Reklama

Proces Maty Hari w 1917 roku trwał jedynie dwa dni. Francuzi zarzucili jej zdradę stanu i szpiegowanie dla Niemców, skazano ją na rozstrzelanie. Sędzia Pierre Boucharond mówił, że jest „kocia, giętka, nieszczera, nawykła do igrania wszystkim i wszystkimi bez skrupułów”. Gdy obudzono ją na egzekucję, spytała: „Dlaczego o piątej rano?”. Stając przed plutonem egzekucyjnym, nie pozwoliła założyć sobie opaski na oczy. Na pożegnanie przesłała żołnierzom całusa. Może do końca nie wierzyła, że naprawdę zginie. Stała się najsłynniejszą kobietą szpiegiem w historii. Dlaczego właśnie ona, jak powstała jej legenda?

Reklama

Mata Hari prawdziwa historia

Tak naprawdę nazywała się Margaretha Gertruda Zelle, urodziła się 15 października w 1876 roku w małym miasteczku Leeuwarden, w Holandii. Ojciec był kapelusznikiem, nieźle im się powodziło. Mała Margaretha jeździła po mieście własnym powozem, zaprzężonym w kozy, który podarował jej ojciec. Musiało to być dosyć ekstrawaganckie. Pan Zelle miał bujną fantazję, opowiadał o sobie, że jest baronem, choć miał jedynie takie przezwisko. Fantazji uczył też córkę. Miała 13 lat, kiedy jej życie drastycznie się zmieniło, ojciec zbankrutował, mama zmarła. A ona trafiła do kuzynów, do miasta Leiden, gdzie uczyła się w studium nauczycielskim, miała zostać przedszkolanką. Jako 15-latka wdała się jednak w romans z dyrektorem szkoły, wybuchł straszny skandal. Bezradne wujostwo odesłało ją do kolejnych kuzynów, do Hagi. Tam rozpoczęła kolejny rozdział w życiu.

Zobacz też: W pogoni za Aliną: o miłości Aliny Szapocznikow i Ryszarda Stanisławskiego

Margaretha Zelle, póżniejsza Mata Hari i jej mąż Rudolf Macload. Rozwiedli się w 1902 roku.Fot. ROGER VIOLLET/EAST NEWS

Mąż z ogłoszenia matrymonialnego

Młoda i śliczna szukała dla siebie jakiejś drogi. Pewnego dnia trafiła w gazecie na ogłoszenie matrymonialne niejakiego Rudolfa Macleoda. Ogłoszenie dali dla żartu jego koledzy, ale nie miało to już wtedy znaczenia. Margaretha odpowiedziała na anons. Spotkali się i pobrali po sześciu dniach znajomości. Margeretha miała wtedy 18 lat, jej mąż 39. Kilka lat spędzili w Indonezji, Rudolf był oficerem w holenderskiej armii kolonialnej. Urodziło im się dwoje dzieci, córka i syn, który zmarł w tajemniczych okolicznościach. Prawdopodobnie został otruty przez opiekunkę, w ramach zemsty za złe traktowanie przez Macleoda jej narzeczonego. Małżonkowie nie byli dobraną parą. Macloud wypijał morze alkoholu i bił żonę, zazdrosny o uwagę, jaką obdarzali ją inni mężczyźni. Mieli zresztą zupełnie inne charaktery i potrzeby. Gdy w 1902 roku wrócili do Europy, małżeństwem byli tylko na papierze. Margeretha wystąpiła o rozwód i dostała go. Znowu była wolna i gotowa do podboju świata. Mąż podstępem zabrał jej córkę, z którą miały się potem spotkać tylko raz w życiu. Dziewczynka nawet jej nie poznała.

