Bożena Kurowska odeszła na scenie w trakcie spektaklu. Wielka tragedia przerwała jej karierę
Przez lata była niedoceniana przez twórców filmowych
Miała czar i urok. Był piękną kobietą, ale niestety, nie miała w zwyczaju przepychać się łokciami. Bożena Kurowska przez lata była ignorowana przez filmowych twórców. Jednak nie poddawała się. Pracowała w pocie czoła, żeby dostać swoją szansę. Taką jedną na milion... I udało jej się. Dzięki talentowi i uporowi została dostrzeżona. Wówczas jednak los okrutnie z niej zadrwił. Nie miała szansy na spektakularny sukces. Zamiast tego, spotkał ją tragiczny koniec... I to w wieku zaledwie 32 lat.
Bożena Kurowska: od dziecka chciała być aktorką
Bożena Kurowska przyszła na świat 21 sierpnia 1937 roku w Łukowie (województwo lubelskie). Pochodziła z bardzo rodzinnego i opiekuńczego domu. Na tle koleżanek z małej miejscowości wyróżniała się urodą i dużym wdziękiem. Była barwnym ptakiem, obok którego nie sposób było przejść obojętnie. „Była duszą towarzystwa. Dla każdego miała przyjazny gest, ciepłe słowo, a zarazem cechowała ją powaga. Z jednej strony Bożenę cechowała pracowitość i wytrwałość w dążeniu do osiągnięcia zamierzonego celu, a z drugiej była osobą bardzo miłą, uśmiechniętą, skromną i koleżeńską”, wspominał znajomy aktorki z młodości, Ryszard Grafik w „Nowej Gazecie Łukowskiej”. „Razem z kilkoma koleżankami tworzyłyśmy zgraną paczkę. Byłyśmy klasowymi prowodyrkami. Do dziś pamiętam wagary, na które wyciągnęłyśmy całą klasę do Siedlec”, dodawała Kazimiera Goławska.
Bożena już od najmłodszych latach miała zadatki na aktorkę, wykazywała talent. Lubiła język polski i często brała udział w konkursach recytatorskich, zdobywając zazwyczaj główne nagrody. Występy przed publicznością w ogóle jej nie peszyły. Wręcz przeciwnie! Chciała związać z tym swoją przyszłość. Po maturze postanowiła zdawać egzaminy do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Wyjazd do stolicy i spełnienie marzenia były dla niej dużym przeżyciem. Przyjęto ją na Wydział Estradowy, którego absolwentką została w 1958 roku. Tuż po ukończeniu szkoły aktorskiej nie mogła narzekać na brak propozycji zawodowych. Otrzymała etat w stołecznym Teatrze Klasycznym, gdzie będzie grała już do końca swoich dni. Chociaż wydawać by się mogło, że wielka kariera czeka na nią za rogiem, na swoją szansę musiała jeszcze długo poczekać.
Zobacz też: Janusz Rewiński porzucił aktorstwo i żyje na wsi. Dziś Siara z Kilera izoluje się nawet od bliskich
Bożena Kurowska na scenie grała amantki
Była to po części kwestia charakteru Kurowskiej. Była skromna, cicha i czekająca na swoją kolej. Mówiono o niej, że nie lubiła walczyć o role i nie rozpychała się łokciami, żeby zostać zauważoną, dlatego reżyserzy zazwyczaj ją pomijali. Role, które z reguły jej przypadały, były drugoplanowe lub w zastępstwie za nieobecne koleżanki. Mimo tego nie dało się nie zauważyć talentu aktorki. Także jej wyrazista uroda zapadała w pamięć, zwłaszcza że ze względu na swój wygląd, grywała głównie amantki. Nawet w takich wcieleniach dało się zauważyć jej wyjątkowy rys, jaki nadawała swoim postaciom. Nazywano ją „amantką o wyrazistym zabarwieniu charakterystycznym”. W międzyczasie aktorka wyszła również za mąż. Jej partnerem był Zbigniew Walczak.
Bożena Kurowska była niedoceniana przez twórców filmowych
1958 rok był przełomowym czasem, bo Bożeną Kurowską w końcu zainteresowało się kino. Jerzy Passendorfer obsadził ją w roli Marty w „Zamachu”. Czuła, że jest to dla niej wielka szansa, dlatego sumiennie przygotowywała się do roli. Czytała wspomnienia żołnierzy i długo rozmawiała z jednym z powstańców. Jej trema przed pierwszym debiutem kinowym była tym większa, że miała wystąpić u boku takich kompanów, jak Tadeusz Łomnicki, Stanisław Mikulski i Grażyna Staniszewska (ta rok później zagrała Danusię w „Krzyżakach”, co przyniosło jej ogromną popularność). Krytycy jednogłośnie stwierdzili, że debiutująca Kurowska poradziła sobie świetnie i swoim talentem nie odstawała na tle bardziej doświadczonych aktorów.
