Ewa Złotowska użyczyła głosu Pszczółce Mai. Prywatnie musiała zmierzyć się z wieloma problemami. Jak dziś wygląda jej życie?
„Nie sądzę, by Bóg zajmował się mną osobiście. Widocznie tak miało być”, wyznała w jednym z wywiadów
Tworzyła dzieciństwo kolejnych pokoleń. To ona przed laty użyczyła swojego głosu Pszczółce Mai. Ewa Złotowska, która dubbingowała główną bohaterkę animowanego serialu, mierzy się dziś z poważnymi trudnościami. Życie nie było dla niej łaskawe. Aktorka doświadczyła wielu tragedii. Wypadek, choroba i śmierć męża… Teraz Ewa Złotowska walczy z chorobą neurologiczną, która utrudnia jej pracę. „Bóg nas stworzył, dał szansę, ale chyba chce, byśmy potem sami kierowali swoim losem. Nie sądzę, by Bóg zajmował się mną osobiście. Widocznie tak miało być”, mówiła w jednym z wywiadów. Jak dzisiaj wygląda jej życie?
[Ostatnia aktualizacja tekstu na Viva.pl: 08.02.2024 r.]
Kariera Ewy Złotowskiej
Urodziła się w Zakopanem, ale jej rodzina pochodzi z Warszawy. Od dziecka wykazywała zdolności artystyczne, które jak podkreśla, odziedziczyła po mamie. Swoje dzieciństwo spędziła w teatrze. Jak do tego doszło? Ojczym aktorki pracował w Teatrze Narodowym jako modelator.
„Był najlepszy w swojej branży! Siłą rzeczy od dziecka przebywałam w teatrze, nasączając się jak gąbka atmosferą Wielkiej Sztuki. Nic więc dziwnego, że od najmłodszych lat sama zaczęłam występować", wspominała Ewa Złotowska dla nauka-jazdy.pl.
Czytaj także: Od „Zakazanych piosenek” do „Złotopolskich”. Zofia Jamry szokowała na scenie, ekranie i w życiu
Zobacz także
Ewa Złotowska, Marek Frąckowiak, Warszawa, Teatr Capitol, 22.02.2016 rok
Ewa Złotowska, 2010 rok
Nie było odwrotu. Ewa Złotowska rozwijała swój talent muzyczny, grając na skrzypcach i fortepianie, a także śpiewała. Postanowiła związać swoją przyszłość ze sceną. Po maturze zasiliła szeregi Studenckiego Teatru Satyryków. Na ekranie debiutowała w programie Szklana niedziela, gdzie wcielała się w postać córki Danuty Szaflarskiej i Andrzeja Szczepkowskiego. „Już po dwóch odcinkach zaproszono mnie do dubbingu, z którego nie wychodziłam przez 30 lat. Nagrałam między innymi: „Pippi Langstrumpf”, „Dzieci kapitana Granta” oraz całą masę innych filmów autorskich i kreskówek, jak „Bolek i Lolek”, że nie wspomnę „Pszczółki Mai”, pisała na stronie nauka-jazdy.pl. Natura obdarzyła ją wyjątkowym głosem, obok którego trudno przejść obojętnie. Chociaż główna zainteresowana żartowała w jednej z wypowiedzi : ,,To mój sukces, który okazał się przekleństwem. Nie mogę się od nich "uwolnić".
Ewa Złotowska wyjechała do Sankt Petersburga, gdzie studiowała reżyserię w Instytucie Teatralnym. Naukę ukończyła przed terminem z wyróżnieniem. „Od samego początku zrobiłam się popularna i wzięta. A po latach i tak zostałam aktorką z dyplomem eksternistycznym, który zdałam w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Posypały się propozycje pracy na estradzie, w radiu, dubbingu i w telewizji”, wspominała swoje początki w jednym z wywiadów.
Bóg nas stworzył, dał szansę, ale chyba chce, byśmy potem sami kierowali swoim losem.
Występowała na deskach teatralnych, pojawiała się w filmach i serialach. Największą popularność przyniosły jej role dubbingowe. Szerokiej publiczności jest znana jako pszczółka Maja! Z tą bajkową postacią kojarzona jest po dzisiaj. Ewa Złotowska jest także wspaniałą reżyserką dubbingu.
