Reklama

Była uznawana za jedną z najpopularniejszych i najpiękniejszych polskich aktorek w latach 70. Dziś w dalszym ciągu zachwyca magnetycznym spojrzeniem, urodą, a przede wszystkim wielkim sercem. Jej Fundacja Mimo Wszystko organizuje festiwal piosenki, buduje nowoczesne ośrodki rehabilitacyjne i na różne sposoby wspiera utalentowane osoby z niepełnosprawnością. Aktorka sama się nie poddaje i dla wielu osób jest wzorem. A jaka Anna Dymna jest prywatnie? Los mocno ją doświadczył...

Reklama

[Ostatnia aktualizacja tekstu: 01.01.2024 rok]

Anna Dymna: droga do aktorstwa

Jej matka była ekonomistką, ojciec inżynierem lotnikiem. Oboje głęboko wierzyli, że trzeba żyć w zgodzie ze sobą i swoimi przekonaniami: "Nigdy nie mówili, że jestem jakaś śliczna. A jak ktoś inny mówił – a to się zdarzało – to wtedy mama: »Ona normalna jest. Dobra«”, mówiła Anna Dymna. Sama aktorka dzieciństwo kojarzy „z najcudowniejszymi sprawami”: „Z wolnością, ze swobodą. Dzieciństwo miałam niezwykłe. Mieszkałam w starej kamienicy. Przed nią był małpi gaj z bzami, pokrzywami i ślimakami, stary poniemiecki schron, do którego okropnie się bałam schodzić, i prywatne plantacje pomidorów”, opowiadała. W dzieciństwie była odważna, nie bała się niczego. Korzystała z życia. „Plułam, chodziłam po drzewach, bawiłam się w wojnę. Nie bałam się dżdżownic, ślimaków, niczego”, wspominała.

PAP/Maciej Sochor

Gdy miała dziesięć lat dołączyła do zespołu teatralnego. Ale w dzieciństwie chciała zostać… mikrobiologiem morskim, a po maturze zdecydowała się jednak zdawać na psychologię. Gdy dowiedział się o tym Jan Niwiński, jej mentor i ten, który jako pierwszy zauważył jej aktorski potencjał, podobno powiedział „Nie po to włożyłem w ciebie, kretynko, tyle pracy, żebyś mi teraz uciekła! Masz być wielką aktorką! Inaczej zamorduję!”.

Jak pisze Emilia Padoł w książce Damy PRL-u, Anna Dymna zdając do szkoły teatralnej była bardzo drobna. Ważyła niecałe pięćdziesiąt kilogramów i wyglądała na jakieś dwanaście lat. Walczyła wówczas z mononukleozą. Ale na sali egzaminacyjnej dała z siebie wszystko i… dostała się. Już wtedy wykazywała wolę walki. Po pierwszym roku studiów zagrała w Weselu w Teatrze Słowackiego, chwilę później zapozowała na okładce Przekroju. Z dnia na dzień stała się jedną z najpopularniejszych polskich aktorek.

Czytaj też: Miłość z rodzinnym dramatem w tle. Historia Wojciecha Młynarskiego i Adrianny Godlewskiej

Wszyscy zachwycali się jej urodą

W szkole teatralnej dziewczyn piękniejszych ode mnie było pełno. Wyglądałam jednak jak dziecko, a wtedy w filmie i teatrze istniało zapotrzebowanie na takie zgrabne, naiwnie wyglądające dziewczątka. Reżyserzy nie angażowali mnie przecież dlatego, że coś umiałam. Mój wygląd, radość, pokora, pracowitość, sposób zachowania się – to były dary od Pana Boga. Nic poza tym”, opowiadała. Już w czasie studiów otrzymała pierwsze propozycje filmowe. Ale życie popularnej aktorki nie było łatwe. Polegało wówczas jedynie na niewyspaniu, marnych zarobkach i ciągłych podróżach.

Zobacz też: Marta Mirska była wielką gwiazdą lat 40. i 50., nienawidziła Mieczysława Fogga. Odeszła w zapomnieniu i biedzie

PAP/Maciej Sochor

Anna Dymna i Wiesław Dymny: to była wielka miłość

Najpierw zagrała w filmie Wandy Jakubowskiej 150 kilometrów na godzinę, a później widzowie mieli okazję podziwiać ją w głównej roli w filmie Pięć i pół bladego Józka Henryka Kluby. Tam poznała swoją największą miłość, scenarzystę, Wiesława Dymnego. Choć dzieliło ich piętnaście lat, połączyła miłość do aktorstwa i poczucie wolności. „Zawsze potrafił bawić się sztuką. Pieniądze nie miały dla niego znaczenia. Kiedy miał ochotę, pisał piosenki i wiersze, kiedy indziej stawał się plastykiem albo aktorem. Bez względu na to, czym się zajmował, zawsze pozostawał autentyczny”, mówiła o nim aktorka.

