Reklama

Pięć lat temu Bartek Królik i jego żona Karolina zostali rodzicami Jagody, która ma zespół Downa. Muzyk znany z występów w takich zespołach jak: Sistars czy Łąki Łan jakiś czas temu wyznał, że przed narodzinami swojej pociechy myślał o aborcji. Teraz niczego nie żałuje. Wraz z żoną od lat walczą z wieloma przeciwnościami losu. Są dowodem na to, że każde problemy można pokonać razem. „Naszym sukcesem jest to, że rozstawaliśmy się już miliard razy, były wielkie kryzysy, ale nie puściliśmy liny, bo za każdym razem przyświeca nam jakiś wyższy cel”, opowiadał artysta w rozmowie z VIVĄ!. Oto niezwykła historia Bartka Królika i jego żony.

Reklama

Bartek Królik i Karolina Królik — historia miłości

Od 16 lat tworzą idealny związek. Razem zbudowali ciepły dom dla swoich małych pociech: Kaliny i Jagody. W 2020 roku Bartek Królik w rozmowie z VIVĄ! stwierdził, że największym ukojeniem jest dla niego rodzina, która trzyma go przy życiu. „Moim rajem jest moja rodzina i więzi z najbliższymi. To jest coś, co trzyma mnie przy życiu w dzisiejszym świecie, który dla artysty jest trudny do zniesienia. Bardzo szybko łapię bodźce z zewnątrz i nie pozostaję obojętny na wszystkie patologie. Na to, co dzieje się między ludźmi czy w polityce. Dlatego szukam tego raju, tych miejsc, gdzie mogę się wzmocnić, być choć trochę stabilniejszy”, opowiadał na łamach VIVY!.

Artysta twierdzi też, że miłość do Karolina wiele go nauczyła. Dzięki niej bardzo się zmienił. Z czasem stał się lepszą wersją siebie. „Związek mnie rozwinął. Miłość i związek uczą mnie, jak być mężczyzną i przede wszystkim lepszym człowiekiem. Tej wiedzy nie znajdziemy w szkołach. Swoją drogą w szkolnych programach nauczania powinny być zdecydowanie inne przedmioty. Mam na myśli na przykład psychologię, socjologię czy filozofię. A zamiast matematyki – rachunkowość. Wiele lat temu mój ojciec znalazł na strychu książkę przedwojennego profesora. Oniemieliśmy, kiedy zobaczyliśmy, co tam jest. Zadania opierały się na stricte życiowych sytuacjach. Obliczanie rat kredytu, geometria pomocna przy budowaniu domu i wiele innych praktycznych zadań. Tymczasem my i nasze dzieci uczymy się w szkołach zaawansowanej matematyki, ale nie potrafimy tej wiedzy potem wykorzystać w życiu codziennym”, wyznał Beacie Nowickiej.

Mimo że w ich związku bywały lepsze czy gorsze chwile, to zawsze udawało im się znaleźć wspólny mianownik. Każdy kryzys pokonują razem. „Związek jest przeciąganiem liny. A „kontrakt małżeński” jest umową, którą zawiera się w pewnym sensie z obcą osobą, która z jakichś przyczyn w konkretnym momencie naszego życia przypasowała nam emocjonalnie, psychologicznie i intelektualnie. Ale ten kontrakt nie polega na tym, że od tego momentu wszystko będzie super, że ja będę taki, jaki jestem, i ona będzie taka, jaka jest. Ten proces postępuje cały czas, zmieniamy się w trakcie, ale niestety, nie synchronicznie. I tutaj przede wszystkim chodzi o złapanie tego synchronu i o to, żeby przeciągać tę linę, ale jej nie puszczać. Naszym sukcesem jest to, że rozstawaliśmy się już miliard razy, były wielkie kryzysy, ale nie puściliśmy liny, bo za każdym razem przyświeca nam jakiś wyższy cel. Chociażby taki, że nasi rodzice nie byli rozwiedzeni, więc my też nie chcemy. Poza tym chcielibyśmy, żeby nasze dzieci miały oboje rodziców. Obserwujemy znajomych, którzy są rozwiedzeni, i często widzimy, jak negatywnie rzutuje to na ich dzieci. Dzisiaj serwuje się różne filozofie życiowe, ale my zauważyliśmy, że o ten archetypiczny model rodziny warto walczyć”, dodawał w tym samym wywiadzie.

