Barbara Krafftówna pochowała dwóch mężów i straciła jedyne dziecko. Los nie był dla niej łaskawy
„Życie jest życiem i człowiek musi wracać do codzienności po wszystkich ciosach”
To już rok, odkąd jej nie ma. Miłość widzów zdobyła rolą Honoraty w kultowym dziś serialu „Czterej pancerni i pies”. Barbara Krafftówna zachwycała licznymi rolami filmowymi i teatralnymi. Przez lata związana była także z Kabaretem Starszych Panów. Drobna, ale niezwykle silna. I z niegasnącą pogodą ducha. Niestety, los nie szczędził jej bolesnych ciosów... Mocno przeżyła śmierć dwóch mężów i jedynego dziecka. Nigdy nie pozwoliła, by trudne doświadczenia ją złamały.
Krafftówna w krainie czarów - Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
W 2006 roku Barbara Krafftówna świętowała 60-lecie swojej kariery aktorskiej. Z tej okazji wystąpiła w monodramie Remigiusza Grzeli „Błękitny diabeł”, który napisał tę sztukę specjalnie z myślą o wielkiej aktorce. Opowiadała ona o ostatnich latach życia Marleny Dietrich. To doświadczenie sprawiło, że między Krafftówną a Grzelą zrodziła się wieloletnia przyjaźń, która przyczyniła się do powstania biografii pt. „W krainie czarów”, wydanej w 2015 roku.
W listopadzie 2021 r. aktorka obchodziła 75-lecie pracy na scenie. Na 46. edycji Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, 20 września, wyświetlono z tej okazji specjalny pokaz dokumentu o aktorce, który podsumowywał jej pracę artystyczną, pt. „Krafftówna w krainie czarów”.
Barbara Krafftówna – dzieciństwo i kariera aktorska
Utalentowana, wspaniała i niezwykła postać. Barbara Krafftówna stworzyła wiele genialnych postaci i szturmem zdobyła serca widzów. Artystka przyszła na świat 5 grudnia 1928 roku w Warszawie. Jej tata był naczelnym architektem w Łucku, a mama zajmowała się prowadzeniem domu. To właśnie jej Barbara Krafftówna zawdzięcza miłość do muzyki i sceny. Wraz z trójką rodzeństwa przysłuchiwała się piosenkom wykonywanym przez mamę i jej domowym koncertom na skrzypcach, a także pianinie.
„Tuż przed wybuchem wojny dostałam puderniczkę. Piękną, emaliowaną. Choć miałam wtedy niecałe 11 lat, prezent zrobił na mnie ogromne wrażenie. Poczułam się bardzo dorosła. Krótko potem zatrzęsła się ziemia. Bomby, śmierć i głód. Przekonałam się, że to nie teatr”, wspominała potem.
Zobacz także
Beztroską radość dzieciństwa przerwała śmierć ojca i wybuch II wojny światowej. Wraz z matką była zmuszona wyjechać do Wołynia. Barbara Krafftówna od najmłodszych lat przejawiała talent aktorski i wokalny. Swoje umiejętności rozwijała potem udzielając się w krakowskim konspiracyjnym Studio Dramatycznym Iwo Galla. Barbara Krafftówna uczyła się tam pantominy i tańca.
,,Zaczynałam w czasie wojny, w zakonspirowanym mieszkaniu przy ul. Tamka w Warszawie, gdzie na tajnych kompletach Iwo Gall uczył nas zawodu. Naprzeciwko była siedziba niemieckiej organizacji Todt. Wchodziliśmy dla bezpieczeństwa w odstępach czasu. Dozorca był nam przychylny. Słyszeliśmy wrzeszczących Niemców: Halt!, Raus!, biegali po schodach, w górę, w dół, tłukli w drzwi, robili przeszukania… Uczyłam się zawodu w przestrzeni, w której musiało się przetrwać. A przetrwanie to istnienie, codzienność”, opowiadała w „Zwierciadle”. Później w Barbara Krafftówna wyznała, że to Iwo Gall był dla niej mistrzem i to jemu zawdzięcza artystyczne myślenie.
Czytaj także: Córka Heatha Ledgera i Michelle Williams kilka miesięcy temu skończyła 17 lat. Matilda jest łudząco podobna do taty
Barbara Krafftówna, 1979 rok
W 1946 roku aktorka debiutowała w Gdyni rolą Rybaczki w Homerze i Orchidei Gajcego. Na deskach Teatru Wybrzeże występowała jeszcze przez trzy lata. Następnie związała się z Teatrem im. Stefana Jaracza w Łodzi, a następnie m.in. z Teatrem Dramatycznym we Wrocławiu, Teatrem Nowej Warszawy, Komedia, Teatrem Narodowym czy Teatrem Dramatycznym w Warszawie.
Jako tytułowa postać pojawiła się potem w Iwonie, księżniczce Burgunda oczarowała wszystkich. Nie miała sobie równych, ta rola była jej ogromnym sukcesem. „To był skok w kosmos. Wyjście z klasycznego teatru, z formy ustalonej przez pokolenia. Ta literatura zmieniła sposób myślenia o teatrze. Grając Gombrowicza, czuliśmy się jak w innym świecie”, zwierzała się w rozmowie z Rzeczpospolitą. Aktorka zachwycała w sztukach Witkacego, Wyspiańskiego, Moliera czy Szekspira.