Po tym pierwszym sukcesie została dostrzeżona. Wkrótce Andrzej Wajda zaproponował jej rolę Ewy w „Lotnej” u boku Adama Pawlikowskiego. Krytycy filmowi ponownie docenili kreację aktorską Kurowskiej, ale sam film został oceniony bardzo surowo. Sam Wajda przyznał, że to nie było jego udane dzieło. „Wczesnym rankiem, po wejściu filmu »Lotna« na ekrany, pełen niepokoju znalazłem się w Saskim Ogrodzie, z plikiem gazet na kolanach. Wszystkie recenzje były druzgocące. Zdumiony takim obrotem rzeczy pomyślałem: »Lotna« jest filmem nieudanym, tego nie musiałem dowiadywać się z gazet. Zmagając się ze scenariuszem, obsadą i produkcją przez wiele miesięcy miałem tego całkowitą świadomość. Ale... jest to film mój i nikt inny nie mógł go wyreżyserować. Być może zatem moje wady są oryginalniejsze od moich zalet. A w każdym razie są one moje własne i powinienem bronić ich również przed samym sobą” (cytat za kultura.onet.pl).
Mimo dość negatywnego odbioru „Lotnej”, film okazał się przepustką do sukcesu Bożeny Kurowskiej. Od tego momentu zaczęła być już rozpoznawalną aktorką. Pojawiły się z nią wywiady w miesięczniku „Film”, a także okładki z jej zdjęciami. Przez następne lata bardzo powoli, ale sukcesywnie wyrabiała sobie pozycję w świecie aktorskim. Nie przestawała występować na scenie i wciąż przyjmowała oferty ról filmowych, nawet tych najmniejszych. Pojawiła się w „Na białym szlaku” w reżyserii Jarosława Brzozowskiego i Andrzeja Wróbla. Partnerował jej tam Leon Niemczyk i Emil Karewicz. Zagrała też w komedii kryminalnej „Kryptonim Nektar” Leona Jeannota, według scenariusza Edmunda Niziurskiego, u boku Bogumiła Kobieli. Przyjęła też małą rolę w jednym z odcinków serialu „Barbara i Jan” i telewizyjnym „Wystrzale”.
Zobacz również: Halina Kunicka wychowała jedynego syna. Kiedyś Marcin Kydryński był pogodnym i radosnym chłopcem...
Bożena Kurowska: największe wyróżnienie filmowe
Kolejny przełomowy moment w jej karierze nastąpił w 1968 roku i to za granicą, gdy Kurowska wystąpiła w czechosłowackiej „Damie”. W Czechach wydarzyło się to, na co tyle lat pracowała w Polsce - natychmiast okrzyknięto ją wielką gwiazdą. Na piątej edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmów TV w Pradze otrzymała Grand Prix za najlepszą rolę kobiecą. Reprezentowała też Polskę na festiwalu w Cannes, gdzie „wyróżniała się, zachwycając Francuzów urokiem pełnej wdzięku prostoty swych nieposzlakowanych form bycia”, jak pisał o niej publicysta Stanisław Grzelecki, wspominając ich spotkanie.
Kariera aktorki nabierała tempa i jej wielki sukces był tylko kwestią czasu. Wtedy wydarzyło się coś, czego absolutnie nikt się nie spodziewał. Kiedy Bożena Kurowska dopiero pokazywała światu, że na jej aktorstwo składa się nie tylko uroda, ale również wielki talent, doszło do tragedii.
Czytaj też: Na studiach w Janie Krzyżanowskim kochało się wiele dziewcząt. On wybrał Teresę Budzisz
Bożena Kurowska zmarła na scenie
16 września 1969 roku zaledwie trzydziestodwuletnia Bożena Kurowska zmarła podczas przedstawienia w Teatrze Klasycznym. Przyczyna jej śmierci nie została oficjalnie potwierdzona, jednak wiele osób mówiło, że aktorka cierpiała na białaczkę o bardzo ostrym przebiegu. Jej szczątki spoczęły na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
„Była bardzo bezpośrednia w zachowaniu oraz wrażliwa na ludzką biedę i nieszczęście. Potrafiła podzielić się w potrzebie ostatnim groszem, ostatnią kromką chleba. Bardzo lubiano ją zarówno w środowisku łukowskim, jak i aktorskim – wspominał aktorkę Ryszard Grafik. – Jej nagła śmierć była wstrząsem nie tylko dla rodziców i rodzeństwa, ale także dla koleżanek, kolegów i znajomych”.
Źródła: www.lukow-historia.pl, kultura.onet.pl, YT Paula Rodak