CZYTAJ TEŻ: Dla Agaty Młynarskiej dzieci są najważniejsze. Czym zajmują się Stanisław i Tadeusz?

Szymon Szcześniak/LAF AM

Bartek Królik o rodzinie i wychowaniu córki z zespołem Downa

W życiu prywatnym jest idealnym mężem oraz ojcem dwóch córek. Jego młodsza pociecha, Jagoda urodziła się z zespołem Downa. Nie raz Bartek Królik opowiadał o wyzwaniach, z jakimi musiał się mierzyć po narodzinach jego córeczki. W 2017 roku udzielił wywiadu, w którym wyznał, że zastanawiał się nad aborcją. „Jako głowa rodziny, w moim przekonaniu, zawiodłem sam siebie, dopuszczając myśli o przerwaniu ciąży. Dziś, z perspektywy czasu, wydaje mi się to zwyczajnie niedojrzałe, ale przynajmniej wiem, z czego wynikało. Cały czas się tego uczę. Wyobrażałem sobie trudne życie, które czeka moje dziecko, martwiła mnie myśl o odrzuceniu, poczuciu bycia gorszym, funkcjonowaniu gdzieś na marginesie społeczeństwa”, mówił w rozmowie z „Panią”. Dodał również, że jego żona nie miała podobnych myśli. „Moja żona nie brała pod uwagę aborcji. Ja wyznałem, że nie wsparłem jej w decyzji, mając wewnętrzne wątpliwości, co z dzisiejszej perspektywy szczęśliwego rodzica dziecka z zespołem Downa uważam za porażkę”, przyznał w rozmowie z Plejadą.

A jak ona wspomina dzień, w którym dowiedziała się o chorobie dziecka? „W pewnym momencie Bartek z Kaliną wyszli z gabinetu, bo moja córka chciała iść do toalety i wtedy lekarka powiedziała mi, że widzi jakąś nieprawidłowość. Czułam jej podenerwowanie, byłam tam sama… W końcu powiedziała delikatnie, że tutaj jest powiększona przezierność karkowa – taki pierwszy marker, który może wskazywać na zespół Downa – i że ona proponuje badania prenatalne. Najpierw był szok, a potem miałam jakiś taki dziwny spokój w sobie… Taki, jaki miałam przy pierwszej ciąży: że pewnie wszystko i tak będzie dobrze, ale jeśli nie, to też będzie dobrze, jakoś to będzie”, opowiadała Karolina Królik w rozmowie z Anną Lewandowską. Teraz to są tylko wspomnienia. Dzisiaj cała rodzina cieszy się każdą chwilą razem.

Wiosną 2020 roku w rozmowie z Plejadą Bartek Królik opowiedział, że dzisiaj nie żałuje żadnej decyzji. „To, co jest dla mnie najważniejsze to happy end związany z trudami mojego życia, z trudami pojawienia się na świecie mojej młodszej córeczki. Dzisiaj czuję się bardzo szczęśliwy i jestem mega zaskoczony tym, jaka jest Gucia. Moje uprzedzenia zupełnie zniknęły. Moja niewiedza została odsunięta na dalszy plan, bo miłość i wdzięczność, którą Gucia ma w sobie, całkowicie wyleczyła lęk itd. Debata dotycząca między innymi aborcji to jest spór nierozwiązywalny. My przyjęliśmy naszą córeczkę i jesteśmy teraz mega szczęśliwi”, mówił.

Reklama

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zaczynała bardzo wcześnie. Do dzisiaj zachwyca swoim talentem i urodą. Oto początki kariery Nataszy Urbańskiej

Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama