Reklama

Była kochana przez miliony i na zawsze pozostanie w pamięci Polaków… Irena Jarocka starała się pamiętać i skupiać głównie na szczęśliwych chwilach swojego życia, lecz tych złamanych, pełnych bólu i rozpaczy były dużo więcej… Dzieciństwo artystki naznaczone było nieustannymi kłótniami rodziców, nałogiem ojca i upokarzającą wręcz biedą...

Reklama

Trudne życie Ireny Jarockiej

Zachwycała swoim talentem, klasą i urodą, a przede wszystkim - wyjątkowym, ciepłym głosem, którym zjednała sobie serca milionów Polaków. W trakcie jej trwającej ponad cztery dekady kariery wylansowała wiele znanych przebojów takich jak Odpływają kawiarenki czy Motylem jestem, dziś uznawany za klasykę polskiej muzyki popularnej. Z kolei w latach 70. które przypadły na okres jej świetności, Irena Jarocka była największą konkurencją dla Anny Jantar.

ZOBACZ TAKŻE: Wielka klasa i niezwykły talent. Irena Jarocka zgasła zbyt wcześnie. Jakie były jej ostatnie chwile?

Jednak jej droga na szczyt nie była usłana różami… Nim Irena Jarocka osiągnęła międzynarodowy sukces, los bardzo boleśnie ją doświadczył, gdy była jeszcze małą dziewczynką. Jej wstrząsającą, pełną goryczy życiową historię upamiętniono w książce „Irena Jarocka o sobie” Marioli Pryzwan, która ukazała się 19 października br. nakładem Wydawnictwa Szelest. To zbiór wypowiedzi artystki z różnych wywiadów, które składają się na szczerą opowieść dramatycznego dzieciństwa. Poniżej prezentujemy jej fragmenty.

Irena Jarocka, KONCERT DIWY POLSKIEJ ESTRADY W SALI KONGRESOWEJ, 29.03.2010 Warszawa

VIPHOTO/East News

Irena Jarocka o sobie. Fragmenty książki

„Rodzice po powrocie z obozów niemieckich zamieszkali w Srebrnej Górze u dziadków. Tam przyszłam na świat” - Super Express, 2008

(...)

„Gdy miałam roczek, rodzice postanowili przeprowadzić się do Gdańska. Zmienialiśmy miejsce zamieszkania dwa razy, aż trafiliśmy na ulicę Słoneczną w Gdańsku-Oliwie. Było tam spokojnie, bezpiecznie i pełno ciekawych miejsc do zabawy. Lasek, rzeczka, a za nią, już trochę dalej, wspaniałe zoo. Na pierwsze spacery rodzice zabierali mnie do pobliskiego lasu oraz do parku przy katedrze oliwskiej. Czasami jeździliśmy do Gdańska, aby pospacerować po Starówce. (...)” - Dziennik Bałtycki. Rejsy, 2004

„Rodzice wydzierżawili w lesie małe poletko. Sadziliśmy na nim ziemniaki i to czasami ratowało nas przed głodem. (...) Byliśmy bardzo biedni. Czasami rodzice wysyłali nas do sąsiadów po pożyczkę. Nieraz na nasz widok zamykały się drzwi. To było takie poniżające… Do dziś to pamiętam, do dziś boję się biedy… Mama nie pracowała, bo opiekowała się nami, czyli czwórką dzieci. Była bardzo chora, cierpiała na łuszczycę i astmę. Straciła zdrowie podczas wojny (w obozach pracy Niemcy potwornie ją katowali). Pracował więc tylko ojciec – był szewcem ortopedycznym. Niestety, miał problemy z alkoholem. Pił, bo mówił, że aby cokolwiek załatwić, trzeba się napić z kolegami. Kiedy przychodził do domu, mama nie wytrzymywała i zaczynały się kłótnie” - Super Express, 2008

ZOBACZ TAKŻE: Ciężka choroba, śmierć męża... Tak wyglądało życie Małgorzaty Lorentowicz

