprawy astronauta Charles Conrad zabrał ze sobą jej zdjęcie. Ona sama zrobiła rozmowę z Neilem Armstrongiem. Ale stypendium na pobyt w NASA cofnięto jej, ponieważ nie przedstawiła planów pracy.
„Być może znajdę się w Saint Louis i pod wpływem chwili postanowię wybrać się na krótką wycieczkę do Mexico City, żeby kupić sombrero”, napisała do Fundacji Forda. Pracowała jako korespondentka wojenna w Kambodży i Wietnamie. W Meksyku, do którego pojechała na Olimpiadę, trafiła na zamieszki. Została cieżko ranna, jako zmarłą przewieziono ją do kostnicy. Życie zawdzięczała księdzu, który zauważył, że „ofiara oddycha”.
Zobacz też: Jan Lubomirski-Lanckoroński ma dorosłego syna. 20-letni Jeremi bardzo poważnie traktuje rodzinne obowiązki
Oriana Fallaci partner
Musiała się podobać, nie była wysoka, ale zgrabna, miała wyraziste rysy twarzy i piękne oczy, podkreślone zawsze czarną kredką i cieniem do powiek. Lubiła biżuterię, futra i kapelusze. Szybko odkryła, że pisanie jest jej pasją, siadała zawsze do swojej ulubionej maszyny Olivetti - kiedy w latach 90. odkryła, że coraz trudniej ją naprawić uznała, że i jej czas się kończy. Pracując wpadała w trans i zapominała o bożym świecie, pisała całe dnie, bez jedzenia i odpoczynku. Wypalała 3 paczki papierosów. Otwierała pocztę z kilkumiesięcznym opóźnieniem, na drzwiach mieszkania przylepiała karteczkę z napisem „Odejdź”. „Z nikim się nie widuję. Nie odpowiadam na telefony. Nigdzie nie chodzę” – wyznaje w „Wywiadzie z samą sobą...”. Nie żyła jednak aż tak źle. Miała domy w Nowym Jorku, Florencji i w Toskanii.
Nigdy nie wyszła za mąż, ale miała kilka romansów. Kochała greckiego anarchistę Aleksandrosa Panagulisa. Był miłością jej życia. Kiedy kolega z redakcji ogłosił, że idzie z nim na spotkanie, rzuciła krótko i władczo: „Ty nie idziesz”, po czym odwołała umawiane 8 miesięcy spotkanie z kanclerzem Zachodnich Niemiec Willym Brandtem. Z Panagulisem byli trzy lata, zginął w tajemniczym wypadku samochodowym, pewnie zamachu, w 1976 roku. To nie był łatwy związek. Oriana straciła dziecko, po tym jak Panagulis kopnął ją w brzuch. Ale kochała go. Mówiła o nim „Mój kochanek, mój mąż bez umowy, mój towarzysz polityczny, mój przyjaciel”.
W 1975 roku wydała głośną książkę „List do nienarodzonego dziecka”. Pisała w niej: „Dziś w nocy dowiedziałam się, że jesteś: kropelka życia, która wymknęła się nicości. (…) Stanęło mi serce”. Nie jest to niby książka autobiograficzna, ale wiadomo, że odwołująca się do przeżyć dziennikarki. Fallaci zadaje pytania, jakie może stawiać sobie kobieta nieprzekonana do końca, że chce mieć dziecko. Jest przestraszona, niepewna. „Życie to nieustanna wojna. Czy mam Cię na nią skazywać?” – pisze do swojego dziecka. W końcu jednak decyduje, że urodzi. Książka, w której urodzenie dziecka jest świadomym wyborem, a nie moralnym obowiązkiem, stała się bestselerem na całym świecie.
Zobacz też: Historia miłości ze zdradami w tle. Dlaczego Ewa Wencel rozstała się ze swoim mężem?
Jak potoczyły się losy Oriany Fallaci?
Nigdy nie bała się iść pod prąd. Mówiła, co chciała, nie przejmując się poprawnością polityczną ani innymi względami. O rebelii studenckiej 1968 roku pisała, że studenci robią burdy i ośmielają się powoływać na Che Guevarę. A przyjeżdżają na uniwersytet sportowymi autami tatusiów. Po atakach na World Trade Center weszła w sam środek debaty na temat islamu, którego była zajadłą przeciwniczką. Na łamach popularnego we Włoszech dziennika „Corriere della Serra” opublikowała artykuł atakujący islam i wzywający do obrony europejskiej cywilizacji.
Potem powstała z tego książka „Wściekłość i duma” i następne publikacje, m.in. „Siła rozumu”. Skalą i ostrością ataku na muzułmanów wywołała szok. Pisała, że Europa umiera pozbawiona ducha i tożsamości. Że przyjmuje muzułmanów ze służalczością i bezładem, a „synowie Allaha rozmnażają się jak szczury”. Oskarżała islam o pomiatanie kobietami, o okrucieństwo, atakowała Koran. Oskarżała zachodnie elity, zwłaszcza lewicowe, że są antychrześcijańskie a proislamskie.
Fundamentaliści grozili jej za to śmiercią. Ale wśród swoich wielbicieli też nie miała wielu obrońców. Krytykował ją włoski noblista Dario Fo i polski reportażysta Ryszard Kapuściński mówiąc, że Orianę Fallaci przeraża wielokulturowy świat, w którym nie potrafi się odnaleźć. Była oskarżana o rasizm i podsycanie nienawiści do Arabów. Pod koniec życia Oriana Fallaci, która przez lata uchodziła za lewicową feministkę, miała opinię wroga islamu, feminizmu, homofobki (co nie było prawdą). Bo też wojowała ze wszystkimi, może oprócz konserwatywnego Jozepha Ratzingera, czyli późniejszego papieża Benedytka XVI. Na jego opinie często się powoływała. Wielu pytało, co się stało z Orianą?
W 1991 roku dowiedziała się, że ma guza w piersi. Po usunięciu poprosiła o obejrzenie go. „Ty cholerny draniu, nawet nie myśl o powrocie”, powiedziała. „Czy zostawiłeś we mnie potomstwo? Zabije cię! Nie pokonasz mnie!”. I rzeczywiście przez jakiś czas wydawało się, że wygrała z chorobą. Ale ta wróciła. W ostatnich latach mieszkała w Nowym Jorku, ciężko chorowała na raka płuc, zmarła we Florencji we wrześniu 2006 roku. Już po jej śmierci ukazała się autobiograficzna saga „Kapelusz pełen czereśni”, w której Oriana Fallaci opisuje dzieje swojej rodziny i ukochanej Toskanii.
Czytaj też: Małgorzata Pieńkowska długo czekała na szczęście. Znalazła je w ramionach Andrzeja Nersa