Żona Wojciecha Amaro cierpiała na raka jelit. Doznała uzdrowienia podczas mszy: „Upadłam na ziemię”
Dziś para modli się w przydomowej kaplicy. Jak jeszcze wygląda ich życie?
Czas pandemii mocno zmienił życie Wojciecha Modesta Amaro i jego żony Agnieszki. Szef kuchni zamknął dwie swoje restauracje i poświęcił się odzyskiwaniu równowagi oraz czasowi z bliskimi. Dziś planuje zapraszać gości do przydomowej farmy pod Konstancinem. Wiele mówi też o wierze, dzięki której nie tylko jest lepszym człowiekiem, ale i jego ukochana odzyskała zdrowie.
Agnieszka Amaro o wygraniu z rakiem jelit. Uzdrowienie przyszło przed ołtarzem
„Miałem lęk w głowie, że umrę”, powiedziała w wywiadzie dla Weekend.Gazeta Agnieszka Amaro, która po urodzeniu dziecka miała wiele problemów zdrowotnych. Życie żony kucharza było nawet ratowane dwiema poważnymi operacjami. Ostatecznie, gdy siedem lat temu Wojciech Modest Amaro był u szczytu sławy, do pokonania pozostał jego ukochanej jeszcze nowotwór jelit.
Siedem lat temu para trafiła jednak pod Częstochowę, gdzie podczas mszy zdarzył się cud. „Na mszy doznałam silnego, fizycznego uzdrowienia. Jakaś pani przede mną przyjęła Komunię Świętą i upadła, doświadczając zaśnięcia w Duchu Świętym. Byłam zszokowana, nigdy czegoś takiego nie widziałam”, czytamy. Co stało się dalej? „Panie Jezu, proszę, daj mi taką wiarę – powiedziałam sobie w myślach. Za chwilę była modlitwa o uzdrowienie. Ksiądz powiedział: "A teraz Pan Jezus uzdrawia kobietę z nowotworu jelit". W tym momencie upadłam na ziemię, poczułam ogromny ból w brzuchu i już wiedziałam, że jestem uzdrawiana”, wyznała w tym samym wywiadzie pani Agnieszka. Dodała też, że gdy potem mąż słuchał na słuchawkach nagrania z mszy, w identycznym jej momencie, znów upadła.
„Uzdrowienie żony było dla nas punktem zwrotnym. Od niego zaczęło się nasze nawrócenie. Nasze nowe życie. Ja po pierwszej spowiedzi zrezygnowałem z prowadzenia »Piekielnej kuchni« . A co Pan Bóg dalej zrobi z moją rozpoznawalnością? Nie wiem. Ważne, że On wie – i my ufamy, że nas prowadzi najlepszą dla nas drogą”, podkreśla wybitny szef kuchni.
CZYTAJ TAKŻE: „Byłem gotowy przekopać pół świata, żeby zdobyć jej numer”. Oto historia miłości Wojciecha i Agnieszki Amaro
Wojciech Modest Amaro o wierze i kaplicy
Nowy dom to dla kucharza nie tylko miejsce do mieszkania, ale też farma, z której pochodzi ekologiczne pożywienie, oraz przydomowa kaplica. „Nie tęsknię za dawnym szumem, nie wypłakuję w rękaw, nie wzdycham za przeszłością. Idę do swojej izdebki, a właściwie kaplicy i w spokoju się modlę. Nie sterczę na rogatkach, nie wymachuję różańcami, żeby wszyscy mnie widzieli. Realizuję apostolskie wezwanie i zostawiam słuchającym wolność wyboru”, opowiada ulubieniec widzów w rozmowie z Angeliką Swobodą. „My w przydomowej kaplicy jesteśmy codziennie. Modlimy się, kiedy mamy tylko możliwość. […] Czasami przychodzę do niej także w nocy, żeby się wyciszyć i spotkać z Panem Bogiem. Ale u nas nie ma żadnych nakazów, jest raczej wskazywanie drogi", dodaje.
SPRAWDŹ TEŻ: Wojciech Modest Amaro o wierze: „Zostawiłem za sobą całkowicie swoje życie i staram się żyć "stylem Maryi”
Jak na negatywne komentarze dotyczące nawrócenia męża reaguje pani Agnieszka? „Pewnie niektórzy myślą, że Modest postradał zmysły. A przecież żyjemy w kraju, w którym wiara katolicka jest bardzo ważna. Zatem co jest dziwnego w tym, że ktoś deklaruje: jestem katolikiem? Nie stał się wyznawcą sekciarskiej religii, tylko powszechnie uznanej wiary”, wyjaśniła spokojnie.
Małżonkom życzymy dalszego zdrowia i wielkiej miłości.