Czasem jest wytykana na ulicy, niektórzy mówią, że jest nudna. Ale Anna Dymna skupia się na tym, co dobre
„Nigdy nie będę narzekać, nigdy nie dam się sprowokować”, deklaruje
Na koncie ma ponad 300 ról teatralnych i filmowych. Na co dzień jest związana z Krakowem. Pracowała z najwybitniejszymi polskim reżyserami. Ale to pomoc innym ludziom jest dla Anny Dymnej priorytetem: założyła dlatego Fundację „Mimo Wszystko”. Uchodzi za autorytet, ale zachowała skromność i pogodę ducha. A życie przecież nie szczędziło jej ciosów... Jak aktorka radzi sobie z przemijaniem i złośliwymi komentarzami na temat swojego wyglądu? Jaki ma stosunek do kultu młodości?
[Ostatnia publikacja na Viva.pl 06.10.2024]
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 12.10.2024]
Anna Dymna: pierwszy mąż odszedł tragicznie, drugi zostawił ją z małym dzieckiem
O sześcioletnim małżeństwie z Wiesławem Dymnym mówiła, że szła przy nim jak promień Słońca. Mimo że ich związek wywołał nie lada sensację – on był od niej starszy o 15 lat, jej rodzice go nie akceptowali – byli razem szczęśliwi. Ale w tej relacji było również pełno burz: on uchodził za człowieka awanturującego się, niespokojnego ducha, miał problem z nadużywanie alkoholu.
„Wiesiek obracał w koszmar moje życie. Po prostu nigdy nie byłam pewna, czy kiedy wrócę do mieszkania, nie zastanę męża pobitego albo czy nie przepadnie gdzieś na kilka dni. Nieraz zastawałam mieszkanie kompletnie zdemolowane. Nie było łatwo. Najdziwniejsze było to, że kiedy Wiesiek przestawał pić, natychmiast wybaczałam mu wszystko”, zwierzała się Anna Dymna w wywiadzie „Warto mimo wszystko”.
Czytaj także: W groźnym wypadku omal nie straciła życia. Ale dzięki niemu poznała drugiego męża
Wiesław Dymny i Anna Dymna, lata 70. XX wieku
Ona widziała w nim wrażliwego chłopca, mężczyznę, który nie radził sobie do końca z dorosłym życiem. Gdy zmarł nagle (znaleziono go martwego w mieszkaniu), jej świat runął. Przez 10 lat nie była w ogóle w stanie o nim choćby wspominać. Trzy miesiące później uległa bardzo poważnemu wypadkowi nad Balatonem. Jechała na plan filmowy. Cudem uniknęła najgorszego, wylądowała w szpitalu. Lekarze nie dawali jej wielkich szans na powrót do pełnej sprawności. Wymagała intensywnej, trudnej rehabilitacji. Trafiła pod skrzydła młodego, ambitnego fizjoterapeuty, Zbigniewa Szota. On pomógł jej (dosłownie) stanąć na nogi. Po kilkunastu tygodniach wróciła do zawodowych obowiązków i pojawiła się na deskach teatru! Wszyscy byli takim obrotem sprawy co najmniej zdumieni...
Z czasem między obojgiem pojawiło się silne uczucie. Ślub cywilny wzięli w Pałacu Ślubów w Krakowie w lipcu 1982 roku. Na weselu bawiła się śmietanka towarzyska, wielu ludzi kultury. Trzy lata później zostali rodzicami: na świat przyszedł ich syn Michał. Ale na tym związku zaczęły z czasem pojawiać się rysy. Dla Zbigniewa Szota ważniejsza była kariera, czego Anna Dymna nie rozumiała. Kłócili się, przepłakała wiele nocy, mówiła, że się na nim bardzo zawiodła. Po sześciu latach od ślubu ten związek był już właściwie zakończony, ostatecznie rozwiedli się w 1989 roku.
Synek miał wówczas cztery latka. Jego ojciec wyjechał do Niemiec, aktorka pozostała z dzieckiem sama. Wychowała go najlepiej, jak potrafiła. Z czasem w jej życiu pojawił się aktor i reżyser teatralny Krzysztof Orzechowski. Nie od razu narodziło się między nimi uczucie, oboje sceptycznie podchodzili na początku do miłości. Ale stworzyli trwały związek i są razem już ponad 30 lat. To właśnie ten mężczyzna pomógł jej w wychowywaniu syna... Razem mieszkają w Rząsce pod Krakowem – to jest ich azyl i oaza spokoju. Z drugim mężem Anna Dymna pogodzić się miała dopiero dwie dekady później, w 2010 roku. Wówczas odbyli ponoć długą, oczyszczającą rozmowę.
Czytaj także: Połączyła ich niechęć do miłości. Gdy drugi mąż opuścił Annę Dymną, mogła liczyć na wsparcie przyjaciela
Anna Dymna, Zbigniew Szota, ślub cywilny pary, lipiec 1982 roku, Kraków
Anna Dymna, Krzysztof Orzechowski, lata 90. XX wieku
Anna Dymna o upływie czasu i negatywnych komentarzach. Tak sobie z nimi radzi
Ma na koncie wiele ról. Ale ma również misję: pomoc potrzebującym, w tym osobom z niepełnosprawnością intelektualną. W tym celu założyła Fundację „Mimo Wszystko”. Niestety, z miejsca musiała mierzyć się z negatywnymi komentarzami. Część osób zarzucała jej, że „nie ma co grać, to będzie szmal na niepełnosprawnych ludziach robić”. Wytrzymała. Tak jak wiele innych przykrych uwag, które kierowano w jej stronę...