„Mama starała się, żebyśmy wyglądali schludnie, ojciec robił nam buty, ale na wiele rzeczy nie starczało pieniędzy. Znajoma zbierała dla nas chleb od sąsiadów. Moczyliśmy go w wodzie, przysmażaliśmy i posypywaliśmy cukrem. Do dziś pamiętam ten smak. Przepyszne! (...) Koleżanki nie chciały się ze mną bawić, bo byłam "mądralińska” i strofowałam je. Ale nie zależało mi na tym. Żyłam w wymyślonym świecie. Zbierałam zdjęcia gwiazd i wyobrażałam sobie, że jestem jedną z nich. Raczej się kontrolowałam, w towarzystwie byłam sztywna, bałam się ośmieszyć. Wiele moich kompleksów wynikało z biedy. Wstydziłam się biedy. Był czas, że nosiłam urazę do taty. Przebaczyłam mu z głębi serca, zrozumiałam jego słabości” - Sukces, 2009

Irena Jarocka

PAP/Ryszard Okoński

Staram się pamiętać szczęśliwe chwile: wspólne spacery po gdańskim Starym Mieście, do parku Oliwskiego, do zoo, gdzie w niedzielę występowali również artyści. Zakład pracy finansował nasze wyjazdy na kolonie i wycieczki po Polsce. Mama nas ubierała. Pięknie szyła i dorabiała tym do pensji taty. Moja mama… Prawdziwy anioł, moja największa przyjaciółka. Jestem taka szczęśliwa, że mogłam rozjaśnić jej smutne, szare życie swoimi sukcesami, że spełniło się jej wielkie marzenie, abym była gwiazdą. Kiedy umarła, wraz z nią odeszła cząstka mnie samej (...)” - Super Express, 2008

„Mama zmarła przed czterema laty [w czerwcu 1984 r. - przyp.red.] Był to dla mnie bodajże największy wstrząs w życiu. Tatuś mieszka w Gdańsku i jest moim łącznikiem między Warszawą a Wybrzeżem. Zawsze będę miała przed oczami postać mamy. Całe życie ciężko pracowała. Była poważnie chora, a jednocześnie nieprawdopodobnie żywotna. Rodzice wyrobili we mnie wrażliwość na wszystko, co dzieje się dokoła nas. Jednocześnie dzięki wychowaniu, jakie otrzymałam, łatwo mi dziś pogodzić się z porażkami, radzić sobie ze sprawami przykrymi, których życie nam nie oszczędza” - Walka Młodych, 1989

„Trudne dzieciństwo nauczyło mnie zapobiegliwości. Wrażliwości na drugiego człowieka. Miłości do prostych ludzi. Właściwie nie potrafię komuś wyrządzić krzywdy. Prawie nie umiem kłamać. Nie jestem snobką. Nie muszę ubierać się u superkrawców, choć mnie na nich stać. Nie jest mi to potrzebne. Dom rodzinny to była baza. Rodzice nauczyli mnie radości z każdej chwili w życiu. Nauczyli, jak być szczęśliwym, jak umieć cieszyć się drobiazgami. I to chyba najpiękniejsze” - Radio Vox FM, 2007

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Los nie szczędził jej dramatów. Tak wyglądało życie Sławy Przybylskiej

„Wybrzeże to mój dom, moja rodzina. Wciąż jest we mnie ta "nasza Irenka” (...) Tu [w Sopocie - przyp.red.] przeżywałam bardzo trudne chwile, gdyż śpiewałam przed moją publicznością, a najbardziej wymagająca jest rodzina. Miałam ogromną tremę, a jednocześnie byłam pewna, że tutaj ludzie mnie kochają, i z tego czerpałam siłę. (...) Wracam zawsze ze wzruszeniem serca, jestem tutaj często, nie tylko wspomnieniami. Tu jest część mojej duszy. Sopot jest dla mnie miastem szczególnym. Uwielbiam tu być nie wtedy, kiedy kłębią się tłumy, ale późną jesienią lub wczesną wiosną. Wtedy jest tu niepowtarzalny nastrój, który kocham” - Kuryer Sopocki, 2002

Źródło: Plejada.pl

Reklama

PAP/Maciej Belina Brzozowski

Reklama
Reklama
Reklama