Zobacz też: Raisa była jedyną i największą miłością Michaiła Gorbaczowa. Przeżyli razem ponad 50 lat

Narodziny Maty Hari i pierwszy w Europie striptiz

Margeretha zdawała sobie sprawę z własnej urody, marzyła, żeby być modelką. Wyjechała więc do Paryża, ale tu biedowała, występowała jako woltyżerka w cyrku, tańczyła jako Lady Macloud, podawała się za angielską arystokratkę. Nie wiadomo co by z nią było, gdyby nie Ernest Molier, kochanek, bogacz i właściciel znanej szkoły jazdy konnej. Pomógł jej zorganizować własne spektakle. To właśnie wtedy, w 1905 roku narodziła się Mata Hari, czyli „Słońce” (dosłownie oko dnia). Margaretha wymyśliła siebie na nowo. Nie była już angielską arystokratką, ale tajemniczą księżniczką z dalekiego Wschodu, kapłanką Boga Brahmy. Przyjechała do Europy, by popularyzować rytualne tańce z wyspy Jawa. Egzotyczna muzyka, kadzidła, palące się pochodnie tworzyły oprawę dla pierwszego w Europie… striptizu. Mata bowiem wolno się rozbierała, pozostając na koniec jedynie w biżuterii.

Jako Mata Hari orientalna tancerka zrobiła furorę. Nikt nie podejrzewał, że jest Holenderką. Fot. EAST NEWS

Egzotyczna oprawa sprawiała, że anonsowano te spektakle jako wydarzenia kulturalne wpisujące się w modę na orient. Gwiazda rozmawiała w czasie występu z gośćmi po angielsku, francusku, niemiecku, holendersku, a nawet w basa java, czy po jawajsku. Zawsze miała ogromne zdolności językowe. Ten kulturalny charakter występów podnosił jej pozycję, czyniąc z niej tancerkę, a nie skandalistkę. Ale sama Mata wiedziała doskonale, że jej taniec to ściema. Nie umiała tańczyć. Opowiadała: „Ludzie przychodzili mnie oglądać, bo pierwsza miałam odwagę pokazać się nago”.

Słynna pisarka Colette mówiła o niej: „Mata Hari wcale nie tańczyła, za to wiedziała, jak się rozbierać”. Te erotyczne występy oprawione w bogatą, orientalną dekoracje robiły wrażenie! Mata Hari nie miała wcale idealnej figury, sama uważała, że nie ma ładnych piersi, zawsze ukrywała je w specjalnie uszytym staniku. Ale miała pomysł na siebie i zrobiła furorę. Występowała od Berlina po Madryt, dawała spektakle na francuskiej Rivierze i w Mediolanie w La Scali. Do jej drzwi stała kolejka bogatych, wpływowych mężczyzn.

Zobacz też: Ewa Błaszczyk i Jacek Janczarski: „To była miłość od pierwszego wejrzenia. Z taką nie ma dyskusji”

Mata Hari jako H-21

Mata Hari uwielbiała takie życie, miała pieniądze, sławę, pozycje. I niesamowite znajomości wśród bankierów, polityków, wojskowych. Zawsze lubiła mundur, mawiała, że woli być kochanką biednego oficera niż bogatego bankiera, Mając takie kontakty, musiała wydawać się dobrą kandydatką na szpiega. Pierwsi zwerbowali ją Niemcy w 1914 roku. Mata znowu szukała zarobku i nowego pomysłu na życie. Jej spektakle nie były już tak popularne. Występowała w rewiach, prowadziła życie luksusowej prostytutki, czy jak kiedyś mówiono - kurtyzany.

Tak pewnie wyglądała, gdy została zwerbowana do niemieckiego wywiadu. Zdjęcia z 1914 roku. Fot.ULSTEIN BILD/GETTY IMAGES

Dzięki wpływowym kochankom miała obiecane role w teatrze „Metropolitan” w Berlinie i operze haskiej. Wojna pokrzyżowała jednak te plany. Kiedy Karl Kromer – niemiecki szpieg działający pod przykrywką attaché kulturalnego ambasady niemieckiej w Hadze – zaproponował jej współpracę, zgodziła się. Za informacje miała dostawać 20 tysięcy franków, nie była to olśniewająca suma. W czasach świetności Mata Hari brała 10 tysięcy za jeden występ, ale to były już minione lata. Została przeszkolona, dostała fiolki z atramentem sympatycznym do pisania depesz, szybko je jednak wyrzuciła. Co oznaczało, że nie brała tego zadania poważnie. Otrzymała też pseudonim H-21.
Niecały rok póżniej zwerbowali ją Francuzi. Tym razem zgodziła się z miłości do rosyjskiego oficera Vladimira de Masloffa. Chciała go weprzeć finansowo i zobaczyć, co w czasie wojny nie było proste. Zażądała miliona franków.

