Gwen Verdon i Bob Fosse: rudzielec i narcyz, którzy przez większość życia kochali się na odległość
Razem stworzyli kultowy „Kabaret”, w „Chicago” grała u niego rolę Roxie Hart
- Magdalena Żakowska
Genialna tancerka Gwen Verdon i twórca największych musicali w historii Broadwayu Bob Fosse przez większość życia kochali się na odległość. O ich niezwykłej więzi powstał serial z Michelle Williams i Samem Rockwellem.
Gwen Verdon i Bob Fosse: tancerka i choreograf
"Tatusiu, kiedy ty się wreszcie przestaniesz puszczać? – pyta głównego bohatera musicalu „Cały ten zgiełk” jego 12-letnia córka. Tatusiem jest Bob Fosse, tancerz, choreograf i reżyser, twórca najsłynniejszych musicali naszych czasów – „Kabaretu”, „Chicago” i autobiograficznego „Cały ten zgiełk”. Pytanie, które stawia mu córka, jest jak najbardziej zasadne: Fosse żonę zdradzał z kochankami, a kochanki z przypadkowymi kobietami, których imiona szybko wyrzucał z pamięci.
Na domiar złego nie krył się przed nikim ze swoimi podbojami, upokarzając i raniąc kolejne pokolenia broadwayowskich aktorek i tancerek. Bo tylko z nimi się zadawał. Gdzie tu miejsce na wielką miłość? A jednak. Możliwa była tylko dzięki wielkiej kobiecie, która potrafiła porzucić Boba Fosse’a, ale nadal go kochać. Nie przebaczyła mu, ale go podziwiała do końca jego, a potem swojego życia.
Czytaj też: Ta miłość to był prawdziwy rollercoaster – historia Anjelici Huston i Jacka Nicholsona
Gwen Verdon
Płonące rude włosy, długie nogi, świetny głos i talent aktorski – Gwen Verdon do dziś uznawana jest za najlepszą tancerkę w historii Broadwayu. Trzy z czterech nagród Tony, które zdobyła, pochodzą z musicali wyreżyserowanych przez Boba Fosse’a. Poznali się jesienią 1953 roku podczas pracy nad musicalem „Damn Yankees”. Zespół teatru już trzeciego dnia prób nie miał wątpliwości, że reżyser i odtwórczyni głównej roli mają romans. Przeważnie takie incydenty miały destrukcyjny wpływ na pracę, ale nie tym razem. Bob szybko przekonał się, że Gwen jest nie tylko świetną tancerką, ale także partnerką w procesie tworzenia spektaklu. Jej uwagi były trafne, rady słuszne, a pomysły genialne. Odtąd ich losy na zawsze były już ze sobą nierozerwalnie związane.
„Był blady i szczupły, z rozbrajającym chłopięcym uśmiechem i przekonaniem, że wszystko, co ciekawe, dotyczy seksu – wspominała to pierwsze spotkanie Gwen. – Ze swoimi zdolnościami idealnie wstrzelił się w czas – lata 50. i 60. były epoką musicalu, mistrzów tańca. Z kolei lata 70. to czas rewolucji seksualnej, a jego spektakle miały otwarcie erotyczny charakter, mógł eksperymentować z tabu, stworzyć styl, który uczynił go sławnym”. Gwen, ale także wielu krytyków, uważało, że rola, którą stworzył dla niej Bob w „Damn Yankees” była najlepszą w jej życiu. Jako Lola rozpalała publiczność, a jej słynny roztańczony „striptiz” w tym musicalu przeszedł na zawsze do historii Broadwayu.
Dla Boba przełomem w karierze był z kolei 1959 rok i premiera „Rudzielca”. To ona załatwiła mu udział w tym musicalu. Kiedy producenci zaproponowali jej tytułową rolę, postawiła warunek: tylko jeśli Bob zajmie się reżyserią i choreografią. Pobrali się w 1960 roku w Chicago, w trakcie trasy z „Rudzielcem”. Oboje u szczytu sławy, zakochani w sobie, piękni i utalentowani – przez wiele miesięcy nie schodzili z pierwszych stron gazet. Kiedy dotarli ze swoim musicalem do Los Angeles, Gwen ogłosiła, że zrywa z show biznesem, aby móc w pełni skoncentrować się na rodzinie. Wydawało jej się, że poskromiła potwora, który tkwił w Bobie, że okazując mu swoją bezgraniczną miłość, może spodziewać się w zamian tego samego. Ale pomyliła się.
