Artur Andrus i Maria Czubaszek byli niezwykłą parą przyjaciół, choć dzieliły ich 32 lata
Byli wobec siebie mądrzy, uważni, oddani
Artur Andrus i Maria Czubaszek poznali się w radiowej Trójce w latach 90. On mógł być jej synem, był od niej młodszy o 32 lata, mieli inne doświadczenia, na czym innym się wychowywali. Maria Czubaszek nie była bardzo otwartą osobą, rzadko wpuszczała nowych ludzi do swojego świata, dla Artura Andrusa zrobiła wyjątek. Zaprzyjaźnili się na długie lata. Jak wyglądały ich relacje?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 04.11.2024 r.]
Artur Andrus i Maria Czubaszek: przyjaźń wbrew metryce
Artur Andrus i Maria Czubaszek poznali się w latach 90. On był wtedy po studiach dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim. Wszyscy z jego roku gdzieś pracowali, to był czas, gdy jak grzyby po deszczu powstawały nowe pisma, nowe stacje radiowe i telewizyjne. Artur Andrus trafił do radia i uznał, że to jego miejsce. Pracę „załatwił” mu Wojciech Młynarski, którego zaskoczył, gdy zrobił z nim wywiad wierszem. Artur Andrus trafił najpierw do radiowej Czwórki, a potem do legendarnego Programu Trzeciego. Przyjechał do Warszawy z Sanoka, jego rodzice pracowali przy budowie zapory w Solinie. On był dzieckiem z blokowiska. Gdy zaczynał pracę, dopiero urządzał się w Warszawie.
Maria Czubaszek – urodziła się w Warszawie w 1939 roku. W latach 90. była już znaną satyryczką, miała na swoim koncie legendarne słuchowiska: „Dym z papierosa”, „Serwus jestem nerwus”, „Z wizytą u Kazia”. Pisała popularne teksty piosenek, m.in. „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”, była też autorką scenariuszy filmowych i telewizyjnych. Miała za sobą małżeństwo z Wiesławem Czubaszkiem, za którego wyszła w 1959 roku i dziesięć lat później rozwiodła się. Przez kilka lat była w nieformalnym związku z satyrykiem Jackiem Janczarskim, późniejszym mężem Ewy Błaszczyk. Gdy poznali się z Arturem Andrusem, była już żoną muzyka jazzowego Wojciecha Karolaka. Mówiła, że rodzina to dla niej Karolak i pies. Artur Andrus mógł być jej synem, był o 32 lata młodszy, wychowywał się w zupełnie innej rzeczywistości lat 80. Miał inne odniesienia. A jednak zaprzyjaźnili się, na długie lata.
Zobacz też: Artur Andrus o żonie i synu wspomniał tylko raz. Jego życie prywatne owiane jest tajemnicą
„Marysia nie kierowała się kategorią wieku. Wiek właściwie dla niej nie istniał. Podobne zjawisko zaobserwowałem u Stefanii Grodzieńskiej. One obie były „poza wiekiem”. To ja poznałem je ze sobą. Wcześniej Stefania nie lubiła tekstów Marysi, myślała, że są wydumane, sztuczne. Dopiero gdy ją poznała osobiście, stwierdziła, że u Czubaszek nic nie jest wydumane, że jest autentyczna we wszystkim, co robi i pisze, bo naprawdę tak myśli. Zapałały do siebie ogromną sympatią. Wiele osób nie wierzyło, że można być z tak innego świata jak Marysia. A to nie była żadna poza”.
Nie mówiła: Cześć jestem Mańka. Była nieśmiała
Szybko zauważyli, że lubią ze sobą rozmawiać, że znajdują porozumienie. Dużo gadali, śmiali się. Artur Andrus odkrywał świat Marii Czubaszek, razem jeździli na koncerty, satyryczka pytała zawsze, czy w pokoju hotelowym można palić i czy jest telewizor. Kiedy nie mogła go uruchomić, prosiła przyjaciela o pomoc. „Zawsze jednak była tym zakłopotana. Uważała, że ciągle sprawia problemy. Nie chciała zawracać głowy, irytowało ją, gdy proponowałem, że gdzieś pojadę, coś dla niej załatwię”.