Co ciekawe, o mały włos nie związałaby się z aktorstwem. Była dyskryminowana, a przyczyną był niski wzrost. Jednak zawalczyła o marzenia i udowodniła wszystkim, jak bardzo mogli się pomylić. „Kiedy zgłosiłam się do szkoły teatralnej, już na wstępie usłyszałam, że nic z tego, bo nie przyjmuje się osób mojego wzrostu. Nawet nikt sobie nie zadał trudu, by sprawdzić, czy jestem zdolna, czy nie!”, wyznała kiedyś w wywiadzie dla Super Expressu.
Czytaj także: Irena Santor wspomina Zbigniewa Wodeckiego. „To bardzo inteligentny, wrażliwy człowiek. Szukał własnego języka”
Ewa Złotowska: wypadek samochodowy, śmierć męża, choroba neurologiczna
Jakiś czas temu, w jednym z wywiadów została zapytana o trudne doświadczenia ze swojego życia, powiedziała wówczas: „Bóg nas stworzył, dał szansę, ale chyba chce, byśmy potem sami kierowali swoim losem. Nie sądzę, by Bóg zajmował się mną osobiście. Widocznie tak miało być”. Los nie oszczędzał aktorki...
Ewa Złotowska i Marek Frąckowiak poznali się w momencie, kiedy oboje budowali swoje życie od nowa — byli po rozwodach. Ukochany imponował jej inteligencją i wiedzą. Wspólnie przeszli trudny czas… Aktor toczył walkę z chorobą alkoholową. Ewa Złotowska była dla niego ogromnym wsparciem i starała się mu pomóc wyjść na prostą. ,,Próbowałam wszystkimi możliwymi metodami, wyrwałam go ze środowiska, które miało na niego zły wpływ. Nauczyłam wielu rzeczy, na przykład miłości do zwierząt. Pokazałam, że można inaczej spędzać czas”, mówiła w wywiadzie z Iwoną Spee.
W 2002 roku aktorka miała poważny wypadek samochodowy. Cudem uniknęła śmierci. „Musieli mnie wycinać z auta za pomocą piły elektrycznej. Potem poskładali mnie z kilku kawałków”, wyznała w rozmowie z Na Żywo. Ewa Złotowska przeszła trzy operacje i długą rehabilitację. Wtedy to mąż był dla niej podporą, dawał poczucie bezpieczeństwa, okazywał miłość i wsparcie. Kiedy wydawało się, że teraz wszystko potoczy się szczęśliwie… przyszedł kolejny cios. Reżyserka dubbingu musiała zawalczyć o zdrowie męża, Marka Frąckowiaka.
Ewa Złotowska z mężem, Markiem Frąckowiakiem na uroczystości z okazji 1000 odcinka serialu Plebania, Pałac Prymasowski, 02.01.2008
W 2013 roku usłyszał diagnozę – rak. Aktor przeszedł operację, która była dla niego ratunkiem. Do końca wraz z ukochaną żoną starali się zapobiec najgorszemu, ale choroba była okrutna i pojawiły się przerzuty do kręgosłupa. Marek Frąckowiak brał coraz silniejsze leki, walczył przez pięć lat. „Kiedy bolał go każdy atom ciała, musiał wiedzieć. Ale Marek chyba też wierzył, że zdarzy się jakiś cud. Był katolikiem, praktykującym, chodził do kościoła. Nie pozałatwiał wszystkich spraw, nie zamknął, nie chciał, do końca walczył. Trzy dni przed śmiercią był na scenie w Teatrze Rampa, aktorzy i publiczność wołali: „Marku, kochamy Cię!". To było pożegnanie”, mówiła w rozmowie z Dobrym Tygodniem Ewa Złotowska.
Marek Frąckowiak odszedł w 2017 roku. Małżonkowie nie zdążyli się ze sobą pożegnać… Byli razem ponad 25 lat. Ewa Złotowska długo walczyła ze smutkiem.
„Czuję wokół siebie pustkę, mimo że są obok ukochane psy i koty. Nie mam z kim podzielić się wrażeniami, przemyśleniami, opowiedzieć o tym, co się wydarzyło w ciągu dnia”, mówiła aktorka w rozmowie z Dobrym Tygodniem. Praca była dla niej ucieczką, ratunkiem, ale i obowiązkiem. Ewa Złotowska musiała utrzymać dom. Razem z Markiem Frąckowiakiem tworzyli za miastem swój raj na ziemi. Nie pozostała bez pomocy. Aktorka może zawsze liczyć na pomoc przyjaciół, którzy nie pozostawili jej w najtrudniejszych chwilach. Para nie doczekała się dzieci. W rozmowie z Dobrym Tygodniem aktorka zdradziła, że kiedy była pierwszy raz mężatką dwukrotnie traciła ciążę. Postanowiła potem, że nie będzie walczyła z przeznaczeniem…
Sama teraz cierpi na chorobę neurologiczną, która utrudnia jej pracę.
Czytaj także: Bogumiła Wander i Krzysztof Chamiec: nawiązali gorący romans, mieli własny, sekretny kod
Ewa Złotowska, 2015 rok
Ewa Złotowska: jak dziś wygląda jej życie?
Ewa Złotowska w marcu 2021 r. była gościem Dzień Dobry TVN. Dziś rzadko pojawia się na ekranie. Aktorka ze względu na stan swojego zdrowia musiała porzucić dubbing, ale nie zamierza się poddawać. „Niewiele robię, jeśli chodzi o sprawy zawodowe. Nie pracuję już w dubbingu, swoje zrobiłam. Reżyserowałam 10 lat. Wróciłam na scenę, choć na początku po wypadku nie mogłam chodzić. Pomalutku doszło do tego, że na obcasach od wielu lat już tańczę”, wyznała na antenie. Teraz poświęca się przede wszystkim pomaganiu zwierzętom. Posiada trzy koty i cztery psy. „Jestem zapracowana, bo mam całe stadko podopiecznych. Miłość do zwierząt jest w moim krwiobiegu. Zrobił się u mnie dom wesołej starości”, wyznała w rozmowie z „Dzień Dobry TVN”.
77-letnia aktorka nie czuje się osamotniona. W rozmowie z dziennikarzami wyznała, że nie mieszka sama. „Teraz ten ogród zrobił się dla mnie dużo większy i zastanawiam się, jak dam sobie radę z kwiatami i krzewami”, podkreśliła Ewa Złotowska.
W rozmowie z „Dzień Dobry TVN” aktorka opowiedziała również o swoich zmaganiach z chorobą. Pierwsze objawy pojawiły się jeszcze za życia jej męża. Przez długi czas Ewa Złotowska była skoncentrowana na pomocy ukochanemu i nie myślała o sobie. Oglądając jedno z nagrań, zauważyła, że jej głowa drży. Z czasem choroba neurologiczna zaczęła wpływać na jej głos, a co za tym idzie, utrudniała pracę.
„To się nazywa drżenie samoistne postresowe. To wszystko mówi, jakie miałam życie — same katastrofy i kataklizmy. Ja z tym walczę, staram się. Zmienił mi się głos, bo nie trzymam przepony, wszystko dygoce we mnie. Raz jest lepiej, a raz gorzej. […] Za parę dni pojadę zrobić na sobie eksperyment, który powstrzyma we mnie niepokoje w organizmie. Choroba wyłącza mnie do pewnego stopnia, np. jeśli chodzi o pracę, bo mnie to samą krępuje. Choć na scenie tego nie widać za bardzo”, mówiła w „Dzień Dobry TVN”.
Ewa Złotowska nie ukrywa też, że chętnie wróciłaby do pracy w filmie i tęskni za kamerą, ale nie otrzymuje propozycji. „Mam sporo wolnego czasu”, dodawała wówczas.
Mamy nadzieję, że to marzenie uda się spełnić! Życzymy dużo zdrowia pani Ewie!
Czytaj także: Kim była Elżbieta Dmochowska, pierwsza wielka miłość Karola Strasburgera?
Źródło: TeleShow, Dobry Tydzień, Dzień Dobry TVN, szkola-jazdy.pl, encyklopediateatru.pl
Ewa Złotowska w studio Dzień Dobry TVN, 2021 rok:
Ewa Złotowska, pogrzeb męża Marka Frąckowiaka, Podkowa Leśna, 15.11.2017 rok