Bob Fosse
W 2013 roku ukazała się głośna biografia Boba Fosse’a. Autor, Sam Wasson, przedstawił w niej nowe fakty dotyczące jego życia, najważniejszy z nich dotyczył molestowania, którego ofiarą padł w dzieciństwie. „Myślę, że to klucz do zrozumienia jego późniejszych fascynacji i obsesji – pisał Wasson. – Seks, śmierć i mrok interesowały go najbardziej. Kobiety w jego musicalach zawsze były seksowne i przerażające zarazem. Posługiwały się seksem, aby zdominować mężczyznę”.
W 1963 roku Gwen urodziła córkę, Nicole. Przez pierwsze lata jej życia tak mocno zaangażowała się w macierzyństwo, że nawet nie zauważała kolejnych kochanek męża. Ale w końcu zatęskniła za sceną i w 1966 roku wróciła na Broadway w opartym na filmie Felliniego musicalu „Słodka Charity”, który reżyserował oczywiście Bob. Dopiero wtedy dotarło do niej, że żyła w fikcji, że w zespole nie ma tancerki, której jej mąż nie próbowałby uwieść, a jedna z nich, Ann Reinking, odgrywa w teatrze rolę jego drugiej żony.
Sukces „Słodkiej Charity” (ponad 600 spektakli), gdzie wcieliła się w postać Giulietty Masiny, zbiegł się z życiową porażką. Gwen porzuciła Boba i chociaż nigdy oficjalnie się nie rozwiedli, to od tego czasu pozostawali w separacji. „Bob wychował się w klubach ze striptizem [matka Fosse’a była tancerką burleski red.] – mówiła później Gwen. – Kobiety były jego hobby. Zdradę uważał za coś oczywistego. Jakaś jego część czuła się winna, ale ta druga była w ekstazie”.
Rok po ich oficjalnym rozstaniu Bob dostał propozycję wyreżyserowania filmowej wersji „Kabaretu”. Główna rola zarezerwowana była dla Lizy Minnelli, ale nie potrafił już pracować bez Gwen – zatrudnił ją na planie w roli konsultanta i chociaż to on zgarnął później cały splendor związany z sukcesem filmu (w wyścigu po Oscara wygrał z nominowanym za „Ojca chrzestnego” Coppolą), to jej rola była tu nieoceniona. „Najszczęśliwsze chwile, które spędziliśmy z Gwen, to te, kiedy pracowaliśmy razem” – mówił w 1971 roku. Fosse wyreżyserował w sumie pięć filmów („Słodka Charity”, „Kabaret”, „Lenny”, „Cały ten zgiełk” i „Star 80”), ale tylko w „Całym tym zgiełku” odsłonił siebie i bez cenzury opowiedział swoje życie. W rolę Gwen wcieliła się Leland Palmer, w rolę ówczesnej kochanki Boba – ona sama, czyli Ann Reinking, a w rolę anioła śmierci, który flirtuje z głównym bohaterem – Jessica Lange, z którą Fosse’a połączył romans na planie filmu.
Czytaj też: Ta historia miłości przypomina scenariusz filmu... Jak poznali się Meryl Streep i Don Gummer?
Najgorszy z samców
Dziś oglądając „Cały ten zgiełk”, ciężko usiedzieć w miejscu. Cóż to za narcystyczna i pretensjonalna męsko-szowinistyczna wizja! On, genialny twórca, z powodu swej bezgranicznej wrażliwości uzależniony od lekarstw, papierosów i kobiet, żyje w niezrozumieniu i samotności. Kobiety ciągle tylko mają do niego o coś pretensje: żona, z którą jest w separacji, wciąż wypomina mu dawne zdrady i to, że za mało zajmuje się córką. Kochanka (Ann Reinking) ciągle pochlipuje z powodu jego obecnych zdrad, zaś córka wytyka mu rozwiązły tryb życia. Ale kiedy tylko Bob (w filmie Joe Gideon grany przez Roya Scheidera) trafia do szpitala, wszystkie pogrążają się w rozpaczy i z troską, w pełnej zgodzie, czuwają przy jego łożu śmierci (w rzeczywistości przechodził operację wszczepienia bypassów). Na koniec Fosse puszcza wodze fantazji – reżyseruje scenę własnej śmierci, w której kluczową rolę gra stado opłakujących go kobiet.
Aż ciężko uwierzyć, że Gwen współpracowała z Bobem w trakcie kręcenia filmu i zaakceptowała każdą scenę, która jej dotyczyła. Ale chyba uczucie do Boba miało już wtedy inny charakter, dostrzegała już w pełni jego wady, na jego narcystyczny charakter reagowała z dystansem, a sam film potraktowała jak zemstę na nim: popatrzcie, jak on siebie widzi, popatrzcie, jaki jest naprawdę.
Zobacz także: Elizabeth Tylor osiem razy brała ślub, ale kochała mężczyznę, którego nigdy nie zdobyła
Bob Fosse, Gwen Verdon i ich córka Nicole
Wdowa idealna
Ich drogi po raz kolejny złączyły się w 1986 roku. Bob zaproponował Gwen współpracę przy remake’u „Słodkiej Charity”. Główną rolę grała wciąż najważniejsza kochanka Boba, Ann Reinking. Ale dla Gwen kochanka męża nie była już wtedy problemem. Przeciwnie, zaprzyjaźniły się na próbach, Gwen ćwiczyła z nią układy taneczne, a mężowi wypominała, że w Nowym Jorku wynajął mieszkanie dla kolejnej zdobyczy, młodej tancerki Phoebe Ungerer. Ale jednocześnie niezwykle zbliżyła się z Bobem. O ich współpracy z tego okresu krążą legendy – podobno Gwen intuicyjnie wyczuwała jego obecność, potrafiła ogłosić w teatrze, że właśnie przyjechał, na kilka minut zanim wszedł do budynku – a była to epoka przed telefonem komórkowym.
W tym czasie zaczęli się też identycznie ubierać: oboje w szerokich płóciennych spodniach i lnianych koszulach, ona w niebieskiej, on czarnej. Spektakl powstawał w Waszyngtonie, oboje wynajęli pokoje w tym samym hotelu, obok siebie, ale jednak oddzielne. Umarł w dzień premiery, na jej rękach, kiedy wychodzili wspólnie z hotelu na próbę generalną. Jest kilka wersji tej sceny. W jednej Gwen klęka i kładzie jego głowę na kolana. W tej pozycji czeka na przyjazd karetki. W innej zdenerwowana przegania gromadzących się wokół Fosse’a przechodniów. Wszystkie wersje zgadzają się co do jednego – w szpitalu wybuchła awantura, bo do jego łoża śmierci oprócz żony usiłowały dostać się trzy kochanki, które właśnie dowiedziały się o sobie nawzajem. W pewnym sensie ziściło się wiec jego filmowe marzenie o stadzie opłakujących go kobiet.
Po śmierci męża Gwen nagle zaczęła mówić o nim tak, jak gdyby nigdy się nie rozstali, jakby chciała zatrzeć pamięć o jego seksualnych wyczynach i kolejnych kochankach. Sprzedała cały swój dobytek, przeniosła się do jego mieszkania i poświęciła się dbaniu o spuściznę po nim. Postanowiła zostać wdową idealną, udając, że wszystko, co złe, nie miało miejsca, że przez całe życie byli idealną parą w sypialni i na scenie.
W 1999 roku wspólnie z Ann Reinking wyreżyserowała musical „Fosse”, który był hołdem dla jego życia i pracy (zdobyły za niego nagrodę Tony). Winą za niewierność Boba obarczyły w nim cały show biznes, który wydobywa z człowieka jego najgorsze cechy, sprzyja słabościom, okalecza moralnie. Czy to była wersja, której Gwen trzymała się także prywatnie? Tej odpowiedzi można poszukać w serialu „Fosse/Verdon”, który wyprodukowała ich córka Nicole. „Moja matka i ojciec stworzyli jedną z największych historii miłosnych Ameryki – napisała w oświadczeniu inaugurującym produkcję serialu. – Oboje byli niezwykle skomplikowanymi osobowościami, ale łączyła ich niezniszczalna więź, lojalność i zaufanie, które przetrwały niezależnie od ich życiowych wyborów. Wreszcie znalazłam utalentowanych artystów, którzy pomogą mi opowiedzieć ich historię taką, jaka była naprawdę”.
W głównych rolach wystąpili Sam Rockwell (genialny w roli Busha juniora w filmie „Vice”) i Michelle Williams, która na Broadwayu występowała m.in. w roli Sally w „Kabarecie”. Chociaż producenci nowej wersji „Słodkiej Charity”, nad którą pracował Bob, zostali natychmiast poinformowani o jego śmierci, premiera i tak się odbyła. Jego śmierć ogłoszono zaraz po opadnięciu kurtyny i już w następnym zdaniu zaproszono gości na bankiet. Bob nie miałby nic przeciwko temu. Rozumiał show biznes jak nikt inny. W testamencie przeznaczył specjalną kwotę (30 tysięcy dolarów) na zorganizowanie stosownej stypy ku własnej pamięci. Gwen wypełniła jego wolę, zapraszając na uroczystość wszystkie dawne kochanki.