Nie od razu się ze sobą zaprzyjaźnili. „To nie był taki typ kobiety, która podchodzi do każdego i od razu mówi: »Cześć, jestem Mańka«. Była nieśmiała, ale zarazem nie stwarzała dystansu", wspominał Artur Andrus. Bliskość przyszła z czasem. Razem prowadzili programy satyryczne i napisali dwie książki: „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” i „Boks na Ptaku, czyli każdy szczyt ma swój Czubaszek i Karolak”. Artur Andrus nie planował wtedy pisania książek, ale kiedy pojawiała się taka propozycja, pomyślał, z kim jeśli nie z Marysią?
„Wiedziałem, że ona będzie mówiła szczerze, że tam nie będzie jakiejś kreacji, a poza tym uwielbiałem z nią rozmawiać, tak prywatnie. W rozmowach prywatnych była tak samo dowcipna jak na scenie, a może nawet bardziej, bo na scenie trochę się bała, to znaczy miała tremę przed występami przed publicznością. A jak była w swoim towarzystwie, to nie miała tej obawy i rozmowy z nią były rozkoszne, fantastycznie się z nią rozmawiało. Była dowcipna, świetna kobieta i szkoda by było, gdyby takiej rozmowy nie zapisać".
Był uważnym, czułym przyjacielem
Umiał docenić jej barwność, niezwykłość, wyłapać jej bon moty. Po śmierci Marii Czubaszek powiedział w jednym z wywiadów słowami Jonasza Kofty: „dobrze, że byłaś". Z jednej z podróży przywiózł Marysi breloczek do kluczy, który był też kieszonkową popielniczką. „Jeden z najbardziej trafionych prezentów. Znalazłem zdjęcie, na którym jesteśmy z tą popielniczką. I z czegoś się śmiejemy", wspominał na Facebooku. Maria Czubaszek była oddaną i mądrą przyjaciółką. Opowiedziała Arturowi Andrusowi całe swoje życie, chociaż nie znosiła wspomnień, nie lubiła mówić o sobie i swoich tekstach.
Rozmawiali na tematy błahe i poważne. W książce "Każdy szczyt ma swój Czubaszek", Artur Andrus spytał niewierzącą Marię Czubaszek, jak wygląda jej niebo? Odpowiedziała: "Siedzę przy barze. Oczywiście palę, aniołki podają mi popielniczki. Obok dużo psów. Też przy barze. Dużo palących psów. Piją piwo wołowe. I sporo fajnych ludzi. Jacek Janczarski, Adaś Kreczmar, Jonasz Kofta, Jurek Dobrowolski. I tak sobie siedzimy przy barku i mówimy: po co to było się tak męczyć, jak tu jest fajnie?".
Zobacz też: Andrzej Rybiński doświadczył w życiu wielu tragedii. Ukojenie odnalazł dzięki wierze
Maria Czubaszek od wielu lat chorowała
Miała wycieńczony organizm, mało jadła, paliła mnóstwo papierosów. Miała kłopoty z krążeniem. Jej mąż, Wojciech Karolak mówił, że cierpiała na anoreksję. Choć była chudziuteńka, uważała, że jest otyła, brała tabletki hamujące apetyt. W rozmowie z Katarzyną Pytlakowską dla "Vivy" Artur Andrus zdradził, że Maria Czubaszek, choć chorowała od dawna, nie podchodziła do swojej śmierci poważnie. "Marysia podejrzewała, że kiedyś może jej się to przydarzyć" – mówił półżartem Andrus. "Powiem więcej, ona przewidywała to dużo wcześniej. Zawsze powtarzała, że planowała żyć do trzydziestki, bo potem to już nie ma sensu. I była zdziwiona, że to życie trwa, trwa, i trwa (...). Nie byłaby więc zdziwiona tym, że umarła" – wyjaśnia dziennikarz.
Maria Czubaszek umarła w 2016 roku. Została pochowana na wojskowych Powązkach. Artur Andrus pożegnał ją epitafium, jakie Jonasz Kofta napisał kiedyś dla Luisa Armstronga: "Śmierć się ludziom przytrafia potocznie... Umiemy uśmiechem ją zbyć... Teraz po prostu odpoczniesz... Tylko nam będzie trudniej żyć... Trudniej, smutniej, nudniej...". Dalej dba o jej dorobek, popularyzuje go, pojawia się na poświęconych Marii Czubaszek spotkaniach i festiwalach
Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12
Akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 17
Zanurzenie w nawilżającej MULTI pielęgnacji HYDRATION+PEPTIDE od UZDROVISCO
Współpraca reklamowa