Widzi upływ czasu. Ale absolutnie nie tęskni za młodością. Anna Dymna wychodzi z założenia, że życie składa się z różnych etapów, każdy z nich coś ze sobą niesie, to są doświadczenia, które budują tożsamość. „Jako młoda aktorka słuchałam wciąż, że jestem taka śliczna, niewinna, aniołek taki. To, jak wyglądam, było zwykle ważniejsze, niż to, jak gram. Dziś czuję się wolna”, zwierzyła się w rozmowie z Dominiką Wantuch dla „Wysokich Obcasów” w grudniu 2022 roku.
Bardzo trudnym momentem był dla niej ten, kiedy przytyła w ciąży. Po urodzenia dziecka po raz pierwszy współpracowała z Kazimierzem Kutzem. Gdy jechała na plan, była przerażona, zastanawiała się, jak inni zareagują na jej nowy wygląd. Ale jej obawy okazały się niesłuszne. Uświadomiła sobie, że przecież to jest rzecz, z którą mierzy się wiele kobiet. Niestety, byli i tacy, którzy nie akceptowali jej nowej sylwetki... „Oczywiście, straciłam wtedy część widzów. Dostawałam listy, niektóre niewybredne: „Zrób sobie operację, bo podbródek ci wisi”. Pani ma obowiązki wobec widzów, pani miała być zawsze piękna i młoda”, wspomina Anna Dymna.
Upływ czasu nie jest czymś, co zupełnie jej nie dotyka. Po prostu ma do tego bardzo zdroworozsądkowe podejście, skupia się na innych rzeczach, które są dla niej priorytetem. „Nie martwię się tym, nie wstydzę się tego, nie zajmuje mnie to, bo mam wielu cudownych młodych przyjaciół, a też udało mi się kiedyś wejść w przestrzeń, w której to, czy jestem gruba, czy chuda, czy ładna, czy brzydka, nie ma znaczenia”, zadeklarowała.
Niestety, do dziś mierzy się z przykrymi komentarzami na temat swojego wyglądu. I to nawet w miejscach publicznych! „Filmy „Nie ma mocnych”, „Janosik” czy „Znachor” wciąż są puszczane w telewizji, więc kontrast jest tym większy. Idę ulicą, a ktoś woła: „Jezus Maria, ale się z pani porobiło. Kiedyś była pani taka ładna”. Zdarzyło mi się też usłyszeć: „Zapyziały misiu, nie żryj tyle”, albo „Ku**a, co żeś ty w nocy robiła, że tak wyglądasz! Wczoraj żem cię widział w filmie, ładna byłaś, a dziś co?” – przytaczała przykre sytuacje na łamach „Twojego Stylu” w kwietniu 2023 roku Anna Dymna. Mimo tego, że są one niezwykle przykre, ona sama stara się na nich nie skupiać. „Dystansu do tego, co jest w życiu ważne, uczę się całe życie", zadeklarowała.
Czytaj także: Przykre wspomnienie Anny Dymnej. Została zwyzywana na ulicy: „Zapyziały misiu, nie żryj tyle"
Anna Dymna, kadr z filmu „Ostrze na ostrze” w reżyserii Tadeusza Jonaka, 1983 rok
Anna Dymna, Michał Dymny, 20.04.2009 rok
Anna Dymna: mimo tragedii zachowała pogodę ducha. Dziś skupia się na tym, co dobre
Mimo wielu tragedii, śmierci, rozstań zawsze skupia się na tym, co dobre. Taka już jej misja, tak ma od zawsze. Fundację „Mimo Wszystko” założyła ze szczerej potrzeby buntu. Trudno było jej pogodzić się z tym, że są osoby, które zostały doświadczone przez los i nikt się nimi nie interesuje. Postanowiła się nad nimi pochylić. Lubi mieć dużo na głowie, podejmować kolejne wyzwania. To jej daje siłę i energię, sprawia, że cały czas chce działać.
Ale w jednej z audycji radiowych wspominała, że gdy po latach jedna z dziennikarek ponownie chciała przeprowadzić z nią wywiad przy montażu i autoryzacji zorientowała się, że Anna Dymna często mówi to samo. Ale wynika to z tego, że jej postawa od lat jest niezmienna, optymistyczna. „Niektórzy mówią, że nudna jestem okropnie. Ja cały czas kocham wykonywać ten zawód [...] Cały czas mówię dobre rzeczy, dlatego że mam taką metodę, że nigdy nie będę narzekać, nigdy nie będę walczyć z nikim, nigdy nie dam się sprowokować. Trzeba prowokować dobre rzeczy”, deklarowała na antenie Radia Pogoda w rozmowie z Anną Stachowską.
I dodawała, że nie ma zamiaru skupiać się na tym, co negatywne i trudne, mimo że jej życie w takie wydarzenia również obfitowało. „O złych nie będę mówić, bo dlaczego mam reklamować złe rzeczy? (śmiech) Diabła się nie reklamuje, nie mówi się o Diable, trzeba mówić o tym dobrym, co jest z boku. A dobrego jest też dużo. Ja w ogóle mogłabym mówić o życiu okropne rzeczy, bo przecież miałam trudne życie i pełne różnych straszliwych tragedii: i operacji, i wypadków, i śmierci. Ale ja ciągle żyję. I ja cały czas ten zawód kocham”, podkreśla Anna Dymna.
I za to właśnie ją uwielbiamy...
Czytaj także: Los nie szczędził Annie Dymnej ciosów. Mimo to ona każdego dnia udowadnia, że życie jest piękne
Źródło: „Twój Styl”, „Wysokie Obcasy”, Radio Pogoda, VIVA!
Anna Dymna w sesji dla „VIVY!”, marzec 2022 roku
Anna Dymna, Wręczenie Medali świętego Brata Alberta, 28.03.2023 rok
[Tekst opublikowany na Viva Historie 8.10.2024 r.]