PAP/Maciej Sochor

Mąż Anny Dymnej toczył jednak codzienną walkę z alkoholizmem. „Pomimo choroby alkoholowej Wiesiek pokazał mi wartości tak silne i piękne, że zaważyły one na całym moim życiu. Nauczył mnie, że człowiek musi w coś wierzyć i sam o sobie decydować; że od jego decyzji wszystko zależy, a temu, co się kocha, należy oddawać się bez reszty. Myślę, że miłość podobna do naszej zdarza się raz na milion. Chyba dlatego zaważyła także na moim stosunku do pracy, sztuki, na relacjach z innymi ludźmi”, mówiła.

Młoda Anna Dymna zachwycała nie tylko urodą i magnetyzmem, który bił z jej oczu, ale także ogromnym talentem i pokorą. Sama wielokrotnie powtarzała, że to pierwszy mąż wpoił jej, że za wszelką cenę musi mieć swoją normalność. Mówił jej wprost, że wielka kariera jest na ekranie, ale w domu ma pozostać sobą. To nauczyło ją, by nigdy nie poświęcać siebie, by zawsze pamiętać o tym, kim jest naprawdę.

U boku Wiesława Dymnego przeżyła siedem lat szczęścia. To z dnia na dzień się skończyło. 31 października 1977 roku w domu Dymnych wybuchł pożar. Aktorka wracała właśnie do domu po spektaklu. Jej męża uratowało tylko to, że poszedł w tym czasie do łazienki, by napuścić wodę do wanny i przygotować kąpiel dla żony. „Kiedy spalił się nasz strych, gdzie mieszkaliśmy z Wiesiem Dymnym, zdałam sobie sprawę, że rzeczy nie są żadną wartością, że co innego trzeba zbierać. Na szczęście już wtedy miałam skarby, które pozwoliły mi to przetrwać. Największymi skarbami są dla mnie spotkania z ludźmi”, wspominała w jednym z wywiadów.

Czytaj też: Dla tej miłości poświęcili swoje małżeństwa, trwał przy niej samego końca. Tak kochali się Małgorzata Braunek i Andrzej Krajewski

Dramatyczne doświadczenia Anny Dymnej - wypadek, śmierć męża

Kilka miesięcy później Anna Dymna otrzymała dwie obiecujące propozycje filmowe, którymi próbowała pochwalić się mężowi przez telefon. Ten jednak nie odbierał. Jak piszą autorzy Kroniki śmierci przedwczesnych, mąż Anny Dymnej po pożarze nie mógł się otrząsnąć. Niektóre źródła podają, że miał stany depresyjne. Po kilku miesiącach jednak otrząsnął się i przystąpił do remontu mieszkania. Z Anną Dymną ostatni raz widział się 11 lutego 1978 roku. Następnego dnia mieli spotkać się na obiedzie, nic nie zapowiadało tej tragedii. Gdy aktorka wróciła do mieszkania, okazało się, że jej ukochany mąż, Wiesław Dymny nie żyje. Przyczyna jego śmierci do dziś pozostaje nieznana. To wydarzenie mocno wstrząsnęło gwiazdą...

Gdy powoli Anna Dymna zaczynała dochodzić do siebie, w maju tego samego roku miała wypadek samochodowy. Połamane żebra, uszkodzony kręgosłup, wstrząs mózgu. „Kiedy odzyskałam przytomność, nie pamiętałam niczego. Czułam jedynie ogromną radość, że jestem żywa. Obudził się we mnie wtedy najbardziej pierwotny z ludzkich instynktów, o którym na co dzień zapominamy”, mówiła. Dojście do sprawności nie było łatwe zwłaszcza, że złośliwi rozsiewali plotki o tym, że oszpecono jej twarz. Nie było jej łatwo. „Po śmierci Wiesia Dymnego miałam wypadek w drodze na plan filmowy. Straciłam zupełnie pamięć. Gdy odzyskałam przytomność… Pamiętam tylko radość, że jestem, że widzę, że słyszę. I to mnie uratowało od depresji. Miałam wtedy 27 lat”, mówiła Alinie Mrowińskiej w 2017 roku dla magazynu VIVA!.

Poczucie osamotnienia, strata męża... Przy życiu trzymali ją tylko najbliżsi. „Kiedy Wiesio umarł, miałam dwadzieścia siedem lat. Jedynym dla mnie ratunkiem po tej tragedii był kontakt z ludźmi”, mówiła w rozmowie z Wojciechem Szczawińskim. Ogromna wola walki sprawiła, że powoli zaczynała odzyskiwać chęć do życia. W tym czasie poznała masażystę, Zbigniewa Szotę, który pomógł jej znów poczuć się kochaną. Choć powoli dochodziła do siebie, los znów nie szczędził jej dramatów. Na planie filmu Królowa Bona podczas jednej ze scen doszło do wypadku. Aktorka uderzyła głową w drzewo. Znów czekały ją miesiące noszenia kołnierza i rehabilitacji. Mogła jednak liczyć na wsparcie ukochanego. W 1982 roku wzięli ślub.