Barbara Krafftówna przez lata stworzyła niezliczoną ilość znakomitych kreacji aktorskich. Była także gwiazdą Kabaretu Starszych Panów. Oczywiście, nie można zapomnieć o rolach filmowych Barbary Krafftówny. Za postać w filmie Jak być kochaną otrzymała nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w San Francisco w 1962. Pamiętną kreacją jest także postać, w którą wcielała się w produkcji Nikt nie woła, a także Złocie, Rękopisie znalezionym w Saragossie, Popiele i diamencie. Dla widzów zawsze będzie też Honoratą w Czterech pancernych i psie, gdzie grała narzeczoną Gustlika, a także jako pani Makowiecka w Przygodach pana Michała. Nie każdy wie, że rolę Honoraty początkowo odrzucała. Dlaczego?
„Gdy tylko usłyszałam, że mamy kręcić na poligonie, od razu pomyślałam, że to nie dla mnie. W kurzu mam się czołgać czy wdrapywać do czołgu? Za nic w świecie. Tłumaczyli mi, że dostanę dublera, mężczyznę kaskadera. I w końcu uległam. Zdjęcia odbywały się latem we Wrocławiu. Temperatura sięgała 40 stopni, blacha czołgu dosłownie parzyła. Robiliśmy przerwę, by strażacy schłodzili "Rudego" sikawkami, a potem czekaliśmy, aż odparuje. Niewiele to dawało, więc przykrywali czołg kocami. Po pewnym czasie wchodziliśmy na "Rudego" po deskach, bo wokół zrobiło się błoto”, opowiadała aktorka [cytat za Wyborcza.pl].
Gdy po 1982 roku wyjechała do Stanów Zjednoczonych ani na chwilę nie porzuciła kariery. Nie znała języka, ale uczyła się roli fonetycznie. Spędziła za granicą kilkanaście lat występując w polonijnym teatrze, a także współpracowała z młodzieżą kształcącą się w Szkole Teatralnej, Filmowej i Telewizyjnej w Los Angeles. Za to w życiu prywatnym przeżyła dramatyczne chwile.
Czytaj także: Kupował jej najdroższe prezenty i na wszystko pozwalał. Takim ojcem był Elvis Presley
Barbara Krafftówna życie prywatne – strata mężów i syna
To była prawdziwa miłość. Barbara Krafftówna i jej mąż, Michał Gazda pobrali się w 1969 roku. „1 maja nieśliśmy razem szturmówkę z napisem "Niech żyje 1 maja", 17 maja Michał oświadczył mi się, a już 1 czerwca odbył się ślub”, wspominała w rozmowie z Gazeta.pl.
Niestety rozdzieliła ich śmierć aktora. Mężczyzna zginął w wypadku samochodowym. „W progu stał oficer. Powiedział, że Michał nie żyje. Prowadził auto i na moście Gdańskim dostał zawału serca. Rzuciłam się na tego milicjanta i zaczęłam go bić w klatkę piersiową. Zareagowałam tylko ruchem, bezdźwięcznie”, zwierzała się na łamach książki „Krafftówna. W krainie czarów” z chwili, w której dowiedziała się o jego śmierci.
Para była ze sobą 13 lat. Owocem ich związku był syn, Piotr. To dla niego Barbara Krafftówna musiała być silna. I starała się mu zapewnić bezpieczną przyszłość. Przez pewien czas walczyła z depresją i brała leki uspokajające.
Po kilkunastu latach w jej życiu pojawił się kolejny mężczyzna. Zaraz po stanie wojennym wyjechała do USA na zaproszenie polskiego aktora i reżysera Leonidasa Dudarewa-Ossetyńskiego. Aktorka otrzymała propozycję zagrania w jednej ze sztuk. Nie podziewała się, że za granicą odnajdzie miłość. Szczęście odnalazła u boku dyrektora międzynarodowego instytutu do spraw emigrantów w San Francisco. To była miłość od pierwszego wejrzenia o czym gwiazda mówiła w wywiadach. „Potknęłam się na estradzie o kable i żeby nie upaść, oparłam się o czyjeś kolana. (…) To, co określa się jako miłość od pierwszego wejrzenia, dokonało się, gdy spojrzałam w niebieskie oczy Seidnera”, zdradziła.
Czytaj także: Przed laty Małgorzata Foremniak adoptowała dwójkę dzieci. Jakie łączą ich relacje?
Błyskawicznie podjęli decyzję o ślubie. Dlaczego? Barbara Krafftówna wyznawała zawsze jedną zasadę. „A co tu jest do sprawdzania, przecież i tak zawsze wychodzi się za mąż za obcego człowieka. Na sprawdzanie jest czas po ślubie”, dodawała. Tak naprawdę ukochany przypominał jej Michała… Może to był znak. Niestety nie przyszło im się długo cieszyć swoim szczęściem.
Byli małżeństwem przez pół roku. Informacja o śmierci Arlonda Seidnera była dla niej kolejnym okrutnym ciosem. Jej mąż odszedł w wyniku zawału serca. Nie mogła w to uwierzyć. „Obaj moi mężowie zmarli zbyt szybko, niespodziewanie... Staram się doceniać każdą chwilę, bo wiem, jak kruche jest szczęście. Wielu sytuacji w swoim życiu nie przewidziałam... Ale życie jest życiem i człowiek musi wracać do codzienności po wszystkich ciosach”, mówiła.
Aktorka przez 10 lat mieszkała jeszcze w Los Angeles w domu seniora. Dopiero w latach 90-tych wróciła do kraju. „Nie żałuję, że wróciłam. Mało kiedy wracam pamięcią do tamtych czasów. Nie ma wielu aspektów, które przywoływałby wspomnienia i potęgowały tęsknotę. Warszawa to też duże miasto. Żyję w samym środku gąszczu kamienic. Mam tu piękny skwerek i Saski Ogród tuż za oknem. Jeśli w życiu wszystko układa się pozytywnie i człowiek jest zadowolony, to wszędzie mu dobrze, nie ważne, czy to Polska, czy USA”, mówiła w marcu 2021 roku w rozmowie z Super Expressem.
Z kolei syn aktorki osiadł na stałe w Kanadzie z żoną i dzieckiem. Dla Barbary Krafftówny to był potężny cios. „Gdy zostałam podwójną wdową, wydawało mi się, że zły los wystarczająco mnie już zranił i wreszcie da mi spokój. Niestety… Okazało się, że najgorsza tragedia była jeszcze przede mną”, zwierzała się. Jedyny syn gwiazdy zmarł w 2009 roku.
„Bardzo pomagają pigułki. Najpierw przychodzi otępienie, a potem trzeba spróbować jakoś z niego wyjść. W końcu pozostaje blizna, dotkliwa, wyraźna, własna", odpowiadała Remigiuszowi Grzeli, gdy ten zapytał ją o to, jak daje sobie radę z tym ciężarem.
Barbara Krafftówna była szczęśliwa, gdy mogła porozmawiać z mieszkającym w Kanadzie wnukiem, Michałem. Komunikowali się ze sobą za pośrednictwem internetu. Nie czuła się samotna. „Swojego wnuka, który mieszka w Kanadzie, nie widziałam osobiście od dwóch lat, ale dzwonimy do siebie i czasem, jak ktoś mi stworzy taką możliwość, łączymy się przez internet i widzimy na ekranie. To nie to samo, co osobiste spotkania, ale też jest miło”, wyznała swego czasu w rozmowie z „Super Expressem”.
Aktorka i piosenkarka przywykła do nowej rzeczywistości. W dobie pandemii koronawirusa unikała kontaktów towarzyskich. W jednym z wywiadów przyznała, że brakowało jej tych spotkań, ale wolała dmuchać na zimne. „Nie zamierzam się wystawiać i sprawdzać, czy ja silna, czy ja mocna wobec koronawirusa. Nie chodzę na spacery. Nawet nie mam odruchu wychodzenia na balkon. Zakupy robi mi przyjaciółka albo bliższa lub dalsza rodzina. Jestem więc dopieszczona i wypielęgnowana”, zapewniała na łamach Super Expressu.
Gwiazda w grudniu 2021 roku obchodziła 93. urodziny i marzyła, aby jeszcze raz wystąpić w teatrze. „Jestem gotowa stanąć na scenie nawet dziś, byle tylko było bezpiecznie. Zdrowie mi dopisuje, z czego sama się cieszę”, oznajmiła. Zapytana o to, na czym polega sekret długowieczności, mówiła z uśmiechem: „Nie wiem, ale może to dotyczy rudych i piegowatych (uśmiech). Może warto zrobić badania naukowe w tym kierunku. Liczę na to, że przekroczę sto lat. Dbam o siebie i mam apetyt na życie”, deklarowała.
23 stycznia 2022 roku Barbara Krafftówna zmarła. Jak się okazało, w październiku 2021 roku uległa wypadkowi w swoim mieszkaniu: niefortunnie zsunęła z łóżka i złamała nogę. Przeszła operację, kończyna musiała być usztywniona, więc aktorka nie mogła się poruszać. Przetransportowano ją więc do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie – tam miała zapewnioną doskonałą opiekę. W nim przeszła zakażenie koronawirusem, którego przez długi czas się bała... „Basia leżała w swoim pokoju. Początkowo nie czuła się najlepiej, ale ostatecznie udało jej się pokonać koronawirusa. Niestety, przyszły gorsze dni i Basia przestała przyjmować pokarmy. Z dnia na dzień opadała z sił. Po operacji miała mieć rehabilitację, ale niestety nie doczekała. Zasnęła i już się nie obudziła”, cytował swoje źródło „Super Express”. Dziś mija rok od jej śmierci. W pamięci osób, które pamiętają jej grę aktorską i neizwykły charakter, pozostała do dziś. To niewiarygodne, jak szybko mija czas.
Źródło: Fakt.pl, WP Gwiazdy, Zwierciadło, Super Express,
Barbara Krafftówna