Zobacz też: Młodszy syn Jerzego Skolimowskiego zmarł w tajemniczych okolicznościach

Szpiegowanie jak występ na wielkiej scenie

Czy była dobrym szpiegiem? Dzisiaj uważa się, że raczej nieudolnym. Francuzi oskarżyli ją o przekazywanie informacji, przez które zginęły dziesiątki żołnierzy, ale nic tego nie potwierdza. Proces był pokazowy, o czym za chwilę. Mata Hari nie przekazała żadnych ważnych informacji, donosiła o ruchach wojsk, o których pisały gazety. Wywiad niemiecki był rozczarowany współpracą, była wzywana ponownie do Berlina. Jej biografka Pat Shipman, autorka książki „Mata Hari. Famme fatale” uważa, że Mata traktowała szpiegowskie zadania jak kolejny występ. A jej rola była wyolbrzymiona.

Poza tym była tak odważna albo tak naiwna, że nie przewidywała niebezpieczeństwa, które niesie ze sobą bycie agentem, a co dopiero podwójnym. Nadawała niekodowane depesze, dzwoniła wprost do swoich kontaktów, przechwalała się, jakie rewelacje mogłaby dostać od kochanków. We Francji była bardziej skupiona na odnawianiu znajomości z dawnymi kochankami, m.in. markizem de Beaufort i markizem Margerie, niż na zdobywaniu informacji. Była wszędzie rozpoznawalna i lubiła zwracać na siebie uwagę. Często zmyślała, a potem gubiła się w szczegółach, przez co budziła podejrzenia (m.in. angielskiego wywiadu). Posługiwała się podrobionym paszportem, w którym odjęła sobie 8 lat.

Mata Hari , Fot. ROGER VIOLLET/EAST NEWS

Złapać „szpiegówkę”

Francuzom wystawili ją Niemcy, a ci łatwo odkryli, że niemiecki szpieg H-21 to Mata Hari. Z luksusowego hotelu przewieziono ją wprost do koszmarnego więzienia St. Lazare. Nie pomogły wielkie znajomości ani to, że jej obrony podjął się najlepszy ówczesny adwokat, mecenas Clunet. Sędzia Pierre Boucharond był zdeterminowany, żeby ją skazać. Prawdopodobnie była kozłem ofiarnym. Francji uwikłanej w beznadziejną wojnę, zagrożonej buntami w armii potrzebny był jakiś sukces. Nawet mały, ale na tyle, żeby odwrócił uwagę od złej sytuacji. Boucharond chciał też pokazać, że nie ma litości dla nikogo, kto zdradza Francję, nawet tak ustosunkowanego jak Mata Hari. W czasie procesu porównano ją do złowrogiej Salome, wykorzystującej swoją urodę do niszczenia ludzi. W prasie nazywano ją szpiegówką i żądano kary krwi za zdradę. Została stracona o 6:15 w lipcu 1917 roku.

Reklama

Nieśmiertelna Mata Hari

Jej postać obrosła niesamowitą legendą. Mata Hari stała się ikoną kobiety szpiega. Kobiety atrakcyjnej, tajemniczej i niebezpiecznej, która wykorzystuje do pracy swój urok. Podobno była jedną z inspiracji dla stworzenia postaci Jamesa Bonda. Na jej temat napisano ponad 250 książek: biografii i powieści. Kręcono filmy, m.in. z Gretą Garbo w roli głównej, serial „Mata Hari" (z 2016 roku) był też na Netfliksie. Przeszła do legendy pewnie dlatego, że jako szpieg była już gwiazdą, była sławna, ludzie interesowali się jej życiem. Gdyby nie była znaną tancerką, nikt by nie słyszał o niej jako o szpiegu. W zeszłym roku piosenka "Mata Hari" podbiła Eurowizję. U nas jeszcze w PRL-u Ewa Kuklińska wylansowała piosenkę „Każda kobieta ma coś w sobie Maty Hari/ każda kobieta to szpieg”. Nikt nie zna Margerethy Zelle. A Mata Hari stała się nieśmiertelna.

Greta Garbo jako Mata Hari w amerykańskim hicie szpiegowskim z 1931 roku. Fot. EAST NEWS
Reklama
Reklama
Reklama