Niestety kilka miesięcy później znów doznała poważnego urazu - z wypadku samochodowego wyszła z pokrwawioną twarzą. Po raz kolejny otarła się o śmierć. Nie było jej lekko, ale wsparcie męża dawało jej siłę. Niestety nie na długo. Ich małżeństwo rozpadło się po kilku latach. Jego owocem jest syn aktorki, Michał, który przyszedł na świat w 1985 roku. Ciąża i macierzyństwo mocno ją zmieniły. Stała się jak pisały media „ucieleśnieniem zmysłowości”.

Aktorka z drugim mężem rozwiodła się w 1989 roku. Michał miał wówczas cztery latka. Anna Dymna wychowywała go samotnie, ponieważ ojciec chłopca wyjechał do Niemiec. Ze względu na brak kontaktu z biologicznym ojcem (odnowili go dopiero, gdy Michał dorósł) chłopak przyjął nazwisko pierwszego męża gwiazdy, Wiesława Dymnego. Dziś jest już dorosłym mężczyzną, założył własną rodzinę, jakiś czas temu wziął ślub.

Zobacz także: Walczył o życie, stracił cały dorobek. Dziś Jacek Łągwa z zespołu Ich Troje nie przypomina dawnego siebie

Kraków 07.1982. Ślub cywilny aktorki Anny Dymnej i fizjoterapeuty Zbigniewa Szoty

PAP/Maciej Sochor

Jak dziś wygląda życie Anny Dymnej?

Do dziś aktorka z rozmysłem wybiera role. Żyje w zgodzie ze sobą i własnymi przekonaniami. Nie narzeka, przyjmuje życie takie jakie jest: „Najwięcej czasu tracimy na narzekanie, i to na wszystko: na brak pracy, na nadmiar pracy, na słońce, na deszcz, na brak czasu… Jesteśmy rozdrażnieni, zadyszani, w ciągłym pędzie. Zazdrościmy innym, że mają więcej niż my, że mogą więcej, więc pieniądze stały się dla wielu bogami. Ciągle się z kimś ścigamy, porównujemy, nienawidzimy tych, którzy inaczej myślą, których nie rozumiemy. Człowiek staje się coraz bardziej samotny, nie ma czasu na zwyczajne spotkanie i rozmowę”, mówiła Alinie Mrowińskiej dla magazynu VIVA!.

Po raz trzeci wyszła za mąż za Krzysztofa Orzechowskiego. „Szczęściem jest to, że mogę rano wstać z łóżka, otworzyć oczy i widzieć świat. Są ludzie, którzy nigdy nie będą już chodzić ani widzieć. Szczęściem jest, że mamy dwie sprawne ręce i możemy nimi zrobić najwspanialsze rzeczy”, mówiła w szczerej, poruszającej rozmowie z Aliną Mrowińską, która ukazała się w lipcu 2017 roku w magazynie VIVA!. Najważniejsze wciąż są dla niej chwile, te ulotne, jak krótkie, ale niezwykłe spotkania z niezwykłymi ludźmi. Sama mówi o sobie, że jest najszczęśliwszym człowiekiem świata i jak przyznaje to dlatego, że tak wiele ją w życiu spotkało: „Chyba mam taki charakter, bo przecież w moim życiu wydarzyło się wiele nieszczęść, tragedii, które mogłyby powalić niejednego siłacza i zamienić mnie w zgorzkniałą, narzekającą babę. Zawsze ratowało mnie to, że kocham życie i ludzi”, mówiła w 2017 roku.

Dla Anny Dymnej wiek czy uroda nigdy nie były i nie są wyznacznikiem czegokolwiek. 20 lipca skończy 72 lat, ale jak mówi: „Ani się nie chwalę, ani nie ukrywam. Wiek nie jest dla mnie żadnym problemem. Każdy czas może być dobry – mija i to jest najpiękniejsze, bo doświadczam wciąż czegoś nowego”, mawia. Choć wiele przeżyła sama nigdy nie traci pogody ducha, bo jak mówi: „Łatwiej się żyje, kiedy ludzie się do siebie uśmiechają. To najlepsze lekarstwo na wszystko”. Życzymy wszystkiego dobrego!

Czytaj również: Przed laty oddał serce Małgorzacie Kożuchowskiej, pustkę po niej wypełniła Monika Sudół. Co skrywa Marcin Dorociński?

Robert Wolański
Robert Wolański

Źródła: E. Baniewicz, Dymna; E.Padoł Damy PRL-u, magazyn VIVA!. viva.pl

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama