Reklama

Życie wiele razy wystawiało ją na próbę. Doświadczyła niewyobrażalnego bólu i cierpienia. W przeszłości Irena Santor przeżyła olbrzymią stratę. Nigdy nie mówiła o tym otwarcie...

Reklama

Irena Santor - mimo bolesnych doświadczeń, nigdy nie przestała się uśmiechać

Pierwsza dama polskiej piosenki – wspaniała, utalentowana, ciepła, czarująca niezwykłą osobowością. Nie każdy wie, że w życiu prywatnym przeżyła wiele bólu. W dzieciństwie zbyt szybko pożegnała rodziców, przeszła przez piekło wojny. Ojca zamordowali Niemcy, mama odeszła nagle, gdy Irena Santor miała 16 lat. Potem artystka sama otarła się o śmierć. Przeżyła poważny wypadek samochodowy (w zdarzeniu zginęła jednak jej przyjaciółka Ludmiła Jakubczak).

W 2000 roku zachorowała na raka piersi – wygrała. I mówi wprost, że kocha życie. „Mam naturę optymistki. Nie mówię, że huraoptymistki, ale mam szczęście kochać życie i kocham być. To jest cecha mało popularna. Uświadomiłam sobie, co by było, gdybym przestała być, gdybym któregoś dnia się nie obudziła i nie mogła narzekać na świat i pół Ameryki. Może to się wzięło jeszcze z traumatycznego dzieciństwa, bo przecież żyłam na Pomorzu pod ostrą niemiecką okupacją. O tym, czym była straszna okupacja na Pomorzu, jeszcze nikt książki nie napisał. Wciąż ten strach noszę w sobie, przeszłam przez piekło, ale żyję, jestem i to doceniam”, wspominała w rozmowie z Elżbietą Pawełek dla VIVY! w 2022 roku.

Czytaj też: Walczy o wybudzenie córki, mierzy się z samotnością: „Straciłam już właściwie wszystkich", mówi Ewa Błaszczyk

PAP/Marian Sokołowski

Irena Santor, Warszawa, 1976

PAP/CAF/Cezary Langda

Irena Santor, 1961

Irena Santor pożegnała dziecko

Mimo tych wszystkich przeżyć nie traciła nigdy pogody ducha… Nigdy nie przestała się uśmiechać. Ale w jej życiu wydarzyła się jeszcze jedna tragedia, o której do niedawna nikt nie wiedział. Pierwszym mężem artystki był Stanisław Santor – skrzypek, koncertmistrz Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji.

„Nie jestem święta. Tylko wyznaję dewizę: Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. W życiu zrobiłam kilka głupstw, za które przepraszam. A jak się raz zakochałam to na śmierć i życie. Skończyło się małżeństwem, ale po 19 latach się rozwiodłam. To było ciężkie przeżycie”, mówiła Irena Santor w Vivie! w 2014 roku.

Małżonkowie oczekiwali narodzin córeczki, Sylwii. Dziewczynka przyszła na świat w 1959 roku. Niestety, po dwóch dniach rodzina doświadczyła niewyobrażalnej straty. Maleństwo zmarło. Historia ujrzała światło dzienne za sprawą mediów, które odnalazły grób Stanisława Santora, gdzie obok ojca na Powązkach Wojskowych w Warszawie została pochowana Sylwia Santor. Kilka lat temu w rozmowie z Dobrym Tygodniem, Irena Santor skomentowała tragedię następującymi słowami: „Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa”.

Sprawdź też: Witold Paszt miał jeszcze plany. Córka artysty zdradziła, co było przyczyną jego śmierci

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama

Irena Santor w VIVIE!, 2022 rok

Reklama
Reklama
Reklama